Na wstepie chcialbym powiedziec ze to jest powazna sprawa i nie ma w tym prowokacji.
Od jakiegos pol roku czuje sie samotny, brak mi dobrych kumpli z ktorymi moge wyjsc do pubu, do klubu, DO LUDZI.
Nie jestem do konca pewien z czym to jest wszystko zwiazane, nie potrafie zbudowac zadnych wiekszych wiezi i prawdopodobnie moj problem lezy na wielu plaszczyznach.
Zaczne od tego ze w miescie w ktorym studiuje mam pare grupek znajomych z czego dwie z nich "stoja w miejscu", jedynym ich zajeciem i rozrywka jest picie w akademiku (lubie czasem sie napic jak jest okazja ale to nie jest w moim stylu i "kumpluje" sie z nimi tylko na uczelni). Mam tez 2 przyjaciolki, znam je od lat ale one sa raczej spokojne, tak ten kontakt postaram sie bardziej uruchomic. Z moim najlepszym kumplem-a jednoczesnie wingiem kontakt mi sie ograniczyl- znalazl sobie dziewczyne, wiec sami wiecie, nie mam mu tego za zle ale niestety nie mam z kim chodzic na kluby. Kumpel z pokoju w akademiku jest niereformowalnym nudziarzem i jednoczesnie przez niego czesto trace energie i nie wiem czy nie powinienem czegos z tym zrobic.
Jest jeszcze opcja poszukania znajomych w akademiku ale tu pojawiaja sie moje oprzedzenia wobec nich, boje sie ze to beda znowu ludzie ktorym zalezy tylko na piciu- tak wglada cale moje pietro.. moze powinienem poszukac dalej, pozagadywac.
W podrywie mialem przerwe, cale wakacje-praca i teraz jakos ciezko mi to uruchomic. Postaram sie poszukac interakcji pod katem zeby isc na piwo gdzies pogadac. To moze byc dobre rozwiazanie.
Macie moze pomysl gdzie i jak poszukac znajomych? Dodam jeszcze ze ze pasje mam, chodze na silownie, angielski jaram sie pilka nozna ale nic z tego nie wychodzi.
Rposze o pomoc i solidne wypowiedzi
Możesz poszukać nowych pasji a z nimi nowych znajomych o ile masz na to czas.
Ja także mam kumpli do kielicha. Znam ich około 18 lat. Gdy idziemy do pubu nie ma co liczyć na podryw etc. Gdy oni kończą piąte piwo ja piję dopiero pierwsze Kolega wali browary jakby pił wodę mineralną. Na dłuższą metę takie towarzystwo strasznie męczy, szczególnie jak się schleją i robią głupoty, a ja to tylko się muszę za nich wstydzić
Mam także kumpli ze starych studiów, którzy niestety mają bardzo mało czasu. Po pracy to tylko siedzą i kiszą ogóra na chacie lub siedzą non stop z dziewczyną a potem się dziwią że ich zostawiają
Ogólnie taki dobry przyjaciel to skarb. Sam takiego nie mam bo już nawet nie wiem gdzie miałbym poznać. Studia się skończyły, kolesie z pracy to stare pierdziele lub tacy nudziarze, że w życiu bym się z nimi nie zadawał.
Możesz spróbować poszukać kogoś na forum z kim się zaznajomisz Przynajmniej już będziecie mieli jeden temat wspólny.
Sic Luceat Lux
nie mialbym czasu na jeszcze jedna pasje mam juz silownie, kurs ang, duzo sie ucze i czytam ksiazki...
wyjscie do pubu to takze cos czego mi brakuje :/ nie mowie o podrywie ale po prostu wyjsciu na miasto, pogadac i sie pobawic : moi znajomi sa tacy ze siadaja w pokoju w aka i wala wode jedynie zeby sie najebac... na miasto ich nie wyciagne jedynie na uczelni mam z nimi dobry kontakt...
Jesteś w takim wieku, że każdy grosz się liczy, a kalkulacja jest prosta. Wolą wydać 1,50 zł na Kenigera w biederze niż pić te siuchy z pubu z kija, które smakują tak samo a kosztują 5 zł Jedyna opcja to piwo butelkowe, które jest normalne, ale kosztuje przynajmniej 8 zł. Dla biednego studenta taki wydatek jest naprawdę spory. A wiadomo, że mało kto poprzestaje na tylko jednym
Sic Luceat Lux
A kto powiedział, że musisz szukać znajomych w akademiku. Nie podoba ci się ich styl to poszukaj w innym miejscu. Wielu osobom wydaje się to takie abstrakcyjne, wyjść na miasto i poszukać znajomych. Ale pomyśl o osobie z którą jesteś/byłeś blisko, powiedzmy że znacie się od dziecka i to twoja najlepsza przyjaciółka, co jeśli byście się nie znali i siedząc w barze/parku/klubie nie zagadałbyś i nie poznał tak zajebistej osoby. Wartościowi ludzie są wszędzie tylko trzeba się rozejrzeć, możesz wychodzić do klubów sam, możesz sam wyjść na mecz do pubu i zobaczyć co się stanie. Może spotkasz 50 osób z którymi nie będziesz chciał utrzymywać kontaktu, ale spotkasz jedną z którą się zakumplujesz. Na pewno nie zdobędziesz znajomych siedząc na dupie. Mówię tak z własnych doświadczeń, nawiązałem masę fajnych znajomości i masę chujowych właśnie w taki sposób.
Mozliwosci jest mnostwo, wystarczy sie rozejrzec. Kurs angielskiego? Chodzisz po miescie i udajesz obcokrajowca, potem obracasz to w zart i albo masz kontakt z kims z poczuciem humoru albo out. Ksiazki? Tydzien temu poznalem laske w empiku, czytalismy fantastyke niedaleko siebie silownia - oj duuuzo mozliwosci na nowych ludzi, obu plci przeciez. Nie mowie o studiach, tam mozesz poznac kogokolwiek, gdziekolwiek. Przed sala, kolo xero, na korytarzu, na stolowce... Mnostwo ludzi i cala masa pretekstrow, wystarczy spontanicznie powiedziec co Ci przyjdzie do glowy.
Ja wychodze z zalozenia, ze robie cokolwiek mi przyjdzie do glowy. Nieraz sa to nietypowe rzeczy, jesli reakcja jest pozytywna to super, ktos pozytywny znaleziony.
Odnioslem sie tu tylko do elementow, o ktorych sam wspomniales. Oprocz tego mozliwosci jest mnostwo... Ulica - ludzie z ulotkami to dobre cele na poczatek, jest jakis podstawowy kontakt. W barze mozesz zagadac do ludzi, nieraz mozna tak poznac ciekawe osoby. Parki, galerie, kluby... Rozejrzyj sie i dzialaj, pokaz jaki jestes i wtedy sam przyciagniesz osoby ktorym bedzie sie to podobac