Portal Uwodzicieli
Witryna poświęcona relacjom damsko męskim oraz budowaniu międzyludzkich więzi emocjonalnych.
Lorem ipsum dolor sit amet, consectetur adipiscing elit END.

Pewna historia, kilka przemyśleń, fajnych przeżyć

Cześć wszystkim!
Nie jestem tutaj nowy, ale to mój debiut. Chciałem wam opisać pewną sytuację, która mnie spotkała. Tylko mam pewien problem, lubię się rozpisywać Laughing out loud...
Jakiś czas temu poznałem pewną dziewczynę w nowej pracy. Był to listpad 2014 rok dawno temu... była ładniutka i po powrocie z "terenu" w "dzień obserwacyjny", kiedy miałem zobaczyć, jak wygląda praca zobaczyłem ją na kanapie i musiałem od razu coś zrobić. Udało się Smile Przysiadłem się i zacząłem:
- Cześć, jesteś tu nowa?
- Tak
- Ja też,...
Rozmowa popłynęła, a kilka następnych dni zaowocowało dobrą relacją i kiedy siedziałem obok niej i myślałem, że nie wiem o czym z nią rozmawiać, a mimo tego cały czas to robię poczułem, jakbyśmy się już skądś znali, ona też. Miała wspaniały humor, uśmiechnięta, ładna, cudowny tyłek. Słowem SUPER! Nie zatrudniła się, dodałem ją na facebooku i tyle.
Popisaliśmy naprawdę chwilę, na sylwestra pamiętam napisałem do niej, odpisała mi:
-Oby ten rok był lepszy (x)
-Ze mną napewno będzie (ja)
Co ja piszę?! Może to zbyt odważne. Nie zdając sobie sprawy do końca, że to co napisałem... udało się Laughing out loud
Raz zobaczyłem ją dostępną na facebooku w wakacje (2015) i napisałem. Nigdy wcześniej nie była pod namiotem, więc bardzo ją zainteresowałem i wybrała się ze znajomymi - spodobało się jej. Chciałem wyjechać za granicę i jak się okazało, ona już kiedyś była jeszcze z biura pracy, z którego ja później wyjechałem, więc postanowiłem się z nią spotkać, omówić temat. Spotkanie fajne, zaskoczyła mnie, kiedy weszła ze mną na dach jednego z budynków w Katowicach i chłopaki uwierzcie, one lubią kiedy się je prowadzi. Niczym szlachetny rycerz podarowałem jej swoją bluzę, a samemu mi było zimno, wpiliśmy troszkę, posiedzieliśmy i tu uwaga: to spojrzenie, ten wzrok, kiedy patrzy raz na jedno Twoje oko, a raz na drugie. No po prostu bomba! Wiesz, że jakkolwiek to zrobisz, pocałujesz ją, ale ja byłem jeszcze nieśmiały - własne opory. Spędziliśmy ze sobą więcej czasu niż przewidywaliśmy, wzięła mnie do swoich znajomych... za rękę ... którzy wybaczyli jej kilkugodzinne spóźnienie. Odprowadziliśmy ich do domu, ja ją... dochodziła 2:20 siedzimy przed jej klatką i znowu to spojrzenie. IDEALNY MOMENT! Panowie, wtedy naprawdę ciężko byłoby to zepsuć, dla takiej chwili zostawiłem sobie to spojrzenie na później. Wyślimaczyliśmy się, było bardzo przyjemnie i na autobus biegiem.
Następne dni przyniosły naprawdę fajną relację, nie byłem pewien, czy zmierzam w dobrym kierunku, nie chciałem związku, nie myślałem nad tym, nie byłem pewien tego, czy chcę z nią być, chociaż była naprawdę fantastyczną osobą, a każdego dnia leciałem za ciosem. Chciała być ze mną, widziałem to, a dla mnie może wydawała się "łatwo zdobytą" mimo iż łatwa nie była(chyba), ale nie traktowałem jej jak księżniczki, jak bogini, jak rzecz świętą, ani ostatnią na świecie kobietę, po prostu była dla mnie normalną dziewczyną i cała relacja powstała znikąd.
O tym chciałem wam powiedzieć: nie zawsze dostaniemy to, czego chcemy akurat teraz, to czego chcemy, czasami jest nam dane wtedy, kiedy mamy na to najbardziej wywalone i skupiamy się na innych - właściwych rzeczach i przez ten luz samo wychodzi.
Polubiłem brać ją na swoje kolana, całować, uwierzcie całowanie po szyi działa magicznie w obie strony. Dziewczyny jeśli to czytacie, bardziej lubię z prawej Wink

Na tej dziewczynie nauczyłem się tego, że kiedy prowadzicie dziewczynę czy to na piwo "ale gdzie?" czy w trudnych chwilach, czy też tam, gdzie akurat wy chcecie pójdą za wami, potrzebują przewodnika.
Kolejną rzeczą, która mi się spodobała, to branie buziaków z zaskoczenia wraz z moim ulubionym stwierdzeniem "mam ochotę na", łapanie za... cokolwiek, przyciąganie do siebie i całowanie. Kiedy jesteś pewny siebie i tego, czego chcesz, gdzie chcesz iść wszystko staje się łatwiejsze.
Niestety to nie jest punkt kulminacyjny, bo przecież wyjechałem za granicę... Na początku może i pisaliśmy troszeczkę, ale z czasem przestaliśmy i kiedy wróciłem do Polski 3 miesiące później nie kwapiłem się, by ją spotkać.
Będąc za granicą dla pracy i nic pozatym, izolując siebie i swoje uczucia oraz myśli mówiąc:
- jestem tu tylko po to, żeby zarobić dobre pieniądze i spadam / jestem tu po to, żeby wyciągnąć co moje
powoli przyjmowałem pozycję wypiętą do życia, żeby mnie... sami wiecie co.
Po powrocie było słodko przez chwilę.
Raz pieszcząc jej piersi wypaliłem "chodźmy do Twojego pokoju", bo w pokoju obok zaraz miał wstawać brat. Usłyszałem wtedy odmowę i zrezygnowałem. Tego chciałem? NIE.
Lubiła, kiedy je biorę do ust - sutki, ale opory miała i dobrze, a ja zupełnie jakbym z innej bajki wyleciał, nie wiedziałem, jak je przełamać. Miała opory, kiedy próbowałem jej wsadzić rękę pod majtki. Mogłem to zrobić lepiej, mogłem... czy to ważne? To było kilka miesięcy temu i to, co NAJWAŻNIEJSZE wyniosłem, jako lekcję, jako doświadczenie.
Później nasza relacja zanikała i spotykaliśmy się rzadko, raz na tydzień, dwa. Itak wcześniej nie widywaliśmy się codziennie. Na X się nauczyłem, że jak już macie jakąś dziewczynę, nie świrujcie, po prostu szybko zróbcie zamknięcie, a nie krążcie wokół nie wiedząc, czego tak naprawdę chcecie. Męska decyzja, za to jesteśmy bardziej potrzebni.
W walentynki chciałem z nią gdzieś wyjść, ale od tamtego dnia przestała się odzywać, a w przeddzień przecież powiedziała przez telefon, że powiem mi, czy będzie wolna, czy nie(praca). Na początku bałem się, że coś złego mogło jej się przytrafić, dzwoniłem, pisałem, domyśliłem się. Nie traktowałem jej, jak odebrane mi złoto i nie stałem pod jej domem, jak psychopata, ale raz pamiętam nawet domofonem zadzwoniłem, dzwoniłem na telefon, kilka smsów wymieniliśmy "zraziłam się do wyjazdu" - bo w połowie stycznia wypaliłem, że chcę znów wyjechać za granicę, później powiedziałem, że wyjadę, ale do województwa obok. Zraziła się chyba do mnie. Podczas, gdy rozkminiałem, dlaczego się nie odzywa doszedłem do różnych scenariuszy nawet tych, które teraz Tobie przychodzą do głowy czytelniku, pewnie tak. Po prostu nie traktowałem tej relacji poważnie i nie przyłożyłem się, taka lekcja z tego płynie, a itak gdzieś w głowie uważałem, że skończymy ze sobą. Cóż poczułem rozczarowanie, że to ona zakończyła i wtedy włączył się syndrom "doceniam po stracie". W dzień kobiet napisałem tylko wszystkiego najlepszego i ze 2-3 tygodnie później dostałem sms:
"Cześć Smile przepraszam że się nie odzywałam ale ostatnio było duże zamieszanie i wszystko się sypało. Co słychać ? :)"
Po 5 dniach odpisałem:
"Cześć. Bardzo dobrze, dlaczego pytasz?" Bez odpowiedzi.
Bardzo ogólnikowo napisała i prawdopodobnie, by ulżyć swojemu sumieniu, ale jak napisałem wcześniej scenariuszy wiele wymyśliłem, dlaczego tak się stało i w sumie mało kogo to obchodzi, czy był to finał rodem z serialu, czy romantycznego filmu, albo melodramatu o dwóch frontach.

Ktoś tutaj na forum napisał, że nie potrafimy tracić kobiet i miał rację. Ktoś daje naprawdę proste wskazówki: ogarnij się, podejdź, uśmiechnij się, powiedz "cześć" i takie pozornie proste wskazówki są najbardziej prawdziwe, wręcz podstawowe.
Lekcje z tych sytuacji wyciągnąłem, doświadczenia zdobyłem, fajne chwile zapamiętam na zawsze, wy wyciągnijcie z tego tyle, żeby nie popełniać takich samych, bądź podobnych błędów.

PS. Będę teraz się tutaj udzielał Laughing out loud

Odpowiedzi

Dzięki stary, tego mi było

Dzięki stary, tego mi było trzeba. Po prostu takie jest życie, bierzmy co nasze, bo kiedy jak nie dzis?

Powodzenia!

Portret użytkownika opos1

Swietny blog. Wyciagnales

Swietny blog. Wyciagnales wnioski i w nastepnej relacji juz poprowadzisz kobiete jak nalezy. Zglaszam to na glowna Smile

Jak na mój pierwszy blog to

Jak na mój pierwszy blog to wysoko ^^ dzięki

Portret użytkownika NinetyFourth

Szymon w końcu napisałeś tego

Szymon w końcu napisałeś tego bloga i wyszło naprawdę nieźle.
A jeszcze lepsze jest to, że dzięki Tobie mam większy wgląd w to jak to się może u mnie potoczyć. Właśnie teraz gdy jestem w związku, na wakacje idę do pracy i z moją dziewczyną zobaczę się 1-2 razy w miesiącu i to mnie cholernie boli, boję się, że się to skończy bo ktoś nie wytrzyma. Zaczynam świrować wiem, że nie powinienem.
Ty już to przerobiłeś z wyjazdem za granicę, mnie to czeka, życie mnie zaczyna przerastać. Dzięki Szymon, czekam na więcej od Ciebie. Pozdrawiam.

To co powinieneś był zrobić

To co powinieneś był zrobić Ty i każdy, nie będę wam mówił jak żyć, po prostu powiem co macie robić, a czego nie Smile :
-nie świruj
-nie zamulaj
-nie myśl negatywnie
-znajdź sobie rozrywkę
-hobby
-dobrze wykorzystaj tam czas, żebyś chętnie tam wrócił, gdybyś tylko chciał i żeby Twoje wspomnienia z wyjazdu były tylko pozytywne
-utrzymaj z nią dobry kontakt i podkręć, że coś razem zaplanujecie, zapytaj jak Cię przywita kiedy wrócisz do kraju
-przejmij kontrolę nad sobą, sytuacją i myślami bądź obecny, nie jak ja myślący często o powrocie