Uwaga!!!
Rutyna w związku!!!
Lis w kurniku!!!
997 - Halo! Proszę o interwencję! W mój związek wkradła się rutyna...
Rutyna.
za SJP:
1. wprawa nabyta praktyką; doświadczenie, biegłość;
2. skłonność do działania według utartych wzorów; szablonowość, schematyczność.
Wstaję rano (o 9, albo o 10), wyłażę z sypialni i półprzytomna idę (lezę w zasadzie) do salonu. - Wstałaś?
"Co za głupie pytanie, chyba widać?" - Myślę uśmiechając się pod nosem. - Zrobisz mi kawy? - pytam.
- Po co pytasz, przecież zawsze ci robię.
"Pytam, bo ty zawsze pytasz, czy wstałam." - znów się uśmiecham idąc do łazienki.
I tak codziennie.
Rutyna.
11:00 (+/- 30 minut) - siadasz obok, na stoliku kładziesz talerz pełen kanapek. Naładowane... I szyneczka i pomidorek i ogórek i nie wiadomo co. Zerkam spod oka - sięgasz po pierwszą...
Napięcie rośnie...
Zaczynam odliczanie...
1,2,3,4,5...
Bęc!
Plaster pomidora spada na podłogę, twoje kolano, udo...
- Fuck. - Rzucasz szybko go podnosząc.
Chichoczę.
Rutyna.
13:00
- Jadę do banku. Widziałaś moją koszulę? - miotasz się po domu.
- Którą? - rzucam beznamiętnie.
- W paseczki, szarą.
- W łazience. Zdjąłeś i leży już trzeci dzień na twojej półce. - (Z przekąsem.)
- Brudna?
- Uhm. - (Po co ja odpowiadam na to pytanie?)
Teraz stawiam dolary przeciw orzechom...
Powiesz to...
Zawsze tak mówisz...
- Muszę kupić kilka koszul.
YES! YES! YES! Wygrałam!
- W szafie masz czarną.
- Aha. Dzięki.
- Proszę.
Rutyna.
16:00 (+/- godzina) - Jakaś śpiąca jestem...
- To idź spać.
- Mogę? - (Trochę mi głupio, spać po południu? I to trzy godziny?)
- Po co pytasz? No idźże.
Idę. Kładę się i śpię. Ty w tym czasie nie korzystasz z łazienki przylegającej do mojej sypialni. Bo szumi. Bo hałas. A ja mam kiepski sen.
Rutyna.
23:30 (załóżmy), siedzisz na fotelu (ulubionym) i oglądasz ten program (trzech kolesi, każdy coraz wyższy), ja też oglądam (siedzę obok - na miejscu bazowym). Jak zawsze kupa śmiechu (kolokwialnie mówiąc) i jak zawsze: musimy tam pojechać (czasami jedziemy), albo: byliśmy tam! Patrz!
Potem program się kończy, ja wstaję i siadam ci na kolanach. Po minucie stwierdzasz: "może przeniesiemy się do sypialni". Idziemy.
Rutyna.
Lubię to.
Odpowiedzi
no pięękne. Jestem podobnego
śr., 2014-11-19 10:10 — GMno pięękne.
Jestem podobnego zdania, rutyna= namiastka bezpieczeństwa.
Szczególnie w te jesienne wieczory.
Piękne. Zgadzam się
śr., 2014-11-19 10:27 — ElbaPiękne. Zgadzam się (nieskromnie).
Piękno banału.
Ale nie namiastka bezpieczeństwa - tylko jego sedno.
Poczucie bezpieczeństwa, bo wiem jak on się zachowa, bo wiem jak ja się zachowam.
Najważniejsze:
Rutyna jest dobra WYŁĄCZNIE w dobrych związkach.
Ja go kocham, on kocha mnie.
Ja go lubię, on lubi mnie.
Wiemy to oboje.
Dzięki za komentarz
No w moim związku podobnie -
śr., 2014-11-19 11:46 — witkacyNo w moim związku podobnie - są pewne schematy zachowań i raczej wydają mi się urocze.
(Brak tytułu)
śr., 2014-11-19 12:22 — Elbawracasz o trzeciej rano,
śr., 2014-11-19 15:14 — genwracasz o trzeciej rano, krokiem chwiejnym i piosenką na ustach... jakoś drzwi otwierasz, nawet buty udaje się ściągnąć, spodni nie ściągasz, absolutnie nie, wszak ślipki masz w kieszeni a nie na dupie... i o siódmej pogadanka z cyklu - "Przypominamy, radzimy", odczekujesz kwadrans w milczeniu, Stara (czyt. Kochana Żona) się rozgrzewa, nad językiem nie panuje... wstajesz i z miną cnoty obrażonej z domu wychodzisz... i na piwo, zimne, orzeźwiające i ulgę niosące... Rutyna w związku czasami ma dobre strony...
gen - u nas ślipki się mówi
śr., 2014-11-19 16:45 — Elbagen - u nas ślipki się mówi na oczka (małe oczy).
Oczka w kieszeni.
O siódmej? Chyba wieczorem?
Wszak to środek nocy i nawet gdybyś wrócił z autobusem ukraińskich pań do towarzystwa, obawiam się, że nie byłabym w stanie cokolwiek z siebie wyartykułować. Ale z drugiej strony, gdybyś mnie obudził (bez powodu) - wykrzesałabym na tyle energii, żeby Ci przywalić patelnią (inginio z 12-warstwowym dnem i to rozgrzaną), a później poszłabym spać z powrotem, zlecając uprzednio panienkom (które zdjęły Ci te ślipki) żeby posprzątały w domu, umyły okna i nastawiły obiad.
Byle cicho.
faktycznie, literówkę
śr., 2014-11-19 17:10 — genfaktycznie, literówkę popełniłem, a może seplenić zaczynam? - kto to wie... gdybyś inaczej swojego posta napisała, to mógłbym poprawić... czyli znowu sprawę zjebałaś - jak to kobiety... a nesca to ścierwo a nie kawa...
A... To moja wina? I proszę -
śr., 2014-11-19 17:15 — ElbaA...
To moja wina?
I proszę - jaka marna próba przerzucenia odpowiedzialności.
Nesca jest super.
Piję tylko taką.
pewnie że Twoja wina - jak
śr., 2014-11-19 17:19 — genpewnie że Twoja wina - jak się pije nescę, to potem takie nietakty się popełnia... jaka kawa, taka laska - przetworzona, odwodniona, podbita aromatami - sama sztuczność, zero klimatu, no chyba, że ktoś lubi laboratoryjne zajawki...
Wypraszam sobie Wszystko mam
śr., 2014-11-19 17:21 — ElbaWypraszam sobie
Wszystko mam naturalne.
pewnie... tak jak nesca -
śr., 2014-11-19 17:24 — genpewnie... tak jak nesca - sama naturalność...
Aleś się tej kawy
śr., 2014-11-19 17:29 — ElbaAleś się tej kawy uczepił.
Piję tylko jedną dziennie (właśnie to mleczne cudo), smakoszem nie jestem, nie byłam i nie zamierzam.
Mój partner owszem - kupił dosyć spory ekspres (mieli kawę, zaparza na ileś tam sposobów etc...) i ma kilka swoich ulubionych gatunków kawy ziarnistej.
ale dlaczego się tłumaczysz?,
śr., 2014-11-19 17:43 — genale dlaczego się tłumaczysz?, no tak, to z poczucia winy, że źle posta powyżej napisałaś... niech będzie, nie gniewam się...
och, kamień z serca.
śr., 2014-11-19 17:48 — Elbaoch, kamień z serca.
rutyna to raczej wykonywanie
śr., 2014-11-19 15:27 — Guestrutyna to raczej wykonywanie w ten sam spoosob i mechanicznie pewnych czynności, a nie sama czynnośc...
Kawa może być inna, mimo, ze to zawsze kawa;)
Podałam definicję wg Słownika
śr., 2014-11-19 16:49 — ElbaPodałam definicję wg Słownika Języka Polskiego.
A kawa zawsze jest taka sama: płaska łyżeczka neski, dwie płaskie cukru, zalać gorącą (ale nie wrzącą) wodą do 2/3 wysokości kubka, uzupełnić zimnym mlekiem 3,5%.
To już wiesz.
a nie 3,2%? edit: aaaaa...
śr., 2014-11-19 16:55 — Guesta nie 3,2%?
edit: aaaaa... zagęszczasz! Coż za spontan ;P
a może 3,2%? Nie wnikam ale
śr., 2014-11-19 16:58 — Elbaa może 3,2%?
Nie wnikam
ale 3,5% też jest.
Poza tym nie mów, że wyczuwasz różnicę
https://www.google.pl/search?q=m...
aaaaaaa... zwracam honor:)
śr., 2014-11-19 17:01 — Guestaaaaaaa... zwracam honor:) czyli nie ma spontana w postaci odparowywania wody do 3,5%:(
szkoooda:) Rutyna:)
Już wiem, że nie robisz
śr., 2014-11-19 17:03 — ElbaJuż wiem, że nie robisz zakupów.
Przynajmniej tych spożywczych.
Pocieszę Cię.
Ja też nie robię.
buahahah
czw., 2014-11-20 00:13 — GMbuahahah
Wcisne się tutaj z
śr., 2014-11-19 18:12 — f3s_mkWcisne się tutaj z komentarzem: to jedyny zbiór kokmentarzy, gdzie nikt nikogo nie obraził.
@Elba - świetny tekst. Świetna sprawa. Świetne uczucia. Świetnie, że tak normalnie, że po prostu. Że to jest wlasnie stabilizacja związku. To jest mniej więcej to, co napisał w swoim blogu Pierrot i z czym nie bardzo ludzie potrafią sobie poradzić, szczególnie tutaj czytają formu i posty.
Zazdroszczę i winszuję.
Powodzenia.
Dziękuję. Nawet nie wiesz,
śr., 2014-11-19 18:15 — ElbaDziękuję.
Nawet nie wiesz, jak mi miło, ale nie zazdrość niczego - no chyba, że lekkości pióra.
Ps. Tez jestesm ze Śląska.
śr., 2014-11-19 18:17 — f3s_mkPs. Tez jestesm ze Śląska.
Jakkolwiek, bo nie o miejscach miałem..
Zazdroszczę tak, bo chyba to jedna z nielicznych rzeczy, których można zadrościć i to jest chyba zdrowa zazdrość. Zazdrość stanu ducha i poczucia całości. Tak, tego można.
A lekkości pióra? A lekkość pióra wynika chyba z tego, że masz to poczucie całości, które uskrzydla, a nie pomiata i wgniata w ziemię.
Nie zazdrość. I dziękuję
śr., 2014-11-19 18:57 — ElbaNie zazdrość.
I dziękuję jeszcze raz.
Nie wiem dlaczego
śr., 2014-11-19 18:54 — ElbaNie wiem dlaczego przypomniało mi się święte drzewko z seksmisji i te święte jabłuszka
Nic nie podważam.
Prawda jest jak dupa, każdy ma swoją.
Wyrok: prace społeczne. 500
śr., 2014-11-19 19:38 — ElbaWyrok: prace społeczne.
500 postów, 200 punktów pomocy, 10 wpisów na blogu.
Jestem dzielna.
Zwłaszcza z postami.
Pokuta: pójdziesz córko między wilki i będziesz szerzyć prawdę...
Pobekuję cichutko z nadzieją, że nikt mnie nie zagryzie. Zawsze mogę znaleźć basiora, który się mną zaopiekuje.
Zakład: przez 10 dni piszesz na forum, które nijak nie pasuje do twoich upodobań, środowiska, etc... - 500 zeta wchodzi w grę, więc spięłam zwieracze.
=========================================
Żart.
Powody są inne.
Znudziłem się czytając, a
śr., 2014-11-19 18:37 — zivetarZnudziłem się czytając, a gdzie dalej...
Bywa. Nie potnę się z tego
śr., 2014-11-19 18:56 — ElbaBywa.
Nie potnę się z tego powodu, no chyba że kostką masła.
Znasz moją historię. W tych
śr., 2014-11-19 19:06 — zivetarZnasz moją historię. W tych rutynach, czyli de facto "znam Cię, wiem co teraz powiesz, wiem co teraz zrobisz" to ja już tkwiłem przez lata. Teraz mnie to >nudzi<, ale w przyszłości i tak do tego wrócę. To poznanie drugiego człowieka w codziennym życiu to jakby nasze naturalne przeznaczenie.