Miałem znajomego, żadne tam bliskie kolegowanie się, ot facet znał ludzi z mojej paczki znajomych, często, gdy byłem zapraszany na domówki on też tam był. Nic takiego w sobie nie miał, abym chciał się z nim zakolegować, miał, bowiem w swym stylu bycia i charakterze coś dla mnie odpychającego. Czemu więc o nim piszę? Miał ponętną dziewczynę, byli ze sobą długo, już od początku zastanawiałem się, co ona w nim widziała, ale nic ku niej nie świrowałem, po pierwsze, bo nie podrywam zajętych dziewczyn, po drugie nie chciałem wywoływać w naszej paczce jakiś skandali. Tego kwiatu połowa świata. Ona jednak zawsze jakoś miała się ku mnie, prawie nie było domówki, na którą bylibyśmy zaproszeni wspólnie, aby się nie przymilała.
Komplementy, ciągła chęć tańczenia wolnych kawałków, on zawsze wolał pić, zamiast tańczyć, wszystko to sprawiało, iż widziałem, że jest rozpalona niczym zimowy kominek w Zakopanym. Ocierała się podczas tańca, bardziej niż to mają w zwyczaju dziewczęta, wierne swemu chłopcu. On patrzył, w kieliszek, wykłócał się z innymi imprezowiczami o jakieś głupoty, a jej ciało było gotowe na przyjęcie mnie.
- Ty, nie pijesz dużo, jak to robi Robert – mówiła. Zawsze z jej strony były przycinki do swego faceta, oraz postawienie mnie w pozytywnym świetle, w stosunku do niego. Jej jędrne i gibkie ciało, grało pieśń miłości, dusznej i lepkiej, pełnej uścisków, prawie pijanej, ognistej i złaknionej dotyku, swego spoconego ciała, kobiety, lecz grało ją nie ku swemu wykłócającemu się o wszystko, nawalonemu i zadufanemu w sobie partnerowi.
Miałem inne, równie jędrne i gibkie, dziewczęta, występek nie kusił mnie, więc, dłużej niż kilka czy też kilkanaście minut, nieco nazbyt namiętnego tańca, lub krótkie jak ułamek sekundy chwile, gdy kładła swoją spoconą, gorącą dłoń na mym ciele. Dałem jej w myślach pseudonim: Patelnia, bo taka była rozpalona. Pewnego dnia, jej Robert przybył na imprezę sam jak palec, pił więcej niż zwykle, zapytałem tylko: Gdzie Twoja partnerka?
- Jest chora na grypę – rzucił od niechcenia
- Szkoda, stracę najlepszą partnerkę taneczną.
- Masz tutaj cały harem – powiedział jakoś smutno, jak na takiego pyszałka.
Minęło trochę czasu, naszym milusińskim, którzy nas tak chętnie gościli, urodziło się pierworodne dziecko, więc domówki same z siebie rozpuściły się w niebycie, prozy dnia codziennego. Pewnego razu będąc na piwie z kolegą, rozmowa jakoś sama z siebie zszedła na temat naszej parki. Dowiedziałem się, że rozstali się, przyprawiła mu rogi, on się jeszcze mocniej rozpił.
Żona kolegi, która była bliżej z Patelnią, zwierzyła mu się, iż owa namiętna koleżanka, dłużej już nie wytrzymywała strasznych napadów zazdrości i prawie całkowitego braku miłości fizycznej w związku. Nie kochali się miesiącami, więc w końcu puściła się z jakimś bardziej ognistym ogierem porzucając marudnego wałacha, dla którego nie tylko galop, ale i kłus stanowił niejaki problem. Jednak z tym nowym kochankiem, rozkoszna zabawa nie trwała nazbyt długo, tamten ponoć jej nie szanował, nazywał kurwą, wywłoką, szmatą do butów. Zrozpaczona uciekła od brutala.
W dniu tegorocznego Sylwestra nasza gościnna para, zostawiła na noc dziecko u dziadków i zorganizowała ponownie imprezę. Ona przyszła sama. Ociekała jakimś dzikim wręcz seksapilem. Od razu uderzyła ku mnie, bez zbędnego skrępowania. Mi jednak wpadła w oko pewna urocza blondynka. Skończyło się na tym, iż z Patelnią, diablo wciekłą o blondyneczkę, wymieniliśmy się tylko numerami, niby jak starzy kumple. Styczeń i Luty zleciały mi miło z moją blond przyjaciółką, a o ognistej szatynce, zwanej w myślach Patelnią, jakoś zapomniałem. Z rozmów z nią, jakie onegdaj odbyłem, wiedziałem, iż jest ogromną melomanką, Gdy siostra oddała mi darmowe bilety do opery, od razu pomyślałem o tym temperamentnym dziewczęciu. W sumie było mi całkiem obojętnym czy się zgodzi, ale zadzwoniłem z propozycją, zgodziła się z jakąś przymilnością w głosie, która przywiodła mi na myśl ton słów wypowiadanych przez sprzedawcę w sklepie, który już wie, że ma szanse sprzedać długo zachwalany towar.
Stawiłem się pod wskazany adres punktualnie, gdy otworzyła mi drzwi wyglądała szałowo, to była szprycha, która idealnie wypielęgnowane ciało, potrafiła wbić z klasą w suknie, w jakich damy występują tylko, wtedy, gdy chcą wszystkich olśnić. Podczas drogi usta się jej wręcz nie zamykały, świergotała jak ptaszę wiosenną porą o poranku. Opera nie powaliła mnie wprawdzie swym czarem, ale miałem ogromny ubaw, gdy panowie, rzucali łakomym okiem na moją partnerkę. Pobyt w tym przybytku kultury minął mi jak mgnienie jednej chwili.
Gdy wracaliśmy do domu, była mniej rozmowna, jakby z niepewnością oczekująca na coś ważnego, co może się między nami wydarzyć, była jak gospodarz rolny, który szykując się do żniw, nasłuchuje każdego odgłosu przyrody, z myślą czy aby burza jakowaś, nie popsuje mu planów. Ja więcej mówiłem, a gdy pod same drzwi ją odprowadziwszy, spojrzałem namiętnie na nią, rzuciła propozycję, abym wpadł na kawę.
-, Jeśli wypiję o tej godzinie kawę, to już na bank do rana nie usnę, chcesz brać na siebie taką odpowiedzialność? Co wtedy będziemy robili do rana… – zażartowałem
- Coś wymyślimy – odparła z uśmiechem od ucha do ucha, otwierając podwoje swego mieszkania.
Zostałem, kochaliśmy się długo, a lody w jej wykonaniu są lepsze od tych z Grycana, na sto procent. Jaki z tego morał, jak mówi staropolskie przysłowie:, Co ma wisieć nie utonie Jeśli kobieta jest na Ciebie chętna, czasem wychodzi i po latach.
Odpowiedzi
Tru. Miałem podobną historię
pon., 2019-03-11 15:29 — VJEDTru. Miałem podobną historię na początku roku. Odnowienie znajomosci z liceum. Wtedy drogi nam się rozeszły by teraz zejść się na nowo. Jeśli dziewczę kiedyś miało wewnątrz siebie ogień na twój widok, to po długim czasie rozłąki na pewno został choć żar. Wystarczy dobrze „dmuchnąć”
Dokładnie tak
pon., 2019-03-11 16:20 — hukaDokładnie tak
Razem z tą piosenką czytało
pon., 2019-03-11 19:12 — AbelartRazem z tą piosenką czytało się wyśmienicie.
Takim uwodzicielem chciałbym być
Miło mi, że się spodobał blog
pon., 2019-03-11 19:15 — hukaMiło mi, że się spodobał blog
Huka, wyobrażam sobie Ciebie
pon., 2019-03-11 19:46 — HasanoHuka, wyobrażam sobie Ciebie jako kowboja mocno osadzonego w siodle z szelmowskim uśmieszkiem oraz źdźbłem trawy, które lekko przygryzasz kierując się ku zachodzie słońca
Jeszcze ta piosenka...
Coś wspaniałego
Odnośnie sameego wpisu: Idzie wiosna! To mi się podoba
Ale masz chłopie pióro!
pon., 2019-03-11 21:43 — shakerAle masz chłopie pióro!
Super, że wpis się spodobał,
wt., 2019-03-12 08:23 — hukaSuper, że wpis się spodobał, miło mi.