Portal Uwodzicieli
Witryna poświęcona relacjom damsko męskim oraz budowaniu międzyludzkich więzi emocjonalnych.
Lorem ipsum dolor sit amet, consectetur adipiscing elit END.

Miernik relacji - czas, a jakość

Portret użytkownika Aleus

Miernik relacji – czas, a jakość

„Piękna kobieta jest jak złocona pigułka – miła dla oczu, gorzka dla ust”.
Kato Starszy

Uwaga: Tekst skierowany do użytkowników bardziej zaawansowanych, choć wszystkich zachęcam do zapoznania. Związki są udane i nieudane, szczęśliwe i nieszczęśliwe. Wieloletnie i przelotne. Dużo zależy od Was, ale nie wszystko,bo jesteście tylko połówką jabłka, nie stanowicie sami o jego całości. Jeśli relacja wydaje Ci się przewartościowana to pochyl się dogłębniej nad tym tekstem. Jeśli widzisz, że druga strona walczy o Was to nie mówcie o wypaleniu, jest jeszcze pole do walki.

Bacząc na odmęty przeszłości i spoglądając na teraźniejszość mogę powiedzieć, że warto stosować miernik: czas, a jakość. Wspominając swoje związki muszę stwierdzić, że byłyby to super relacje i dotąd bym je wspominał z rozrzewnieniem, gdyby trwały 3-6 mc, ale nie dłużej. Te wszystkie naprawianki, cudawianki, walki o nas to było bez sensu. Chciałoby się zacytować klasyka: "Ludwiku Dorn i psie Sabo nie idźcie tą drogą". Zazwyczaj najlepszym planem naprawczym jest podziękować sobie w jak najszybszym czasie, gdy burze pojawiają się częściej niż promyki słońca.

Pogodniej wspominam dziewczyny z którymi odbyłem randkę/i czy miałem przelotne związki. One nie zabrały mi zbyt wiele czasu, a dostałem w przeważającej części mocny bagaż pozytywnych emocji. Dotąd miło wspominam farmaceutkę z którą piłem herbatę i nie pozwoliła mi na samotny powrót tylko zaciągnęła do swojego auta i zaoferowała podwózkę, na pierwszym spotkaniu (to nie najlepsze sformułowanie, zobaczycie...), bo tak wzbudziłem zaufanie choć cały czas powtarzała, że ma obawy, ale wyglądam na porządnego. Dotąd mnie bawi jej przełamany opór pomieszany z chęcią uczynienia tego. Na moje pytanie czy to spotkanie czy randka odparła tylko, że spotkać to się można z babcią. Wcześniej jej wytłumaczyłem jaka jest różnica, spotkanie – zapoznawczy charakter tylko, randka – zakusy na coś więcej. Wspominam też miło dziewczynę przypartą do muru przy wałach przy Wiśle z którą namiętnie się całowałem tak, że scenę tę można by wyjąć i przenieść do dobrego romansu na ekran kinowy. Jedna z najmilszych randek to z wyższą dziewczyną o parę cm z którą idąc przez Rynek nie odczuwałem tego i było to dla mnie zniewalające odczucie, imponowała mi jej dojrzałość, dotąd to czuję. Dotąd czuję smak kawy wypitej z nią w małej kawiarni, a przecież ja nie lubię tego naparu. Najzabawniejszy mój podryw w życiu odbył się nad morzem, gdy nie chcąc samotnie pić piwa podszedłem do blondynki, zlała mnie, zapytałem barmana czy jest zajęta,on się tylko uśmiechnął. Nie odpuściłem podchodząc do jej parasolki z piwem i mówiąc słowami: ja naprawdę nie lubię pić piwa samotnie. Pożartowaliśmy. Okazało się,że za moimi plecami jest jej chłopak,który pracował tam na recepcji, a barman jest jego ojcem. Idąc po kolejne islandzkie piwo przeciął mi drogę przechodząc i patrząc na mnie zeźlony. Postawny był, z 2 m. Jednak to mnie nie interesowało, bo byłem pewien, że mu nie wyrządzę szkody, spokojnie ja tylko z nią pogadam. Poszliśmy na plaże, sama mi zaproponowała. Żaliła mi się na niego, że on tylko gra, nie dba o nią. Mogłem to pociągnąć, skontrastować, zdobyć ją wtedy. To było zbyt łatwe. Zwyciężyła męska solidarność. Odparłem, że my faceci tak mamy i to jest normalne. I takich scen mógłbym przywołać wiele. One nie są zaburzone poczuciem straty czasu czy bólem rozstania. Było miło, ale nie mam ochoty sięgać nerwowo po telefon i coś odkręcać, to minęło, idę po więcej takich miłych wspomnień. Kolekcjoner.

Zatem czytelniku przystań na chwilę i pomyśl czy czas jaki spędziłeś, poświęciłeś temu wszystkiemu z obecną kobietą to czasem już nie czas końcowy? Nie wyciągasz być może już tyle radości ile byś mógł w relacji z tą kobietą. Wiem, że jesteś przywiązany, tyle włożyłeś, ale może to już nie ma sensu. Może już tylko zatruwasz sobie dobre wspomnienia mając nadzieję na ich więcej z nią, choć coraz rzadziej przychodzą. Nie będę Cię mamił wizją, że czeka na Ciebie masa kobiet i jak tylko się uśmiechniesz to będzie każda Twoja. Nie. Podrywanie to ciężka sztuka. Rzemiosło, które należy opanować, a Ty pewnie trochę wyszedłeś z wprawy. Jednak jeśli tkwisz w związku, podrywie zbyt długim, który powinieneś przerwać już dawno, to skończ to. Zaręczam Ci, że next się pojawią i będzie Cię to bawić, nakręcać o wiele bardziej niż kolejny plan naprawczy czy cudowna strategia jak ją zdobyć. Zatem zmierz teraz w tym miejscu ile poświęcasz, poświęciłeś temu czasu, energii, a ile wyciągasz z tego obecnie fanu. Spójrz na diagramy i odpowiedz sobie w którym miejscu jesteś.

Stosunek czasu do ilości pozytywnych emocji, które wyciągasz przebywając z tą kobietą.

Początkowy stosunek relacji

Realistyczny stosunek relacji

Schyłkowy stosunek relacji

Podsumowanie jednym zdaniem: nie przedłużaj relacji z kobietą, która się wypala, bo nie tylko marnujesz czas, energię i siły, ale wypalasz też miłe wspomnienia między wami.

Chciałoby się przetransponować tytuł piosenki na Shelter of your memories.

Odpowiedzi

Portret użytkownika Thunder

Świetny wpis - trafił w mój

Świetny wpis - trafił w mój obecny mindset, więc jak dla mnie główna.
Pozdrawiam

Portret użytkownika Aleus

Dziękuję za docenienie. Miło,

Dziękuję za docenienie. Miło, że utylitarny wpis, bo taki miał być. Postanowiłem go okrasić wyjątkowo jak na mnie opisami miłych spotkań z kobietami, a nawet pokazaniem jak podrywam. Wytrwałość skutkuję.

Miałem już nie pisać, ale ciągnie wilka do lasu, poza tym saverius znikł to mi nie wytnie numeru w postaci zgłaszania bloga na głównej poprzez swoje apele na czacie. Brrr.

Również pozdrawiam Smile

P.s. Wow, nawet poszło do Twoich ulubionych, tym mi milej Smile

Portret użytkownika Guest

"Mogłem to pociągnąć,

"Mogłem to pociągnąć, skontrastować, zdobyć ją wtedy. To było zbyt łatwe. Zwyciężyła męska solidarność."

trochę jakbyś odbierał kobietom zdolności myslenia, decydowania, podejmowania decyzji. Ona - biedna bezwolona, wystarczyłoby trochę NLS, NLP, ABS, NSDAP a już by poleciała, już zdradziła. Odbita i zaliczona.
Jeżeli dziewczyna jest ogarnięta i MA głęboką cheć naprawy/zmian w nie do końca satysfakcjonującym związku to będzie odporna na takie działania. Zakłądam że analizuje "za" i "przeciw" i ustala granicę, ktorej nie przekroczy. Tymczasem niektórzy flirt z jej strony interpretują "prawie ją miałem, gdybym tylko chciał to pociągnąć, to...". Przestrzegam przed takim myśleniem

Portret użytkownika Aleus

Gueścik to tylko jedna z

Gueścik to tylko jedna z opcji była. Drugą, którą nawet Ty nie zarysowałeś była jeszcze bardziej prawdopodobna. Chciała wzbudzić w swoim obecnym zazdrość. Wstrząsnąć nim. Ponadto ja jeszcze się z nią spotkałem ze 2 razy podczas tego wyjazdu, były miłe pogadanki, nie paskudziłem nic.

Gueścik jak mam sprawdzać zajęte kobiety czy bym je zdobył i złamał? Wystarczy doprowadzanie do całowania i w ostatnim momencie odwrócenie ust i podrapanie się po głowie z uśmiechem: ja tylko żartowałem Laughing out loud Czy miałbym iść dalej? Czy można tylko założyć, że była do zdobycia w wypadku konsumpcji całościowej i z padzkudzenia komuś związku?

Portret użytkownika Guest

a mogę Ci zmienić nick na

a mogę Ci zmienić nick na Aleusik-niuniusik? ;P

aluzju poniał?

a skąd wiesz, czy jest zajęta? Dlaczego żądasz okazania papierów rozwodowych? Mowiąc w przenośni oczywiście...

Portret użytkownika Aleus

Bo czasem się wyda w

Bo czasem się wyda w rozmowie, bo czasem pytam. To chyba dość ważna informacja?

To jak mam sprawdzić, potwierdzić pierwsze przypuszczenia Guest, bo mi odpowiedzi nie udzieliłeś, a to byłoby ciekawe.

Lubię swój oryginalny nick. Poproszę byś przy nim nie majstrował Guest Tongue

Portret użytkownika Guest

no chyba jednak pomajstruję,

no chyba jednak pomajstruję, bo widzę, ze aluzju nie poniał:)

no chyba, ze wstrzeliwujesz się w aktualne trendy bycia "bi", ale w takim wypadku niech to pozostanie Twoją słodką tajemnicą.Wink

czasem wyda, czasem nie. Czasem związek jest fikcją, ale też ciężko oczekiwać, żeby puściła poprzednią gałąź.
Chodzi mi o to, że nie należy zakłądać, że ma się do czynienia z upośledzoną panienką, która nie ma własnej woli i nie przeceniać swoich umiejętnosci neurolingwistycznych

Portret użytkownika Aleus

Guest, ale to jak widzisz

Guest, ale to jak widzisz była tylko jedna z opcji, widziałem inną bardziej prawdopodobną - wzbudzanie zazdrości. Poza tym to jałowy spór in concreto, bo ja bardzo szanowałem tę dziewczynę, nie wyciągałbym łapsk. Nie chciałem. Generalnie to masz rację, może iść dobrze, wydaje się zdobyta, przychodzi do domykania i zonk i oby był zonk, ale może też iść dalej niestety.

Portret użytkownika Guest

może isc dalej. Ty okreslasz,

może isc dalej. Ty okreslasz, czy chcesz (z wszelakimi plusami i minusami, zagrożeniami itd), jak również ona określa czy chce

Portret użytkownika Aleus

Pełna zgoda. Jednak jak

Pełna zgoda. Jednak jak poznać nie ciągnąc dalej do domknięcia czy dziewczyna zajęta byłaby do wyjęcia.

Powiem a propos mojej orientacji jak Stieffmeister z II części American PIe: jestem pewny swojej orientacji, heteroseksualna. Zdrobnienie było wyrazem sympatii.

Portret użytkownika gonzalo

Ciekawy blog, napisany ladnym

Ciekawy blog, napisany ladnym jezykiem. Jestem wlasnie w takim miejscu swojego zwiazku ze anlizuje za i przeciw Twoj blog zpewnoascia pomoze w podjeciu decyzji.

Portret użytkownika Bloy

Dawno mnie tu nie bylo, ale

Dawno mnie tu nie bylo, ale kto raz tu trafi juz sie nie uwolni:) jestescie jak sekta:)
Uwazam, ze nie powinno sie myslec na zasadzie, ze nie warto byc z kobieta ktora sie wypala. Uwazam tez ze ciagniecie czegos na sile prowadzi tylko to wrostu problemow. Przedewszystkim trzeba miec swiadomosc swoich potrzeb i mozliwosci na kompromisy. Nigdy nie jest tak ze zgasniecie relacji miedzy ludzmi jest wina jednej strony bo kazda ze stron decydujac sie byc razem prxyjmuje na siebie polowe odpowiedzialnosci za zwiazek. Kilka miesiecy temu wspominalem tutaj ze probuje walczyc o swoje malzenstwo, ktore(jak mi sie kiedys wydawalo) bylo juz w rozpadzie. Po kilku miesiacach od mojej znajomosci z taka tzw trzecia, mam ciagle wbite w swiadomosci ze ta walka sie nie skonczy az do grobu. Pogodzilem sie z tym bo wiem, ze moja partnerka uswiadomila sobie, ze aby uciagnac to wszystko nie wystarczy to ze sie kochamy i dopoki oboje chcemy sie zgadzac na pewne kompromisy to wszystko jest ok. Chce przez to powiedziec tyle, ze nie ma recepty na to czy zwiazek jest do uratowania czy nie. I nie mozna mysle, ze kobieta sie wypalila to nara. Najpierw kazdy powinien usiasc na spokojnie i sam siebie zapytac czego chce. Jesli nie chce byc w tym zwiazku to au revoir. Jesli chce ratowac to chamsko-szczera rozmowa z druga strona i wspolna decyzja. Innej drogi nie znajdziecie, ale wiem, ze wrazenie ze dusze sie w tym zwiazku bywa czasem mylne i wynika, z tego ze nas spoleczenstwo na sile nauczylo tego co trzeba w zyciu osiagnac.

Portret użytkownika Aleus

Bloy jak najbardziej szanuję

Bloy jak najbardziej szanuję Twoje zdanie.Ba, nawet więcej, ja je rozumiem. Małżeństwo to wyższa jazda. Inne konsekwencje: status rozwodnika, podział majątku, rodzina drugiego współmałżonka, zmierzenie się z presją społeczną itd. Wpis bardziej się tyczy związków pozamałżeńskich, podrywu.

Życzę szczęścia i tego byś osiągnął ten rzeczywisty stosunek - 50/50 Smile

Poza tym ja nie jestem zaobrączkowany, wypowiadam się na podstawie swoich doświadczeń.

Portret użytkownika Bloy

To ze jestem zaobraczkowany

To ze jestem zaobraczkowany nie ma nic do rzeczy. Swoj zwiazek traktuje teraz tak samo jakby byl nieformalny. Chodzilo mi przedewszystkim o to ze nie mozna zawsze payrzec przez pryzmat tego ze druga strona sie wypalila. Decydujac sie na relacje typu zwiazek musimy miec swiadomosc odpowiedzialnosci z tego plynacej i samo poczucie wypalenia partnerki nie moze byc wyznacznikiem konca relacji. Jesli juz pchniemy sie w zwiazek to znaczy ze potrzebujemy czegos wiecej niz samo zdobywanie i jesli bedzie sie bez przerwy myslec tak ze wymienimy na lepszy model juz wyeksploatowana partnerke to w koncu nas to dobije. Trzeba przedewszystkim szczerze samwmu sobie odpowiedziec na pytanie CZEGO JA WLASCIWIE CHCE i takim torem podazac.

Portret użytkownika Aleus

Bloy ja to ładnie ujmę o czym

Bloy ja to ładnie ujmę o czym Ty mówisz: niekończące się początki. Tego nie popieram. Ja mam na myśli sytuację, gdy wychodzi niezgodność charakteru, co 2-3-7 dni kłótnie, testy, testowanie, nie liczenie się z drugą stroną i tak cały czas. To miałem na myśli w sformułowaniu: więcej burz niż promyków słońca.

Niezgodność charakteru nie zawsze wyjdzie na początku. Zazwyczaj jak im minie idealizacja osoby i przestaną latać po brzuszku motylki. Druga strona musi tez mieć wolę naprawy. Co poradzisz jak dziewczyna nie chcę? One chcę już iść na skróty, wypatruję innego. Wszystkim to mówi wkoło, Ty się dowiadujesz ostatni.

Aby była możliwość naprawy to muszą obiec strony chcieć. Dla mnie mężczyźni są bardziej romantyczni w dzisiejszych czasach i Wy to Panowie tutaj potwierdzacie. Ja wiem, że Wy chcecie, będziecie próbować, ale czy ona będzie chciała, śmiem wątpić w wielu wypadkach. I co wtedy?

Portret użytkownika Bloy

Nie w dzisiejszych czasach.

Nie w dzisiejszych czasach. Tak bylo od zawsze. I masz racje w tym, ze coagmiecie czegos na sile to wbijanie sobie gwozdzi do trumny. Jednak dlatego tak twardo trzymam sie tego, ze nie nalezy sie latwo poddawac, bo ciezko wyczuc granice miedzy TO JUZ NIE MA SENSU a MOZE TO JESZCZE NIE KONIEC. Mialem kiedys malucha(uwielbiam porownywac kobiety do samochodow). Zawodzil mnie miliardy razy. Miliardy razy bylem tez zmuszony do brudzenia sobie rak na srodku drogi. W koncu wyladowal na zlomie. Po latach nauczylem sie ze by uniknac problemow i nerwow to zwiazek z autem max 2-3 lata. Tak jest wygodnie i zawsze ciesze sie gdy moge jechac swoim niezawodnym(obecnie focusem) autem. I po latach zaluje ze nie mam juz mojego malucha myslac, ze gdybym sie bardziej staral to nadal moglbym sie nim cieszyc.

Portret użytkownika Aleus

Bloy, porównanie bardzo ładne

Bloy, porównanie bardzo ładne z maluchem. Miło się Ciebie czyta. Trafiasz w mój idealizm, tym bardziej to lubię. Jednak ja się nie zgodzę. Moim zdaniem wbrew pozorom łatwo wyczuć tę granicę tylko emocje, uczucia zaburzają percepcję. Co z tego, że się kochamy jak my non-stop się kłócimy, robimy sobie na złość, nie zbudujemy wtedy odpowiedniej rodziny. Jeśli często są kłótnie, ciche dni, draki, dziewczyna jest osowiała na spotkaniach z nami, nie chce się spotykać lub robi to coraz rzadziej i to porzybiera postać tendencji zwyżkowej to moim zdaniem to jest jasny sygnał. Należy tylko siąść wyjąc się z tego związku i popatrzeć obiektywnie, z boku.

Co do tego ładnego porównania. Sentyment. Kobieta to nie jest bezbronna istota, potrafi obgadać, zrujnować opinię, upokorzyć, testować, manipulować, zdradzić. Kobiety nie zmienisz. Wady zaś wychodzę po 3-9 mc. Potrafią się dobrze maskować. Osoby nie poznajesz na dzień dobry, a na do widzenia. Powinieneś się kierować raczej obrazem schyłkowym niż początkowym.

Wiem, co mówię Bloy, bo potrafiłem walczyć o związki jak lew: tłumaczyć, kontrastować błędy, robić plany naprawcze, kontrakty, przytulać non-stop, być czułym, ja się zmieniałem na ile mogłem w różne strony. Cóż z tego jak te kobiety nie miały woli.

Bloy wiesz ile ja razy po związku kiedy się wypaliłem słyszałem jak żałują... Jak nie doceniały. HIT Bloy: ja nie myślałem, że jako kobieta muszę coś dawać w związku... Kobiety nie zmienisz. Jej Ojciec dał ciała w przeważającej części lub należy mu dziękować, że nie zawiódł. Jednak to ojciec dziewczyny jest jeśli chodzi o jej kształtowanie jest najważniejszy. Potem mniejszy wpływ ma pierwszy chłopak z którym jest w związku i go kocha. Im większy upływ lat tym mniej podatne na bodźce do zmiany. Kobieta to nie glina, że ulepisz coś.

Kobiety starają się tylko w dwóch wypadkach: na początku, gdy jest idealizacja, motyle. Po związku kiedy wiedzą, że popełniły błąd. Tylko, że wtedy jest za późno, a szkoda. Moim zdaniem najlepszy jest taktyczny odwrót - nim Twoja miłość wywieje, zaryzykuj, zakończ związek, odsapnij, 1 mc i zobacz co będzie robiła. Jeśli wróci jest Twoja, jeśli nie wróci nigdy nie była, jeśli wróci zbrukana to odpraw ją do tamtego.

Portret użytkownika Bloy

Wiem, ze kobiety to nie

Wiem, ze kobiety to nie bezbronne istoty. Ale procz tego co wypisyles potrafia tez sie starac, inicjowac, myslec. Sa tak samo ludzmi jak my faceci tylko natura wyposazyla ich w inne mechanizmy niz nas. A uwazam, ze przytulania itp to nie ratowanie jak lew tylko jak hiena ktora liczy na padline... Juz gdzies tu pisalem, ze po tym jak sam dalem dupy doszlem do wniosku, ze ratowanie na sile pograzy mnie tylko i jedynym logicznym wyjsciem(zalezalo mi bardzo na tym zwiazku gdyz barrzo kocham moja zone) bylo zaczac sie szanowac. A to ze klotnie, spiny, doly wciaz sie powtarzaja nie musi byc sygnalem do konca, ale na pewno jest to sygnal do mega drastycznych zmian. Jakich? Na to pytanie juz kazdy sam sobie musi odpowiedziec w zaleznosci od sytiacji. Moze to byc koniecznosc odejscia od partnerki, a moze to byc koniecznosc porzucenia czegos innego w zyciu, ale na pewno nie mozna jednoznacznie stwierdzic, ze ucieczka jest najlepszym wyjsciem(choc niekoniecznie wykluczonym).
Co do malucha to moje porownanie ma pewna luke... Nie wystarczy tankowac kobiety by nia jezdzic:)

Portret użytkownika Aleus

Jak Ci kobieta daje sygnały,

Jak Ci kobieta daje sygnały, że mógłbyś być czulszy, magiczne przytul działa cuda i Ty tego nie zlewasz typu: znowu marudzi tylko się pochylasz, może mieć rację, to jest się desperatem i tą hieną czy lwem? Taka była zależność sytuacji... Tak odnośnie Twojej drugiej części.

Portret użytkownika Bloy

No tak. Tylko byla tu chyba

No tak. Tylko byla tu chyba mowa o wypalajacej sie kobiecie, a gdy ta daje wyrazne sygnaly gdy facet je zlewa to chyba raczej ten facet ma problem, a nie ona. Popraw mnie jesli cos przeoczylem.

Portret użytkownika Aleus

Ale hieną nie jest żerującą

Ale hieną nie jest żerującą na padlinie, czyż nie? Poza tym on walczy również, jeszcze się nie wypaliło między nimi.

Z mojej strony jest wyczerpana polemika. Dziękuję.

Portret użytkownika Underground

Zgadzam się w stu procentach.

Zgadzam się w stu procentach. Jedną z najważniejszych lekcji życiowych, jakie przyszło mi odebrać, była ta, że związki są jak fale: emocje przypływają i odpływają. Dobre chwile przychodzą jak fala, i na chwilę odchodzą, żeby znowu powrócić. Przez jakiś czas jest świetnie - a przez jakiś czas ma się wszystkiego dość. To naturalne, nie da się żyć tak, żeby cały czas być szczęśliwym, spełnionym i żeby wszystko się ciągle udawało. Bo my się zmieniamy, drugi człowiek się zmienia, życie się nieustannie zmienia: raz jesteśmy bogatsi, raz biedniejsi, raz awansujemy, innym razem mamy stresy w pracy.

O ile tylko nie traci się do siebie nawzajem podstawowego szacunku i życzliwości (być może przyjaźni, a może chodzi o miłość), to naprawdę uważam za czystą głupotę zrywanie z byle powodu. Konflikty się zdarzają, różnice zdań mogą być naprawdę zasadnicze, ale póki dobrze się idzie we dwoje, po co z tego rezygnować?

Autentycznie, też mi się kiedyś wydawało, że związek trwający wiele lat to jakiś kosmos, w którym się pewnie zanudzę na śmierć, oboje się znienawidzimy i będziemy od siebie uciekać szybciej niż zaczęliśmy się spotykać. Ale - szczerze powiedziawszy - kiedy po latach człowiek spojrzy wstecz i pomyśli, że tak naprawdę nadal jest naprawdę bardzo dobrze, to jest to wielka satysfakcja.

A przede wszystkim zgadzam się z tym, co napisałeś:

"I nie mozna mysle, ze kobieta sie wypalila to nara. Najpierw kazdy powinien usiasc na spokojnie i sam siebie zapytac czego chce"

Święte słowa. Bo niestety, ale przeważnie kiedy w drugiej osobie nam coś nie pasuje, związek zaczyna nas wkurzać i poddajemy w wątpliwość jego sens, to nie znaczy, że związek jest zły, ani że druga osoba się zmieniła, tylko że z nami jest coś nie tak, że to my się zmieniamy albo nasza własna, jednostkowa sytuacja się zmienia.

Przykład:
mam co najmniej kilku bardzo bliskich kolegów, którzy praktycznie zniszczyli swoje związki, bo akurat mieli kryzys w pracy / inna zaczęła ich podrywać / nudzili się na bezrobociu i przychodziły im do głowy głupie pomysły. A wystarczyło, że wzięli się za siebie, odsunęli na bok inną laskę, zaczęli pracować zamiast spędzać całe dnie z piwem w ręku, i nagle jakimś dziwnym sposobem zaczęło im się w związku układać.

Portret użytkownika Aleus

Underground w przeważającej

Underground w przeważającej części się z Tobą zgadzam. Akurat mówisz o koncepcji z diagramu drugiego, tym realistycznym stosunku. Idealnie pasuję tam koncepcja fal.

Ja jednak już w tekście zaznaczyłem o jakich sytuacjach myślę: Zazwyczaj najlepszym planem naprawczym jest podziękować sobie w jak najszybszym czasie, gdy burze pojawiają się częściej niż promyki słońca.

Jak widać użyłem w liczbie mnogiej burze. Nie, że tam jedna i już się pakujemy na inny kontynent.

Tekst się tyczy przedłużania związku na siłę, gdy fal niesprzyjającym jest tak wiele, że trzeba stanąć jak kapitan na pokładzie i obwieścić ten statek tonie. Z tej łajby już więcej nie wyciągniemy. Dajmy już jej zatonąć byśmy mogli wspominać jak miło się na niej pływało nim znienawidzimy ją do reszty.

Dobrze byłoby sobie jednak w związku czy przy podrywie co jakiś czas zadać pytanie: czy to ma jeszcze sens? Czy mnie to jeszcze satysfakcjonuje? Czy nie jest to strach przed trudną decyzją? Czy nie jest to tylko przyzwyczajenie? Że skoro tych fal niesprzyjających jest tak dużo to trzeba może sobie powiedzieć wynikła niezgodność charakterów i podziękować za wspólny czas? Jeśli ta kobieta jest taka trudna do zdobycia, zlewa mnie to może faktycznie czas poszukać takiej, co mnie doceni i też mi się spodoba?

Wieczne łatanie nie jest moim zdaniem czymś co stanowi o sile, tak samo jak zbieranie się przy pierwszym po tchnięciu. To trzeba wyważyć.

Portret użytkownika Konstanty

Underground, świetny temat na

Underground, świetny temat na bloga o tych przypływach i odpływach emocji w związkach.

Skusisz się? Z góry dzięki. Wink

Portret użytkownika Mendoza

Dzięki za ten tekst Bloy, coś

Dzięki za ten tekst Bloy, coś sobie z niego dla siebie wyjąłem.

E: Underground - również dzięki.

Portret użytkownika Aleus

Dobrodziej koledzy powyżej i

Dobrodziej koledzy powyżej i Ty to uzupełniacie w komentarzach:) Jeśli masz jakąś sugestię, gdzie by to w tekście ładnie wpleść to chętnie dołożę taką informację. Już raz tak zrobiliśmy. Akurat ja jestem otwarty na modyfikację. Liczę się z Twoimi sugestiami.

Co do wykresów? Była beka? Wiesz, kwestia gustów, ja wolę takie.

Portret użytkownika Aleus

Obczaj proszę uwagę Nie

Obczaj proszę uwagę Laughing out loud Nie wchodźmy na taki level, musiałem się aż dokształcić, dziękuję Dobrodziej.

Portret użytkownika Aleus

Cicho, bo jeszcze się wyda,

Cicho, bo jeszcze się wyda, że jestem romantyczny, a bleh Laughing out loud

Ofc, thx Smile