Hej, poznalem miesiąc temu laske która ma wokół siebie wielu adoratorow, mozna powiedzieć takich piesków, ona sama jakoś sie z tym nie kryje, często tez o tym wspomina o tym w mojej obecności, mówi tez o swoich bylych, nawet mam prawie pewność ze z jednym z nich nadal utrzymuje kontakt. Niepowiem zaczyna mnie to trochę juz irytować, jednak ja staram sie tym zbytnio nie przejmowac, a raczej staram sie nie pokazywać, ze mnie to wkurwia. I teraz pytanie co dalej robic, nadal udawać ze wszystko jest ok? Moze jeszcze dodam ze na spotkaniach jest wszystko ok kino, kc itp, jednak do niczego więcej nie doszło. Ogólnie jest osobą otwartą seksualnie, lecz nic więcej z tego nie wyszło. Co o tym myślicie?
Przerywac tzn co, powiedziec jej co mnie to obchodzi, po co mi to mowisz. Tak?
Dla równowagi też powiedz coś o swoich samiczkach
_____________________________________________________________
Osoba, która wiecznie mówi „tak”, nieustannie pomija osobiste potrzeby i powoli buduje w sobie ogromny gniew.
A po co mówić, lepiej pokazać. Kiedyś "męczyłem" się z taką panną. Kiedy ona zobaczyła mnie z inną, to...myślałem, że się od niej nie odjebie taka needy zaczęła się robić.
Dam Ci do myślenia
Kobieta która wciąż napierdala ilu to ona nie ma amantów, lipnie mi to wróży i nie pociągają mnie takie charaktery. Intuicja taka. Z jakiegoś powodu wciąż chce mówić ilu to za nią nie lata. I jest jej to potrzebne.
Mógłbyś jej powiedzieć, że nie chcesz słuchać o jej facetach, ale ujawniasz się wtedy niejako z uczuciami.
Możesz też stać się dla niej najlepszym facetem z tych wszystkim, by o nich zapomniała.
Ale to trzeba podejścia takiego, że niebawem jej ściągniesz majtki i się zabawicie.
A jak takie zalotki preferujesz i się jarasz, że się dotykacie i cmoczki Ci wchodzą to słaaaabo kolego słaaabo.
________________________________________________________________
Jeśli nie wiesz gdzie chcesz dojść, to dojdziesz gdzieś indziej.
Nauczyłem się przez ostatnich parę lat jednej rzeczy. Nie można obawiać się reakcji kobiet na swoje zachowanie "co sobie pomyśli", "jak zareaguje" etc. Trzeba być zgodnym ze sobą. Jeżeli jesteś na coś wkurwiony, to się wkurw. Nie interesuje Cię to, o czym ona gada, to jej to powiedz. Ważny jest sposób w jaki to zakomunikujesz, bo nie możesz tego zrobić jak cham, albo sfochowany zazdrosny piesek/pojeb - nic nie stoi na przeszkodzie powiedzieć normalnie "wiesz, co nie ciekawi mnie to".
Najgorsze, co możemy robić, to kosztem samego siebie (wewnętrznie wkurwionego) kreować mylny wizerunek swojej osoby w oczach laski. Chooy wie do czego jej to gadanie jest potrzebne, może ma braki i pierdoląc smuty buduje sobie ego, może chce Cię wytestować (pod jakimś kątem), może myśli, że lubisz tego słuchać Będziesz słuchał dopóki nie powiesz, że masz to w doopie. Jeżeli ona się nie zmieni w tym wypadku, zrywasz układ bo nie ma sensu kopać się z kimś kto nie rozumi po polsku.. No bo tak serio - co ma wyniknąć z układu, który budowany jest dzięki nakładaniu sobie samemu kagańca na ryj? Można czasem poruchać, ale czy to jest tego warte?
Odpowiadanie pięknym za nadobe kleceniem opowieści o swoich byłych (żeby jeszcze były w takiej ilości żeby było o czym opowiadać) to dla mnie żena w chuj i lepiej czegoś takiego nie odpierdalać.