Cześć. Chciałbym podzielić się z Wami pewną historią i zapytać o opinię, bo może ja czegoś nie widzę, albo nie rozumiem. Ogólnie to jestem na wymianie studenckiej za granicą, przygód jest co nie miara, życie jest super. Codziennie się kogoś poznaje, luz totalny. No i jak to w takich historiach bywa, poznałem pewną laskę z wymiany. To, że świetnie nam się gada i tego typu sprawy pominę, pozostaje fakt, że spędziłem z nią świetnie czas, jak w raju. Koniec końców wylądowaliśmy w łóżku i bach, brak gumek. Ops. Temperatura spadła o kilkanaście stopni. Potem jakoś się pożegnaliśmy i przez 2 dni cisza, potem ona się odezwała z pytaniem czy się widzimy wieczorem. Napisałem, że na imprezie się spotkamy. Potem mnie wkurwiła, bo totalnie olewała jak coś do niej mówiłem i sobie poszła, to jej po powrocie napisałem, że udaje przede mną sukę teraz by nie wyjśc na łatwą. Co ciekawe następnego dnia przeprosiła i wytłumaczyła, ale na późniejsze wiadomości czy się widzimy nie odpowiedziała ani slowem, a zobaczyliśmy się wczoraj na imprezie. Pogadaliśmy chwilę, perfidnie nawiązywała do tamtego dnia (bo zostawiła u mnie kolczyk, a tego dnia go miała na sobie już), ale gdzieś tam poszła. Ogólnie to stwierdziłem, że całą imprę będe poznawał ludzi, dużo lasek na jej oczach (nie, to nie pozerstwo), bo rzucanie się do niej nie ma sensu, jak i do typa który się przy niej cały czas pałęta. Koniec końców dalej cisza.

Pytanie do Was, jak Wy to widzicie ? Co zjebałem (brak gumek pominę..)
Jak dla mnie to taki push&pull, bardzo klasyczny. Sam czuję się jakby mi ktoś pokazał cukierka i go zabrał.