Niby taka prościzna, już w 6 przykazaniu to napisano, a jednak większość z nas się do tego nie stosuje. Nie zamierzam Was tu umoralniać, pouczać, głaskać po glówce niczym katecheta z przedszkola - tylko przestrzec.
Jakiś czas temu poznałem dziewczynę. Byłem żółtodziobem - wciąż nim jestem, choć teraz uczę się na błędach. Tak czy inaczej, naopowiadałem jej bzdur niesamowitych. O tym, jaki to niby jestem silny, wspaniały, w jakich to niesamowitych akcjach nie uczestniczyłem... Musiałem się sporo nagimnastykować, żeby prawda nie wyszła na jaw... A potem i tak stopniowo wychodziła, choć już wtedy nie byłem z tą laską i nie obchodziło mnie jej zdanie (a przynajmniej tak sobie wmawiałem, ponieważ to ona mnie rzuciła, a ja za nią tęskniłem).
Do czego zmierzam? Nie popełniajcie mojego błędu. Nie wciskajcie niestworzonych kitów (a jeśli już wciskacie, postarajcie się, żeby nie mogła tego sprawdzić;p). Ja miałem szczęście, ale to nie znaczy, że Wy także będziecie go mieć.