Normalność. Za dzieciaka i jak to dzieciak miałem paru kumpli, latało się to tu to tam. Odwiedzaliśmy się. Pamiętam domy normalne, otwarte, zwykłych rodzin robotniczych, czy rodzin zajmujących się pracą na roli. Tam nikt nikogo nie ustawiał, nikt nie mówił nikomu, że ktoś komuś jest coś winien, że ktoś komuś coś zawdzięcza było biednie, ale znośnie zresztą na początku lat '90 jak ktoś miał malucha to był gość, jak ktoś miał Atari, to całe blokowisko przychodziło grać do kolegi i nikt nie robił nikomu z tego powodu wyrzutów, ani problemów. Mówię tu oczywiście o stosunkach w rodzinach których byłem. Były też rodziny w których czuło się taką stęchliznę, że się przebierało dzieci na lepsze i gorsze, kolegów na lepszych i gorszych. Dziś właściwie wszystkie te rodziny się porozpadały. Ludzie sobie sami robią kwas, jakąś presję na lepsze życie kosztem życia razem tu i teraz. Wymieniacie, że trzeba zaskakiwać, zabierać, że my mamy czymś zaskoczyć, że kobiety mają zaskoczyć nas bielizną - ja pierdolę. Zakup drewna, i węgla, przygotowanie opału, remonty, tynkowania, malowania, naprawa kotła jak się zepsuje, wymiana drzwi, bojlera, codzienne porządki, utrzymanie ładu w domu i higieny osobistej, jak ktoś ma ogródek to liście opadły i trzeba go przekopać, przedtem grabienie liści i trawy, cały sezon od późnej wiosny do lata przycinanie trawników, zamiatanie podjazdu, a zimą odśnieżanie przed domem chodnika żeby się ludzie nie pozabijali, przygotowywanie konfitur (potraficie to jeszcze panie), ogórki kiszone, buraczki, kompot z czereśni, wiśni, jabłek, ogórki po chińsku, masz auto no to wymiana opon, olejów, filtrów, kupowanie mebelków, skręcanie ich, śniadania, obiady, kolacje, pojawią się dzieci, nauka chodzenia, jeżdżenia na rowerze, pływania, gry w siatkówkę, piłkę nożną, zarobienie na pieluchy, a potem na podręczniki, wspólne siedzenie i tłumaczenie zadań z matematyki, polskiego, niemieckiego, wyprawy do lasu na grzyby, z tatą na ryby, a z mamą i tatą na łyżwy, święta rodzinne, wspólne ubieranie choinki, chowanie "zajączka" na święta Wielkanoce ... i nikt Wam za to medalu nie da, więcej znajdzie się pełno zawistnych chujków którzy powiedzą, że oni by dzieci inaczej chowali (a nie mają), samochód inny kupili (a mają grechota), że w ogóle źle.
Czasami myślę, że te teksty o samorealizacji piorą mózg. W związku po prostu trzeba przy sobie BYĆ w dobrych i złych chwilach, nie kalkulować, że mąż nie ma chwilowo pracy i niechspada, albo że żona po ciąży nie wygląda tak jak przed i niech spada. Bycie razem i wspieranie się przez bycie u boku partnera w złych chwilach (śmierć rodziców, choroba waszego dziecka), a nie uciekanie od problemów. Związki są normalne i zwyczajne tak jak zwyczajny i normalny jest codzienny chleb od którego wielu z Was ucieka. Wstawanie do pracy o 5:00 z radością, że pracuję blisko miejsca zamieszkania i widzę moich bliskich codziennie, a nie raz na 4 miesiące (jak ma wielu polskich emigrantów - ale za to zarabiają taaaaaaakie pieniądze - też pracowałem na emigracji i przypomina mi się rozmowa z mężczyzną który robił w tym miejscu, co ja 7 lat i mówił, że jak wraca do domu to córki nie pytają, co u Ciebie tato, tylko co nam kupiłeś).
Także do normalnego związku trzeba być gotowym. Sam przed sobą szczerze powiedzieć jestem gotowy na to, żeby być z drugą osobą niezależnie co się będzie działo na dobre i na złe i znaleźć taką osobę, nie gwiazdę, nie laskę która pójdzie z Tobą do łóżka po dwóch spotkaniach. Trzeba zadać sobie też pytanie, co jest dla mnie ważniejsze moja kobieta i dzieci, czy koledzy. Znam facetów którzy chwalą się przed kumplami, co robią z żoną w łóżku (!!!). Do normalnego związku potrzeba dwojga zwykłych ludzi, którzy lubią stabilizację. Te wszystkie sztuczki, napinania się, puszenia gówno dają w spotkaniu z bezlitosnym życiem w którym możesz liczyć tylko na siebie ewentualnie na najbliższą rodzinę i partnera.
Żeby nie było ja do stabilnego związku nie jestem gotowy. Nudzi mnie.
Pzdr.
Odpowiedzi
Hm... Jakaś ambiwalencja mnie
wt., 2014-11-18 22:17 — ElbaHm...
Jakaś ambiwalencja mnie dopadła po przeczytaniu.
Czy tylko ja odbieram to jako dychotomię między puentą (jeśli tak można nazwać ostatnie dwa zdania) a poprzedzającym ją tekstem...
Stabilizacja - moim zdaniem,
wt., 2014-11-18 23:24 — f3s_mkStabilizacja - moim zdaniem, autor miał na myśli to, że możesz OPRZEĆ się o partnera/prtnerkę, możesz jej powiedzieć co wewnętrznie Cię boli, to że np. się boisz czegoś i nie zostaniesz wyśmiany i sponiewierany i wystawiony za drzwi - bo niemęski facet.
Pierrot - moim zdaniem główna.
Myśle, że użyszkodnicy tutaj mylą czasem stabilizację (to, że jesteś sam dla siebie i dla kogoś i w drugą stronę) ze stabilizacją dot. rozwoju. Tylko co ma piernik do wiatraka????
To jest największa paranoja
śr., 2014-11-19 08:35 — DominikkowTo jest największa paranoja tego forum. Nie możesz okazać słabości bo inaczej kobieta wessie Ci łeb w waginę i go zmiażdży... Ale jak się poczyta różne historie, chociażby tu na forum jak to heroiniście - ćpunowi jedna (jak to opisuje) HB9 myła dupę. Albo u mnie bliższa historia, dziewczyna trwała przy osobie z CHaD (a to syf jak nie wiem, gorsze od borderline). Moja siostra zaprowadziła neurotyka do psychiatry i terapeuty. Facet stracił pół twarzy przez nowotwór (syt z tv) a jego żona mimo wszystko przy nim była.
Uwierzcie mi wyrozumiałość to dobra cecha. U ludzi.
Słabość wynikająca z
śr., 2014-11-19 14:20 — PierrotSłabość wynikająca z lenistwa, a słabość wynikająca z przypadków losowych. To dwie różne rzeczy. Uważam, że mężczyzna powinien być silny, ale ma też prawo do słabości - skrajności odrzucam.
Jasne, że ma. Bo inaczej
śr., 2014-11-19 16:48 — DominikkowJasne, że ma. Bo inaczej zrobiłby z siebie robota, co uczuć okazywać nie potrafi. A potem te biedaczki krzyczą że związek się wypala.
To jakim prawem piszesz o
śr., 2014-11-19 07:50 — ukimen4To jakim prawem piszesz o normalnych związkach jak w nim nie jestes bo cie nudzą. Wytykasz innych "zawistnych chujków "co wypowiadali sie w kwestiach dzieci,auta a ich nie mieli tak samo można tobie to wytknąć ze piszesz o związku a w nim nie jestes .pozdro
Daje sobie prawo pisać o czym
śr., 2014-11-19 14:18 — PierrotDaje sobie prawo pisać o czym chcę. Pozdro.
O jezu, a moja dziewczyna mi
śr., 2014-11-19 11:41 — witkacyO jezu, a moja dziewczyna mi dała dupy na drugim spotkaniu:) No i nie ma pojęcia o przetworach. A ja myślałem, że będzie matką moich dzieci...
Bardzo dosłownie odebrałeś
śr., 2014-11-19 14:18 — PierrotBardzo dosłownie odebrałeś mój tekst.
A bo wyliczasz te wszystkie
czw., 2014-11-20 15:44 — witkacyA bo wyliczasz te wszystkie wspaniałości życia rodzinnego jak Rej, a jak teraz jeszcze mówisz, że należy czytać ten tekst niedosłownie, to jakaś biblia się z tego robi:)
"Sam przed sobą szczerze powiedzieć jestem gotowy na to, żeby być z drugą osobą niezależnie co się będzie działo na dobre i na złe i znaleźć taką osobę, nie gwiazdę, nie laskę która pójdzie z Tobą do łóżka po dwóch spotkaniach."
Tutaj chodzi o to, że kobieta ma być trochę niedostępna, czyli, że nie ma znaczenia seks na której randce się odbędzie, ale ma znaczenie jaka jest relacja ?
Tutaj popłynąłem w odmęty
czw., 2014-11-20 20:52 — PierrotTutaj popłynąłem w odmęty odpowiedzialności za drugiego człowieka. Kiedy pójdziecie do łóżka to nie ważne i to Wasza sprawa - za bardzo spłyciłem z tymi dwoma spotkaniami, ważne kim dla siebie jesteście i czy możecie na siebie liczyć, "w razie W - u."
@Pierrot - niestety, nie
śr., 2014-11-19 18:03 — f3s_mk@Pierrot - niestety, nie kazdy jest tak dorosły jak jego ilość przeżytych lat kalendarzowych
To a propos wpisu @witkacy.
"To jakim prawem piszesz o
śr., 2014-11-19 23:27 — Garncarz"To jakim prawem piszesz o normalnych związkach jak w nim nie jestes bo cie nudzą."
jeżeli się czegoś nie doświadczyło/nie doświadcza, nie znaczy, że nie można wypowiadać się na jakiś temat i co ważniejsze nie mieć racji.
ukimen4-czytam twoje komentarze od jakiegoś czasu i każdy następny załamuje mnie coraz bardziej.
"jeżeli się czegoś nie
czw., 2014-11-20 08:20 — ukimen4"jeżeli się czegoś nie doświadczyło/nie doświadcza, nie znaczy, że nie można wypowiadać się na jakiś temat i co ważniejsze nie mieć racji" no własnie ale autor tekstu sam pisał ze ci co nie mają dzieci nie powinni sie wypowiadac w sprawach dzieci. Sam sobie przeczysz wytykając mi to pozdro.ps miło mi to słyszec że czytasz moje komentarze
Jeśli to rozwiąże problem:
czw., 2014-11-20 13:17 — PierrotJeśli to rozwiąże problem: Tak złapałeś mnie na zaprzeczeniu samemu sobie i co teraz ?
nic pisałem do kolegi nad
czw., 2014-11-20 13:19 — ukimen4nic pisałem do kolegi nad moim postem
"Sam sobie przeczysz
czw., 2014-11-20 19:25 — Garncarz"Sam sobie przeczysz wytykając mi to"
napisz proszę dokładnie w jaki sposób rzekomo sobie przeczę.
no wiec tak piszesz ze każdy
czw., 2014-11-20 19:42 — ukimen4no wiec tak piszesz ze każdy moze sie wypowiadać np o zwiąku nie bedąć w nim ok , może źle sformułowałem pierwszy post ale głównie chodziło o to co autor sam już zauważył