Pierwszy dzień wiosny. Na siłowni wszedł zajebisty trening, styrałem się na maxa, posiłki prawidłowo zachowane, chociaż ostatni z nich na siłę. Wieczór. Wbijamy z ziomkami do klubu, trochę niemrawo, bo jeszcze wczesna godzina. Strzelamy po piwku na rozgrzewkę, stojąc przy barierkach. Poziom energetyczny bardzo słaby, jako że mocny trening za pasem.