Portal Uwodzicieli
Witryna poświęcona relacjom damsko męskim oraz budowaniu międzyludzkich więzi emocjonalnych.
Lorem ipsum dolor sit amet, consectetur adipiscing elit END.

Progres Report

Portret użytkownika Rot

Jest niedzielny wieczór.

Siedzę w barze, którego nie znam, pijąc piwo, którego normalnie nawet bym nie tknął.
Próbuję napisać tego bloga.
Wi-fi przeszkadza jak może. Przegrywam, tracę cały wpis, idę po whisky.

Wtorek.

Od czterech lat jak już siedzę w tym mieście staram się zrobić co mogę, żeby zostać tatuażystą.
Pierwszego roku nie mogłem - uczelnia, wódeczka z kumplami z akademika, notoryczny brak pieniędzy, dziewczyna.

Drugiego roku nie mogłem - praca dorywcza, imprezy w klubie, brak pieniędzy. Dziewczyny.

Trzeciego roku nie mogłem - praca w korpo, imprezy w klubie, problemy z mieszkaniem, dziewczyna. Potem dziewczyny.

Czwartego roku...

Hola.

Praca w korpo dała rezultaty, przyszedł bonus kwartalny, na który ciężko zapracowałem. Dziewczyna mnie i tak rzuciła, nie miałem na co wydać.
Więc kupiłem maszynkę i sprzęt. Czekam na paczkę, a z radości przepiłem resztę bonusu.

Zabawne, jak życie się toczy.

Więc znowu wychodzę finansowo na zero, ale już mam sprzęt, nad rysunkami siedzę jak pojebion.

Szkoda, że dopiero teraz, bo jak się później okaże mogło to wiele rzeczy naprawić.
Pomówmy o moich związkach.

Pierwsza dziewczyna była poznana w typowej mordowni. Bar, w którym wieje stęchlizną, piwo smakuje jak szczyny, najebany pank leży na najebanym skinie pomiędzy dwoma metalami.
Wypisz wymaluj, moje miejsce wtedy.

W zasadzie teraz już jej nie pamiętam, oprócz tego, że związek trwał jakiś semestr, było miło, przyjemnie, urwało się nagle i bez większych komplikacji.
Nic, czego piwko z kumplem nie potrafiło wyleczyć.

Zmieniłem lokal, zacząłem się trochę bawić. Miejsce było o niebo lepsze, ludzie mający masę klasy więcej, szkoda tylko że adaptacja do nowego środowiska trochę zajęła. Moje klimaty muzyczne, ale byłem przyzwyczajony do picia na siedząco, w oparach dymu, walcząc z grawitacją wspomaganą warstwą brudu żeby unieść w ogóle kufel do ust.

Okazało się, że po ogarnięciu odrobinę stylówki nabrałem powodzenia u panien, i tak po jakimś czasie napatoczył się kolejny związek.
Trwał rok, a gdy się finalnie skończył usłyszałem, że jestem bierny, egoistyczny, nie da się ze mną zaprzyjaźnić.
I cholera, miała rację ta moja była. Faktycznie, na każdego jej znajomego reagowałem wrogo. Na imprezach nie potrafiłem się zintegrować. Nie tańczyłem, za to patrzyłem z wkurwem znad kufla jak ktoś się do niej przystawia na parkiecie.

Mimo to coś musiało powodować, że wracała do mnie dwa razy.

Zerwanie było bolesne, tym bardziej, że musiałem mieszkać na krzywy ryj u kumpla.
Zaraz, powiedzieć że było bolesne to bardzo duże niedopowiedzenie.
Ziom, ja dostawałem dreszczy. Drgawek. Mdłości. Nie potrafiłem ze sobą nic zrobić.

Tymczasowym panaceum po jakimś czasie stały się imprezy i flirt.
W tym czasie zapomniałem, z iloma poszedłem do łóżka. Nawet jak zdarzało się, że stanęła taka przygoda przede mną, ja nie potrafiłem sobie jej przypomnieć.
Jeśli mam być szczery, nie do końca to pomogło.
Ale co mi tam, udawałem że jestem szczęśliwy i bardziej pewny siebie, na to złapała się była raz i drugi, po czym wracało wszystko do normy.

Trzecia pojawiła się jakieś pół roku po ostatecznym zerwaniu z poprzednią.
Zamieszkaliśmy razem, dość szybko - wypadek losowy, znów musiałem szukać mieszkania, zaproponowała mi żebym się wprowadził do niej i jej rodziców.

I to było głupie, bo dojazd do pracy zajmował godzinę. Doliczając zajęcia dodatkowe raczej nie pojawiałem się w domu wcześniej niż 20, częściej 22:30, wyrąbany, zmęczony... bierny. Nie miałem nawet siły jej zerżnąć.
Coś jest nie w porządku, kiedy twoja kobieta siada ci na kolanach, a ty po pięciu minutach znajdujesz wymówkę, żeby dała ci spokój.

Uciekałem trochę w gierki. Nawet nie na komputer - siedziałem ze smartfonem w ręku i napieprzałem w wyścigi. Nawet jak oglądaliśmy film.
Rysunki poszły na bok, wyjście gdziekolwiek nie podlegało nawet dyskusji.
Zrozumiałe, że miała tego dość.
Nawiasem mówiąc, minęło nieco ponad miesiąc od zerwania.

Były męki, bóle, problemy ze snem, były błagania.
Kiedy niby przypadkiem pochwaliła się, że się wyprowadziła do kolegi, który podarował jej auto, coś we mnie pękło.
Pojawił się wkurw.

W pewnych sytuacjach wkurw jest twoim przyjacielem.
Możesz go okiełznać, przerobić w determinację.
Tak też zrobiłem ja.

I za magicznym dotknięciem różdżki stałem się pracowity.
Wypieprzyłem gierkę, skupiłem się na rysunkach.
Zamówiłem maszynkę i uciąłem kontakt z byłą.
W międzyczasie spotkałem poprzednią byłą i jej znajomych - po roku kompletnego odcięcia się.
Ludzie są w szoku, bo nie wierzą, że to ja.
Mam z tego jakąś zimną satysfakcję.

Czuję się w końcu o wiele bardziej wartościowy.
Spełniam swoje cele, i jestem blisko zrealizowania tego najważniejszego.

Jedno co mi nie daje spokoju to jest to, że mimo że czuję się wartościowy, ba - często czuję że deklasyfikuję resztę mężczyzn w klubie - to brakuje mi pewności siebie, czy raczej pewności rezultatu.

Straciłem po drodze tę umiejętność zagadania do laski i wyjścia z nią po 15 minutach, tak jak mi się zdarzało.
Może przyzwyczaiłem się, że te zainteresowane same do mnie przychodziły, tak jak niedawno po koncercie dwie Włoszki.
Jedna z nich od początku się we mnie wpatrywała, jak mnie przyłapały w pobliżu zaprosiły do baru na wódkę, gdy grała główna atrakcja wieczoru blondynka zaczęła mi się wgryzać w cyca.
Po koncercie zgarnęły mnie do hostelu.
(Nawiasem mówiąc, nie zauważyłem nawet jak poprzednia była minęła mnie, kiedy szedłem do hostelu z brunetką po uprzednim upolowaniu wódki. Nie omieszkała mi tego potem wypomnieć przy okazji.)

A ja też nie czuję z powodu tego trójkąta żadnej satysfakcji, i nie wiem czemu.

Myślę, że na dzień dzisiejszy sam się sabotuję przez bierność, wyczekiwanie aż to kobieta zrobi pierwszy ruch.
Nie wiem już sam, czy boję się podejść, a jeśli tak, to czemu, czy przez strach przed odrzuceniem, czy może coś innego.
Gdy już podejdę i złapię kontakt, to po prostu gadam, i gada się fajnie, ale nie idzie to do przodu.

Być może to jest normalne na tym etapie, być może jest to fundamentalny problem, ale w jakiś sposób muszę to przezwyciężyć, bo to mnie rozsadza od środka, i zamiast skupić się na poważnych rzeczach zastanawiam się tylko, czemu na tym polu jak na złość mi nie wychodzi, odświeżając w kółko Tindera.

Odpowiedzi

Portret użytkownika nera

Moje ogólne uwagi: moim

Moje ogólne uwagi: moim zdaniem za bardzo rozdrabniasz sie na drobne. Cisnij temat swojej działalności tatuażysty. Zrób sobie te bazę rysunków, podszkól sie w rzemiośle itd. Zreszta, sam wiesz najlepiej co powinieneś jeszcze zrobic w tej materii wiec co bede Ci tu pisał...

Dla mnie, po tym co piszesz to zbyt dużą wagę przywiązujesz do kobiet, życia towarzyskiego. Zobacz ile czasu zmarnowałeś. Gdybyś np. jeden ze swoich związków odpuścił a poświęcił sie pracy i budowie warsztatu tatuazysty to gdzie byś dziś był?

Mówisz o braku satysfakcji z zycia towarzyskiego i ostatnich relacji z laskami. Ok... A jednocześnie mówisz ze strasznie jara Cie wlasnie sam zakup maszynki. Sam masz odp. na to co powinno być priorytetem w całym opisanym czasie do tej pory i na kilka najbliższych miesięcy.

Wiec ja to tak widzę. Cisnij tematy zawodowo-dzialanoaciowe. Laski na ten czas zostaw a jak zaczniesz na serio i zawodowo robic to co chcesz to te laski same przyjdą a po jakiejś przerwie tez będziesz miec inny stosunek do tego wszystkiego.

Dokładnie. Nie samym

Dokładnie. Nie samym chlebem(kobietom) żyje człowiek.

Czytając twój wpis(Autora) miałem wrażenie, że to wyznanie człowieka uzależnionego - od kobiet, seksu, atencji itp.
Chociaż z drugiej strony to forum o podrywie wiec domyślam się, że po prostu dużo fragmentów z życia osobistego pominąłeś. Jeśli nie to zastanów się trochę nad tym bo twój wpis obecnie brzmi tak.

Kobiety, kobiety, związek, jakieś plany, imprezy, kobiety, związek, kolejne marzenia / plany (brak działania), kobiety związek i tak dalej.

Nie chce tutaj krytykować ale tak opisie wnioskuje, że sporo czasu poświeciłeś niepotrzebnie kobietom zamiast poświecić go samemu sobie i rozwojowi.

Swoją drogą jak oceniasz swoją atrakcyjność skoro masz takie powodzenie? Trójkąt z inicjatywy kobiet, masa przygód, czyżbyś był tym mitycznym danielem 190 z własną firmą i porsche? Smile

Portret użytkownika Rot

Żaden Daniel. Chudy patyk, po

Żaden Daniel. Chudy patyk, po prostu wysoki i nie wyglądam jak pół dupy z za krzaka.

Portret użytkownika Rot

O związkach tyle napisałem

O związkach tyle napisałem głównie dlatego, że po prostu z każdego coś wyniosłem, co teraz rzutuje na to gdzie jestem.
Inaczej mówiąc - bez tych zerwań nie ruszyłbym do przodu.

Taki emocjonalny bodziec, który daje kopa w dupę i każe się ogarnąć.

Portret użytkownika Dominikkow

Ile może zarobić tatuażysta?

Ile może zarobić tatuażysta? Jak coś to wal na PW.
P.S. Sam sporo rysowałem i zaciekawił mnie ten temat.

Siema W sumie jedno nie

Siema

W sumie jedno nie wyklucza drugiego tj. podryw nowych lasek nie wyklucza rozwoju swojej dzialanosci. Kwestia jest tylko priorytetow, podryw to ma byc dodatek a baza jestes Ty i Twoj samorozwoj.

Kiedys mi sie popierdoliły priorytety i na pierwszym miejscu byly "dupy". Dopiero jak prioprytety wrocily i na pierwszym miejscu postawilem samorozwoj, mialem najlepsze powodzenie u kobiet i pamietam te ich stwierdzenia:

"Ty jestes taki jakby Ci nikt nie byl potrzebny do szczescia"

i faktycznie nie byl. Wtedy bylem szczesliwy bez zadnych dodatkow. Kobieta nie byla "baza" czy tez fundamentem mojego jestestwa. Po tym stwierdzeniu oczywiscie kazda kleila sie jak cholera, kobiety chyba lubia taka niezaleznosc.

Pamietaj tez, ze wlasna DG to praca jak skurwysyn na poczatku a potem masz juz z górki. Ja na etacie zapierdalełem po 190h miesiecznie a na własnej DG 60h popijajac kawe w spokoju. Kwestia jest tzw "dzwignia", zeby ktos mogl na Tobie zarobic Ty musisz zapieprzac za siebie i za niego. Zebys Ty mogl zarobic porzadne siano, na wlasnej DG, wystarczy, ze zapieprzasz na siebie. Jak obserwuje ludzi i siebie, srednie zarobki z DG na jedna osobe powinny wynosic okolo 8k miesiecznie netto. Wtedy mozesz mowic, ze masz w miare rozkrecona dzialalnosc. Sa rzecz jasna tacy magicy co wyciskaja i z 20k i lepiej w pojedynke, widac maja lepsze smykalke.