Portal Uwodzicieli
Witryna poświęcona relacjom damsko męskim oraz budowaniu międzyludzkich więzi emocjonalnych.
Lorem ipsum dolor sit amet, consectetur adipiscing elit END.

Aura porażki

Portret użytkownika Aleus

Aura porażki

Pamiętaj, że wszystko można zacząć od nowa. Jutro jest zawsze świeże i wolne od błędów

Lucy Maud Montgomery

Wiecie kiedy jesteście w życiu przegrani, tak naprawdę? Nie wtedy, kiedy was opuściła, wykpiła dziewczyna, zdradziła czy co tam zrobiła, albo, gdy wszyscy was odrzucili niemalże, ale wtedy kiedy zwątpiliście w siebie. Kiedy chodzicie tacy smutni, przybici i bez wiary w lepsze jutro. Tak się snujecie po globie. Wtedy opanowała was aura porażki. Przykro mi, ale po was. Nie będziecie mieć żadnej kobiety. Żadnej, nawet najbrzydszej, mówię wam, chyba, że jakąś desperatkę, która jest w podobnym stanie i co gorsza boi się samotności, więc was wybierze i będziecie sobie w takim grajdołku, do czasu aż przeskoczy na optymistycznego gościa. Nie pomoże wam żaden dobry samochód, kasa, villa i najlepszy smv, zresztą i tak go nie zdobędziecie, bo macie za mało sił na cokolwiek, oprócz bania się, uciekania, prokrastynacji i kunktatorstwa. Najbardziej mnie śmieszą ci, co chodzą i mówią, a bo ja to przeżyłem takie ciężkie chwile, mam tak ciężko w życiu, jak jesteś taki mądry to ubierz moje buty. Nigdy nie zapomnę wyjścia z kumplem, a lubiłem z nim wyjść, bo potrafiłem się w klubach świetnie bawić i to tak, że tańczyłem na podeście w klubie, nie widziałem panny i bałem się czy jest gruba, więc dotykałem ją po brzuchu badając czy szczupła, potrafiłem się zachwiać i mi podała rękę, wspaniała dziewczyna, nie brałem numeru, bo to jest jedyny moment, kiedy mi się słabo gadka klei, jak trochę alko poleci, nie do uwierzenia, nie, choć umysł światły do końca, kultura też, a luz i pokojowe nastawienie, jakbym był obywatelem Jamajki. Z tym kumplem zawsze miałem dobre imprezy. Trwa jedna taka i tak sobie pitolę o tym, jak ludzie mają trudno i on mi mówi jedną rzecz: nikt nie ma w życiu lekko. Koniec utyskiwania na całe życie. To ten sam kumpel, co go opisałem w swoim blogu pt. „Wzór zaufania”. Od niego się nauczyłem właśnie takich dwóch ważnych rzeczy.

Optymizm. To nie taki na pokaz, tylko dochodzisz do stanu, że patrzysz na siebie, mam dobre strony, złe strony, lubię się po prostu. Opinia innych nie ma znaczenia de facto, to iluzja. Ja siebie znam najlepiej. To jest trudne. Jak jesteś w gimnazjum to jest apogeum uzależnienia siebie od opinii innych, potem maleje ta tendencja i zawsze gdzieś się przejmujesz, co powiedzą inni o tobie, co myślą, ale trzeba z tym walczyć. Ja tu nie raz puszczam teksty i chciałbym zebrać fajne opinie, kto by nie chciał? Ale to nie zależy ode mnie. Tego się tutaj nauczyłem właśnie, ja puszczam, zrobi się sajgon, i to nie jest ważne, bo za 3 dni już tego nikt nie skomentuje, nawet pies z kulawą nogą. Audytorium jest zawsze nieprzewidywalne. Dostałem się tutaj na główną za tekst „Marudź i trać ją”, a powinienem za „Przyjaciółki, istne pole minowe”. To nie jest zależne ode mnie. Pod tym tekstem może być fala oklasków lub fala hejtów, albo mój ulubieniec: Aleus, ale testowałeś to, to jest teoria czy praktyka? Testowałem to całe życie. Poza tym patrząc w przyszłość cały czas wierzę, że będzie lepiej, nie gorzej, a jak mnie za chwilę potrąci samochód i zginę to z uśmiechem na ustach, że próbowałem. Jak osiągasz taki stan to nagle nie jest ci potrzebna wiedza uwo, choć pomaga, bo kobietom wystarcza poczucie, że lubisz się, wcale jej nie potrzebujesz, nie rzucisz się na pierwszą lepszą sztunię, jak rapował Pezet. Ty się ich nie boisz, sam wszystko inicjujesz. Wczoraj idę, bo mi brakło papieru do drukarki, za dużo piszę, z ekspedientką żartuję. Wracam przez park, dziewczyna się rozgrzewa do biegania, mam muzykę na słuchawkach, nie gadkę auto motywacyjną (autoironia z jednego bloga) i rzucam do niej: rozgrzewka to podstawa, miłego treningu, uśmiecha się pięknie. Czemu nie więcej? Bo nie chcę, bo to ja decyduję czy wprowadzę kobietę do swojego świata. Aczkolwiek siadam na ławce, bo chcę sobie sprawdzić podrywaj, zerkam do góry, ona biegnie i się uśmiecha. Fajnie, ale tyle. Założę się, że gdybym nie był w pozytywnym stanie to by nawet nie zwróciła uwagi. Całe moje życie z kobietami to było dążenie do związku, budowałem swój świat, tworzyłem swój raj, a one przychodziły, a jak wychodziły to były tylko zgliszcza. Uzależniałem swoje szczęście od kobiety, chciałem kochać i być kochany, to był dla mnie nadrzędny cel w życiu. Odbudowywałem swój świat na kolejny związek, takie koło zataczałem, a teraz nie, chcę go dla siebie przede wszystkim i nie czuję, żebym się wyleczył i traktował kobietę jak dodatek, bo to jest tak łatwa myśl i tak dobra, ale jak jesteś sentymentalny, romantyczny to są Himalaje do zastosowania. Ja nie chcę ryzykować, póki nie będę w miarę pewny, że potrafię. Pytanie czy nie masz podobnie teraz, że traktujesz kobietę jako uzupełnienie siebie? To ja ci powiem, ze to tak nie działa. To nie jest ekonomia, że w dwójkę więcej osiągniecie.

Kiedy przychodziły do mnie kobiety? Nie po żadnym związku, kiedy panicznie ich potrzebowałem, pragnąłem, by mnie wyciągnęły z dołka. Co się wtedy działo? Koszmar, wszystkie mnie zlewały, jakby się zmówiły przeciwko mnie. Poważnie. Myślę w końcu:jak tak pogrywacie to mam was gdzieś i sam sobie poradzę. Odbudowywałem swój świat, a gdy chodziłem uśmiechnięty, pozytywny to nagle się zjawiały, proponowały związek, wtedy brałem myśląc, a co ja mogę stracić, mogę tylko zyskać. Takie miałem klisze. Teraz wiem, że z kobietami trzeba ostrożnie, bo możesz stracić czas, środki, zdrowie, nerwy, włosy i dobrą opinię. To nie jest takie proste. Do kobiet trzeba mieć rękę. Żeby cokolwiek z nimi zacząć to trzeba mieć swój świat zbudowany i pławić się w nim, w optymizmie, bo kobiety zazwyczaj są bardziej pesymistkami niż optymistkami. To nie ich rola, to twoja. Gdy ona panikuje, boi się to rolą mężczyzny jest wstać i powiedzieć z przekonaniem, że będzie dobrze. A, jak ty jesteś kwaśny to po co jej kwaśny facet? Ona sama zazwyczaj jest kwaśna. Kobieta nie chce cytryny, tylko pomarańczę.

Blog zainspirowany w sumie całym forum teraz, bo coś mały w Was optymizm, a idzie wiosna. Z takim nastawieniem to zmarnujecie okres spódniczkowy w tym kraju.

Mnie się młodszy kolega na czacie pyta tutaj: Aleus, ale czemu tyle SmileSmileSmileSmile Bo ja tak chodzę po tym globie, tak pozytywnie, z uśmiechem. Sprzedam Wam kolejną złotą myśl. Uwielbiam melodramaty: Elizabethtown. Główny bohater przyznaje się do porażki życiowej nowo poznanej dziewczynie - Claire, a ona mu mówi, idź tam, uśmiechaj się i niech się zastanawiają dlaczego tak postępujesz. Polecam zobaczyć film dla tej jednej frazy, którą specjalnie nie zacytowałem w słowo w słowo. Rekomenduję takie podejście. Mnie ludzie często mają za najbardziej uśmiechniętego gościa, jak się nie uśmiecham to są zdziwieni.

Polecam zapoznać się z twórczością pana psychologa Jacka Walkiewicza.

Odpowiedzi

Portret użytkownika Aleus

Tak sobie wczoraj patrzyłem

Tak sobie wczoraj patrzyłem na Twoją rozmowę z Przemo Smile Gdzieś mnie tam zainspirowałeś bym dał taką treść. Ja mam swoje proste patenty na optymizm: filmiki motywacyjne, bieganie, czytanie żartów, próbowanie się w czymś nowym.

Portret użytkownika mistrzGry

Niesamowite jak ten chłopak

Niesamowite jak ten chłopak się rozwija, blog za blogiem!
Dobry wpis, pozytywne myślenie ma wielki wpływ na lepsze życie; fakt, lecz wcale o to nie jest momentami tak łatwo :)Zamartwianie się, smutne myśli bardzo często, przygnębienie itp to trochu choroba i także trzeba walczyć z tą dolegliwością. Jednak, czasem też trzeba spojrzeć prawdzie w oczy i nie koloryzować rzeczywistości, a dużo osób i to robi co także nie jest za dobre. Czasem faktycznie życie jest białe albo szare a nie jak tęcza- i nic tego nie zmieni. Po za tym, życie często nas sprowadza na ziemię, załóżmy typowy człowiek co pracuje za 2 tysiące miesięcznie ma na głowie, rodzinę do utrzymania, dom, i wszystkie opłaty do uregulowania ma być szczęśliwy i widzieć świat w lepszych barwach skoro jest praktycznie uwięziony w życiu jakim stworzył? Czasem na prawdę warto spojrzeć na życie z innej strony i zrozumieć takiego faceta i to w co się wpakował. Jak taki chłop ma widzieć życie w innej barwie niż szare? powyższy przykład człowieka i jego historii do załóżmy polityka czy innych ludzi, którzy zarabiają od niego, załóżmy tylko więcej 5 razy, wprowadzi go w negatywny stan, nie ukrywajmy Smile Większość ludzi lubi porównywać się z innymi ludzmi. Jak chłopak co ma dziurawe buty, ubranie itp ma widzieć świat, szczęśliwymi oczami, widząc na przeciwko, chłopca z dobrego domu, ciągle z nową zabawką, na którą rodzice mogą sobie pozwolić i fundują mu wszystko na jego widzimisie? Czasem ten coaching, samorozwój itp robi z debila jeszcze większego debila niż jest wciskając kity w stylu - pokaże Ci jak zarobić milion..
Nie mówię, że optymizm nie jest dobry, ale nie każdy może sobie pozwolić na owy stan. Można gdybać sobie i pocieszać, że.. na pewno są i tacy dla których zawsze mogło być gorzej lub tacy co powtarzają, niektórzy mają gorzej ode mnie.. lecz czy to znaczy, że jeśli sąsiad ma gorzej ode mnie a ja mam w życiu zle to znaczy, że jest lepiej? W ogólnym rozrachunku może i tak bo to sąsiad ma większy problem ale mój problem także jest ważny i nie można go zamiatać, odkurzać i obracać w dobrym świetle bo trzeba być pozytywnym Smile To tak jak ktoś pociesza się tym co ma bo mógł nie mieć nic. Z jednej strony słuszne a z drugiej nie. Szanuje ludzi którzy w niepowodzeniach, w pesymizmie itp upatrują motywacji i szans na lepsze życie.

Apropo tego rapowania, tak w

Apropo tego rapowania, tak w klimacie: