Portal Uwodzicieli
Witryna poświęcona relacjom damsko męskim oraz budowaniu międzyludzkich więzi emocjonalnych.
Lorem ipsum dolor sit amet, consectetur adipiscing elit END.

Jak to zakończyć, żeby bolało jak najmniej?

36 posts / 0 new
Ostatni
guzik88
Portret użytkownika guzik88
Nieobecny
Płeć: mężczyzna
Wiek: 31
Miejscowość: dalekie południe

Dołączył: 2015-02-11
Punkty pomocy: 160
Jak to zakończyć, żeby bolało jak najmniej?

Cześć

Jestem od dwóch lat z dziewczyną, wynajmujemy razem mieszkanie. Niestety od pewnego czasu czuję, że coś nie gra, nie ma już tego czegoś, zaczynam dostrzegać pewne rzeczy których wcześniej nie dostrzegałem. Jest to młoda osoba wychowana bez ojca i z niewielkim udziałem matki oraz bez prawie żadnej rodziny przez co jak sądze posiada pewne ciężkie do wykorzenienia nawyki, nie akceptowalne przeze mnie na tym już etapie, nie mówiąc nawet gdybyśmy mieli dzieci lub byli związani ślubem. Do tego upartość, obniżona samoocena, niesamowita wręcz wrażliwość na problemy, załamania nastroju... Ok, ja nie jestem czysty, mocno od pewnego czasu się zdystansowałem, odeszła mi ochota na seks (mimo iż był udany), mało się odzywamy, to napewno nie pomogło to obecnemu stanowi rzeczy. Może brak mojego wsparcia i ta obojętność w połaczeniu ze znalezieniem przez dziewczynę nowej, stresującej pracy to kamyczek do tego ogródka. Mniejsza o to, choćbym nawet napisał 100 stron tego jak jest i tak wciąż pozostanę jedyną osobą która zna temat od podszewki i jedyną, która może podjąć decyzję co dalej. Zostawiam to sobie. Bliscy od dawna truli mi głowę, ale sam postanowiłem przekalkulować to na chłodno i coraz częściej myślę nad rozstaniem. I z tym właśnie przychodzę do Was.
Żal mi jej, ma jedynie schorowaną matkę, trochę kompleksów, poprzedni ex ją uderzył (czego nie chciała mi powiedzieć) a ja przeżyłem z nią mnóstwo wspaniałych sentymentalnych chwili, które gdy przywołuje w pamięci, sprawiają, że chce mi się ryczeć. W moim odczuciu wciąż jest bardzo śliczną, uroczą dziewczyną, którą na dobranoc całowałem w czoło i jeszcze nie tak dawno obiecywaliśmy sobie być ze sobą do końca życia. Bardzo ciężka to decyzja, bo ona wciąż twierdzi że mnie kocha, jest dla mnie życzliwa i opiekuńcza. Nawet po tym jak pod bardzo silnym wpływeme emocji wykrzyczałem jej, że to z nami koniec. Pogodziliśmy się, ja daliśmy sobie miesiąc, sytuacja niewiele się poprawiła. Ot żyjemy ze sobą na codzień, właśnie przed chwilą wróciliśmy z kina...
Proszę o pomoc, podpowiedź, jak się rozstać, żeby jej nie skrzywdzić? Znam ją i wiem, że popadnie w totalne załamanie, dlatego na pewno nie chcę tego robić przed świętami bo wiem, że wtedy spędzi je sama. Jak poprowadzić rozmowę? Nie chcę, żeby czuła się winna i obwiniała samą siebie. Może to oznaka mojej słabości, ale dla mnie będzie to bardzo ciężkie przeżycie bo wciąż w głębi coś do niej czuje jednak jeśli już podejmę decyzję oniecałem sobię, że nigdy do siebie nie wrócimy. Na pewno zaproponuje jej pomoc w przeprowadzce, ale co jeszcze, żeby bolało jak najmniej?

TeTris
Portret użytkownika TeTris
Nieobecny
Płeć: mężczyzna
Wiek: Cotidie Morimur
Miejscowość: Kraków

Dołączył: 2012-08-29
Punkty pomocy: 957

Fajnie, że chcesz zminimalizować ból po rozstaniu, ale tego nie da się uniknąć. Zaboli tak czy siak. Ludzie lubią zyskiwać coś, a nie tracić, ot taka ich natura. A to czy poczuje sie winna i czy będzie obwiniała samą siebie nie do końca jest zależne od Ciebie.

Życie to fala podjętych działań w oceanie możliwości.

sirkaszanka
Nieobecny
Wiek: 70
Miejscowość: Polska

Dołączył: 2014-11-13
Punkty pomocy: 300

Zabrzmi to może egoistycznie, egocentrycznie - jakkolwiek w tym guście - ale niestety/stety dobitna prawda jest taka, że kompletnie nie masz wpływu na to, czy będzie bolało mniej czy bardziej. Nie masz wpływu tak naprawdę na uczucia drugiej osoby, ponieważ Twoje jest zawsze 50% - pozostałe 50% należy do drugiej osoby i tylko wyłącznie do niej. Tylko od niej zależy to, co z tym zrobi - nie masz na to absolutnie wpływu.

Natomiast uczciwie jest zachować się szczerze. Powiedzieć, że to nie ma sensu. Dlaczego masz to ciągnąć i robić sobie krzywdę? A z drugiej strony dlaczego ona ma mieć mydlone oczy?

Co ona z tym zrobi zależy tylko od niej. Powinieneś być uczciwy, bo nie ma żadnego sensu oszukiwać siebie i ją. Sentymenty są w porządku. Podziękuj sobie i jej za te dobre chwile. Skoro jednak przeważa rozgoryczenie, poczucie wypalenia, to nie zagrało i tyle... show must go on.

wowa1
Portret użytkownika wowa1
Nieobecny
Wiek: 22
Miejscowość: PL

Dołączył: 2014-12-15
Punkty pomocy: 104

wasz wiek ?

guzik88
Portret użytkownika guzik88
Nieobecny
Płeć: mężczyzna
Wiek: 31
Miejscowość: dalekie południe

Dołączył: 2015-02-11
Punkty pomocy: 160

Ja 27, ona 24. Kiedy się poznaliśmy myslałem, że z czasem zmieni sposób myślenia i postępowania. Niestety, niewiele się zmieniło...

eldoka
Portret użytkownika eldoka
Nieobecny
Zasłużony
Wtajemniczony
Płeć: mężczyzna
Wiek: 32
Miejscowość: Wyspa Genialnego Żółwia

Dołączył: 2015-08-13
Punkty pomocy: 2039

Nie będzie Ci za cholere łatwo i będzie bolało... ale tak to już jest. I bardziej niż pewne jest to, że skoro ma niską samoocenę i w ogóle miała taką sytuację rodzinną jak opisałeś to nie da Ci od tak odejść i będzie Cię prosiła...
W takiej sytuacji, jeśli nie zrozumie, najlepiej byłoby znaleźć inną i jej to lowiedzieć.

__________________________________________________________
"Babie trzeba założyć chomąto. Tak robili do XII wieku polscy chłopi. Zakładali babom chomąto i orali nimi pole."

"Nie próbuj! Rób albo nie rób, nie ma próbowania."

eldoka
Portret użytkownika eldoka
Nieobecny
Zasłużony
Wtajemniczony
Płeć: mężczyzna
Wiek: 32
Miejscowość: Wyspa Genialnego Żółwia

Dołączył: 2015-08-13
Punkty pomocy: 2039

Szybko to pisałem i być może zabrzmiało to trochę inaczej jak miało. Chodzi mi o to, że nie widzę innej opcji niż zakończenie tego związku takim sposobem, jeśli autor nie chce żeby go to zabolało...
Przytoczę przykład znajomego, który mimo iż był zaręczony i był w związku ok. 6 lat z kobietą, poczuł że to jednak nie to. Ciągnął to dalej ale w trakcie poznał fajną kobitkę w której się zauroczył, spróbował to rozwinąć ale nie zdradził. Chociaż sam mówił, że bardzo mu ciężko podjąć jakieś poważniejsze kroki w stosunku do narzeczonej to gdy zobaczył, że z nowo poznaną blondynką znacznie lepiej się rozumieją, postanowił że się rozejzie z przyszłą niedoszłą. Cholernie trudno jej to było znieść ale w końcu zrozumiała że jest inna i nie ma opcji by go do siebie znowu przekonać i odpuściła.
Po roku, ożenił się z tą "nowszą", zalał ją i czekają teraz na dziecko. I co najważniejsze chłopaczyna odżył, bo wtedy był cieniem samego siebie i nie wiedział co ma zrobić...
Dlatego po tym sądzę tak jak napisałem post wyżej a że się nie zgadzacie z tym to już wasza sprawa. Każdy ma swoje racje Smile

__________________________________________________________
"Babie trzeba założyć chomąto. Tak robili do XII wieku polscy chłopi. Zakładali babom chomąto i orali nimi pole."

"Nie próbuj! Rób albo nie rób, nie ma próbowania."

czysteskarpety
Portret użytkownika czysteskarpety
Nieobecny
Wiek: 24
Miejscowość: 3miasto

Dołączył: 2014-11-06
Punkty pomocy: 2595

Ale pierdolisz za przeproszeniem... Doradzasz chłopu typowo babskie zachowanie, a wręcz gówniarskie. nie widzę innej opcji niż zakończenie tego związku takim sposobem, jeśli autor nie chce żeby go to zabolało... Z tym, że autora to raczej nie boli, że chce zerwać tylko ma problem z tym, że jego dziewczynę to zaboli. On już wie, że tego chce i przejmuje się nią. To jak sobie znajdzie nową i jej o tym powie to ją podwójnie rozwali psychicznie. Kobiety raczej wolą usłyszeć "nie pasujemy do siebie" niż "poznałem nową i jest lepsza od ciebie".

eldoka
Portret użytkownika eldoka
Nieobecny
Zasłużony
Wtajemniczony
Płeć: mężczyzna
Wiek: 32
Miejscowość: Wyspa Genialnego Żółwia

Dołączył: 2015-08-13
Punkty pomocy: 2039

Może pierdole, może nie. Ale Ty za to chuja wniosłeś do tematu poza tym że zanegowałeś moją opinię na temat danej sytuacji.
Może byś doradził coś sensownego autorowi tematu?
Zgadzam się jednak z tym że rozjebie ta ją psychicznie lecz wciąż uważam że w takiej sytuacji lepszy jest szok dla niej niż postawienie sprawy że nie pasują do siebie.

edit. już doczytałem dokładniej. Zrozumiałem początkowo że chodzi o niego bardziej niż o nią. Mój błąd. To w takim wypadku moja opinia jest chuja warta, zgadzam się. Smile

__________________________________________________________
"Babie trzeba założyć chomąto. Tak robili do XII wieku polscy chłopi. Zakładali babom chomąto i orali nimi pole."

"Nie próbuj! Rób albo nie rób, nie ma próbowania."

czysteskarpety
Portret użytkownika czysteskarpety
Nieobecny
Wiek: 24
Miejscowość: 3miasto

Dołączył: 2014-11-06
Punkty pomocy: 2595

Chuja wniosłem do tematu, bo sam zawsze miałem problem z kończeniem relacji. Miałem podobnie jak autor rozkminy, że skrzywdzę laskę to po co mam mu doradzać skoro sam tego nie ogarniam. Udzieliłem się pod twoim postem, bo uznałem, że nie masz absolutnie żadnej racji i tyle.

BladyKris
Portret użytkownika BladyKris
Nieobecny
Wiek: 100
Miejscowość: ...

Dołączył: 2011-02-01
Punkty pomocy: 8

Rozumiem cie stary bo jestem w podobnej sytuacji.

Dużo myślałem na ten temat i jest pewna dość kontrowersyjna metoda żeby jej nie zranić.

Czytałem tu kiedyś na forum o gostku który chciał się pozbyć laski jej nie raniąc. Gościu se wymyślił że będzie postępował odwrotnie jak podstawy uwodzenia. Jednym słowem specjalnie zrobił z siebie cipe a nie faceta. Zalewał ja sms że ją kocha, spantoflarzył się, stał się pieskiem itp itd. I co? Podziałało i sama odeszła Smile

Niestety wbrew pozorom trudne do realizacji, mi duma nie pozwala się specjalnie ścipaczyć. Ale weź to pod uwagę.

Technika skuteczna jeżeli nie chcesz tzw problemów po rozstaniu i jej nie zranić, bo wtedy to będzie tzw. "zostańmy przyjaciółmi" z jej strony.

Slay
Nieobecny
Wiek: dzieciak :)
Miejscowość: Tu i tam

Dołączył: 2013-05-25
Punkty pomocy: 125

Gorzej, jak trafił akurat na taki egzemplarz, któremu się to spodoba, chłopina ma wtedy przejebane...

Jak jesteś pewien, to nie ma innego wyjścia - koniec, wyjaśnienie co i jak, znikasz bez śladu. Im mniej pitu pitu tym lepiej dla dziewczyny.

Fazilegnica
Nieobecny
Wiek: 25
Miejscowość: Legnica

Dołączył: 2014-11-19
Punkty pomocy: 5

Laska wychowana bez ojca .. Sam mialem takie dwie ... Niestety leski z rodzin dysfunkcyjnych maja tak chore nawyki wyniesione z dziecinstwa ze czasami to ciezko ogarnac... Niestety u mnie obie laski okazaly sie perfekcjoniztkami w oszukiwaniu trafilem na osoby z dwoma twarzami wiec jest u ciebie troche inaczej ... Laska ma wady ale takze ma wartosci z tego co wywnioskowalem ... Coz nie mozna tego tak zroboc by wilk byl syty i owca byla cala .... Mieszkacie razem ehh czyli wieź emocjonalna jest dosyc duza ... Dziewczyna nie poleciala wiec zerwanie jest dosyc trudna operacja w tym przypadku ... Rozmawiales z nia na temat jej Wad ktorych nie jestes w stanie zaakceptowac... Musisz jej to wyjasnic. A potem powiedziec prawdę co czujesz... Napewno lepiej sie z tym poczujesz niz mialbys w cos grac... Znam to z autopsji . Jak w cos gralem z jedna podczas roztania to ta nieszczerosc trzymala mnie dosyc dlugo nadal trzyma ... W innym przypadku bylem szczery i sumienie mnie nie gryzie .... Wiec kolego Szczerze z nia porozmawiaj chyba nie chcesz by miala do Ciebie jeszcze wiekszy żal. ... A co do świat hmm lipa temat... Nie mam pojecia czy zrobilbym to przed ....

guzik88
Portret użytkownika guzik88
Nieobecny
Płeć: mężczyzna
Wiek: 31
Miejscowość: dalekie południe

Dołączył: 2015-02-11
Punkty pomocy: 160

Panie i Panowie,

Dziękuję za szeroki odzew, teraz trochę jakby łatwiej...
Wiem już, że choćby nie wiem jak się starał nie będę miał decydującego wpływu na jej samopoczucie, jakkolwiek warto zachować się z klasą i nawet w takiej sytuacji starać się postąpić w porządku. Po tym co napisał BladyKris uświadomiłem sobie, że moje dotychczasowe zdystansowanie przybiera właśnie taką formę jak napisał, czyli jest to próba stopniowego zdyskredytowania się w oczach dziewczyny, ochłodzenia stosunków jednak w sposób stopniowy. Z tego co czytałem dobrym sposobem na "odkochanie się", jest właśnie próba postrzegania partnera przez pryzmat jego wad i niedoskonałości. Dochodzę do wniosku, że poprzez eksponowanie takowych, jestem w stanie przygotować sobie "podłoże" do zakończenia związku, znieczulając trochę ból po rozstaniu.
Ogólnie widzę, że problem związku z dziewczynami z rozbitych rodzin nie dotyczy tylko mnie, ale był już kilkakrotnie wałkowany na tym forum, ba, również w tym temacie (Fazilegnica). Ja rozmawiałem z nią o tym co mi się nie podoba, przyznała mi rację i obiecała poprawę. I rzeczywiście do poprawy doszło, nie mniej pewne cechy charakteru wychodzą i myślę, że tak jak nie oszuka się instynktu dzikiego zwierzęcia, tak samo ślady w psychice takiej osoby również pozostają na zawsze i mniej lub bardziej dają o sobie znać z różną częstotliwością. Chyba, że się mylę, może potrzeba więcej czasu, może da się jeszcze odmienić taką osobę? Jakieś doświadczenia? (pomijam aspekt czy się chcę w tym babrać).
Osobnym aspektem na który zacząłem zwracać uwagę, jak minął okres motyli w brzuchu, to brak rodziny z jej strony. Nie chcę dyskredytować sierot oraz ludzi z rozbitych domów (współczuję im bardzo), ale mimo wszystko fajnie byłoby mieć w przyszłości rodzinę po obu stronach. Móc napić się wódki z teściem, mieć możliwość wpaść do rodziny na święta, mieć u nich wsparcie, zostawić dziecko na czas wyjazdu na wakacje itp... To chyba normalne?
Ja nie podjąłem jeszcze ostatecznej decyzji. Wciąż się waham, zresztą jestem w takim okresie, że wszelkie preturbacje, wliczając przeprowadzki, dołki moralne itp. są m ostatnią potrzebną rzeczą (jestem w trakcie nauki do bardzo ciężkich egzaminów zawodowych). Pewnie większość z Was radziłaby zdecydowanie zakończyć i uciąć temat, natomiast bieżąca sytuacja mnie nauczyła jednego - tak naprawdę najtrudniejsze w tej całej "grze" nie jest wcale poznanie i związanie się z kimś (o czym na forum i stronie mamy pierdyliard tematów), ale podjęcie inicjatywy rozstania się z kimś do kogo z czasem się przywiązaliśmy. Mam wrażenie, że jest to temat trochę usunięty w cień. Może dlatego, że traktowany jest w kategorii porażki, a ludzie przecież nie lubią się do nich przyznawać.

gnijąca_modelka
Portret użytkownika gnijąca_modelka
Nieobecny
Zombie
Wiek: ...
Miejscowość: ...

Dołączył: 2011-05-01
Punkty pomocy: 206

Jeśli chodzi o zmiany w niej - to od niej samej zależy i myślę, że może nad sobą pracować, pod warunkiem, że czułaby taką potrzebę, chciałaby tego i robiłaby to dla siebie. Natomiast jak jedna osoba w związku ma robić za terapeutę drugiej, to zazwyczaj kończy się to źle.

Odnośnie rozstania i pominięcia tematu tu na forum i w ogóle - może to dlatego, że nie ma gotowego przepisu na rozstanie? Zresztą bezbolesne rozstanie chyba nie istnieje.

Ze swojej strony radzę szczerość, ale bez niepotrzebnego wgłębiania się we wszystkie syfy i odcięcie się od niej, usunięcie się na bok, niedawanie nadziei na powrót. Boleć i tak będzie, a lekarstwem na ból jest czas i nie da się tego przyspieszyć.

vioqo
Nieobecny
Płeć: mężczyzna
Wiek: 32
Miejscowość: Trójmiasto

Dołączył: 2015-10-16
Punkty pomocy: 477

Tak będzie ją to rozstanie w chuj boleć. To kobitka z rozbitej rodziny, więc tu będą płacz ,lament do potęgi. Musisz zakończyć to skutecznie. Porozmawiać szczerze, wyłożyć swoje karty, a później odciąć się od niej totalnie , nie zwracając uwagi na żadne ,,zabije się" , ,,bez Ciebie nie mam po co żyć" bo to Cię czeka. Będziesz musiał być twardy. Nie miej też wyrzutów sumienia, jeśli kobieta Ci nie pasuje. Nie możesz być z nią z litości, bo to z czasem będzie was, ją jeszcze bardziej to wszystko bolało. Jeśli na aktualnym etapie widzisz różnicę w zachowaniu Twojej obecnej kobity, a tych poprzednich zdrowych to niestety bądź świadom, że później nie będzie lepiej. Ja nazywam takie kobiety z ,,trudnych domów" bądź rozbitych rodzin mieszanką wybuchową. Jest wszystko świetnie, taka dziewczyna jest genialna, a z czasem nie wiesz co się w związku dzieje, nie masz pojęcia co w nią wstąpiło, starasz się ogarnąć pewne zachowania, ale nie ich możesz. Trzeba się z tym liczyć, że pewne wzorce wyniesione z domu rodzinnego są bardzo trudne do zmiany, a porzucona kobieta w okresie dzieciństwa wymaga terapii. Potrzebna jest ogromna cierpliwość oraz przede wszystkim POTĘŻNA chęci zmiany partnerki. Nie skreślam tej dziewczyny jako osoby dobrej do związku tylko trzeba być przygotowanym na pewne ewentualności. A co do tematu rodziny z jej strony, a w zasadzie jej braku. To oczywiste, że chciałoby się napić wódy z teściem, iść na obiad do jej rodziny itp. Ja również widziałam w tym po czasie duży minus u swojej byłej ( a w zasadzie byłych Tongue ) Życzę Ci autorze powodzenia i samych mądrych oraz dojrzałych decyzji Smile

guzik88
Portret użytkownika guzik88
Nieobecny
Płeć: mężczyzna
Wiek: 31
Miejscowość: dalekie południe

Dołączył: 2015-02-11
Punkty pomocy: 160

Panie i Panowie, dziękuję. Jestem definitywnie PO! Co prawda czeka nas jeszcze kilka dni mieszkania i spania w jednym łóżku, ale to formalność. Pierwsze podejście przed świętami zakończone fiaskiem, płacz, wielkie słowa. Vioqo, szacun za przewidzenie sytuacji ☺ Wymiękłem. Zresztą biorąc pod uwagę to ile się wahałem to było do przewidzenia.
Dałem czas jeszcze raz, myślałem, ze potrwa to miesiąc może dwa, ale z każdym dniem rosło we mnie przeświadczenie, że to bez sensu. Trudno, dotknęło ją to bardzo, ale przyjęła do wiadomosci, popłacze miesiąc, dwa, za trzy będzie już z kimś innym bo nie wierzę w słowa, że nie będzie już z nikim. Jak będzie ze mną, nie wiem. Wiem tylko tyle, że kamień spadł mi z serca, zdecydowanie towarzyszy mi też mniej zalu i rozpamiętywania niż poprzednio (niby różnica kilkunastu dni). Najpiękniejsze jest to w tej całej tragedii, że choć kończy się jeden całkiem fajny rozdział to zaczyna się jednakowo kolejny, nieznany. Nie ukrywam ekscytacji, nie wiem ile i jakie dziewczyny poznam, ale czas sobie odbić te dwa lata, wyszaleć się. Nie myślę i nie nastawiam się na związek przy pierwszej lepszej okazji. Dwa lata temu pomimo złudzeń byłem strasznie needy na bycie z kimś, teraz zastanowie się pieć razy zanim z kimś się zwiąże, i o ile nie trafi mi się jakaś mega piękna i urocza dziewczyna (szczerze wątpie bo wciąż straszny ze mnie pizdeusz w sprawach pua, w końcu kilkanaście msiesięcy bez treningu☺) to będę wolnym strzelcem.Wspaniale jest znów mieć pole do działania.
Ktoś mógłbym zapytać po co on sobie odpuszcza ładną, z pozoru fajną laskę ryzkując bycie sam, kiedy w dodatku średni z niego uwodziciel? Też zadawałem sobie pytanie, czy warto, ale sugerując się wlasnymi przemyśleniami, podpowiedziami najbliższych znajomych i niektórymi Waszymi wypowiedziami drodzy Wy ☺ doszedłem do wniosku, że sfrajerzyłbym się okropnie będąc z kimś (może nawet resztę życia) tylko ze strachu, że ze nie znajdę kogoś lepszego lub z lenistwa (bo mi się nie chcę od nowa...). Życie jest zbyt krótkie na takie zagrania.

Jak to mówią, umarł król, niech żyję król. Dziękuję wszystkim raz jeszcze za chęc pomocy i trzymajcie za mnie kciuki ☺

guzik88
Portret użytkownika guzik88
Nieobecny
Płeć: mężczyzna
Wiek: 31
Miejscowość: dalekie południe

Dołączył: 2015-02-11
Punkty pomocy: 160

Nie wiem co się ze mną dzieje. Pisząc poprzedni post zdawało mi się, że mam tak wielkie i ciężkie jaja, że będę musiał wozić je na taczce, tymczasem dosłownie po 2-3 godzinach naszedł mnie taki dół, że łzy same poleciały (tak, rozryczałem się jak baba...) i pojawiło się ogromne poczucie, że wyrządzam nam krzywdę.
Już zgłupiałem, może to jakiś mechanizm obronny który próbuję mnie odwieść od złej decyzji? A może tylko sentyment? Nie wiem co to, ale chyba nie powinno tak być. Jestem bezsilny :/

gen
Nieobecny
Zasłużony
Wtajemniczony
Wiek: stary
Miejscowość: Śląsk

Dołączył: 2013-02-25
Punkty pomocy: 3490

to raczej Ty nie wiesz czego tak na prawdę chcesz... coś mi się widzi że panienka prędzej to zakończy niż Ty się sam przed sobą określisz...

guzik88
Portret użytkownika guzik88
Nieobecny
Płeć: mężczyzna
Wiek: 31
Miejscowość: dalekie południe

Dołączył: 2015-02-11
Punkty pomocy: 160

Gen, tak, ochłonąłem i zacząłem kalkulować. I na przykład taka pierdoła jak mieszkanie...
Mieszkamy w super fajnym, tanim 2 pokojowym mieszkanku, sami. Bardzo ciężko będzie mi znaleźć choćby samodzielny pokój w tej, i tak nie małej, cenie co teraz płace.
Mam pokój za darmo w pracy, ale słabo wyposażony (ok, można zmodernizować) no i zawsze jestem "na służbie", każdy może zapukać, tu coś pomóc, tam wynieść itp. Do tego za granicą miasta, na wsi... Już widzę jak zapraszam tam dziewczyny. O ile nie wyśmieje mnie na początku to po 2 godzinach jazdy z centrum pewnie się rozmyśli Wink
O takich rzeczach się nie myśli, a później wychodzi.
Widocznie potrzebuje więcej czasu na kalkulacje, jakkolwiek status między nami nie uległ zmianie, oficjalnie jesteśmy wolni.

gen
Nieobecny
Zasłużony
Wtajemniczony
Wiek: stary
Miejscowość: Śląsk

Dołączył: 2013-02-25
Punkty pomocy: 3490

weź ją przeleć "na do widzenia" i zacznijcie od nowa - nie będziecie wyjątkami...

guzik88
Portret użytkownika guzik88
Nieobecny
Płeć: mężczyzna
Wiek: 31
Miejscowość: dalekie południe

Dołączył: 2015-02-11
Punkty pomocy: 160

To już było grane za pierwszym razem, aż się popłakała ze szczęścia Smile
Nie no dobra, widzę, że mi odwala i za dużo o tym rozmyślam. Nie ma tematu, biorę się w garść.

gen
Nieobecny
Zasłużony
Wtajemniczony
Wiek: stary
Miejscowość: Śląsk

Dołączył: 2013-02-25
Punkty pomocy: 3490

"aż się popłakała ze szczęścia"

miejmy nadzieję że to było na skutek seksu super udanego, a nie że wreszcie się skończyło... żart oczywiście...

guzik88
Portret użytkownika guzik88
Nieobecny
Płeć: mężczyzna
Wiek: 31
Miejscowość: dalekie południe

Dołączył: 2015-02-11
Punkty pomocy: 160

Odświeżę temat, bo może ktoś ma podobny problem z zakończeniem, a ja mam puentę. Choćbyście nie wiem jak się starali, ni hu hu nie wypali na zasadzie "rozstańmy się, ale mieszkajmy razem". Sposób wygodny, ale w ogóle nie skuteczny. Drugi raz próbowałem, drugi raz doszło do ponownego zbliżenia tylko po to by chwilę później znowu żałować, że jeszcze się to ciągnie. A jak widzicie pier**** się z tym już 2 miesiąc...
Niestety, widywanie się codziennie, ba, widywanie się w ogóle, z osobą z którą było się w tak bliskich relacjach praktycznie uniemożliwia rozstanie. Nie da się rozstać "psychicznie" nie rozstając się fizycznie. Niby oczywiste, ale musiałem przekonać się sam na własnej skórze. Niech to będzie przestrogą dla innych "wygodnych". Na szczęście udało mi się wymacać jaja w spodniach i już przenoszę rzeczy do innego mieszkania...

Wanted44
Nieobecny
Wiek: 31
Miejscowość: śląski

Dołączył: 2017-01-28
Punkty pomocy: 0

Trzeba skończyć na dobre.

guzik88
Portret użytkownika guzik88
Nieobecny
Płeć: mężczyzna
Wiek: 31
Miejscowość: dalekie południe

Dołączył: 2015-02-11
Punkty pomocy: 160

For sure. Tylko najgorsze jest to, że z każdą chwilą przybliżającą nieuchronne rozstannie rośnie we mnie strach, a wręcz panika, że nie dam rady. Mam bowiem świadomość, że lada dzień wybije godzina, w której po raz ostatni będę musiał spojrzeć w jej oczy, ktore wciąż są pełne nadziei i wydusić z siebię kilka mmniej lub bardziej składnych słów na pożegnanie, nie mam pojęcia nawet jakich. Przerażające jest, że prawdopodobnie będzie to ostatni raz w życiu kiedy będziemy się widzieć, rozmawiać ze sobą. W dodatku wszystko potęguje fakt, że ostatnie 1,5 roku spędzaliśmy ze sobą każdy dzień, jeszcze niedawno snuliśmy wielkie plany, byliśmy sobie najbliższymi osobami, a za moment spojrzymy na siebie po raz ostatni i jak gdyby nigdy nic nagle każde z nas pójdzie w swoją stronę niczym obcy sobie ludzie. Przecież jesteśmy do siebie przyzwyczajeni, uzależniliśmy nasze codzienne życie od siebie i to abstrakacja, że nagle, dosłownie z dnia na dzień trzeba to brutalnie, i w dodatku na własne życzenie urwać. Na samą myśl ściska mnie w gardle, zaczynam się bać o swoją psychę po tym wszystkim, serio...

Lancelot
Nieobecny
Wiek: 24
Miejscowość: UK

Dołączył: 2013-01-08
Punkty pomocy: 60

"Jest to młoda osoba (...) Do tego upartość, obniżona samoocena, niesamowita wręcz wrażliwość na problemy, załamania nastroju... "

Ej, wytykasz jej zachowania a sam nie jesteś lepszy. Zastanawiam się, czy w tym przypadku to ona nie jest bardziej stabilna emocjonalnie od Ciebie. Z jednej strony pokazujesz, że masz kontrolę nad wszystkim, prowadzisz ten swój związek/nie-związek jedną ręką, a tu nagle jebut mi koleś płacze w poduchę i jednak chyba nie była to dobra decyzja.

Myślę, że koleś w Twoim wieku, już powinien wiedzieć, co jest 5 i nie płakać, gdy musi sam wziąć życie w swoje ręce.

Czy to Twoja pierwsza miłość?

guzik88
Portret użytkownika guzik88
Nieobecny
Płeć: mężczyzna
Wiek: 31
Miejscowość: dalekie południe

Dołączył: 2015-02-11
Punkty pomocy: 160

Liczyłem się z linczem po tym co napisałem, ale musiałem to zrzucić gdzieś. Poza tym, nie wiem czemu, ale jak czytam ten wątek i Wasze odpowiedzi nabieram siły i zdecydowania, ale prędzej czy później to znika i znów tu przychodzę...

Tak, widzę swoje niedojebanie w temacie, nie mam nic na swoje usprawiedliwienie.I tak, to mój pierwszy związek, zachciało mi się zobaczyć jak to jest... a czy pierwsza miłość? Pierwsza w ogóle nie, za to pierwsza która nazwijmy to doczekała się realizacji.

Lancelot
Nieobecny
Wiek: 24
Miejscowość: UK

Dołączył: 2013-01-08
Punkty pomocy: 60

Trochę poboli, ale przynajmniej spojrzysz na pewne rzeczy z innej perspektywy, nabierzesz werwy i wyostrzą Ci się potrzeby. Trzymam kciuki zatem.

guzik88
Portret użytkownika guzik88
Nieobecny
Płeć: mężczyzna
Wiek: 31
Miejscowość: dalekie południe

Dołączył: 2015-02-11
Punkty pomocy: 160

Lancelot, chyba jednak nie poboli. Przez przypadek w sumie dowiedziałem się o sobie, kilku rzeczy, które powinienem był wiedzieć już co najmniej od paru miesięcy, ale jak widać dopiero dziś nadszedł długo wyczekiwany dzień szczerości.
Przyciśnięta lekko do muru wyjawiła, że mamy różne priorytety, że nie czuję się przy mnie w pełni bezpiczena i że ma żal o to, że podczas ostatniej wycieczki zagranicznej się jej nie oświadczyłem (sic!!!). Do tego wszystko co mam wydaję na swoje szkolenia i rozwój (tak kurwa, bo za 2 lata chcę być kimś, miec w dupie problemy finansowe, i nie chodzić codziennie do roboty jak na ścięcie- tak jak ona- tylko z uśmiechem na ustach i świadomością, że robi się zajebiste rzeczy, które chce się robić bo są moją pasją). Ufff, dobrze, że nie mówiłem jej, że chcę wziąć kredyt na dopięcie kilku moich kwestii zawodowych...

No nic, to był kubeł zimnej wody po tych 2 latach, mocno kontrastujący z tymi wszystkimi miłymi wspomnieniami i chwilami jakie z nią przeżyłem, ale fajnie, że się pojawił bo był mi cholernie potrzebny i pozbawił mnie jakichkolwiek skrupułów.
Pożyczyłem jej powodzenia i znalezienia odpowiednio bogatego chłopaka/mężczyzny, a ja nie zamierzam się zmienić. Per aspera ad astra i do przodu Smile

gen
Nieobecny
Zasłużony
Wtajemniczony
Wiek: stary
Miejscowość: Śląsk

Dołączył: 2013-02-25
Punkty pomocy: 3490

"Przyciśnięta lekko do muru wyjawiła, że mamy różne priorytety, że nie czuję się przy mnie w pełni bezpiczena i że ma żal o to, że podczas ostatniej wycieczki zagranicznej się jej nie oświadczyłem (sic!!!). Do tego wszystko co mam wydaję na swoje szkolenia i rozwój "

takie same banialuki jak - będę Cię zawsze wspominała, kocham Cię ale zasługujesz na lepszą, czułam się niedocenioną/niedopieszczoną/niedojebaną lub w drugą stronę - zbytnio mnie rozpieszczałeś/kochałeś itd... słowa. słowa, słowa... i nic więcej... i klamka zapadła - miłość poszła się "sadzić"... i tyle...