Sobota. Wstaję rano. Na dworze pochmurno i deszczowo, na nic nie mam ochoty. Godzina 8.30 jadę do pracy autem. Słucham tylko CB radia. Roboty drogowe utrudniają ruch. Widzę kobietę stojącą na przystanku. Zasłania się kurtą od wiatru. Zatrzymałem się i otworzyłem szybę. Z uśmiechem na twarzy:
Pytam: „Podwieźć panią”.
Podbiegła do auta i bez słowa wsiadła.
Pyta się: „Jedziesz do miasta?”