Portal Uwodzicieli
Witryna poświęcona relacjom damsko męskim oraz budowaniu międzyludzkich więzi emocjonalnych.
Lorem ipsum dolor sit amet, consectetur adipiscing elit END.

Spowiedź

Portret użytkownika CykPyk

Spędziłem z Wami dużo czasu, głównie czytając, analizując i wyciągając z każdego bloga coś dla siebie. Byłem zwykłym chłopakiem z dużymi kompleksami, niekochającym siebie, zostawionym przez dziewczynę w której się zauroczyłem. Wpisałem w Google tak jak pewnie większość tutaj obecnych- jak wrócić do byłej. Najpierw szukałem rozpaczliwie odpowiedzi na moje pytanie. Z każdym kolejnym dniem ta myśl była coraz słabsza.. i słabsza. Pewnego dnia postanowiłem wziąć się w garść, poznawać nowe kobiety, być PUA, PUMem i innymi takimi. Przeszedłem długą drogę, wpadając ze skrajności w skrajność. Budowałem pewność siebie nie na tym co trzeba.. zacząłem nie z tej strony z której powinienem i dzisiaj płace za to bardzo wysoką cenę.
Wracam tutaj po 2 latach, w jeszcze gorszym stanie niż podczas gdy pierwszy raz otwierałem stronę podrywaj.org. Teraz czuje potrzebę spowiedzi, wygadania się i znalezienia prawdziwej drogi.

Cofnijmy się do momentu w którym zacząłem zgłębiać tajniki sztuki uwodzenia.
W pewnym momencie kobiety, poznawanie ich, uwodzenie i dążenie za wszelką cenę do jakiegoś domknięcia było całym moim życiem. Prowadziłem zeszyt kobiet, najlepszych tekstów z bloga, swoich przemyśleń. Nie zauważając zacząłem popadać ze skrajności w skrajność. Dowartościowywałem się zaliczonymi panienkami, zawsze kierowałem rozmowę tak aby kobieta prawiła mi komplementy podbudowując moją pewność siebie i ego, które dzięki temu w chmurach. Moja głowa uniesiona była tak wysoko, ze piloci samolotów mogli mówić mi dzień dobry podczas lotu. Karmiłem się krzywdzeniem kobiet, rozkochiwaniem ich w sobie.. karmiłem się ich łzami zapominając o głównym przesłaniu z tej strony, a mianowicie - KOCHAJ KOBIETY, NIGDY NIE KRZYWDŹ.
Robiłem odwrotnie, zachowywałem się jak zwykła szmata..tylko dlatego, ze ktoś kiedyś mnie zostawił.
Myślałem, ze buduje swoją pewność siebie. Robiłem to na kobietach które łechtały moje ego, na dobrych ciuchach, zawsze idealnie ułożonych włosach. Czułem się dobrze mając to wszystko, byłem z siebie dumny i wydawało mi się, ze jestem pewny siebie. Wszystko było oparte na tym co mam z zewnątrz. Nie byłem do końca pogodzony z moimi kompleksami, których miałem i mam nadal pełno. Straciłem szacunek do ludzi - przyjaciół, rodziny. Czułem się lepszy od wszystkich i nigdy nie dałem sobie nic powiedzieć. Dużo ludzi odwróciło się ode mnie. Mówiłem jebać ich, po co mi oni. Wszystko było chwiejne.. ale nie widziałem tego wtedy.

Pewnego razu spotkałem kobietę o imieniu Agnieszka. Na pierwszym spotkaniu się zakochałem.. jak szczeniak. Broniłem się przed tym jak mogłem, jeszcze bardziej biegałem po innych, byłem jeszcze gorszym facetem. Nie potrafiłem jej odpuścić, wpadłem po uszy. Aga była bardzo atrakcyjna, z pewnością siebie budowaną na setkach facetów piszących do niej na portalach randkowych. Miała każdego na pstryknięcie palca. Byliśmy tacy sami.. oboje broniliśmy się przed uczuciem, miłością i tym co nas czeka - związkiem. Zakochaliśmy się w sobie bardzo mocno. Byliśmy wpatrzeni w siebie jak w obrazek. Nie liczyło się nic i nikt. Związek był idealny, ufaliśmy sobie wzajemnie, nie było kłamstw. Planowaliśmy wspólne życie, rodzine i dom. Po jakimś czasie miałem zły okres w życiu, pełen nerwów i stresu. Nic mi nie szło, w pracy tragicznie, wszystko inne tez się zawaliło. Aga bardzo mnie wspierała, stawała na głowie żeby było dobrze. Dawała mi niewyobrażalne wsparcie i miłość.

Zacząłem wszystko psuć przez kilka złych wydarzeń, które mocno obniżyły moją pewność siebie. Z każdym dniem czułem się mniej pewny, robiłem jej awantury o nic. Pokazywałem zazdrość, o której nie myślałem nigdy. Nie dawała mi nawet powodów do tego. W pewnym momencie pękła bańka w której żyłem. Iluzoryczna pewność siebie uciekła, ego spadło, coraz bardziej wychodziły moje kompleksy. Jeszcze bardziej nienawidziłem siebie, jeszcze bardziej niż na początku. Agnieszka zerwała ze mną otwierając mi oczy na to wszystko. Pokazała jakim złym człowiekiem byłem od lat, jak bardzo byłem niespójny i pogubiony w środku. Na zewnątrz pewny siebie, ogarniety.. zaś w środku małe, płaczliwe dziecko. Długo nie mogłem się pogodzić ze stratą Agi. Biegałem z nią, jeździłem. Wydzwaniałem itp.

Wyszły ze mnie wszystkie cechy które tylko przykryłem kiedyś. Nie pozbyłem się ich tak jak myślałem, nie byłem pewny siebie. Dalej byłem taki sam jak kiedyś. Słaby, płaczliwy i bojaźliwy. Ta sama ciota która tutaj przyszła. Zawaliło się wszystko bo nie miało prawa się utrzymać, moje na pozór atrakcyjne cechy były budowane na płytkim gruncie. Nie byłem pogodzony ze sobą, nie pokochałem siebie. W zły sposób budowałem to wszystko.

Dzisiaj pisząc te słowa jestem na kompletnym dnie. Chodzę do psychologa, nic mnie nie cieszy, nie mam siły na nic. Mam depresje, niesmak i poczucie spierdolonego związku, którego nie dało się popsuć. Popadłem ze skrajności w skrajność, w złą stronę poszedłem przy odbudowaniu swojej pewności. Nie pokochałem siebie takim jakim jestem. Sztucznie budowałem to wszystko bazując tylko na zewnętrznych bodźcach. Przy najmniejszym trzęsieniu ziemi mój idealny świat się zawalił i pokazał ile jestem wart.

Tym razem mam jasno określony cel, sam sobie muszę pomoc i zacząć swoją naprawę od zaakceptowania i pokochania siebie takim jakim jestem.

Odpowiedzi

Portret użytkownika vanarmin

Zgłaszam na główną. Blog bez

Zgłaszam na główną. Blog bez happy endu ale z przesłaniem.
Budowanie pewności siebie to długofalowy proces. Jak sam dowiodłeś musi być on wybudowany na solidnym gruncie, którym to jest nasze prawdziwe ja.

Uzależniłeś swoje szczęście od kobiet... a zapomniałeś, że to tylko miły dodatek w naszym życiu.

Tak się właśnie kończy kiedy

Tak się właśnie kończy kiedy zabiera się za kobiety na poważnie w nieodpowiednim momencie. Dlatego zawsze powtarzam - najpierw porządek w głowie, ogarnięcie problemów, samooceny, stworzenie zadowalającego nas życia a dopiero potem kobiety. Widać z tekstu że postawiłeś kobiety na piedestał chociaż próbowałeś to wypierać.

Bardzo dobrze z twojej strony, że widzisz swoje błędy i wyciągasz wnioski.

Portret użytkownika Simi

Wiesz koleś świat się jutro

Wiesz koleś świat się jutro nie kończy, otrzep kurz i krok po kroku ...

Portret użytkownika CykPyk

Dziękuje za dobre słowa

Dziękuje za dobre słowa Panowie Wink

Portret użytkownika hehehe

U mnie podobna sytuacja była.

U mnie podobna sytuacja była. Również nie poukładany w środku i się zjebało. Od dwóch miesięcy się leczę z tego i z tego, że ma już nowego partnera.
Pamiętaj, że wrócisz silniejszy i bardziej poukładany w środku, bo wiesz nad czym musisz pracować.

Pamiętaj, po burzy zawsze wychodzi słońce. ZAWSZE!

...a po zakręcie są proste.

...a po zakręcie są proste.

Osobiście mam wrażenie jakbym czytał o sobie. Kiedyś potężny problem, nawet z wyjściem do kogoś spoza mojej "grupy komfortu", czyli najbliższych KOLEGÓW. Później, jak u większości, pojawiła się kobieta i chęć zdobycia jej. Oczywiście wyszla z tego jedynie pamięciówka w kiblu, choć wtedy o seksie nawet nie myślałem. Tak trafiłem tutaj (nie wiem czy to tutaj kiedyś trzeba było wysłać SMS żeby się zarejestrować) i zacząłem pogłębiać temat.
Zaczęło się równie super, choc ja nigdy kobiet krzywdzić nie chciałem, nie cieszyło mnie to, ani nie budowało. Chyba jedyna różnica.
Tez kierowałem rozmowę aby słyszeć co im się podoba i pławiłem się w tym jak dobrze znam kobiety i ile ich miałem.
Później byl związek, w którym byłem pewien swoich umiejętności. Jednak wewnętrznie było coś nie tak. Wystarczyło parę potknięć w życiu (+ największy błąd uwodzenia o któryn świetnie wiedzialem, ale jak idiota liczyłem że ona doceni miłość...ja pierdole jak to brzmi teraz...skupilem sie tylko i wyłącznie na niej usuwając wszelkie kontakty z innymi kobietami) i ja zamiast oprzeć się na wsparciu kobiety, gdy pikowałem życiowo w dół, liczyłem że podniesie mnie z kolan za mnie. Nie biegałem za nią..to chyba druga różnica. Wiedziałem że rozstanie oznacza szereg błędów z mojej strony.
Męczyłem się z miesiąc, może dluzej, przy okazji starając się pracować nad soba...tu kolejny błąd..robiłem to by ją odzyskać. Gdy widziałem nadzieję to pracowałem bardziej..gdy nadzieja była czymś gaszona to odechciewalo mi sie.
W pewnym momencie uznałem że tak być nie powinno. Na siłę odciąłem wszelkie możliwe kontakty, wszelkie sentymenty. Zacząłem patrzeć na to jaki JA CHCE BYC, a nie na to jaki POWINIEN BYC BY JA ODZYSKAĆ. Choć paradoksalnie jedno z drugim się łączy - mam nadzieję że wiecie o co mi chodzi. Na pewno wiecie.
Dopiero ta myśl. Zadanie sobie pytania "Co chcesz?" na każdej życiowej płaszczyźnie pozwoliło wytyczyć jakieś cele, mógłbym rzec że pozwoliło znaleźć sens.
To było z dwa lata temu. Natchnąłeś mnie bym swoją historię opisał w skrócie. Ja doceniłem fakt bycia facetem. Nie jara mnie NG i kluby choć podobno z racji wyglądu, stylu bycia i ubierania pasowalbym tam. Takie pierdolenie. Skoro nie jara mnie to to tam nie pasuje. Wolę DG, a siebie z elementy badboya, zmysłowego romantyka o twardej, ale życzliwej dłoni. Peace

Dobra, dostajesz

Dobra, dostajesz rozgrzeszenie.
Pokuta niech będzie to ze kolejnej szansy nie zmarnujesz, a póki żyjesz ta ją masz. Agi pewnie nie odzyskasz jeżeli jest taka jak ją opisałeś, ale możesz poznać następna AGe i nie spierdol i tak sprawy. Blog bardzo wartościowy. Mówi co sie stanie jak „poskradasz wszystkie rozumy”.

Portret użytkownika Jac

Główna!! Od dawna brakowało

Główna!! Od dawna brakowało takiego tematu. Popadanie w skrajności to typowe zachłyśnięcie się nowo przybyłych na tę stronę. Budowanie pewności siebie na skróty również. Pewności siebie nie powinna się opierać tylko na zewnętrznych czynnikach, inaczej znika wraz z nimi.
Również kiedyś przeszedłem podobne etapy, szczęśliwie dla mnie, szybko to zrozumiałem i nigdy nie musiałem się odbijać od dna.