Portal Uwodzicieli
Witryna poświęcona relacjom damsko męskim oraz budowaniu międzyludzkich więzi emocjonalnych.
Lorem ipsum dolor sit amet, consectetur adipiscing elit END.

Męskość, samoocena, plan na siebie [Inner Game]

Portret użytkownika Rot

Czasem jest tak, że aby samemu sobie pomóc, czasem trzeba się zdysocjować (uwaga, trudne słowo!) od problemu, samemu usłyszeć pytanie które od dawna ci się kołacze po głowie i postawić się w roli guru, który zna odpowiedź.

I choć brzmi to jak hipokryzja - bo w jaki sposób można uświadamiać kogoś na tematy, w których samemu się ma problemy - to jeszcze większą hipokryzją w jest w gruncie rzeczy doskonale znać odpowiedź, a mimo to nie stosować się do niej.

Dlatego też blog ten jest bardziej listem otwartym do samego siebie.

Po tych słowach wstępu przejdźmy do clue programu.

A czymże jest prawdziwa męskość, jeśli nie wymieszanymi w odpowiednich proporcjach klasą i szaleństwem??
- A. Sapkowski, Pani Jeziora

Byłem ostatnio na radce.
Brzmi to pewnie mało odkrywczo w tym miejscu, w końcu to jest portal dla uwodzicieli - jednak w ostatnim czasie to była dla mnie nowość.
Widzicie, nie wiodło mi się jakoś szczególnie przez ostatnich kilka miesięcy.
Zerwanie z dziewczyną, kilka totalnych porażek, zastój w życiu.
Ogólnie mnóstwo różnych rzeczy, które Ludzie Sukcesu nazwaliby wymówkami.

Dla potrzeb tego bloga zastanówmy się czym jest męskość.

Moja randka miała bardzo ciekawe przekonania na ten temat - w czasie rozmów nie omieszkałem zadać jej pytanie, co ją pociąga w mężczyznach.
Wśród wymienionych przez nią cech nie było ani słowa o wyglądzie fizycznym, statusie społecznym.
Czołowe miejsce za to miała stanowczość.
Działanie.
Cel.

To by się zgadzało z tym, co opowiada w swoich vlogach Elliot Hulse (kto nie zna, temu polecam).

Istotą męskości jest działanie zorientowane na cel.

Co ciekawe, rozmawiałem wcześniej na podobne tematy z moją koleżanką, która opowiedziała mi coś podobnego.

Posłużmy się tu metaforą - jesteś statkiem na morzu.
Targają tobą sztormy, fale rozbijają się o twoje burty.
Surowce takie jak żywność, zapasy pitnej wody, świece i wszystko co do funkcjonowania tej łajby potrzebne, jest ograniczone.

Jeśli dasz się pchać wiatrom wedle ich widzi mi się, oddasz kontrolę przypadkowi i zbiegom okoliczności, możesz dopłynąć gdzieś, gdzie nie chcesz.
Możesz też odkryć nowe lądy, ale jest to mało prawdopodobne i należy raczej takie przypadki zakwalifikować do raczej ślepego fartu.
Bardziej prawdopodobne, że prądy morskie i zmienne wiatry zapchają cię na manowce, w gorszym przypadku będziesz stał w miejscu.

Jeśli będziesz każdego dnia obierał inny kierunek, będziesz kręcił się w kółko, samemu nie wiedząc gdzie chcesz się tak na prawdę znaleźć.

Dopiero jeśli masz mapę, jasno sprecyzowany cel i weźmiesz odpowiedzialność za kierowanie swoim życiem, jest szansa że znajdziesz się tam, gdzie być powinieneś.
Nie jest to gwarantem co prawda, ale przynajmniej idziesz w jednym kierunku, zamiast kluczyć w kółko, a to szalenie ważna sprawa.

Mamy więc dwa kluczowe elementy układanki - cel i działanie.
Działanie bez celu jest ślepe i chaotyczne.
Cel bez działania kończy się snami o wielkości podczas przewracania burgerów w Macu.

Nie oszukujmy się - epoka wielkich odkrywców się skończyła.
Świat nie potrzebuje już imperatorów-zdobywców.
Nie skończysz jako drugi Aleksander Macedoński lub Magellan.
Nie musisz.

Tu przechodzimy do drugiej istotnej sprawy - własnych oczekiwań.

Stawianie sobie wyzwań jest, oględnie mówiąc, dobre.
Ale na litość wszystkich bogów, w których wierzysz, stawiaj sobie cele możliwe do zrealizowania.

Sam często się pałuję (sabotuję nawet) przekonaniem, że jestem niewystarczający.
Że nie mam nic do zaprezentowania i w gruncie rzeczy prowadzę nieciekawe życie.

Ale świat nie składa się z samych geniuszy, wprost przeciwnie, większość ludzi jest przeciętna. Polecam zapoznać się z krzywą Bella. Powinno rozwiać to wszelkie iluzje względem naszych oczekiwań.

Oczywiście - nie nad wszystkim mamy kontrolę.
Nie możemy sobie wybrać miejsca ani czasu urodzenia, rodziców, wychowania, nie mamy wpływu na losowe wydarzenia.
To nad czym mamy kontrolę, to wykorzystanie naszego potencjału.

Mamy to szczęście, że dane nam jest żyć w świecie, w którym nie grozi nam głód, nie zabiera nas się o świcie z domu ciężarówką jadącą na pierwszą linię frontu w bezsensownej wojnie. Mało który z nas umrze przedwcześnie na egzotyczną chorobę, większość z nas jest całkiem zdrowych, z kompletem kończyn i brakiem ubytków w mózgu.
Wbrew pozorom to wystarczy do prowadzenia całkiem sensownego życia.

Zamiast więc gnić z tyłkiem przyssanym do fotela i pilotem od telewizora w ręku, porównując się do celebrytów, zamiast tłumaczyć sobie porażkę zrzędzeniem losu nie wziąć odpowiedzialności za siebie?
Robiąc to już mamy przewagę nad 80% społeczeństwa, które nie różni się od nas w niczym.

Miej cel.
Miej pasję.
Miej iskrę.
Miej spójne przekonania i działaj w zgodzie ze sobą.
Tyle powinno wystarczyć, żeby nie czuć się gorszym od innych.

Samemu się często łapię na deprecjonowaniu siebie.
Przypominam sobie wtedy, kim jestem ("Jesteś zwycienscom!), że tak na prawdę nie ma powodu, dla którego miałbym być gorszy od innych.

Czas na małą anegdotkę:
Od czasu kiedy ponownie zostałem singlem, miałem nawrót tak zwanego approach anxiety.
Chodzę z reguły w te same miejsca, jako że zwyczajnie mi odpowiadają, "umcy-bumcy" w zwykłych klubach mnie po prostu drażni.
Nie jestem już anonimowy, więc pięć razy się zastanawiam, czy podejść do danej dziewczyny. Przez ten czas już prezentuję sobą niezdecydowanie, flegmatyzm i elementarne braki w pewności siebie.
Z małym wyjątkiem - kiedy zauważyłem laskę, którą już kiedyś domknąłem, to bez najmniejszego wahania podszedłem do niej na parkiecie, złapałem za rękę, zaczęliśmy tańczyć.
Godzinę później jechaliśmy taksówką do mnie.
Ostatnio pojechaliśmy wspólnie na Woodstock i bawiliśmy się wyśmienicie.
Przestałem traktować ją jako ruchadełko, które chce się wygonić z domu od razu po otwarciu oczu rano.
Polubiłem ją jako przyjaciółkę.

Wczoraj w nocy przed zaśnięciem mi mówi coś w tym guście:
- "wiesz, mówiłeś kiedyś że jesteś bardzo nie do ludzi, ale odkąd cię znam, to zacząłeś się otwierać, i teraz widać, że ty jednak jesteś wrażliwy."
Z mieszanką zdziwienia, ciekawości i oburzenia - bo jak to, całe życie kreuję się na mhrocznego sługę Szatana! -pytam jej:
- to dobrze, czy źle?
- "To dobrze"

Zastanówmy się czego ta historia nas uczy:
1. jak pewność siebie działa na kobiety
2. co do tego ma wrażliwość

1. Czy gdybym podszedł do niej po 20 minutach nerwowego zerkania osiągnąłbym cokolwiek?
Wątpliwe. Owszem, jestem w jej guście, ALE! podobnie wielu innych gości w tym klubie jest, a mi się zdarzało ją odbijać takim.
Pewność siebie i mocne przekonanie, że się osiągnie sukces było kluczem.
To trochę jak w Matrixie - przytoczę scenę, w której Neo po raz pierwszy wygina łyżkę.
Wiara w to, że tej łyżki tak na prawdę nie ma, że jest tylko projekcją, dała Neo moc do wyginania jej do woli, potwierdzając tylko przekonanie.

2. Wrażliwość jest wbrew pozorom - przynajmniej według mnie - kolejną ważną cechą dojrzałego mężczyzny.
Słabe, niepewne siebie zwierzęta zawsze przyjmują postawę obronną, kurczą się, spinają, stroszą, traktując wszystko jako zagrożenie.
Nie inaczej jest z ludźmi.
Jeśli jesteś silny, to nie masz czego się obawiać i dobrze o tym wiesz. Nie ma wtedy potrzeby ciągłego trzymania gardy, napinki, pokazywania światu jaki to nie jesteś twardy.
To jest po prostu syndrom małego kutasa i każdy inteligentny człowiek to wie.

Podsumowując ten wywód:
- miej cel
- działaj, bo nawet działanie bez celu jest lepsze od bierności
- przyjmij do wiadomości, że jesteś tylko człowiekiem. Nie masz obowiązku być idealny, nikt taki nie jest - przyjmij to na klatę i powtarzaj jak mantrę, do skutku
- zamiast zamykać się w sobie, otwórz się na świat z całym dobrodziejstwem inwentarza
- naucz się czasem mówić nie. Nie wspomniałem o tym wcześniej, ale asertywność to najważniejsze narzędzie, które nie pozwoli innym cię wykorzystać.
- a jeśli ktoś ci mówi, że jesteś ciotą, to ch*j mu w oko. Możliwe, że mówi tak tylko po to, żeby sprowadzić cię do swojego poziomu. Ważne, że ty wiesz, jaka jest twoja misja w życiu.
- bądź spójny ze sobą i rób to, co chcesz nie patrząc się na innych
- a przede wszystkim, na zakończenie:

NIE BĄDŹ CHUJEM.

Z fartem.

Odpowiedzi

Portret użytkownika Rot

Z góry sorka za możliwe błędy

Z góry sorka za możliwe błędy stylistyczne - klauzula pisania pod wpływem natchnienia, tfu, wrrrrrróć, alkoholu.

Portret użytkownika Abelart

Normalnie bym przeszedł obok

Normalnie bym przeszedł obok tego obojętnie, ale nie będę chujem I zgłosze na główną.

A ja nadal probuje zrozumiec

A ja nadal probuje zrozumiec czym jest wrazliwosc i bycie chujem. Czyli, ze co tego nie mam a taki jestem, czy jakos to dziala w inny sposob, bo sie pogubilem.

Portret użytkownika Rot

Wrażliwość = empatia,

Wrażliwość = empatia, współczucie, zdolność przeżywania wrażeń, emocji, do reagowania na bodźce.
Ale też angielskie vulnerability - pozostawanie w "otwartej ramie", przez to poniekąd umyślne wystawianie się na atak.
Cokolwiek nie robisz, musisz odsłonić gardę i wystawić się na potencjalne ataki. Robisz coś własnego - sztukę, przykładowo - liczysz się z tym, że ktoś to może skrytykować i bierzesz to na klatę, zamiast wypierać.
Tak samo też nie bronisz się, kiedy nie ma takiej potrzeby - kiedy idziesz sobie spokojnie ulicą, to chyba nie trzymasz ciągle gardy, nie?

NIE bycie chujem = prosta zasada - cokolwiek robisz, nie krzywdź tym (umyślnie) innych.

Tyle jestem w stanie rozrysować, mam nadzieję że wyczerpałem temat.

Hmm wychodzi na to, ze

Hmm wychodzi na to, ze jestem jakas jebana hybryda. Ale nie potrafie operowac ta 'empatia' w calosci, takze czesciej w ostatnim czasie zamykam sie w domu i odcinam sie. No chyba, ze jakis empatogen wjedzie na rewir xd

Laski lecą na hybrydy.

Laski lecą na hybrydy. Bohater bajroniczny miał wiele warstw, które stopniowo odkrywał. Facet, który jest madafaka w każdym kontekście nie ma w sobie głębi, nie jest intrygujący, nudzi, oraz odpycha od siebie część kobiet, które boją się zainwestować w niego emocjonalnie. Natomiast, gdy ktoś raz na jakiś czas pokazuje swoją wrażliwą stronę, po pierwsze ludzie potrafią utożsamić się z jego słabościami/problemami/ itd. przez co, widzą w nim część siebie i w efekcie lubią bardziej. Po drugie, druga osoba staje się bardziej otwarta na to, aby pokazać mu SWOJĄ słabą stronę.

Jak nie będziesz ćwiczył empatii, zostaną Ci same powierzchowne znajomości z maskami społecznymi, na które tak naprawdę masz wyjebane. Nie chcesz mieć takich ludzi.

Portret użytkownika Rot

Szczerze powiedziawszy nie

Szczerze powiedziawszy nie rozumiem o co chodzi z tymi hybrydami. Czy ktoś jest w stanie mi przybliżyć temat?

Możesz sobie obczaić "How to

Możesz sobie obczaić "How to Be Vulnerable, Enchanting, and Alluring to Women" na Girlschase. Chodzi też o redukcje efektu "coming as too strong", bo niektóre (a może większość?) kobiety boją się bad boyów. Do tego, odsłanianie masek (stopniowe odkrywanie wrażliwej strony) jest bardzo smaczną nagrodą dla ścigającej Cię kobiety (hmm…bo myśli, że Cię zdobywa?), tworzy więź, zwiększa zaufanie. Ale żeby to było nagrodą, musi najpierw tego łąknąć. Nie możesz za szybko, bo wyjdziesz na standardową sierote. I tak w ogóle, to jest do slow game / social circle game - niekoniecznie zadziała w chodzeniu na panienki do zaliczenia w jeden dzień (nie zdążą się pozastanawiać nad Tobą)

Portret użytkownika Rot

Huh, to wszystko wyjaśnia.

Huh, to wszystko wyjaśnia. Brzmi trochę jak ja, ale moje social circle jest obecnie non-existent

Portret użytkownika Rot

Tak czytam sobie o tym

Tak czytam sobie o tym bohaterze bajronicznym, i coś mi świta w głowie, elementy układanki zaczynają do siebie pasować.
Trochę widzę w tym samego siebie.
Dzięki za podrzucenie tego artykułu, na pewno mi się przyda.

PS: Zawsze wiedziałem, że Giaur jest 100x lepszy od Wertera.
Chociaż tu to akurat fakt oczywisty jest Smile

Jakby co to nie ma czegoś

Jakby co to nie ma czegoś takiego jak krzywa Bella. Chodziło Ci raczej o "bell curve" czyli krzywa w kształcie dzwonu, co tak na prawdę jest po prostu krzywą rozkładu normalnego.

No ale tak tylko zauważam, sens ten sam.