Portal Uwodzicieli
Witryna poświęcona relacjom damsko męskim oraz budowaniu międzyludzkich więzi emocjonalnych.
Lorem ipsum dolor sit amet, consectetur adipiscing elit END.

"Kochaj kobiety, nigdy nie krzywdź"

Portret użytkownika Smarkacz

Witajcie Wink
Przeglądając ostatnimi czasy nasze skromne forum uwodzicieli zauważyłem coraz mocniejsze odchodzenie od znanego nam wszystkim motta "Kochaj kobiety, nigdy nie krzywdź". Postanowiłem, że wypadałoby do niego wrócić opowiadając na swoim pierwszym blogu moją własną historię Smile

Przenosimy się 4 lata wstecz, moje początki technikum, zapoznawanie się z forum, czytanie wpisów jeszcze bez żadnego konta, zbieranie doświadczenia czytając błędy popełniane przez innych, wiele nieudanych i żenujących prób zapoznania się z płcią przeciwną. Tygodnie mijały, licznik nieudanych podrywów przekroczył wartość jednocyfrową, lecz ja niczym z uporem maniaka dalej próbowałem i próbowałem z coraz większymi sukcesami.
W końcu, po miesiącach budowania pewności siebie, zmiany wizerunku i nawyków zdecydowałem się na dość samobójczy krok -> podejść do najlepszej laski w szkole, totalnej dychy, która dla większości z Was byłaby skategoryzowana jako SHB. Wysokiego wzrostu ( 175cm ) dziewczyna o idealnych proporcjach, dużym biuście, zgrabnej figurze, piękna z twarzy i jak się później okazało, również z charakteru.
Materiał idealny, lecz z jednym mankamentem, a raczej dwoma - 2 lata starsza ( wiadomo, aspekt różnicy wieku, kiedy jeszcze ma się te -naście robi niejaki problem) i z chłopakiem od trzech lat, któremu nawet do pięt nie dorastałem ;D

Pierwsze podejście, krótka rozmowa i kontakt na Facebooku. Kilka rozmów i numer. Parę wieczorów z rozmowami, przelotne uśmiechy w szkole i pierwsze spotkanie. To było dla mnie jak bajka, dziewczyna wręcz idealna, a ja taki szarak rozmawiam z nią na pełnym luzie, o wszystkim co popadnie. Z zewnątrz przenikliwie zimna i niedostępna niczym K2 zimą, lecz ja sukcesywnie krok po kroku przełamywałem kolejne bariery idąc prosto po nią.
Trzecie spotkanie było dla mnie idealnym majstersztykiem, w końcu zauważyłem efekty dziesiątek godzin poświęconych na analizowaniu podstaw i zmienianiu nawyków. Dużą uwagę przykuwałem do kontaktów niewerbalnych, zwłaszcza do kontrolowania własnego ciała. Usłyszałem od tej dziewczyny największy komplement jaki dostałem do tej pory - "Wiesz, w zasadzie nie wiem dlaczego Ci to mówię, ale bardzo mi się podoba jak chodzisz." - dla niedoświadczonych totalnie nic nie znaczący, lecz forumowi wyjadacze powinni raczej przyznać mi rację w sprawie jego wyjątkowości Smile Uznałem to za istną nagrodę za pracę nad sobą, co napędziło mnie jeszcze bardziej.
W ciągu następnej godziny spotkania znalazłem idealny moment na próbę pocałunku, powiem Wam tak panowie - jeżeli myślicie że Mike Tyson, czy Bruce Lee mieli super refleks, to ciężko mi opisać jak szybko ta dziewczyna uniknęła pocałunku skierowanego w jej stronę ;D zrobiła to iście nadludzko.
Nastąpiła chwila niepewności, lecz nie odpuściłem, po prostu zażartowałem, że warto było spróbować. Wtedy nastąpił moment którego całkowicie się nie spodziewałem - mówiąc mi na ucho, by nikt się o tym nie dowiedział pocałowała mnie zgrabnie... I wtedy zaczęło się na dobre.
Spotkania kilka razy w tygodniu, będące kwintesencją flirtu damsko-męskiego. Buzujące emocje tygodniami, długie i namiętne, szczere rozmowy i ogrom różnego rodzaju gierek. Co najwspanialsze - każde wyjście z tą dziewczyną było jak podejmowanie wyzwania, które ona mi narzucała - podrywać ją na nowo i nowo, wręcz walczyć o to by znów się pocałować i przełamywać granice coraz dalej.
Możecie z przymrużeniem oka patrzeć na tę historię jak jedną z tych błahych, ale zwyczajnie nie jestem w stanie wyrazić słowami jak wyjątkowe były wszystkie z tych spotkań.
Jak się okazało, była równie cudowna z wyglądu jak i z charakteru, lekko zagubiona, współczującą i niezwykle urokliwa. Można powiedzieć, że wręcz się zakochałem w ciągłych staraniach się o nią.
Toczyła się w niej wewnętrzna walka, z jednej strony jej chłopak, niczemu winny którego szczerze kochała, a z drugiej strony ja - rozgrywający każda partię idealnie, tak jakby przy każdym spotkaniu chciała to zakończyć, lecz ja wciąż na nowo ją zaginałem.

Po dwóch miesiącach, pod koniec lata, usłyszałem, że zaczyna czuć do mnie więcej niż do niego. Była to dla mnie jak lodowata woda, istny wstrząs dla mojej osobowości. Większość z nas prawdopodobnie z miłą chęcią by to wykorzystała, dalej czerpiąc korzyści z pięknej kochanki...
... lecz we mnie coś wtedy pękło, zmieniłem się po tym jednym zdaniu o 180° jakby ktoś zdjął mi klapki z oczu. Zmieniłem się z zajaranego gówniarza, chcącego ruchać wszystko co z wyglądu chociaż przypomina kobietę, we współczującego hmm.. Mężczyznę... I wcale tu nie przesadzam. Moje spojrzenie na kobiety całkowicie się odmieniło, dotarło do mnie jak duży błąd popełniłem krzywdząc ją tak na prawdę już na zawsze.
Zadecydowałem, by całkowicie zerwać tą znajomość. Umówiłem się z nią i nie przyszedłem.

Oczywiście, bardzo dużo myślałem, lecz doszedłem do wniosku że tak będzie lepiej. Przyszedł czas zmian, napotkałem po pewnym czasie inną kobietę, z którą byłem blisko 3 lata. Niestety, rozstanie w dość kiepskich warunkach.. Jakby to ująć, karma się zwróciła i dostałem dokładnie to, czym sam poczęstowałem pierwszą swoją miłość - zdradą. Tyle, że tym razem to ja byłem tym niczym winnym gościem.
Wiele wieczorów poświęciłem myśląc o niej, dochodziłem do różnych wniosków, lecz ostatecznie upewniłem się w sobie, że nie powinienem doprowadzić kogoś do zdrady innej osoby. Pomimo tego, że byłem w związku to dalej o niej czasami myślałem. Teraz po rozstaniu mogę wręcz stwierdzić, że dalej po tych czterech latach ją kocham, za to jaka była i za to co jej zrobiłem. Jestem na siebie niezwykle wściekły jak mogłem coś takiego uczynić, obiecując sobie ze już nigdy żadnej kobiety nie skrzywdzę.
Z tego co wiem, była z tym chłopakiem następne trzy lata po czym się rozeszli. Ja dalej o niej myślę, słucham pięknej piosenki która mi wysłała idealnie opisującej ten romans. Wciąż po tylu latach buzują mi emocje jakby to było wczoraj i wciąż zjada mnie sumienie.
Można powiedzieć, że wręcz odkupuję winy za to co zrobiłem. Wciąż ją kocham, a raczej wspomnienie o niej i jedyne o czym marzę to o słowach "Przepraszam za to co zrobiłem."
Ta wyjątkowa dziewczyna dalej siedzi mi w głowie, obecnie ma już kogoś innego, lecz obiecałem sobie, że się do niej odezwę, zachowam się tak jak trzeba, porozmawiam z nią i przeproszę, tak po ludzku, upewniając ją, że nie zniszczę jej kolejnego związku. Myślę, że ona też często wraca wspomnieniami do mnie i mam szczerą nadzieję, że zgodzi się na spotkanie Smile

Teraz siedzę tu przed Wami i chciałbym, swoją historią, pokazać że kobiet nie warto krzywdzić, bo jeżeli spotka się tą jedyną, krzywda jej zadana zostanie już na Waszym sumieniu na zawsze.
Niedawno poznałem iście wyjątkową dziewczynę, niezwykle romantyczną, która jakby chodziła po chmurkach, jednocześnie piękna fizycznie jak i tam w środku. Z rozmowy na rozmowę coraz goręcej, lecz ja zdecydowałem się "dać jej kosza", ponieważ wciąż nie jestem gotowy, nie jestem gotowy zaryzykować możliwością jej zranienia. Oczywiście, dalej jestem podrywaczem, w związku byłem trochę jak tygrys, tyle że w klatce w cyrku. Dalej będę podrywać, lecz nie chce ranić Smile

Dziękuję dla tych, co wytrwali do końca mojego monologu.

Jeszcze raz : "Kochaj kobiety, nigdy nie krzywdź"

Odpowiedzi

Portret użytkownika Hasano

Każdy ma inny kręgosłup

Każdy ma inny kręgosłup moralny. Blog czytało się dobrze, lekko bardzo przyjemnie.
Krzywdzenie kobiet, jest to temat rozległy i nie można wszystkich czynów zakwalifikować jako krzywda, czy też nie. Ja mam zasadę, że to ja jestem dla siebie najważniejszy, lecz liczę się z innymi ludźmi, oraz ich emocjami pozdro Smarkacz Laughing out loud

Portret użytkownika Smarkacz

Dokładnie tak, również się

Dokładnie tak, również się zgadzam, że nie wszystko da się skategoryzować jako krzywdę. Dlatego osobiście przywiązuję dużą wagę do komunikacji między mną, a targetem - tak by było jasne, że jesteśmy dla siebie na jedną noc, czy inwestujemy w tą znajomość coś więcej Smile

Widzisz jesteś dobrym

Widzisz jesteś dobrym wrażliwym chłopakiem i tacy od życia dostają najbardziej po dupie.

Portret użytkownika Smarkacz

Dlatego najważniejsze jest

Dlatego najważniejsze jest to, by nigdy się nie poddawać i wyciągać wnioski z każdej takiej sytuacji Smile

[ od razu uprzedzam, by osoba czytająca to, co dalej napiszę nie nadinterpretowała moich słów i nie uznała mnie za narcyza egoizmu i samouwielbienia ]

Czasami chciałbym być takim prostym chłopakiem, mieć iloraz inteligencji nieco poniżej normy, nie przejmować się błahostkami i nie rozczulać się nad pozornie nieważnymi sytuacjami.
Niestety, nawet badania psychologiczne udowodniły, że wprost proporcjonalnie do poziomu inteligencji zwiększa się ryzyko depresji, a charakterystyką osób o IQ powyżej średniej jest fakt wykonywania ruminacji - czyli częstego analizowania, rozpamiętywania i rozkładania wszelkich sytuacji na czynniki pierwsze; co pewnie wielu z Was, jak i ja z autopsji, rozumie jak coś takiego powoduje akumulację stresu Smile

Czasami fajnie byłoby być tym przysłowiowym chłopakiem z wioski, który uśmiecha się na widok wszystkiego, lecz życie jest nieco inne i polega na tym, by właśnie analizować, wyłapywać błędy i je poprawiać.

Portret użytkownika huka

Ja jestem dobry i wrażliwy i

Ja jestem dobry i wrażliwy i po dupie od życia nie dostaje, wręcz odwrotnie Smile

Portret użytkownika saverius

Bo prawdziwą siłą jest

Bo prawdziwą siłą jest niewzruszenie, gdy ktoś kopie Ci dupę za bycie dobrym i wrażliwym Smile

Obyś nie dostał od życia po

Obyś nie dostał od życia po dupie. Ale podoba mi się oczywiście twoje podejście do kobiet. Może trochę nadmiernie zachowawczo, bo skoro kobieta z własnej woli reaguje na twój podryw, to też nie powinieneś brać całej odpowiedzialności na siebie.

pozdrawiam Smile

Portret użytkownika Smarkacz

Może i nie powinienem, lecz

Może i nie powinienem, lecz faktem jest to, że to moje hmm... umiejętności, zawzięcie i istne majstrowanie w jej podświadomości do tego doprowadziło Smile

Portret użytkownika Guest

no podoba mnie się

no podoba mnie się to....

tylko jedna uwaga odnośnie ostatniego akapitu: po co zaczynasz, skoro wiesz, że nie skończysz? Albo przynajmniej dlaczego doprowadzasz do tak zaawansowanego etapu?

Portret użytkownika Smarkacz

Raczej jedno/dwa spotkania

Raczej jedno/dwa spotkania bez pocałunków nie uznawałbym za zaawansowany etap Tongue z drugiej jednak strony, muszę zaczynać aby sprawdzić, czy to właśnie będzie ta przy której nie będę miał wątpliwości, że jej nie zranię Wink

Portret użytkownika Guest

to sporo wiesz po

to sporo wiesz po "jednym/dwóch spotkaniach" Smile

Portret użytkownika Smarkacz

Wiesz.. jakby to ująć, każdy

Wiesz.. jakby to ująć, każdy widzi i podchodzi do tych spraw inaczej. Poznałem w swoim krótkim życiu trochę dziewczyn/kobietek Laughing out loud ( oczywiście nie aż tyle co Ty, tutaj raczej żadnych wątpliwości nie ma, ale nie w tym sedno ) otóż w dość specyficzny sposób nauczyłem się filtrować i hmm.. wybierać.. no ciężko to ubrać w słowa.

Może inaczej - kiedy się spotkam, to kieruję się własnym pociągiem do danej dziewczyny, takim wewnętrznym "magnesem" - jeżeli wyśmienicie mi się z nią rozmawia, jest dla mnie atrakcyjna pod względem fizycznym jak oraz psychicznym i nawet mi przez myśl nie przejdzie, że "a może to nie ta, w sumie to nie jest taka fajna" to brnę w to dalej.
Ale jeżeli zacznę sobie tylko i wyłącznie usprawiedliwiać jakiejś jej braki ( coś co mi się nie podoba ) moim ego podrywacza ( no bo jak to? odpuścić? - to tak jak przegrać podryw ) - to odpuszczam, bo tak jak już wyżej napisałem - nie chcę ranić, nie chcę czuć się z tym źle, a jednocześnie nie chcę tracić czasu i wciskać jej kitów. Dla mnie podryw, to nie jest podchodzenie do wszystkich lasek które się tylko nawiną - ja wykorzystuję techniki i sposoby tutaj poznane, ale w kontekście dziewczyn, które faktycznie wpadną mi w oko. Oczywiście, jeżeli widać, że target stawia na seks - proszę bardzo, jeżeli widzę po niej, że jest bardzo emocjonalna, szuka związku to często po prostu odpuszczam.

Po jednym/dwóch spotkaniach da się naprawdę sporo dowiedzieć o człowieku - zainteresowania, podejście do życia, no dosłownie podstawowe informacje, a dodatkowo oceniam, czy faktycznie czuję jakieś pożądanie, motywację do dalszej inwestycji, czy też nie.

Tak jak powiedziałem, każdy myśli inaczej i wykorzystuje to inaczej - ja jestem jaki jestem, chcę być fair ze samym sobą, a że próg moralności mam wysoko podniesiony to już inna sprawa Smile

Mam nadzieję, że wyraziłem się w dosyć zrozumiały sposób Laughing out loud Taki jestem i tyle ;D

Portret użytkownika saverius

"wiadomo, aspekt różnicy

"wiadomo, aspekt różnicy wieku, kiedy jeszcze ma się te -naście robi niejaki problem"

Ja powiem, że mam 28 lat teraz. I miałem ogromne problemy z laską o JEDEN rok starszą. Jak raz gadałem z kobietą i powiedziała, że ma 30 i spytała, ile ja mam - rutyna na zgadnięcie wieku. Dawała mi 32!!!!!

Jak powiedziałem, że 28 - rozmowa się skończyła ;]

Imo to nie tylko zależy od wieku, ale jakieś duże kwestie indywidualne tu wchodzą w grę.

"Jakby to ująć, karma się zwróciła i dostałem dokładnie to, czym sam poczęstowałem pierwszą swoją miłość - zdradą."

O jezu jakie to prawdziwe Smile też ostatnia, z którą wiązałem coś więcej, przyszła do mnie z info, że całowała się z jakimś typem. Oczywiście nie mogłem poprzestać na soczystym "spierdalaj". Najpierw awantura, potem seks, gdzie robiła wszystko, co chciałem, następnie powiedziałem, że w sumie to nie mam do siebie szacunku, że się z nią przespałem po tej akcji i że to koniec. Tak się wkurwiła, że nie chciała nawet swoich majtek z powrotem, więc je po prostu wyjebałem.

O ile kobiety nie zawsze wracają, to karma tak Smile

wpis fajny, podoba mi się.

Portret użytkownika Smarkacz

Taaa, postrzeganie wieku

Taaa, postrzeganie wieku przez inne osoby jest często uwarunkowane wewnętrznymi przeżyciami. Już tak jesteśmy nauczeni, aby patrzeć na starszych jak na "lepszych", a tych młodszych nie doceniać.
Sam osobiście się tego wystrzegam, bo często jestem w tych sytuacjach "tłumaczenia się" ze swojego roku urodzenia ;D

Homeostaza, karma, yin-yang, status quo - każdy nazywa to inaczej, lecz nie ma wątpliwości, że to co robimy na innych często odbija się na nas samych Smile

Dzięki, w przyszłości będzie ich więcej Smile

Portret użytkownika saturday

Co wewnątrz to na zewnątrz.

Co wewnątrz to na zewnątrz. Jeśli ktoś 'krzywdzi' kobiety, to jest to wynikiem jego wewnętrznego bólu. Tak powstaje mizoginizm, który wielu w sobie nosi, również na tym forum. Jest on efektem bezradności w sprawach kobiet, a przyczyn szuka się na zewnątrz. Ja kocham kobiety, kocham ludzi, marzę, abyśmy razem wszyscy spotkali się w niebie otuleni szalami boa i zatańczyli w wielkim tańcu godowym. Kocham AMOG-ów chociaż nieraz chcą mi wpierd0lić, a ja bym ich wyprzytulał. To jest sztuka miłości, sztuka wenusjańska i każdy z nas jest Jezusem uwodzenia - szerząc miłość unicestwiamy ból i cierpienie. Na tym polega cały proces, aby być jak promień światła, którym każdy chce się delektować, rozpraszając cienie wokół.

A może to jest błędne

A może to jest błędne założenie z tym niekrzywdzeniem ludzi?

Ktoś kiedyś wymyślił utopię, że jeśli będzie się traktowało jakąś osobę wyłącznie dobrze, to ona będzie się słodko rozwijać i mieć idealne życie. Problem w tym, że to będzie osoba-dziecko. Dopóki nie przejdzie przez krzywdzące doświadczenia, nie będzie miała okazji wyrobić sobie psychiki, ani poznać jak działa. Przy pierwszym lepszym kryzysie, pęknie.

Ostatecznie, każdy człowiek krzywdzi sam siebie, to iluzja, że krzywda jest z zewnątrz - bo to my ustalamy oczekiwania, interpretujemy sytuację, a następnie reagujemy emocjonalnie zgodnie z tą interpretacją.