Portal Uwodzicieli
Witryna poświęcona relacjom damsko męskim oraz budowaniu międzyludzkich więzi emocjonalnych.
Lorem ipsum dolor sit amet, consectetur adipiscing elit END.

Co dalej? Rzucić studia?

Byłem kiedyś zwykłym gimbusem. Chciałem się wyrwać, i iść do pracy. Wybrałem zawodówkę. Lecz praca w takim zakładzie nie jest dla mnie. Zmieniłem szkołę na technikum informatyczne. To była jedna z najlepszych decyzji w moim życiu. Lubiłem tam chodzić. Czasami czuję że chciałbym się cofnąć w czasie. I dalej być tam. Lecz nie mogę, bo szkoła skończona. Dyplom technika i matura jest. Zdecydowałem by przedłużyć to. Poszedłem na studia informatyczne. Niby fajnie, ale ciężko. W technikum czułem się jakbym unosił się na wodzie. Natomiast tu, jestem pod wodą. Matematyka jest trudna, nie wiem nawet w jakim dziale jesteśmy. Gdy siadam się uczyć, to po kilku minutach rozmyślam by to rzucić. Niestety to nie technikum, gdzie wszystko jest w książce. Dlatego nauczenie się według mnie jest niemożliwe, gdy nic się nie rozumie na wykładach. Teraz nie daję rady, a co będzie w drugim semestrze. Zresztą myślałem o studiach, jak o beztroskim życiu. Jak o takim przygotowaniu na prawdziwe życie. Od początku żyję w przekonaniu, że i tak nie skończę tego kierunku. Dlatego może warto to rzucić. Iść do pracy, na produkcję gdzie przyjmują każdego. I zacząć normalnie żyć. Nie żałować 10zł na kebaba. Kupić nowe ciuchy, telefon, macbooka. Powoli nazbierać na jakieś fajne auto. Wynająć hotel i pojechać na pga i swp. Zrobić wizę i pojechać na tydzień do usa. Może uda się tam osiedlić. Będę mógł wkońcu poszukać dziewczyny, bo bez pieniędzy to ciężki temat. Lecz strasznie boję się reakcji i rozczarowania rodziców. Bo studia były moim marzeniem. Cały czas powtarzałem rodzicom że będę miał lepsze życie od nich. Boję się że z racji pracy, nie będę miał czasu. Studiując mam czas, lecz nie mam pieniędzy. Lecz po co studiować jak i tak nieskończę kierunku. Taki dylemat. Myślałem że gdy napiszę tego bloga, to odpowiem sobie na to. Lecz nadal nie wiem...

Odpowiedzi

Z pracy na produkcji na sto

Z pracy na produkcji na sto procent kupisz nowy telefon , MAC BUKA i ciuchy Tongue wyjedziesz do stanów itp Wink Przestań płakac i sprawdź czy masz jaja jeszcze na swoim miejscu . Jeśli do tej pory ogarniałes matematyke to poprostu weź korepetycje .

stary! zmien myslenie!

stary! zmien myslenie! chocbys mial jesc chleb suchy lub ze smalcem zostan i walcz!
nie wierze ze na uczelni nie ma kursow wyrownawczych- czesto robia takie wlasnie na informatyce. ewentualnie szukaj pomocy u starszych rocznikow. lub wciskaj sie na zajecia zaocznych aby powtarzac sobie material jezeli jestes na dziennych.

walcz! nie poddawaj sie! za kazdym razem jak bedziesz czul pustkę i nie pewnosc wyobrazaj sobie co sie stanie gdy skonczysz informatyke, wyliczaj sobie zalety ukonczenia studiow! dobry hajs, moze nie od razu ale na pewno wyzszy niz po administracji czy po bibliotekarstwie.

jestes podłamany a to nie sprzyja walce. motywuj sie kazdego dnia. obejrzyj lub najlepiej przeczytaj ksiazkę "Pursuit of happyness" Christopher Gardner.

walcz!

Witam kolegę studenta

Witam kolegę studenta informatyka.

Wiesz co? Ja też miałem cholerne problemy z matematyką na studiach (na szczęście już to za mną). I wiesz co trzeba w takich sytuacjach zrobić? Zakuwać, zakuwać i zakuwać. Jest taki gość imieniem eTrapez. Wykup sobie u niego abonament i zdasz matmę z palcem w ... (tu wstaw swoją ulubioną część ciała). Ja z zajęć nic nie kumałem, z wykładów tym bardziej. Wykupiłem abonament na cały semestr (tani nie jest ale wyjdziesz dużo lepiej niż na korepetycjach).

Beztroskie życie to mają studenci takich kierunków jak: zarządzanie, europeistyka i pokrewne. W innych przypadkach trzeba ostro pracować, żeby zdać szczególnie na kierunkach inżynieryjnych.

Ja też się czułem gorzej niż moi rówieśnicy, którzy nie poszli na studia tylko do roboty. Przestałem z nimi jeździć na wakacje, często imprezować, wyjeżdżać na spontaniczne wyjazdy np. w piątek sobie umyślą że jadą do Warszawy na weekend, jeździć na zakupy. Przełykałem gorzkie łzy ale co miałem zrobić skoro nie wystarczało mi pieniędzy żeby im dorównać.

Weź przestań mówić że chcesz mieć dziewczynę ale pieniądze Cię ograniczają. To jest iluzja! No wiesz... Fajnie jej czasem postawić piwo czy drinka ale nic ponad to nie musisz robić. Nie masz kasy? Zapraszasz ją na spacer. Masz coś kasy? Zapraszasz do pubu, na potańcówkę, kupujesz wino i idziecie do parku. Ważne jakie jej dajesz emocje. Jak dasz jej fajne emocje to w parku jest lepiej niż w pubie. Jesteście sami, dziewczyna nie ma presji, że ktoś was obserwuje a ty możesz swobodnie działać. Najgorętsze pocałunki przeżywałem nie na imprezach, pubach ale właśnie w PARKACH. Dlatego nie mów mi że nie zdobędziesz dziewczyny, bo nie masz kasy.

Jeżeli lubisz informatykę i zrezygnujesz to prędzej czy później będziesz miał wyrzuty sumienia, że nie skończyłeś studiów. Będzie Cię to gryzło do końca życia. Nie lepiej pocierpieć teraz a później żyć pełen satysfakcji?

Po pierwsze w internecie jest

Po pierwsze w internecie jest masa poradników, filmików z przykładami, jest etrapez. Matematyka na studiach wcale nie jest trudna o ile ktoś ma predyspozycje(zmysł logiczny i umysł ścisły). Matematyka jest bardzo schematyczna w większości przypadków co oznacza, że jeżeli przerobisz sobie 100-300 zadań to prawdopodobieństwo, że trafisz na podobne zadanie w przyszłości jest bardzo wysokie. Trzeba po prostu poświęcić bardzo dużo czasu i starać się zrozumieć. I nie gadaj że nie da się zdać matury bo u mnie na studiach największe głąby jak kupiły etrapeza(taki kurs dla studentów, koleś tłumaczy na przykładach bardzo bardzo prostym językiem jak dla kogoś kto pierwszy raz widział na oczy liczby) to umiały w stopniu podstawowym liczyć jakieś całki, pochodne i bez problemu zdawały. I glupie jest twoja zdanie: Niestety to nie technikum, gdzie wszystko jest w książce gdyż jest dokładnie na odwrót. Wszystko jest w książce i w internecie. Nie musisz nic rozumieć na wykładach, u nie 90% osób nie rozumiało a znaczna większość zdała.

Zresztą myślałem o studiach, jak o beztroskim życiu. Jak o takim przygotowaniu na prawdziwe życie.

Może na jakimś gówno-kierunku gdzie zapisują się sami klubowi imprezowicze tak jest, niestety na studiach inżynierskich, informatyczno-matematyczno-fizycznych, prawniczych i medycynie jest tylko ciężka praca a nie obijanie się.

Będę mógł wkońcu poszukać dziewczyny, bo bez pieniędzy to ciężki temat. To prawda ale w takim razie studia zaoczne są dla ciebie. Pracujesz od poniedziałku do piątku na pełen etat(w większym mieście spokojnie wyciągniesz jakieś 2000-2500 netto jak jesteś ogarnięty), w weekendy szkola. Zakres teoretycznie taki sam ale mimo wszystko zaoczne studia są skondensowane(np na majcy nie mieliśmy wyprowadzania jakichś wzorów które po 2 minutach byśmy zapomnieli, tylko skupialiśmy się na ważniejszych rzeczach) i trochę prostsze ale wymagają również sporo pracy.

Kolejnym twoim zdaniem błedem jest myślenie, że po studiach bedziesz miał lepiej niż twoi rodzice. No to muszę cię niestety rozczarować. Około 40% ludzi z mojego roku(z tych 25% które zostało do końca) i innych nie pracuje w zawodzie związanym z kierunkiem studiowania. Ponieważ studia to nie szkoła zawodowa, gdzie masz praktyki zawodowe i zawód. Studia uczą myślenia szerokoperspektywicznego, pokazują ci różne dziedziny krok po kroku, ale większość trwa 1 semestr czyli 5 miesięcy a potem kolejne i kolejne. Studia nie nauczą cię zawodu ani nie dadzą godnej pracy. Ci którzy pracują w zawodzie po studiach związanych w IT pracują tylko dlatego, że podczas studiów na własną rękę uczyli się różnych rzeczy, chodzili na różne koła zainteresowań, brali książki do ręki i coś kodowali. Uczestniczyli w darmowych stażach albo w słabo płatnych. Byli aktywni w organizacjach studenckich ale nie związanych z nauką studencką tylko aktywnością pozaszkolną. Tak więc jeżeli marzy ci się kariera w IT to oprócz spędzania czasu na naukę i tak musisz się uczyć na własną rękę, szukać staży, poświęcać masę czasu na inne rzeczy oprócz zdawania przedmiotów.

Kolejna sprawa to zarobki. Media ryją beret ludziom, przedstawiają statystyki z kosmosu i wmawiają ludziom jak to niby w IT jest super, łatwo i przyjemnie a pieniądze spadają z nieba. Otóż wcale tak nie jest!!! Z naszego roku dosłownie jedna osoba zarabia te mityczne 10.000 na miesiąc. Większość pracuje za 3000-4000 a w pierwszej pracy tyrali za 2500 albo nawet 2000. IT jest strasznie przereklamowane. Wszystko za sprawą mediów, którzy promują programowanie jako coś modnego i prostego. Powstają setki szkół programistycznych a po nich wychodzą tysiące absolwentów. Z tego co się zorientowałem u mnie w pracy i u znajomych już w tym momencie na jedno miejsce pracy przypada 50 CV - rektruterzy mogą sobie przebierać. W Polsce brakuje bowiem SPECJALISTÓW(czyli ludzi z X - letnim doświadczeniem) a nie NOWICJUSZY. Konkurencja jest ogromna i dostać się teraz do pracy to na prawdę nie jest taka łatwa sprawa. Rekruterzy mogą sobie przebierać i wymagają kilka lat doświadczenia, pytanie tylko skąd osoba po studiach ma je mieć? No własnie nie ma i w tym jest problem. Te mityczne 10k to zarabiają tylko ludzie mega zdolni albo z ponad 10 letnim stażem, czyli jakieś 5% wszystkich specjalistów, reszta będzie pracować za 3000-6000 co jest bardzo podobną stawką do innych zawodów, w dodatku trzeba się ciągle uczyć bo konkurencja jest ogromna. Jak przestaniesz się uczyć to może cię wygryźć jakiś świeżak po kursie(ponieważ technologię się ciągle zmieniają) i przyjdzie ktoś kto akurat to umie a ty nie bo przez lata pracowałeś w czymś innym no i do widzenia.
Jeżeli chodzi dokładnie o programistów często pracuje się po godzinach, po pracy w domu też trzeba coś kodować ponieważ na miejsce jednej technologi powstają setki innych, co chwila wychodzi nowa wersja języka i trzeba się uczyć dokumentacji, próbować, testować.

Także jeżeli idziesz w IT bo chcesz aby rodzice byli dumni i dobrze zarabiać to odpuść sobie albowiem do końca życia będziesz musiał się męczyć, zapierniczać w wolnym czasie po godzinach a brak pasji do tego wypali cię bardzo szybko i staniesz się frustratem. Nie tędy droga - jak chcesz dobrze zarabiać to istnieją 1000 dróg gdzie można to zrobić łatwiej i szybciej.

A jeżeli to twoja pasja to śmiało walcz i do przodu. Ale nie oczekuj eldorado bo to co piszą w internecie i głoszą media a rzeczywistość to 2 odmienne światy.

Też teraz zacząłem studia i

Też teraz zacząłem studia i wiesz co? Śmiało nazwałbym to jednym WIELKIM ROZCZAROWANIEM. Wiedziałem, że kierunek który studiuje jest naprawdę ciężki i trzeba się wiele napracować ale czuje jednak to rozczarowanie. Nie wiem skąd te mityczne opowieści o imprezach i zabawie. Od pon do pt mam zajęcia a w weekendy jakieś kursy + wykłady na innych uczelniach na różne tematy. Nie chce mi się potem nigdzie wychodzić i bawić bo nie mam na to już siły... A nie daj Boże jeśli bym się najebał to następny dzień już cały z miejsca mam zniszczony bo nie zrobie tego co zaplanowałem.

Również jak ty mam tytuł technika informatyka ale na studia obrałem inny kierunek i nie żałuję.

Na twoim miejscu dałbym sobie trochę czasu co do kierunku studiów, powiedzmy rok. Jeśli lubisz IT a problemem jest matematyka to nie masz innego wyjścia niż zakuwanie i jeszcze raz zakuwanie. Nie zniszcz swojej przyszłości z powodu matematyki.

Trzymaj się i daj znać pod koniec semestru co postanowiłeś!
Wierzę w Ciebie!

Też myślę, że coś jest nie

Też myślę, że coś jest nie tak. Ale nie wiem co mam zrobić gdy naprawdę interesuje mnie wiele rzeczy i odbywają się wykłady z tego to aż żal nie iść.

Studiuje dopiero 2 tyg. i byłem na jednej imprezie na klubach także chyba nie jest jakoś tragicznie.

Portret użytkownika nera

Najważniejsze to znalezc

Najważniejsze to znalezc zloty środek. Troche imprez a troche nauki. Pójście za bardzo w naukę frustruje (zwłaszcza gdy efektów w postaci ocen bdb nie ma) a pojscie w zabawe konczy sie teagedia na przełomie lutego/marca lub wrzesnia/pazdziernika w postaci listu z dziekanatu o wykreśleniu z listy studentów.

PS. Impreza na klubach? Słyszałem, że imprezy na dachu są zajebiste-nigdy nie byłem;)

Całkiem niedawna byłem w

Całkiem niedawna byłem w podobnej sytuacji. Rok temu skończyłem tech. Informatyczne i zacząłem studia na takim samym kierunku. Chciałem iść w tym kierunku. Prawda, matma była trudna ale podchodziłem do wszystkiego na luzie. W domu to się w zasadzie nie uczyłem. Jak były jakieś kolosy to wtedy siadałem do nauki. Plan zajęć wybrałem sobie taki żeby późno zaczynać i móc chodzić na imprezki. Dodatkowo pracowałem po 2-3 dni w tygodniu. Ale z tygodnia na tydzień coraz bardziej się męczyłem, a perspektywa jeszcze kilku lat studiów nie wyglądała zachęcająco.

Doszedłem do wniosku że to nie jest dla mnie. Może nie sam kierunek ale po prostu studia. Pod sam koniec drugiego semestru podjąłem trochę spontaniczną decyzję o rzuceniu studiów. Rodzice nie byli zadowoleni, zwlaszcza, że uważają ze bez papierka to nic się nie osiągnie. No ale byłem pewien tego co chcę, i tego czego nie chcę - a na pewno nie chciałem być dłużej studentem. Zdawałem sobie sprawę że taki krok wiąże się ze swego rodzaju końcem dzieciństwa - brak długich wakacji, beztroski itp. Mimo wszystko wolałem mieć pracę, pieniądze i wyprowadzić się z domu. Zaraz po rzuconych studiach pojechałem na 3 miesiące do USA co chyba było moim najlepszym czasem w życiu.

Teraz, po powrocie, zaczynam pracę w sprzedaży. Na pewno nie trzeba się ograniczać do pracy na produkcji. Nawet z samą maturą można znaleźć coś dobrego. Nie skreślam też programowania - chcę samoedukowac się w domu.

Podsumowując. Jeśli lubisz to, a jedynym problemem jest matma to myślę że powinieneś powalczyć. Jeśli nie kręci Cię ten kierunek czy po prostu studia to nie ma co się zmuszać. To jest twoje życie i musisz podjąć decyzję co chcesz zrobić. Wiadomo, rodzice będą zawiedzeni. Będziesz musiał im wytłumaczyć że po prostu inaczej widzisz swoją przyszłość.
Nawet jeśli potem uzmysłowisz sobie że to jednak było to, to można wrócić Smile

Portret użytkownika Loollipop

Twoim marzeniem były studia?

Twoim marzeniem były studia? No to jesteś dla mnie pionek, bo o marzenia się walczy, a nie płacze, że ciężko.
Studiuje dziennie, pracuje, znajduje czas na zabawę, treningi i życie towarzyskie ale to przecież ty masz przejebane bo matma ;//

Rozumiem Cię. Ale zawsze tak

Rozumiem Cię. Ale zawsze tak jest, że po pierwszym semestrze lub roku bardzo dużo osób odpada ze studiów - poddają się. Warto spiąć dupę. Umiesz angielski? Na pewno jest wiele źródeł na angielskim necie. Z tego co pamiętam, matematyka na pierwszym roku wcale nie jest trudna - wystarczy przysiąść. Pochodne, całki, równania różniczkowe? Dasz radę! Musisz dużo poćwiczyć, rób zadania z ćwiczeń i tak jak mówiłem - na necie jest masa przykładów. Na studiach łapie czasami depresja, ale poczuj tę satysfakcję, gdy w końcu Ci się uda.
Wiem, że piszesz ten post, bo nie wiesz, co robić. Czujesz się jak gówno. Niejedną osobę to spotyka, ale przetrwaj ten semestr, daj sobie szansę - dostałeś wiele cennych tutaj porad i weź je sobie do serca.
Niby mógłbyś teraz iść do pracy, no ale co z tego będziesz miał? Możesz iść do takiej samej w każdym momencie życia, a chyba warto najpierw ukończyć studia.