Portal Uwodzicieli
Witryna poświęcona relacjom damsko męskim oraz budowaniu międzyludzkich więzi emocjonalnych.
Lorem ipsum dolor sit amet, consectetur adipiscing elit END.

Kolejny etap ewolucji człowieka

Nasz umysł to najbardziej ewolucyjnie rozwinięty narząd na całym świecie. To on pozwolił nam jako ludziom stać się wiodącym gatunkiem i zaprowadzić nasze rządy na tej planecie. Moc umysłu do dziś jest niezbadana. Można rzec, że jest on w pewnym sensie piękną i bestią. Piękną, ponieważ dzięki niemu mamy dostęp do gromadzenia danych i ogromnych możliwości analitycznych. Bestią, ponieważ nieposkromiony jest w stanie nami rządzić za pomocą instynktów, myśli czy emocji. Wielu z was z pewnością słyszało o masach, nieskażonych myśleniem, będących wiecznymi niewolnikami umysłu. Wielu was pewnie też wie jak wiele iluzji zostało nam wtłoczone do umysłu w czasie socjalizacji, na przykład w kontekście relacji damsko-męskich. Umysł, jako bardzo silne narzędzie sterujące naszym ciałem, żył nimi i pewnie długo jeszcze by to robił, gdyby nie fakt, że w pewnym momencie zbuntowaliśmy się, zmieniliśmy nasze myślenie i zauważyliśmy, że do tej pory cały czas byliśmy we śnie. Świadczy o tym fakt, że czytacie i chcecie czytać ten wpis, a nie dla przykładu jakiś bardzo popularny artykuł na pudelku lub innym portalu opowiadającym o życiu celebrytów.

Stan, w którym jesteś obecny tu i teraz oraz w którym wychodzisz ponad ograniczenia umysłu nazwiemy nieumysłem. To stan, w którym łączysz się z pewnego rodzaju wyższą energią, trudną do zdefiniowania, prezentującą się w naszej rzeczywistości jako nicość, pustka. Wielu nazywa go oświeceniem. Generuje on wewnętrzną radość, stabilne poczucie własnej wartości oraz ogromny wewnętrzny spokój. Na tym poziomie rodzi się intuicja, charyzma, flow. Stajesz się bardzo mocno oddziałującym osobnikiem. Nabierasz wewnętrznej mocy. W sytuacjach towarzyskich bardzo trudno wpłynąć na Twoje samopoczucie, co powoduje, że w drabince społecznej od razu jesteś na wyższym poziomie. Ludzie czując tę moc zaczynają darzyć Cię respektem. Niektórzy nie do końca wiedzą nawet dlaczego Cię nim darzą, jednak ich podświadomość, wyczuwając tę aurę, momentalnie dopasowuje się do silniejszego osobnika, czyli Ciebie. To Ty ustalasz standardy co jest cool a co nie jest cool, ponieważ wiesz na jakiej podstawie one się tworzą. Bardzo szybko wyczuwasz słabe punkty osób, z którymi rozmawiasz. Jesteś dla nich groźny, zdajesz sobie z tego sprawę, jednak z drugiej strony groźny dla nich nie chcesz być. Nie chcesz pokazywać swojej mocy, bo nie musisz jej pokazywać. Jednak gdy trzeba robisz to bez zastanowienia i dosadnie udowadniasz swoją wyższość. Świadoma osoba, panująca nad swoimi popędami, nie jest kimś, kim kobiety mogą manipulować za pomocą swojej seksualności. Im bardziej panujesz nad sobą, tym bardziej niezależny emocjonalnie potrafisz być od seksualnych sygnałów kobiet i tym samym bardziej atrakcyjnym dla nich się stajesz. Jesteś świadomy swojego celu i żadna cipka nie jest w stanie sprawić, że tracisz go z oczu. Z drugiej strony w każdym momencie możesz włączyć tryb zanurzenia się w emocjach i czerpiesz maxa z doświadczeń, jednak robisz to, podkreślam, świadomie. Potrafisz przełączyć się momentalnie w tryb seksualny i dominująco zbudować napięcie pomiędzy Tobą a kobietą w chwili, w której przyjdzie Ci na to ochota. Nie czujesz żadnego lęku przed wykonaniem kroku. Jesteś bardziej skuteczny niż kiedykolwiek. Fakt przebywania w nieumyśle sprawia, że w Twojej głowie nie pojawiają się wymówki typu:
- a co ona o mnie pomyśli jeśli to zrobię?
- a co jeśli zrobię to źle, nieumiejętnie?
- a co jeśli po tym wszystkim ucieknie i mnie zostawi?
I tym podobne. Jesteś w stanie flow, gdzie kompletnie bez znaczenia są dla Ciebie reakcje innych, bo wewnątrz siebie czujesz, że robisz to czego tak naprawdę pragniesz. Jesteś niebywale pewny siebie. Nie boisz się eskalacji, ponieważ kiedy poczujesz, że rośnie między wami napięcie, bez zawahania złapiesz dziewczynę za szyję i spojrzysz jej prosto w oczy nie mówiąc nic. Następnie pocałujesz przyciskając ją do ściany, wywołując tym samym ogromne ciarki na jej ciele.

Brzmi interesująco? Ten etap jest dostępny dla każdego normalnego gościa, wszakże każdy z nas jest człowiekiem i każdy może nad sobą pracować. Pytanie tylko, czy każdy pracuje?

Stan oświecenia praktycznie przeżył każdy z nas i to pewnie niejednokrotnie. Sęk w tym, że albo był on zbyt krótki, żeby zdać sobie z niego sprawę, bo umysł już z powrotem przejął kontrolę albo nie zdaliśmy sobie sprawy z tego, że to było oświecenie, ponieważ pojawia się ono bardzo często w sytuacjach, gdy jesteśmy czymś całkowicie pochłonięci, na przykład w trakcie wykonywania naszego ulubionego sportu. To dlatego mówi się, że powinno odnaleźć się pasję, aby robić coś lepiej niż inni i się w tym spełniać, ponieważ wtedy możemy łatwo zostać całkowicie pochłonięci czynnością i wejść w stan nieumysłu, co skutkuje dostępem do pokładów inteligencji, do których nie mają dostępu ludzie bez pasji. W stanie nieumysłu czas nie istnieje, jesteś tu i teraz, całkowicie pochłonięty tym co w danym momencie robisz. Skutkuje to byciem w pełni obecnym oraz bardziej efektywnym niż kiedykolwiek.

Człowiek, który wszedł na kolejny etap ewolucji, to człowiek, który zapanował nad swoim umysłem i zrobił z niego pokornego sługę. Jego normalnym stanem, w którym przebywa przez większość czasu, jest stan przebudzony, jednak, gdy sytuacja tego wymaga w każdej chwili jest w stanie skorzystać z dobrodziejstw swojego umysłu. Paradoksalnie, częstsze przebywanie w stanie nieumysłu, pozwala nam na jeszcze lepsze korzystanie z umysłu niż gdybyśmy przez cały czas w nim siedzieli.

Ogromną różnicą między człowiekiem oświeconym a człowiekiem we śnie jest to z czym on się utożsamia. Człowiek, który ewoluował, nawet jeśli przebywa w umyśle, zdaje sobie sprawę, że wszystkie myśli i emocje to wytwór ego. Nie identyfikuje się z nimi. Jest ponad nimi. Wie, że gdyby się z nimi zidentyfikował, wpadłby w pętle myśli, która odebrałyby mu szczęście, moc i obecność.

Oświecenie jest jak słoń. Wiesz jak zjeść słonia?
- Po kawałku.
Nie ma innej możliwości.

Nie powinniśmy patrzeć na oświecenie jak na coś zerojedynkowego, tzn. człowiek ma oświecenie albo go nie ma. To tak nie działa. Świat jest bardziej szary niż mogłoby się wydawać i w rzeczywistości czarno-białe scenariusze występują bardzo rzadko. Tak też jest i z oświeceniem. Możecie sobie popatrzeć na to jak na skalę z punktami od 0 do 1000, gdzie im więcej punktów tym bardziej osoba jest oświecona. W rzeczywistości taką skalę zaproponował już dr. David Hawkins w swoich książkach. Generalnie możesz być wyżej lub niżej na tej skali świadomości, co oznacza, że na dany moment możesz mieć wyższą lub niższą moc. Im wyżej jesteś, im bardziej panujesz nad swoim wnętrzem, tym większe sukcesy możesz odnosić na zewnątrz. Twój poziom świadomości stale się zmienia, w jednej chwili możesz być bardzo wysoko i czuć się całkowicie połączony ze źródłem, w innej chwili możesz utożsamić się z negatywnymi myślami, wpaść w negatywną spiralę i stracić całkowicie swoją aurę. Sęk w tym, żeby pracować nad momentami, gdy w tę spiralę wpadasz, nad rzeczami które to wpadanie powodują. Wysoka świadomość generuje sukces wewnętrzny. Sukces z wewnątrz emanując przenosi się na sukces zewnętrzny. Jednak sukces zewnętrzny już nie ma takiego oddziaływania i nie wpływa pozytywnie na wnętrze. Dzieje się tak ponieważ sukces zewnętrzny, czyli sława, pieniądze, jest najczęściej napędzany przez ego. To problem wielu sławnych celebrytów, którzy pomimo wielkiej sławy popełniali samobójstwa. Osoby te zatraciły swoje prawdziwe wnętrze, żyli w wiecznej iluzji, ich sukces zewnętrzny był efektem noszenia masek, które kojarzyli wszyscy dookoła, a które Ci celebryci naprzemiennie tylko zmieniali, ku uciesze swoich fanów.

Po pewnym czasie pracy nad swoim wnętrzem możesz zauważyć, że bardziej komfortowo obcuje Ci się w towarzystwie, że lepiej czujesz się ze sobą. Niech nie zdziwi Cię fakt, jeśli powiem, że jednym z najważniejszych czynników, który podnosi atrakcyjność mężczyzny w oczach kobiety to gdy czuje się on dobrze we własnej skórze, gdy ma wysoką samoocenę. I nie chodzi tu o czucie się dobrze kiedy sytuacja jest wesoła, chodzi tu o miłość do siebie nawet w gorszych chwilach. Chodzi o akceptację siebie w pełnej krasie. Praca nad sobą to w głównej mierze ciągłe odklejanie się od zniekształcających rzeczywistość iluzji, które tworzone są przez nasze ego. Kreują one obraz naszej osoby jako lepszej lub gorszej od innych, wypierając przy tym drugą stronę medalu.

Ostatnio na wakacjach poznałem człowieka, który jest dobrym przykładem tego o czym piszę. Jest to facet w okolicach czterdziestki. Pewnego dnia wybrałem się z paroma osobami, w tym z nim, pożeglować. Ja nie żeglowałem nigdy, on był w tym zakresie specjalistą. Siedząc sobie na łódce, nawinął się temat dłuższych rejsów. Zwierzył mi się, że lubił wypływać w miesięczne samotne rejsy i że robił to już parokrotnie. Teraz, gdyby nie dziecko, które ostatnio mu się urodziło, znów by się na taki wybrał. Pytam więc go:
- Skoro potrafiłeś przebyć w samotności miesiąc, musisz pewnie dobrze czuć się sam ze sobą?
- I to jak! - odparł - Wiesz, te wszystkie imprezy, na których widziałeś moich przyjaciół, ci ludzie, ja ich naprawdę kocham, ale nikogo tak bardzo kurwa nie kocham jak samego siebie. Oni są teraz, kiedyś może ich nie być, ja sam ze sobą będę aż do śmierci. Dlaczego więc miałbym uzależniać swoje poczucie zadowolenia od moich przyjaciół?

Ten gość jest duszą towarzystwa. Wie w jaki sposób zjednać sobie ludzi, jednak co najważniejsze emanuje wewnętrzną aurą, która sprawia, że chce się przy nim przebywać. Ta aura to wypadkowa jego relacji z samym sobą. To wypadkowa wszystkich jego rejsów, lepszych i gorszych chwil, zrozumienia, że największą radość znajdziesz w swoim wnętrzu. Może i nie jest on oświeconą osobą, jest jednak o wiele dalej na tej drodze niż większość spotykanych przeze mnie ludzi. Jest również od nich o wiele szczęśliwszy.

Jego miłość do samego siebie to nie jest narcyzm. To nie jest samouwielbienie, bo ono opiera się na założeniu, że dana osoba jest lepsza od innych albo wręcz, co też często spotykane, że inni ludzie nie są w stanie jej dorównać pod względem zajebistości. Miłość narcyza to miłość z poziomu ego. To tak naprawdę nie jest miłość, to tylko przyjęło się tak nazywać. Tak naprawdę jest to mechanizm obronny, niepozwalający danej osobie zauważyć w sobie wad, bo one spowodowałyby, że zaczęłaby czuć się źle ze sobą. Prawdziwa miłość do siebie wynika z faktu odnalezienia w sobie głębi, prawdy, nieutożsamiania się z umysłem, wyjścia ponad ego. Uzyskuje się ją dzięki przebywaniu w teraźniejszości.

Żebyś mnie źle nie zrozumiał. W tym wszystkim nie chodzi tylko o to, żeby zdobyć oświecenie. Chodzi tu o to, żeby wiedzieć dokąd się zmierza i żeby iść tą drogą, z jednej strony wytrwale pracując nad sobą, z drugiej strony ciesząc się stanem obecnym.

Wejście na kolejny etap ewolucji to z pewnością długa droga. Obecnie mało ludzi na świecie jest w pełni oświeconych. Ten opis, który tu przedstawiłem dotyczy pewnego rodzaju ideału, modelu, do którego warto dążyć. Nasza droga będzie składać się z wielu niepowodzeń, z wielu gorszych chwil, z wielu momentów, w których utożsamimy się z myślami, nie wiedząc nawet o tym. I nic w tym złego. Nic w tym złego, jeśli tylko będziemy to zauważać i nad tym pracować. Z czasem staniemy się coraz silniejsi i coraz bardziej świadomi.

Trening.

Praca nad swoją świadomością sprowadza się do ćwiczenia swojego mięśnia uważności. Jeśli nigdy nie miałeś do czynienia z medytacją, będzie ona dla Ciebie bardziej niż wskazana, jeśli chcesz zacząć kroczyć tą ścieżką. Praktyka medytacji pozwoli Ci zachowywać coraz więcej uważności w każdej chwili Twojego życia. Zacznij od 5 minut dziennie, a potem stopniowo zwiększaj czas swojej medytacji.

Kolejnym krokiem jest wyłapywanie schematów myślowych, które oparte są na dualizmach i które podtrzymują iluzje ego przy życiu. Postaraj się jak najczęściej wyłapywać momenty, w których mówisz do siebie. To powinno Ci uświadomić fakt, że w środku jest was dwóch. Jeden jest tym, który wiecznie mówi, drugi jest tym, który obserwuje. Chcąc ćwiczyć swój mięsień świadomości skupiaj się na obserwowaniu.

Wstyd - Wstydzisz się wyrażać siebie w pełnej okazałości? Wstydzisz się tego jak wyglądasz, jaki masz głos, jak się śmiejesz? A może wstydzisz się wyrazić własne zdanie przy innych? Wstyd to najniższy stan świadomości. Wstydząc się jesteś bardzo słaby, ponieważ cokolwiek chciałbyś zrobić, jesteś bardzo zależny od reakcji z zewnątrz. Bardzo łatwo w tym stanie wmówić Ci co powinieneś robić a co nie. Wynika on z myślenia typu: inni wiedzą lepiej co jest dla mnie dobre, inni wiedzą więcej więc powinienem ich słuchać. Nie, inni nie dość, że nie wiedzą co jest dla Ciebie dobre to jeszcze wiecznie słuchając opinii innych ludzi tracisz niezależność i jesteś jak chorągiewka - jak wiatr zawieje, tak się ustawisz. Zacznij kwestionować rzeczy, których się wstydzisz. Zacznij szukać miejsc, w których się pojawiają. Zacznij szukać akceptacji w sobie a nie na zewnątrz, a zniknie wstyd, który Cię dołuje.

Poczucie winy - Zmora naszych czasów. Ludzie, a w szczególności rodzice lub nasze kobiety, uwielbiają manipulować nami przy pomocy wrzucania nas w poczucie winy. Zawsze znajdzie się coś za co można się do nas przyczepić. Shit testy to właśnie tego typu małe manipulacyjne zagrywki, które chcą sprawdzić czy wpadniesz w stan poczucia winy. W kościele, dla przykładu, nieustannie wtłaczane jest nam poczucie winy, w szczególności mówiąc nam, że rodzimy się z grzechem, co chwilę grzechy popełniamy i że powinniśmy cierpieć za śmierć Chrystusa. Ludźmi zagnieżdżonymi w poczuciu winy łatwiej jest manipulować. De facto czują oni w obowiązku, aby odkupić swoje winy, więc zrobią wszystko, żeby uzyskać zbawienie. To kolejna pułapka mentalna, na którą należy uważać. Zacznij zauważać momenty, gdy wpadasz w poczucie winy i zadawaj sobie pytania dlaczego przejęło ono nad Tobą kontrolę. Zacznij szukać kolejnych wzorców, których będziesz się pozbywać.

Strach - Jeden z podstawowych czynników, który ogranicza nas przed braniem tego co najlepsze. Jest bardzo silny, a swoje źródło ma w podświadomości. Jest to instynkt, który kiedyś pozwolił nam jako gatunkowi ludzkiemu przetrwać, co nie do końca znaczy, że teraz jest nam bardzo potrzebny we wszystkich sytuacjach, w których się pojawia. W kontekście rozwoju jest on jednak bardzo przydatny, jednak nie w wersji w jakiej służy normalnie. Twój strach powinien wyznaczać Ci kierunek rozwoju. Zacznij szukać rzeczy, których się boisz, a które zawsze chciałeś robić i zacznij je robić! Na początku może być niekomfortowo, ale właśnie o wychodzenie ze strefy komfortu tutaj chodzi. Boisz się występów publicznych? Zapisz się na Toastmasters. Boisz się opowiadać kawały w towarzystwie? Zapisz się na warsztaty improwizacji teatralnej. W miarę robienia tych rzeczy, czujesz się z nimi coraz bardziej komfortowo, a Twoja samoświadomość i pewność siebie znów wzrastają.

Porównywanie - Jednymi z największych przeszkód stojących na drodze ku stanowi nieumysłu są ocenianie i wartościowanie. Są to elementy ego trzymające nas w jego ryzach i nie pozwalające wyjść ponad niego. Kiedy oceniamy i wartościujemy zawsze musimy mieć coś co oceniamy i coś do czego porównujemy. Coś co jest gorsze i coś co jest lepsze. To sprawia, że dzielimy świat na dwa i od razu nie akceptujemy jednej części. Jeśli dla przykładu oceniamy siebie jako mądrą osobę, nie akceptujemy swojej głupoty. Jeśli mówimy sobie wciąż, że życie polega na ciągłym rozwoju i nie możemy marnować czasu, nie akceptujemy w życiu momentów, w których nic nie robimy i w których zwyczajnie leniuchujemy, ostrząc piłę przed kolejnym cięciem. Kiedy oczekujemy od życia ciągłych sukcesów, najczęściej gdy jesteśmy na ich fali, mamy problem z zaakceptowaniem porażki, która przychodząc niespodziewanie zwala nas z nóg i uderza w obraz naszej osoby jako wiecznie odnoszącego sukcesy człowieka. Warto wyłapywać momenty, w których coś nas irytuje, w których coś nam przeszkadza czy to w innych ludziach czy to w sobie. Są to bowiem momenty, pokazujące nam rzeczy, których nie akceptujemy. Są to rzeczy, nad którymi warto się zastanowić, czy przypadkiem nie trzymają nas one w ryzach umysłu i nie blokują przed byciem obecnym.

Nawyk szybkiej gratyfikacji - Coś co aktualnie dla mnie jest numerem jeden do wykorzenienia. Jest to nawyk, który przeszkadza nam w wejściu w stan nieumysłu i skupieniu się na większym celu z tego względu, że jest pewnego rodzaju uzależnieniem od bodźców zewnętrznych. Głównym winowajcą, jeśli miałbym jakiegoś tu szukać, są portale społecznościowe, które tę błyskawiczną gratyfikację oferują. Facebook i jego lajki to chyba najbardziej popularny przykład. Wrzucasz zdjęcie, post, film, cokolwiek i błyskawicznie dostajesz powiadomienia bum bum bum, dopamina w mózgu zaczyna strzelać małymi dawkami, jest Ci przyjemnie i zaczynasz coraz bardziej się od tego uzależniać. Ten nawyk powoduje, że jest nam ciężko skupić się na większym celu. Nasza motywacja jest z nami tylko do momentu pierwszej gratyfikacji. Jest to często wypierany nawyk. Nie zdajemy sobie nawet sprawy z tego, że tak postępujemy! Jeśli skupiamy się na tym, żeby dostać odpowiednią liczbę lajków, odpowiednią liczbę komentarzy czy czegokolwiek, co tylko pozwoli poczuć nam się lepiej, jest nam bardzo ciężko wytrwać momenty, w których tych gratyfikacji nie dostajemy. Kiedy pojawia się jej brak, zaczynamy czuć się źle, a nasza motywacja słabnie. To efekt działania tego nawyku. Jeśli się zastanowimy, to ogromna ilość ludzi na świecie żyje cały czas tym nawykiem i nawet nie jest jego świadoma! W dodatku internet jako źródło gratyfikacji pompuje ten nawyk w ludzi. Warto mieć na niego uwagę. Pozbycie się go uczyni Cię jeszcze bardziej wolnym człowiekiem. A w jaki sposób się go pozbyć? Zacznij zauważać myśli oraz zachowania związane z tym nawykiem i w porę je przerywaj. Daj sobie czas, jednym uda się to szybciej, drugim zejdzie trochę dłużej.

Dialogi wewnętrzne - Jeżeli na początku masz problem z wyłapywaniem dialogów wewnętrznych i wpadasz w kołowrotek myśli, zacznij przez kilka dni werbalizować swoje dialogi. To pomoże zauważać Ci powtarzające się schematy. Po prostu kiedy zauważysz, że coś mówisz w swoim wnętrzu, zacznij od razu mówić to na głos. Tym samym zbudzisz obserwatora, uciszysz umysł i od razu wejdziesz do stanu nieumysłu. To czy w nim pozostaniesz to kwestia tego kiedy znów wpadniesz w pętlę myśli. Kiedy już będziesz w stanie wyłapywać dialogi wewnętrzne, możesz je uciszyć za pomocą skupiania się na oddechu. Jedną z technik, które ja stosuję, kiedy wykonuję jakąś czynność to nie skupiam się na niej w 100%, lecz część swojego skupienia przekierowuję na swoje wnętrze, aby czuć swój oddech. To pozwala mi zachowywać obecność i paradoksalnie być jeszcze bardziej skupionym na czynności, którą w danym momencie wykonuję. Przy okazji nie mam żadnych dialogów wewnętrznych, a jedyne co istnieje wtedy we mnie to jest błogi spokój. Moja produktywność również dzięki temu wzrasta.

Emocje - Powstają jako wypadkowa Twoich myśli. Bardzo często, kiedy nie zauważysz w porę kotłujących się w Tobie myśli, pojawia się emocja, czyli znak, że nie zdążyłeś zapanować nad swoimi myślami. Trudno, stało się. Pogódź się z jej obecnością, znajdź ją w ciele i nazwij ją. To odetnie jej źródło zasilania i spowoduje, że za chwilę zniknie, zostanie rozpuszczona. Są pewne emocje, których z pewnością nie chcesz przeżywać, takie jak smutek, żal, apatia, wstyd, poczucie winy, ponieważ zakładają one na oczy czarne okulary, zniekształcają rzeczywistość na bardziej negatywną, niekoniecznie prawdziwą oraz odbierają chęć do życia. Wtedy wszystko co widzisz wydaje Ci się bardziej smutne, wszystkie rzeczy, które zauważasz mają negatywny wydźwięk. To nie jest stan, w którym warto przebywać. W przypadku emocji takich jak ekscytacja czy podniecenie, przebywanie w nich jest bardzo przyjemne. Nie trzeba z nich rezygnować, jednak warto mieć na uwadze czy przypadkiem z nimi się nie utożsamiamy. Utożsamianie się z nimi powoduje uzależnienie naszego poziomu zadowolenia od bodźców zewnętrznych, co sprawia, że tracimy znów kontakt z naszym wnętrzem. Utożsamianie się z nimi polega na myśleniu w kategoriach - ja jestem moją emocją. To nie jest prawda. Nawet jeśli jesteś w stanie ekscytacji, warto być świadomym, że są to różowe okulary, które nałożyłeś Ty lub ktoś inny na Twoje oczy. W moim ostatnim artykule pisałem o tym, żeby uważać na momenty, gdy czujemy się ponadprzeciętnie dobrze. Zakładanie różowych okularów jest przyjemne, jednak w pewnym momencie, jak wszystko co ponadprzeciętne, musi zostać zbalansowane. W końcu spotka Cię więc emocjonalny zjazd i zaczniesz czuć się zdecydowanie gorzej. A jeśli, co gorsza, nie zdajesz sobie sprawy co ten zjazd wywołuje, zaczynasz uciekać od razu w miejsce w którym możesz zdobyć kolejną dawkę pozytywnych emocji. I koło się kręci.

Niektórzy ludzie ze społeczności uwodzenia uciekają właśnie w takie uzależnienie od emocji, poznając coraz więcej i więcej kobiet, za każdym razem, gdy przyjdzie im się zmierzyć ze sobą, ze swoimi własnymi problemami i smutkami. To tak jak narkotyk, niektórzy powiedzą, że jedyny bez efektów ubocznych. Nic bardziej mylnego, Ci ludzie jeszcze po prostu nie są jeszcze tych efektów ubocznych świadomi. Nie zdają sobie sprawy z tego w jakim kołowrotku myślowym się znajdują.

--------------------------------------------------------------

Off-topic tip:
Jak wykorzystać wiedzę o zniekształceniu rzeczywistości przez emocje w kontaktach z kobietami?

Wyobraź sobie, że chcesz namówić dziewczynę do tego, aby wyszła z Tobą z klubu i poszła się przejść. Poznaliście się niedawno, więc jeśli powiesz jej po prostu po kilku minutach rozmowy, że masz zamiar z nią wyjść, w jej głowie od razu odpali się racjonalizacja typu "nie znam tego gościa, nie powinnam z nim tego robić" i najprawdopodobniej dziewczyna odmówi. Z drugiej strony, jeśli przed tym pytaniem skupisz się na budowaniu emocji, na przykład zabawy, mówiąc kobiecie, że wszystko co robicie jest po to, żeby było więcej fanu, najprawdopodobniej będzie łatwiej Ci ją do tego przekonać. Założysz na jej oczy okulary (takie duże, śmieszne, z napisem zabawa), co sprawi, że będzie przez ten pryzmat przyjmowała wszystkie Twoje propozycje. Myśli dziewczyny pójdą za emocjami. To jest to co dziewczyny nazywają - "nie wiem jak to określić, ale ja po prostu czułam, że muszę to zrobić!" Nic dziwnego, była w emocjach, jednak nie zdawała sobie z tego sprawy, jej rzeczywistość była na tyle zniekształcona, że widziała tylko pozytywną stronę. Emocje targają wszystkimi ludźmi, jednak bez dwóch zdań 100 razy mocniej kobietami niż mężczyznami.

Dlatego chcąc przekonać dziewczynę do czegoś niekonwencjonalnego, skup się najpierw na emocjach i wprowadź ją w stan. Dopiero potem sugeruj.

--------------------------------------------------------------

Jeśli czujesz, że jesteś gotów i chcesz wyruszyć w podróż do wnętrza siebie, uzbrój się w cierpliwość. Nie tylko do siebie, ale też do innych ludzi. Możesz być bardziej niż pewny, że osoby, którym opowiesz o swojej drodze i celu nie zrozumieją kompletnie sensu tych działań. Niech to nie będzie dla Ciebie powodem do zaprzestania, wszakże jeśli rzucisz świni diamenty, to jedyne co powie to to, że są twarde. Nie oczekuj, że doceni ich piękno.

Możliwości, które opisałem w jednym z akapitów są na wyciągnięcie ręki. Jedną z rzeczy jakie najbardziej lubię w rozwoju duchowym jest to, że prawda, która istnieje, jest tylko jedna i ta sama dla każdego człowieka. Dlatego ludzie mogą zaprzeczać temu co mówię, jednak tak naprawdę świadczy to tylko o tym jak głęboko we śnie są pogrążeni. Prawdy nie jesteś w stanie kupić za pieniądze. Do prawdy dociera się i ją się czuje.

Wchodzisz w to czy zostajesz w krainie cierpienia?
Wybór należy do Ciebie.

Literatura, do której warto zaglądać po wiedzę:
- Eckhart Tolle - "Potęga teraźniejszości"
- David Hawkins - "Siła czy moc", "Przekraczanie poziomów świadomości"
- Anthony de Mello - "Przebudzenie"
- David Deida - "Droga pełniejszego mężczyzny"

Odpowiedzi

Portret użytkownika opos1

Daje ulubione,na główną. Jak

Daje ulubione,na główną. Jak dla mnie powinno wylądować to w klasykach! Laughing out loud

Super! Bardzo mi miło!

Super! Bardzo mi miło!

Portret użytkownika Faun

Anthony de Mello -

Anthony de Mello - "Przebudzenie"
Po napisaniu tutaj pierwszego bloga ktoś stwierdził, że czytałem tą książkę. Ok, spoko, kupiłem ją więc mając świadomość, że przeczytam tam coś wartościowego i szczerze powiedziawszy nie zawiodłem się i serdecznie ją mogę z tego punktu polecić każdemu co dopiero zaczyna swoją przygodę z uwodzeniem Wink
A ty leć na główną bo świetnie piszesz!

Jak dolecę, będzie super!

Jak dolecę, będzie super! Wink

Portret użytkownika vanarmin

Świetnie piszesz, dobrze mi

Świetnie piszesz, dobrze mi się czytało, mimo długiego tekstu Smile
Twój blog mnie tchnął do pewnych przemyśleń. Aktualnie ulewa za oknem, grzmot co chwilę uderza w ziemię, mam ochotę wewnętrznie oczyścić się ze złych myśli! Dzięki!

Ciesze się!

Ciesze się!

Portret użytkownika BigBastard

Nie jaram się takimi rzeczami

Nie jaram się takimi rzeczami ale dobry, merytoryczny blog splodziles.

Nie musisz, najważniejsze

Nie musisz, najważniejsze żeby nie negować tego czego się nie zna.

Bardzo dobry blog, przeczytam

Bardzo dobry blog, przeczytam go jeszcze, bo widzę, że przedstawia sporą wartość. Dziękuję i Pozdrawiam