Ile razy łapałem się za głowę i nie dowierzałem temu co ktoś mówi? Ile razy uwierzyłem w coś na co w życiu bym nie wpadł? Ile razy dałem się omotać i uwierzyć w racje kogoś innego? Ile razy uwalniał się we mnie skurwiały demon kiedy ktoś nie chciał uwierzyć w to w co ja wierzę? Ile razy uświadamiałem coś sobie a następnie odrzucałem to? Na pewno tak dużo że nie jestem w stanie tego zapamiętać bo z takimi rzeczami stykam się w każdy dzień, w każdą godzinę mojego życia. Nie wierzyłem, że będę musiał sobie radzić z takimi niepozornie wyglądającymi sprawami, nigdy, nawet nie pomyślałbym, że trzeba będzie sobie zawracać tym głowę, wszystko było proste, wszystko była takie przejrzyste, niekiedy mniej, kiedy indziej bardziej. Aż tu jebut, trach, ciach, spadłem w wieżowca moich poglądów, wartości, myśli i uzasadnionych przez doświadczenie teorii... wszystkich uzasadnionych teorii, tylko nie dotyczących relacji damsko-męskich.