Przekręcam klucz, po chwili wchodzę do mieszkania. Czuje ten zapach. Jej zapach. Jeszcze kilka dni temu tu była, choć wydaję się to tak dawno.
W szafie jeszcze leży Jej piżama, w łazieńce balsam do ciała. Zapach truskawkowy, zawsze mi się bedzie kojarzył.
Jestem zmęczony, boli mnie głowa. Biorę prochy kładę się, puszczam muzykę z laptopa. Trzeba się zrelaksować, pomedytować. Zresetować..
https://www.youtube.com/watch?v=...

Przy tym kawałku pierwszy raz z Nią tańczyłem. Przy tym kawałku to się zaczęło, nagle i szybko, równie szybko jak się skończyło. Wszystko w tym
momencie mi o Niej przypomina. Jak zawsze, po otrzymaniu kopniaka od dziewczyny, ta pierdolona melancholia nie daje spokoju. Przez umysł
przewijają się te wszystkie przyjemne chwile razem. Pozytywem jest to że nie jest to już tak silne jak kiedyś. Czyżbym już trochę przywykł?
Głowa powoli przestaje boleć, czas zrobić sobie porządny posiłek i ruszać na siłownie.

Wchodzę, odrazu widzę kilka znajomych twarzy, odrazu na ich widok mój humor gwałtownie się poprawia. Oni tu przychodzą w tym samym celu. Łączy
nas wspólna pasja, jesteśmy jak rodzina. Szybkie przywitanie i do roboty. Nic tak nie pomaga na pieprzoną melancholie jak porządny trening.
Zmęczenie po wysiłku i endorfiny z nim związane to jest coś nie zastąpionego. Coś od czego już się chyba uzależniłem.

Wracam jest już wieczór, kolejny posiłek, szybko sprawdzam fejsika. Napisała koleżanka, niedawno poznałem ją w klubie. Blondynka naprawde
sympatyczna chyba nawet w moim typie, dobrze mi się z nią pisze. Mój humor jest w coraz lepszym stanie. Chyba się z nią umówie... Umówiłem się,
jutro o 19. Jeszcze telefon do 2 znajomków, ruszamy na piwo, noc jeszcze młoda. Co potem się zobaczy.

A Tamta? Te kilka godzin wystarczyło. Nie pozostało już po niej jej nic. Żadna pieprzona cząstka mojej świadomości o niej nie rozpamiętuje. Miała
swoją szanse, zmarnowała ją-szkoda. Było naprawde fajnie ale się skończyło. Zawsze się kończy. Zauważyłem że jeśli wchodzę w nowy związek z
pewnością że on się skończy, że albo ja się wypale, albo ona da mi kopa, to kiedy w końcu do tego dochodzi nie boli to tak bardzo. Z drugiej
strony czy znajdę kiedyś kogoś na całe życie z takim podejściem? Coraz mniej emocji mną kieruje w związkach, z jednej strony to dobrze z drugiej
jest to smutne.

Zawsze jest ta chwila zadumy po nieudanym związku, ale trzeba szybko się otrząsnąć i wracać do rutyny. Wracać do rzeczy które Cie trzymają w
kupie. Wiara w Boga, sport, muzyka, pasja, rodzina, znajomi, to moje, tego nie oddam i nie strace.
,,Szukaj tego co jest tak ważne że życie bez tego staje się nie wyraźne. Znalazłeś?"