Problem trwa bardzo długo, praktycznie przez cały czas trwania związku. Jestem z dziewczyną od 6 miesięcy, poznałem ją na imprezie, był wtedy pierwszy pocałunek, wymiana numerów i tak się zaczęło. Związaliśmy się dość szybko, tak samo jak szybko zostały wypowiedziane słowa "Kocham Cię". Pierwsza ona to powiedziała, ja to zrobiłem potem, bo poczułem pierwszy raz takie coś. Był seks, noce spędzone u niej i poza naszymi domami, wspólne wakacje w górach, ale do rzeczy. Jest strasznie zazdrosna, nie mogę z nią nigdzie wyjść, bo uważa, że oglądam się za innymi, na basen nie, bo będę się oglądał, na miasto nie ma mowy, a do galerii już całkiem. Codziennie pytania z jej strony, czy jestem grzeczny, czy inne mam w dupie itp itd. Zaczyna mnie to denerwować, bo nie dałem dziewczynie żadnych powodów do zazdrości, a co ważniejsze ani razu jej nie zawiodłem. Skłamała mnie kilka razy i zarzuca mi, że nie jestem czuły, ale ja zwyczajnie nie umiem być taki w sytuacji, gdzie ciągle rozmawiamy o tym, że mam inne głęboko gdzieś i mnie nie interesują. Często mówi, że gdybym wyszedł na piwo z koleżanką, albo, gdyby się przywitał z którąś przytulając to też by ze mną zerwała. Mam 21 lat, ona 19, mówi, że mnie bardzo kocha, chce spędzić ze mną życie i nie chce mnie stracić...
Krótka, bo krótka wersja tego wszystkiego, ale najważniejszy element czyt. zazdrość jest zawarta. Długo się zastanawiałem, czy napisać tutaj ten temat, ale w końcu jestem ciekaw opinii Waszej. Jeżeli temat się rozkręci podam inne chore przykłady jej zazdrości
Mam swoja kobiete... A do tego mam kolezanki, znajome i nieraz widze sie z nimi. Do tego zdarza mi sie podrywac inne, o czym opowiadam swojej. Ba, nawet na imprezy wychodze bez niej.
Przedstawilem to wszystko swojej kobiecie jako normalne zachowanie. Ona tez tak moze. Zrobila tak raz, dopoki gosc sie w niej nie zakochal i nie zaczela miec problemow z nim. Wiecej, kazde spotkanie z innym facetem utwierdza moja w przekonaniu, ze ja jestem zajebisty. Z mojej strony 0 zazdrosci, ona bywa zazdrosna ale wlasnie z obawy, zeby mnie nie stracic NIE POKAZUJE TEGO.
Dla mnie tak wyglada normalny zwiazek.
Z tą końcówką to się nie zgodze. " ona bywa zazdrosna ale wlasnie z obawy, zeby mnie nie stracic NIE POKAZUJE TEGO" - to zdrowe jest to ze ty nie jesteś zazdrosny a ona jest i musi się z tym ukrywać?
"panować nad sobą to najwyższa władza"
Nie musi sie ukrywac, przeciez i tak doskonale widac kiedy druga strona jest zazdrosna, czyz nie? Rzecz w tym, ze ta zazdrosc nie determinuje sprzeczek i nie dominuje tematow na jakie rozmawiamy
no.. dobrze że to doprecyzowałeś, teraz mogę dać plusa
"panować nad sobą to najwyższa władza"
Serio ma 19 lat? Przecież to emocjonalne dziecko. Ona nie dojrzała do związku. Zmieni to jedynie czas - Ty nie. Możesz z nią być i się męczyć, albo.. wiesz co.
"panować nad sobą to najwyższa władza"
O czym może świadczyć jej zachowanie? Oglądając wspólnie głupi serial potrafi się obrazić, strzelić focha, bo rzekomo patrzyłem na dekolt jakieś dziewczyny z ekranu telewizora... Potrafi się obrazić o przywitanie bratowej z uśmiechem i inną tonacją głosu. Potrafi być zła o moje wspólne zdjęcia z przeszłości z jakimiś dziewczynami.
Jeżeli jest któraś z kolei o to spina to zawsze mówi, że się nie zmieni i jak mi się nie podoba to żebym zmienił dziewczynę, a zawsze obiecuje poprawę i jest spokój na zaledwie kilka dni...
Jej zachowanie świadczy o tym, że jest zaburzona.
Ma poważne problemy z psychiką.
Co może być powodem:
MEGA TONA kompleksów
złe postrzeganie samej siebie
niskie poczucie własnej wartości
projekcja swoich zachowań na Ciebie (sama zdradza, dlatego podejrzewa Ciebie)
etc...
"jak mi się nie podoba to żebym zmienił dziewczynę"
I to jest dobre rozwiązanie.
Wykończysz się, albo faktycznie pójdziesz w tango w myśl samospełniającej się przepowiedni. Ileż można słuchać oskarżeń?
Po co Ci taki związek?
Ma niską samoocenę a jej nie powinna mieć, rodzice się nią nie interesują tylko ją demotywują, tak samo z rodzeństwem. Jednym słowem się nią nie interesują w domu.
Ostatnio zaproponowałem andrzejki, powiedziała, że lepiej nie, bo wie, że może mi na nich zrobić awanturę i zepsuć zabawę...
No więc właśnie.
Odrzucają ją w domu i boi się, że Ty ją też odrzucisz, bo poznasz kogoś lepszego (a to w jej mniemaniu łatwe, bo przecież myśli o sobie, jak o nic nie wartym śmieciu i pewnie się dziwi, jak to możliwe, że taki super koleś jak Ty z nią jest).
Nic nie zrobisz.
Jedyna opcja: laska zdaje sobie sprawę z problemu i idzie na terapię i to do porządnego psychologa.
Innej nie ma.
I nie wierz w to, że się zmieni sama z siebie, że dorośnie, zmądrzeje, wyrobi się, dojrzeje, uwierzy w siebie, samoczynnie się naprawi, Ty ją naprawisz etc...
To tak nie działa.
O czym ?
-jest dzieckiem
-jest niedojrzała
-ma niskie poczucie wartosci
-ma kompleksy
to tak w skrócie.
"Toksyczny związek". Wrzuć do google. Pierwszy link z brzegu. Brzmi znajomo?
"panować nad sobą to najwyższa władza"
"Jeżeli jest któraś z kolei o to spina to zawsze mówi, że się nie zmieni i jak mi się nie podoba to żebym zmienił dziewczynę,"
Dziewczyna sama dała ci rozwiązanie twojego problemu na tacy.
Chcesz sie meczyć, to się męcz dalej.
Obiecujesz poprawę?
Sam się wpędzasz do klatki, nie daj się urabiać jej chorym wyobrażeniom, no co ty stary.
Za co przepraszać i obiecywać poprawę? Obydwoje jesteście dobzi tutaj widzę.
Weź się popukaj raz drugi w głowę jak ci będzie focha strzelać że do bratowej taki a taki ton masz czy, że się na dekolt panny w tv patrzysz (bha!). Nie ma litości dla ograniczania w ten sposób swobody drugiej osoby.
Młody jesteś, jeszcze pewnie wiele nauki życiowej przed Tobą ale zaufaj w ciemno - to nie jest ok i nigdy nie przepraszaj, kiedyś może Ci bardzo z tego powodu wstyd.
Ja miałem kobiety z którymi swobodnie omawiałem inne damy, plusy i minusy, sam się pytałem co sądzi o niektórych mężczyznach, to jest droga do poznania siebie a nie zakazy i nakazy.
zawsze traktuj ją jak równego sobie..
"albo, gdybym się przywitał z którąś przytulając to też by ze mną zerwała" hehe kurwa to nie jest smieszne ale rozjebało mnie to
To jest dziecinne i się z tym zgodzę, bo nie tylko to zachowanie na to wskazuje. Tłumaczę jej za każdym razem, że mnie to nie buduje w przekonaniu, że jest zajebiście, nie daje mi do radochy i satysfakcji. Podaje jej gotowca na to żebym się cieszył z tego związku i żebym jej okazywał tą czułość, którą ona chce, a ona nie potrafi być inna i sama przyznaje, że ma z tym problem. Też doszedłem do wniosku, że ja tego nie zmienię tylko czas, ale chciałbym mieć na to jakiś wpływ... Mnie to męczy i nie umiem tak nagle zmienić swój nastrój na zajebisty, a z drugiej strony mi strasznie zależy.
Pomysł Elby jest tu jak najbardziej trafny: idźcie razem to psychologa i porozmawiajcie z nim. Mówisz, że Tobie naprawdę zależy, to zrób to jak najszybciej.
Powodzenia!
„Głodni prawie nigdy nie zostaną nakarmieni,
a zdesperowani prawie nigdy nie dostaną tego, co jest im potrzebne.”
'' Mądrej nie trzeba pilnować, głupiej nie upilnujesz ''
dużo może być w tym prawdy, tylko (pytam z pełną ciekawością) jak ona się ma do 19letniej osoby, mam wrażenie, że w pełni nie ukształtowane osobowości nie moga się w to wliczać.
zawsze traktuj ją jak równego sobie..
Pomyśl sobie co weźmiesz sobie od życia mając do nogi przywiązaną tak toksyczną osobę. Tylko ograniczenia, twoje nerwy i może się tylko pogarszać. Z tym psychologiem to nie jest głupi pomysł jeśli już tak bardzo ci zależy(tfu). Tylko przedstaw jej sprawę jasno, że ma poważny problem ze sobą i ty tego nie akceptujesz.
Przypomina mi to cos. Prędzej czy później bedzie robić wszystko o co Cie podejrzewa ,x10. W związku tworzy historie z chorych myśli które kielkuja w jej glowie. To nigdy nie będzie normalnie
Włóczykij" właściwie wyczerpał temat. Badz szczęśliwy ,uciekaj od niej
Wiesz co tkwiłem w czymś takim dawno temu. Laska nie dawała mi spokoju, jak zniknąłem z komunikatora na godzine to zostawałem zasypywany wyrzutami. Starała się mi wmówić, że mi na niej nie zależy i wprowadzać w poczucie winy. Kiedy wychodziłem do kumpla na wódke to byłem "tym typem", który z trzęsącymi rękami trzymał telefon, żeby zdążyć odpisać w ciągu 30 sekund, bo jeśli potrwało to dłużej mogło to oznaczać, że piszę zza głowy laski z którą właśnie ją zdradzam.
Nie potrwało to długo bo rzuciłem to w chooy i nie jesteś w stanie sobie wyobrazić jak bardzo mi ulżyło. Później przez dłuższy okres byłem singlem dopóki nie odnalazłem tej strony. Serio stary z perspektywy czasu wolałbym być singlem przez następne 5 lat niż tkwić w tym gównie, spod którego ciężko złapać oddech. Czułem się jakbym tkwił w jakiejś chorej patologii.
Odbywały się już tego typu rozmowy, nawet wychodziłem z domu trzaskając drzwiami, po chwili ona na bosaka wybiega i przeprasza... W momencie, gdy powiedziałem, że już się nie będę powtarzał i gdy numer się powtórzy, zostawię ją. Jak myślicie co usłyszałem? "Skoro wiesz, że możesz mnie zostawić, zrób to teraz..."
Doczepie się teraz kwestii psychologa i wątek był wiele razy omawiany, jak słyszy to słowo wpada w szał i wręcz krzyczy, ze tam nie pójdzie, nawet chciałem iść tam z nią i po prostu być przy niej, żeby lepiej się czuła, nic z tego...
Za każdym razem tłumaczę sobie to wszystko jej trudnym dzieciństwem i problemem dając kolejną szansę, ale tak jak mówicie - ogranicza mnie... Jest druga strona medalu, powiedziała, że sobie beze mnie nie poradzi, a że dobieram sobie pierdoły to i te słowa sobie dobrałem i zwyczajnie w świecie się zamartwiam tym, że dziewczyna może sobie coś zrobić...
Brawo,
już się dałeś wmanipulować.
Mój eks też oświadczył, że się zabije, gdy go zostawię.
Ha. Żyje i ma się dobrze. No - w miarę dobrze (bo wszystkie jego związki to katastrofa).
I to samo z psychologiem - wiecznie słyszałam: jak jesteś chora, idź się leczyć, ja jestem ok...
Typowe.
Nie martw się o nią.
Nic sobie nie zrobi.
Za to Ty - polegniesz, bo widać, że fajny z Ciebie i normalny człowiek. Daj sobie spokój.
Next.
Jak to mówią na tym zacnym forum.
"Jest druga strona medalu, powiedziała, ze sobie beze mnie nie poradzi, a ze dobieram sobie pierdoły to i te słowa sobie dobrałem i zwyczajnie w świecie się zamartwiam tym, ze dziewczyna może sobie coś zrobić..."
Takie scenariusze są częściej figlem Twojej wyobraźni niż czymś realnym.
To naturalne, ze facet ma potrzebę do odpowiedzialności za kobietę z która jest.
Tylko żeś sobie koluniu CHUJOWY target do zaspokojenia tych potrzeb wybrał.
Ale to trzeba przeżyć, żeby zrozumieć.
Mykaj od niej. Jej groźby są bez jakiegokolwiek pokrycia. Zwykłe pindolenie. Widzi, że Ciebie to rusza. To tylko jej sposób wpłynięcia na Ciebie. W dodatku Twój charakter jest na to podatny.
Za tydzień-dwa z innym pod rękę będzie chodziła. Już ona ma na to sposoby.
Jeżeli zostaniesz - to spotkamy się po drugiej stronie barykady, za jakiś czas.
________________________________________________________________
Jeśli nie wiesz gdzie chcesz dojść, to dojdziesz gdzieś indziej.
teraz się zastanów czy w twoim życiu, ty masz być szczęśliwy, czy ktoś twoim kosztem.
Mój kolega miał tak samo aż uznał że z nią zerwie co skończyło się tym że że potem nasłała na niego jakiś dresiarzy i dostał wpierdol a ona nakłamała na policje że ja zgwałcił- zazdrosne potrafią być aż tak chore. Kolega zgłosił pobicie na policje na nią i wszystko szczęśliwie się skończyło potem coś kurator do niej się dowalił i miała przesrane za to.
Czy dalej chcesz się męczyć z taką? Wypomnij jej wszystkich kolegów i gości z pracy rób to samo może się ogarnie, jak nie to uciekaj i zostaw ją lepszą szkoda życia a kotem co ma 9 nie jesteś.
Dramat.
YOLO.
Haha, coś wiem na ten temat. Byłem z taką kobietą prawie 5 lat.
Też bylismy dość młodzi, jak się poznalismy, ja 19 ona 20. Ja zakompleksiony i ona też.
Ja przez 5 lat pozbyłem się tego i poszedłem do przodu, a ona nie i tym bardziej była zazdrosna o mnie. Za duża różnica jeżeli chodzi o samoocenę. Zawsze miała zaniżoną i bała się o konkurencję, czasem wręcz chorobliwie, co już mnie męczyło pod sam koniec, bo doszło do takich kuriozalnych sytuacji, że wyzywała moje koleżanki od dziwek, bo się ze mną kolegowały a ja dobrze o nich mówiłem, że są spoko itp do mojej byłej, jak pytała się, jakie one są.
Już o wertowaniu gmaila, fb, gg, w sposób nielegalny nie wspomnę. To tylko kilka takich akcji wymieniłem, a było ich więcej. Całe kurwa szczęście, że sprowokowała koniec między nami i mam ulgę od jakichś 5 miesięcy
Skoro masz takie jazdy już na samym początku, to powiem Ci tyle: potem będzie gorzej i będzie to rosło proporcjonalnie do tego, o ile będziesz lepszym człowiekiem, bardziej pewnym siebie itp. Może dojść do sytuacji, że zacznie Cie ciągnąć w dół, także rozważ poważnie, czy chcesz być z kimś takim.
Mój znajomy, był (może jeszcze jest) w czymś takim, na własne życzenie, tylko, że on miał jeszcze gorzej bo po pierwsze był to związek na odległość, a po drugie był jej sponsorem.
Z początku myślałem, że to zauroczenie, które każdego "niewtajemniczonego" dopada przy takich okazjach dość szybko i równie szybko go opuści, ale nic bardziej mylnego, typek tak się wkręcił w tą relację że aż żal dupsko ściska. Setki SMS'ów jakie codziennie sobie wysyłali, godziny, które spędzali na wideo rozmowach i komunikatorach były miłym złego początkiem. Obserwując to wszystko z boku rozwalał mnie fakt, że to zawsze kumpel do niej jeździł, to on wszystko stawiał i dbał najlepiej jak mógł, a ona jedyne co mu dawała to dupy i dozór całodobowy. Doszło, nawet do tego, że kiedy pomagał mi w któreś wakacje, więcej siedział i pisał ze swoją "ślicznotką" (na moje oko to max HB5) niż robił, potem tłumacząc, że "bo wiesz ona taka zakompleksiona i muszę ją pocieszać" itp. itd. - na co odpowiedziałem krótko, że ja bym od takiej panny uciekał jak najdalej i temat się zakończył.
Jak to dalej się potoczyło? Gościu był tak pochłonięty tą "miłością", że zupełnie odpuścił szkołę, znajomych i skupił się tylko na "swojej jedynej"(Pani Rączkowskiej nie licząc ) Jak nie trudno się domyślić biedaczysko nie przeszedł z klasy do klasy, przez co musiał zaczynać szkołę średnią od nowa, a w pamięci wszystkich zapisał się jako "przyyebany nolife".
W czym była geneza problemu? Otóż, w tym co opisał Włóczykij.
On z rozbitej rodziny, bez wzorców, wartości, od małego rozpieszczany przez matkę (doszło do tego, że palił od kiedy miał 13 lat a stara kupowała mu szlugi, hehe) i wrogo przez nią nastawiany do świata bo "ktoś śmiał wymagać". Szukał u kogoś akceptacji, "ciepła miłości" czy jak to qrwa zwać. W każdym razie prawdopodobnie widząc, że w jego życiu nie zanosi się na zmiany, poleciał na to na co leci większość desperatów, czyli na cycki i szparę I pewnie tkwi w tym gównie do teraz.
Ona również z rozbitej rodziny, bez wzorca ojca, w dodatku z tego co opowiadał kumpel, to jej stara nie była przykładem "matki polki", a raczej typową rozwódką, która po rozwodzie staje się jak strusie jajo, na zewnątrz twarda i oschła, a wewnątrz totalna galareta, w dodatku była sporo młodsza od niego (on 18 lat ona 16), więc w głowie pustka, a emocje jak żelatyna.
Ciekaw jestem czy to się już rozyebało, czy się yebie, ale morał tej historii jest prosty: Od toksycznych ludzi, od toksycznych relacji odcinamy się jak najszybciej i najtrwalej jak tylko się da, bo nawet ludzie którzy tkwią w takiej choyni i czują, że coś nie bangla wysyłają negatywne wibracje, którymi powodują negatywne samopoczucie u innych i zaczyna się łańcuszek nieszczęśliwych. Chyba każdy kiedyś miał tak, że pewna osoba po prostu wywoływała w nas negatywny stan i dopiero po utraceniu kontaktu z tą osobą odżywaliśmy. Tak jest i w twoim przypadku, może ta myśl, że Ci na niej zależy nie jest tym, że Ci na niej zależy tylko tym, że współczucie do niej nie pozwala Ci się z nią rozstać? A może to po prostu uzależnienie bo ona ma "coś" czego potrzebujesz? W mojej ocenie to zrobiłeś z siebie cipke w jej oczach, zawsze kiedy mówiłeś kolejny raz po "ostatnim takim razie", że "to ostatni taki raz". Więc lepiej znajdź inną i zacznij wszystko od nowa bo łatwiej będzie Ci stworzyć coś od podstaw, niż naprawić coś co tak czy tak już jest ostro zyebane i nie do naprawy.
PS. Wyszedł mały blog
"Ci, którzy rezygnują z Wolności w imię bezpieczeństwa, nie zasługują na żadne z nich."
przerabiam to samo z panna , i rzeczywscie szkoda zdrowia.