Portal Uwodzicieli
Witryna poświęcona relacjom damsko męskim oraz budowaniu międzyludzkich więzi emocjonalnych.
Lorem ipsum dolor sit amet, consectetur adipiscing elit END.

Klej w oczach nie oznacza bólu.

Portret użytkownika zivetar

Jest tyle powodów, by kochać ten kraj. Jest też drugie tyle, by go nie lubić. Jak bowiem się cieszyć z bycia jego obywatelem, gdy przez ostatni tydzień sierpnia pogoda raczy nas co chwila padającym deszczem. Siadam wtedy na tarasie z tyłu domu, odpalam papierosa i słuchając stukotu padających kropel łapię oddechy orzeźwiającego powietrza mieszając je w sobie z zabójczym bądź co bądź dymem.

Stan aury spowodował mniejszą aktywność w działaniach firmy, której to profil jest w znacznej części uzależniony od warunków atmosferycznych. Nie wszystkie prace budowlane da się powiem przeprowadzić na mokrym terenie. Ojciec, będący moim już nieformalnym przełożonym wyznaczył mi więc tamtego dnia inne zadanie.

Ubierz się jak człowiek, weź z kasy w kopertę A4 [X] złotych, podjedziesz do pani Agaty zapłacić jej za ostatnie zamówienie. Agata jest typową bizneswoman, pochłoniętą obracaniem się w męskim, budowlanym towarzystwie. Współpracujemy z nią od dawna, takiej rzetelności próżno szukać wśród wielu facetów.

Wyprasowałem białą koszulę, wskoczyłem w dobre spodnie i buty. Uposażony w naprawdę grubą kasę ruszyłem do oddalonego o 100 km miasta w napomnianym już celu. Deszcz lał rzęsiście, wycieraczki zdecydowanie nie nadążały ze swoją robotę. Nie musiałem się śpieszyć.

Wstęp do historii może sugerować, że porządnie wyłomotałem panią Agatę w jej biurze. Prawda jest taka, że nigdy o tym nie pomyślałem. Co prawda przyjęła mnie z uśmiechem i pyszną kawą, ustaliliśmy realizację kolejnego przedsięwzięcia, jest jednak zasada o niewojowaniu chujem w pracy i jej obrębie i należy się jej trzymać.

Po załatwieniu tego, w jakim celu pojechałem - ruszyłem do domu. Deszcz ustał, co skrzętnie wykorzystał jakiś dachowy zasraniec obryzgując mi przednią szybę naprawdę sowitym kleksem. Uwierzcie, że przy prędkości choćby kilku km na godzinę daje to niezłe efekty wizualne. Przyciskawszy na manetce sterowania wycieraczkami "przycisk" uruchamiający spryskiwacz usłyszałem jedynie jęczenie oznaczające koniec płynu. Trudno, trzeba zjechać na stację.

Po kilku kilometrach zjazd na Orlen, tuż przed wjazdem do sporego miasta. Parkuję jak przystało na dobrego kierowcę i idę w stronę wejścia gdzie zawsze umiejscowione są bezczelnie drogie płyny do spryskiwaczy. Wybieram zielony, letni, 2-litrowy bodajże, moja oszczędna natura zawsze każe mieszać mi go z kupioną jednocześnie 1,5-litrową wodą niegazowaną. Biorę pod pachę, idę zapłacić.

Mijam kolejne półki, między którymi krząta się niska blondyneczka w kręconych włosach. Od tyłu miód, ale wiadomo, że zawsze takie wrażenie skutkuje tragedią z przodu. Wtem słyszę, jak słodziutkim głosem pyta kasjerkę "Magda, macie Colę light?". W zasadzie w tym samym momencie zauważyłem plakietkę z tym imieniem na służbowym stroju panienki za kasą. Koleżanki.

"Magda teraz nie pomoże, bo mnie obsługuje. A cola light jest niezdrowa, zawiera aspartam" - rzuciłem w jej kierunku. Odwróciła głowę w moją stronę, a wtedy ja doświadczyłem uczucia, które przecież zna każdy z Was. Dobra jest. Już dosyć pierdów o słodkich oczkach i ślicznych ustach. Po prostu była dobra.

Podeszła z zaciekawieniem i oznajmia "A może ja wcale nie chcę by była zdrowa?" - w jej oczach więcej było wyrzutu niż zainteresowania. Uśmiechnąłem się i jej rezolutność skwitowałem "Weź wodę mineralną, a Twoje zdrowie za jakiś czas samo mi podziękuje". Mrugnąłem okiem, spokojnie skasowałem płyn i mineralkę na rozcieńczenie, wychodzę.

Otwieram maskę, zdejmuję korek wlewu i spokojnie wlewam mimo to rozlewający się nieco płyn. Nagle słyszę głos dobiegający z prawej strony. Oczywiście ona, z małą wodą w ręce, przygląda się temu co robię i mówi do mnie:
- Chyba nie ma seksowniejszego widoku od mężczyzny w koszuli, grzebiącego coś pod maską samochodu...
- Jest, mała, jest. Uwierz mi.
- Zaskocz mnie, panie mechaniku.
To było zabawne, rzuciłem więc uśmieszek w kierunku pokrywy silnika i właśnie kończąc wlewanie płynu odwróciłem głowę w jej kierunku mówiąc:
- Mężczyzna bez koszuli grzebiący coś pod maską samochodu.
- Haha, daj mi się o tym przekonać.
- Chyba nie myślisz, że rozpalę Cię tak w tym miejscu. Rozejrzyj się, jesteśmy na stacji benzynowej. Chcesz, by mówili o Tobie w najbliższych wiadomościach? Smile
- Masz rację. To kiepskie miejsce.
Gadka o stacji benzynowej nie miała większego sensu z jednego powodu - w jej oczach już był ogień. A w moich klej, i wbrew powszechnemu przeświadczeniu wcale to nie bolało. Nie pierwszy raz.
- Piłeś już dzisiaj popołudniową kawę? - dorzuciła.
- Nie lubię tych kaw ze stacji benzynowych, kojarzą mi się z przerwami w pracy zadowodych tirowców. Picie kawy winno mieć lepsze okoliczności.
- Kto mówi o jej piciu tutaj? - zakończyła opadającym głosem.
- Kontynuuj. - dałem się jej wykazać. One to lubią.
- Mieszkam w mieście obok i teraz Ty uwierz mi na słowo, że parzę naprawdę dobrą.
- Jedziemy moim czy Twoim? - szybko postawiłem sprawę na ostrzu noża. Polecam.
- Moim. - wskazała palcem na czarne X3 stojące po drugiej stronie stacji.
- Dobrze, ale ja prowadzę. - postawiłem sprawę w jeszcze dziwniejszej sytuacji.

Wyobraźcie sobie tylko jak wielkie moje zdziwienie musiało być, gdy dziewczyna dopiero co mnie poznawszy mówi "OK" na mój głupi pomysł prowadzenia jej terenowej betki za któryś grubszy tysiączek. Kobiety nigdy nie przestaną mnie zadziwiać.

Poprowadziła mnie na urocze osiedle usadowione w nowym budownictwie. Widać, że rodzice [albo chłopak, któż wie...] nie szczędzą na dziewczynę pieniążków. Dobrze wiecie, co stało się po wprowadzeniu mnie do mieszkania. Było... bardzo miło i... naprawdę dobra kawa. Zapytała czy często tutaj bywam. Powiedziałem, że od czasu do czasu. Wziąłem numer i zostawiłem jej nadzieję na powtórzenie kiedyś takiej popołudniowej kawy. Buziak w policzek i nieskromne "Odpocznij, poradzę sobie".

Wyszedłem, po kilkuset metrach doszedłem do postoju taksówek, skąd podwieziono mnie za symboliczne 20 zł na stację. Ruszyłem do domu.
- Co tak długo Ci to szło? - zapytał ojciec po powrocie.
- A wiesz, korki na trasie i jeszcze płyn do spryskiwaczy się skończył...

Odpowiedzi

Portret użytkownika JamesDean

Świetnie się to czyta. Masz

Świetnie się to czyta. Masz talent.

Rzeczywiście na początku

Rzeczywiście na początku myślałem, że będzie o pani Agacie Laughing out loud Pisz więcej , bo dobrze się to czyta.

Portret użytkownika Grandziarz94

Faktycznie, świetnie się

Faktycznie, świetnie się czyta Smile

Fajne opowiadanie

Fajne opowiadanie Wink