Portal Uwodzicieli
Witryna poświęcona relacjom damsko męskim oraz budowaniu międzyludzkich więzi emocjonalnych.
Lorem ipsum dolor sit amet, consectetur adipiscing elit END.

Kryzys Męskości – Prawda czy Fałsz? Męskość cz. 2

Portret użytkownika Admin

Na temat „co to znaczy być mężczyzną” powstało już milion różnych teorii, idei i interpretacji. Podczas gdy sprowadzając to do podstaw cechy męskie, męskość jest bezpośrednio powiązana z rozmnażaniem. Uprawiasz seks, zapładniasz kobietę, opiekujesz się nią i potomstwem, pomagasz przetrwać w tym bezdusznym złym świecie Smile To jest fundament.

A do tego dochodzą kolejne cechy, które wspomagają ten powyższy proces, cel, misję. Czyli pewność siebie, stanowczość, zdecydowanie, determinacja, opiekuńczość, niezależność od innych, samodzielność itd. Z tego z kolei wychodzą kolejne cechy. I do tej pory wszystko jest OK.

Problem zaczyna się, gdy społeczeństwo zaczyna śrubować wymagania wobec Ciebie i „Twojej męskości”

Gdy starasz się dorównać oczekiwaniom głównego nurtu – nigdy nie osiągniesz swojego celu (tu – dziewczyny), bo zawsze będzie ktoś lepszy, z lepszym samochodem, większym domem lub kontem w banku, zawsze będziesz za KIEPSKI ( czytaj za mało męski).

Narracja społeczna mówi „TO JAKI JESTEŚ – NIE WYSTARCZY! TY SAM NIE WYSTARCZYSZ!! Musisz mieć to, to i to, aby być męski w oczach kobiet i zasługiwać na piękną dziewczynę.

Lista kobiecych wymagań wobec męskiego faceta się nie kończy. Bo zawsze jakaś ładna panna będzie chciała czegoś więcej np. gwiazdki z nieba i napisze o tym na Instagramie. I zawsze będzie jakiś facet idiota, który chcąc jej lizać tyłek, będzie lajkował wszelkie memy o tym, jak to nie ma prawdziwych mężczyzn w dzisiejszych czasach, że faceci to pizdy w rurkach, że kiedyś to twardziele rodzili się na drzewach, bo wojna, bo ojciec to musiał walczyć z systemem PRL, bo coś tam, a dziś jest męskość w ruinie. Albo że kobiety są teraz takie biedne, ojojojoj, bo wszyscy faceci gdzieś zaginęli, bo „kryzys męskości” bla bla bla.

Dziś jakoby największą przeszkodą w męskości są gry video, social media, instagram i nadopiekuńcze mamy. Każda epoka ma jakichś swoich wrogów męskości i dojrzałości na które to kobiety mogą zwalić swoje niepowodzenia z mężczyznami. Oczywiście nie doszukując się żadnej winy w sobie samych. Jakoś nie słyszę w mediach o kryzysie kobiecości i tym, że problemy biorą się TEŻ z braku umiejętności kobiet w zakresie relacji, komunikacji, uwodzenia itd. To tylko mężczyźni ciągle są pod pręgierzem...

Pełna wersja wpisu jest u mnie na blogu:

https://www.uwodzenie.org/kryzys-meskosci-prawda-czy-falsz-meskosc-cz-2/

Adept

Odpowiedzi

Ja bym powiedział, że

Ja bym powiedział, że istnieje coś takiego jak kryzys ludzkości jako gatunku, a nie kryzys męskości. Ba - takie coś jak kryzys ludzkości od zawsze istniał, tylko po prostu skala zawsze była inna i kiedyś nikt nie miał czasu się nad tym zastanawiać, bo np: ciągle były wojny itd.

O co chodzi z kryzysem ludzkości? Przede wszystkim kryzys ludzkości nie dotyka dosłownie każdego człowieka na ziemi, tylko pewnej grupy ludzi - zarówno mężczyzn, jak i kobiet. Czy jest to większa część ludzi, czy mniejsza - to nie ma znaczenia.

Na czym polega kryzys ludzkości? Na tym, że ci ludzie nie są świadomi w jakim świecie żyją. Na pewno macie masę fajnych kolegów, ziomeczków - ale wiele z nich jest tzw. białymi rycerzami. Nie wiedzą jak rozmawiać z kobietami, jak je podrywać, są zbyt mili, nachalni, nudni, przewidywalni. Jeżeli ktoś z nich jest po prostu nieświadomy tego, że jest białym rycerzem - to jeszcze nie jest źle. Bo zawsze istnieje szansa, że kiedyś się obudzą i zrozumieją co tracą i jak działa świat. Gorsza część to ta, która jest świadoma tego, że żyje w matriksie, ale za wszelką cenę chce w nim zostać. Zdają sobie sprawę, że źle działają z kobietami, ale nie chcą przyjąć do świadomości, że coś jest nie tak. Na wszelkie rady reagują agresja i wyzwiskami, że "co ty tam się znasz, on wie lepiej".

Często też słyszy się, że kobiety nie mają pasji. Czy aby na pewno? Raczej powiedziałbym, że to wiele ludzi nie ma pasji. Ten problem pojawia się zarówno u kobiet jak i mężczyzn. Znam wiele facetów, co jedyne co robią to oglądają mecze w TV z browarem w łapie. Ale ci sami faceci krytykują kobiety, które oglądają seriale i malują paznokcie. Czyż nie pachnie to hipokryzją.
Zresztą - czy brak pasji jest taki straszny, każdy musi być pasjonatem? Uważam, że nie. To jest taka chwila "moda" na bycie pasjonatem, co widać szczególnie na instragramie, gdzie ludzie udają, że robią coś ciekawego tylko w celu dodania zdjęcia, a tak naprawdę to wszystko fikcja. Problem nastomiast jest w tym, że wiele osób po prostu nie wie czym jest życie, jaki jest jego cel i co chcą w życiu robić. Pojawiają się pytania kim jestem, dlaczego żyje i co ze sobą zrobić. To jest własnie kryzys ludzkości - ludzie, którzy niby żyją, ale tak naprawdę nie żyją. Nie znają siebie, nie wiedzą co zrobić ze swoim życiem i swój wolny czas spędzają na głupoty, które w żaden sposób ich życia nie poprawiają.

Od strony kobiet ten kryzys wygląda tak, że np: mają zakorzenione mocno przez rodziców: ślub do 25, dzieci, bogaty facet. Albo że mają ukończyć takie i takie studia. Kobiety są też często za bardzo rozpieszczane co w połączeniu z facetami objętymi kryzysem, którzy staną na głowie, aby zadowolić księżniczką stanowi mieszankę wybuchową. Taka kobieta potem wchodzi w dorosłość i wydaje jej się, że wszystko jej się należy. Najgorsze jest nawet to, że ona nie jest tego świadoma, bo całe życie miała z górki i nie podejmowała wysiłku. Potem przy szukaniu pracy nagle okazuje się, że ona nic nie potrafi i nikt jej sporo nie zapłaci. Faceci też nie zawsze chcą być bankomatem. Inna sprawa - dzisiejszy świat daje kobietom możliwość łatwego zarobku. Wystarczy posiadać kilkadziesiąt tysięcy fanów i wrzucić prowokujące zdjęcie do internetu. Wszystko byłoby okej, tylko czym różni się instagram od strony z pornosami? Bo od jakiegoś czasu ja różnicy nie dostrzegam. Dla wielu takie zdjęcia są normalne - dla mnie nie do końca. Każdy ma swoją moralność, ale mnie to co się obecnie dzieje na instagramie to jest bardzo łagodne soft porno. To nawet nie chodzi o nagość tylko o kontekst tych zdjęć - na niektórych zdjęciach powiedzmy dziewczyna opala się na plaży. Nie robi żadnej dziwnej pozy tylko po prostu leży - takie zdjęcie jest normalne, wiadomo że przy 40 stopniach nikt nie jest cały ubrany. Ale inna grupa to zdjęcia z celowym wypinaniem się i przybieraniem pozycji seksualnych - tam również jest nagość, ale kontent inny - dla mnie osobiście niezbyt na miejscu.

Od strony facetów wygląda to tak, że od małego jesteśmy atakowani wszelką nagością, pornografią w internecie. Chyba nie muszę tłumaczyć jak szkodliwy jest to nałóg. Według wielu nieoficjalnych badań pornografia jest groźniejsza od kokainy i heroiny - ze względu na to, że jest dużo łatwiej dostępna od narkotyków, nie ma maksymalnej ilości dawki, więc można teoretycznie oglądać ją non stop. Dodatkowo wieloletnie oglądanie porno znacząco zmniejsza część szarą w mózgu, powodując drastyczny spadek koncentracji i pamięci. Z kolei rozregulowany system dopaminowy powoduje to, że zanikają ludziom tzw. receptory szczęścia - w związku z czym inne ludzkie czynności takie jak słuchanie muzyki, otrzymanie prezentu, zaliczony trudny egzamin, czy nawet seks z kobietą - przestają ludzi cieszyć, bo nie dostarczają tak ogromnych ilości dopaminy, jak porno. Na zdrową logikę - facet kilkadziesiąt-kilkaset lat temu jak był mega alfą czy tam innym chadem przeleciał w ciągu całego życia może ze 100-200 kobiet. Faceci z powodzeniem mieli może te 20-30 kobiet, a przeciętniacy wiadomo 1-5 kobiet przez całe życie.

Zakładając, że ktoś ogląda porno raz w tygodniu przez 5 lat to daje nam 52 * 5 = 250 sesji porno. Oczywiście z czasem organizm staje się bardziej wybredny i trzeba poszukać innego filmu. Tak więc zakładając, że ktoś wybierze jeden z 3-5 różnych filmów daje nam to 750 - 1250 kobiet widzianych nago. Ważną kwestią tutaj jest to, że mózg nie odróżnia filmu od rzeczywistości. Tak więc po 5 latach sesji z porno twój mózg "myśli", że przeleciał 750 - 1250 kobiet, co realnie jest praktycznie niemożliwe. Teraz weźmy pod uwagę, że ktoś ogląda porno codziennie lub przez 10-20 lat i wychodzą tysiące kobiet widzianych nago - jak od tego wszystkiego mózg ma nie zwariować?

Potem przychodzi taki facet i zakłada temat na forum - ma 25 lat i nie znalazł dziewczyny, ale jego mózg "myśli", że wyruchał 5000 kobiet bo widział je nago. Organizm zawsze dąży do tego, żeby robić coś najmniejszym kosztem i oszczędzać energię. Jesteśmy z natury leniwi i wolimy np: oglądać przyjemny film niż czytać książkę do matematyki i robić zadania. Dlatego więc porno i inne oszukańcze systemy dają facetowi możliwość nagradzania się seksem za darmo - bez wysiłku, kilka ruchów ręką i gotowe. Organizm podświadomie zawsze więc będzie wybierał łatwego porno zamiast wysiłku wyjścia na miasto, wysiłku pójścia na siłownie, wysiłku trenowania gadki i zaliczania przykrych porażek. A potem powstają setki tematów jakie to kobiety złe, materialistki i w ogóle lepiej ich unikać i żyć samotnie. Na porno wychowana jest cała fala mizoginów, bo mają spaczone postrzeganie kobiet i wolą sobie wymyślać teorie. Łatwiej jest powiedzieć sobie: "kobiety są zepsute, puszczalskie, lecą na kasę - wole porno i masturbacje" zamiast "okej, muszę trochę popracować nad sylwetką, potrenować gadkę i zmienić pracę, a potem zagadać do Kaśki i Marty". Oczywiście są na tym świecie złe kobiety, materialistki, toksyki - ale to nie powód, żeby zrzucać to na każdą kobietę i rezygnować z nich całkowicie.

Krótko mówiąc - jak ktoś nie jest świadomy tego, jak działa współczesny świat to będzie całe życie nieszczęśliwy. Kryzys dotyka obie płcie, bo mało kto podejmuje wysiłek poznania siebie i podążania swoją drogą, zamiast utartą ścieżka. To, że pornografia, czy też wrzucanie pół-nagich, seksualnych zdjęć jest teraz popularne i modne to nie znaczy, że nie jest to na dłuższą metę szkodliwe. Wszystko można, ale nie wszystko warto.