Witam wszystkich W ostatnich dniach zauważyłem że uśmiecha się do mnie kasjerka w pobliskim hipermarkecie aż za którymś razem sama do mnie zagadała i przez kilka moich kolejnych zakupów tak sobie gadaliśmy ale wiadomo jak to w hipermarkecie,długa kolejka wiec rozmowa trwała chwile.Wczoraj zaproponowałem jej że mogę ją autem podrzucić po pracy do domu i wtedy możemy pogadać.Ona powiedziała że jak dziś będę kolejny raz na zakupach to da mi znać.Gdy przyszedłem kolejny raz powiedziała że nie wie czy ktoś po nią nie przyjedzie (wcześniej mówiła że wraca mpk) i na koniec rzuciła żebym coś wymyślił.Na koniec jej pracy zapytałem gdzie mam czekać a ona zaczeła się wykręcać,mi już puściły nerwy (dlatego że mnie zwodziła a nie powiedziała prosto z mostu sory ale nie) i powiedziałem "że nie bede się narzucał" i zaczełem odchodzić a ona mi rzuciła że zaprasza mnie jutro na zakupy.Co dalej z tym fantem zrobić iść? nie iść? bo sam już nie wiem.Z góry dziękuję za każdą radę
Iść, nie rozmyslac nic wiecej i wziąć ze sobą kartę na punkty
Nie byłoby tematu gdybym znał tego następstwa...
wymyślić może żebyś Ja gdzieś zaprosił.
A więc tak byłem po raz drugi i mówiła że żałuje że wczoraj nie skorzystała i że ma nauczkę a jej na to może kiedyś się poprawisz i poszedłem.Ona sama już nie wie czego chce,pomyślałem że teraz troszkę poczekam z kolejną propozycją
Nie wiem czy dobrze bym zrobił, ale dałbym jej mała karteczke z numerem tel. I powiedział: "twój ruch, zaskocz mnie"
Ojej, "podryw" na poziomie 15 latków. Chłopie, bądź trochę bardziej stanowczy i zdecydowany.. podchodzisz do niej jak pies do jeża, już są jakieś foszki między Wami a nawet się nie znacie..
Pójdź tam jeszcze raz, zaproponuj spotkanie na spacer/piwo/kawę jak zacznie się wykrecać to dajesz sobie spokój i tyle.. Po co ta cała farsa, nie rozumiem.
---------
Nigdy porażka. Zawsze lekcja.
nie rozumiem
najpierw chciałeś ją poznać, to zagadała i poznałeś
potem chciałeś ją zawieść autem, doszło że zaproponowała zakupy, więc jeszcze lepiej
co my ci mamy jeszcze wytłumaczyć ?
no ludzie ...
they hate us cause they ain't us
Takie gadanie jak ona w pracy jest to ni w dupę ni w oko. Nawet jak ona ma na ciebie ochotę to nie pogadasz, bo za tobą w kolejce są ludzie i ona musi ich obsłużyć. Na twoim miejscu już dawno bym jej podrzucił karteczkę z jakimś zadziornym tekstem i swoim numerem. Do tego udałbym, że piszę ten tekst na spontanie gdzieś tam przy ladzie na tych stolikach do pakowania zakupów.
Nie rozmyslaj, działaj.
Bądź przewodnikiem stada.