Portal Uwodzicieli
Witryna poświęcona relacjom damsko męskim oraz budowaniu międzyludzkich więzi emocjonalnych.
Lorem ipsum dolor sit amet, consectetur adipiscing elit END.

Żyj tak, jakbyś żył po raz drugi, i tak, jakbyś za pierwszym razem postapił równie niewłaściwie, jak zamierzasz postąpić teraz.

Portret użytkownika panxyz

Jest to cytat Victora E. Frankla, być może niewielu z was kojarzy to nazwisko, ale jest to pewien wybitny psychoterapeuta- twórca logoterapii, którego historia oraz nauka trafiła i wciąż trafia do milionów ludzi na całym świecie. Dla niezaznajomionych w temacie- można go skojarzyć z Freudem, jednak stworzył on swoją własną szkołę- logoterapii. Dlaczego zatem o nim piszę i co chcę wam dziś przekazać ?
Jestem właśnie po drugiej lekturze Frankla, i jest to jedna z tych książek, które zrobiły na mnie największe wrażenie (a mam w 2 lata już za sobą ponad 150 tytułów, rzecz jasna, nie tych z "uwo"). Jej tytuł to "Człowiek w poszukiwaniu sensu", jest to wzruszająca opowieść mówiąca o czteroletnim pobycie Frankla w obozie koncentracyjnym. Mówi o tym, jaki sposób myślenia pomógł mu, oraz innym więźniom w przetrwaniu. I właśnie o tym mam zamiar pisać.
Ok to tyle wstępu, czym jest zatem logoterapia i jaki będzie sens (słowo nie bez znaczenie Wink) tego bloga. Będzie on podwójny, po pierwsze chcę zachęcić, wszystkich którzy podobnie jak ja w cale nie mieli z górki uzyskać łatwość w kontaktach z kobietami i nie tylko; po drugie, chcę poruszyć to o czym mówi Frankl i jego logoterapia- sens życia, a raczej bezsens i pustka, która nas dotyka.

Frankl mówi, że głównym czynnikiem pomagającym znosić mu, oraz innym katusze w obozach jenieckim było odnalezienie sensu życia. W sytuacji, w której nie ma prawie żadnej zewnętrznej wolności, sposobności do samorealizacji, czy tworzenia. Człowiek miał tylko jeden wybór- mógł uczynić ze swojego cierpienia okazję do wzrostu i potraktować to doświadczenie jako sytuację wspomagającą jego rozwój duchowy. Ci, którzy stracili sens- przeciętnie w ciągu 48 godzin umierali. Ludzie, którzy w swoim życiu przestają widzieć sens, również zostają spisani na straty- nie koniecznie umierają fizycznie, lecz psychicznie. Widzi on 3 drogi do odnalezienia sensu życia, są to: działalność/ twórczość, miłość i cierpienie (złożenie pewnego rodzaju ofiary ze swojego cierpienia oraz okazja do wzrostu).

Co zatem wynika z tego dla naszego nieszczęsnego podrywu ? Choć nie chciałbym tego tak spłycać, ale ogólnie może się to odnosić do kwestii motywacji i wytrwałości w działaniu, pomimo braku efektów. Oglądałem kiedyś filmik Tylera z RSD i mówi on, że goście zaliczają się do 3 "kategorii" według tego jak sobie radzą z kobietami. Pierwsi to tzw. ciężkie przypadki (choć taka etykieta jest nieco chujowa, no ale nic), którzy wchodzą do społeczności nie mając żadnego doświadczenia z kobietami. Taką osobą jestem ja, jest też- tak myślę- zdecydowana większość z nas, sam Tyler mówi tak o sobie. Problem takich osób nie sprowadza się jednak tylko do relacji z kobietami i początkujący (w tym ja te kilka lat temu) nie rozumieją pewnej ważnej myśli, która powtarzana jest często.
Jeśli chcesz brać się za kobiety uporządkuj najpierw swoje życie. Takie ciężkie przypadki cechuje nierzadko społeczna fobia, mają problemy z empatią, nie rozmawiają z ludźmi. Daj sobie najpierw czas na to, aby się uspołecznić. To nie ma być tydzień, miesiąc czy rok. Może na to zejść Ci kilka lat! Czaisz, że odkąd zacząłem praktykować i wychodzić z kumplami z tej strony czyli ponad 3 lata temu dopiero od miesiąca- dwóch mam taki na prawdę zajebisty luz w rozmowie z laskami i nieznajomymi ? PO 3 JEBANYCH LATACH. Oczywiście wcześniej zrobiłem ogromną ilość podejść, ale prawie zawsze była jakaś spina, z czasem coraz mniejsza ale ciągle była gdzieś z tyłu głowy myśl "co mam powiedzieć", "jak się zachować", "ja nie wystarczę". Nie mam na myśli tutaj tego, że w ogóle masz panien nie podrywać... Dałem jakiś czas temu wpis na forum, w którym przyznałem się, że właściwie nie mam progressu od 3 lat (choć z drugiej strony zmieniłem się przeokrutnie- na lepsze), przyznanie się do tego- co nie było łatwe- i wizyta u psychologa sprawiły, że przez ostatnie 2 miesiące zrobiłem chyba większy progress niż przez te 3 lata. Nie chodzi o to, że były one bezwartościowe, ale musisz wiedzieć, że jest W CHUJ rzeczy, które musisz w swoim życiu ogarnąć jeśli jesteś "ciężkim przypadkiem"- ale uwierz mi, warto. Drugim typem, o którym mówił Tyler są goście, którzy byli już w jakichś związkach, mają koleżanki i generalnie jest nieźle- wtedy im zajmuje ok 6miesięcy zrobienie świetnego progresu, a najlepsi goście to Ci, którzy w ogóle nie mają problemu z kobietami i jeśli tylko przeczytają kilka zasad z PUA, to już w ogóle kosmos (poznałem w życiu chyba tylko jednego takiego gościa). Nie ważne, skupmy się na tych tzw. "ciężkich przypadkach"- jak kurwa wytrwać 3 lata (w Twoim przypadku może być to więcej, może być i mniej) żeby wreszcie mieć pożądany luz i zacząć odnosić sukcesy. Tutaj z pomocą przychodzi nam myśl Frankla, aby zobaczyć sens poprzez oddanie swojego "cierpienia", swojej pracy za wyższy cel. Wielokrotnie przytacza on słowa Nietzschego: "Kiedy człowiek wie dlaczego żyje, nie troszczy się o to jak żyje". Zatem znajdź swój cel, wiem wiem wiem... wielokrotnie mówi się o stawianiu celów, ale to nie ma być cel, który możesz zrealizować- tak na przekór. Niech to będzie ogólny kierunek, w którym zmierzasz- droga, na której będą pojawiać się cele mniejsze, ale którą zawsze będziesz miał przed oczyma. Niech będzie on tłem wypełniającym całe to zadanie, które masz przed sobą. Niech przyświeca Ci w każdej godzinie. Zapisz je, w telefonie, na kartce, na pulpicie, ścianie- jak chcesz. Takim kierunkiem może być na przykład "poprawa sposobu komunikacji"- oczywiście ubierz to tak w słowa, aby było to spójne z Tobą i Cię motywowało. Ja zadałem sobie ostatnio misję, aby każdej osobie, z którą rozmawiam zostawić coś od siebie, jakąś wiedzę, bądź też postawić jej jakieś pytanie- które być może, w przyszłości zmieni jej życie. Od niedawna uważam, że mam dostateczną wiedzę o człowieku, aby bez skrępowania dzielić się nią z innymi i to mam zamiar robić. Niejednokrotnie dziewczyna w autobusie zwierza mi się po kilku minutach rozmowy z tego, że ma niską samoocenę- wtedy niebezpośrednio staram się zaszczepić w niej ziarnko, które będzie być może w przyszłości wyrośnie tak, że kiedy ją spotkam następnym razem- będzie to zupełnie inna osoba. Taka moja misja. Odnajdź ten "sens" i cel, który będzie Ci przyświecał. Jednak wiedz, że nigdy nie będziesz pewien czy to wystarczy, nikt nigdy nie był pewien na 100%, czy to co robi, rzeczywiście jest jego misją życiową i powołaniem- może się on wielokrotnie zmieniać. Ważne jednak byś dzięki niemu napełniał każdą chwile takim sensem, jaki chcesz w tej chwili widzieć. Abyś pomimo wielu nieudanych prób, ciężkich doświadczeń (nie mówię tu już dawno o samym podrywaniu Wink) znosił je godnie i postanowił uczynić ze swojego życia dzieło, tak abyś nawet jak nie pozostanie Ci już nic, mógł powiedzieć "udało mi się, zrobiłem wszystko co w mojej mocy". Traktuj życie jako zadanie, które masz do wykonania, jako misje, która Ci powierzono, jako dzieło, które masz skończyć i tylko Ty decydujesz o tym jak będzie ono wyglądało.

Drugą kwestią, którą chcę poruszyć jest to o czym Frankl wspomina w drugiej części swojej książki. Przytacza on nie raz badania, w których wynika, że około 60% Amerykańskich wówczas studentów czuje w życiu pustkę, doświadcza bezsensu życia. Myślę, że dziś można spokojnie to przełożyć już i na nasze krajowe warunki. Okazuje się, że pomimo różnego statusu społecznego, różnej ilości pieniędzy oraz powodzenia u płci przeciwnej- doświadczamy bezsensu i pustki, objawiającej się jako wieczne znudzenie światem. Podobno jest to cecha naszego społeczeństwa. Warto jednak wiedzieć, że najczęstszymi sposobami radzenia sobie z tą pustką (której niestety większość osób sobie nie uświadamia) jest uciekanie w alkohol, narkotyki, seks, kompulsywne dążenie do sukcesu czy agresja. Szczerze mówiąc nie pamiętam jak komentuje to Frankl- prócz tego co podałem wyżej- jednak wiele głosów mówi o tym, by po prostu godnie znosić tą pustkę i zdać sobie sprawę, że jest to jak najbardziej ludzka rzecz. Doświadczenie to świadczy o tym ,że jesteśmy ludźmi i prędzej czy później- dotyka każdego. Pewne napięcie, samotność- mogą być to sposoby w jakich objawia się ta pustka, mogą być wg. już przewodników duchowych niwelowane za pomocą słynnego bycia w "teraz". Pomaga, tak samo jak każdemu, kto chce mieć istnieć poza poczuciem własnej wartości i być pewny siebie polecam medytację- choć sam nie praktykuję. Frankl twierdzi również, że nie ma sytuacji bezsensownych, wszystko ma jakiś sens- ale to my decydujemy jaki on będzie i CZY W OGÓLE GO NADAMY. Nie ma również znaczenia to jakie jest życie- krótkie, długie, przyjemne lub nie. Liczy się tylko jedno- czy ma ono sens.

Zainspirowany tą niesamowitą lekturą, którą polecam każdemu postanowiłem napisać coś na ten temat, czego zbyt często się nie porusza, a doświadcza tego każdy. Mógłbym pisać o tym jeszcze znacznie więcej, i zdaję sobie sprawę, że wielu kwestii tu nie opisałem wystarczająco- miałem zamiar jednak przekazać treść istotną dla tego portalu, a nie streszczać książkę posługiwać się niepotrzebnymi terminami. Pozdrawiam

Odpowiedzi

Portret użytkownika Perry

Tyler jak i całe RSD zawsze

Tyler jak i całe RSD zawsze na propsie Smile

Generalnie dobry blog, ja też pokrótce przedstawię swój styl życia:

Uważam, że należy znaleźć równowagę między samorozwojem/ karierą i imprezowaniem. Myślę że ciągły pęd za udoskonalaniem samego siebie nie uwzględniając rozrywek/ imprez ma destrukcyjny wpływ na nasz życie ;p Tak samo nadmiar imprezowania. Ja od poniedziałku do piątku daje z siebie maxa, a w weekend tańcuję do upadłego. Swoją drogą to właśnie wychodzę na disco Smile Na pełnym luzie, 0 oczekiwań- będzie co będzie Smile

Portret użytkownika Maniak

Tak trafia do mnie co tu

Tak trafia do mnie co tu sklepałeś i w jaki sposób to zrobiłeś że leci na główną zgłoszenie Wink