Piątek, jak piątek, jeszcze dzisiaj czuję go w powietrzu.
Ostatni weekend sezonu wakacyjnego i chcieliśmy go wspólnie z kolegą spędzić w miarę przyzwoity sposób wyrywając jakieś laseczki... Był pomysł, żeby wyskoczyć do klubu, ale Jurek Niechciej mnie dopadł i totalnie mi się nie chciało. Zawsze jakoś dziko się czuję, jak idę z kolegą... Zdecydowanie lepiej mi się wyrywa, jak jesteśmy w większej grupie. Mniejsza o to.
Bardzo chciałem zostać w domu i trochę poprzymulać, no ale koleżanka z pracy (dział obok naszego) chciała się do nas przyłączyć (jeszcze mówiła, że z koleżankami), co mi się wydało całkiem intrygującym pomysłem... Kolega skończył właśnie długi, toksyczny związek i ruchał wszystko, co się ruszało - ja - związkowy, ale dziewczyna w chuj daleko, zostawiła mnie z wieloma pytaniami; w każdym razie chata była wolna. To pojechaliśmy
Co się później okazało... koleżanka z pracy przyjdzie sama, bo nikt nie powiedział jej "tak", z drugiej strony za późno się zdecydowaliśmy... pierdu, pierdu, pierdu.
Przyszliśmy, dwie flaszki pękły na trzy osoby. Prawda czy wyzwanie. Butelka zaczęła się kręcić na parkiecie. Oczywiście weszliśmy na temat seksu i po selekcji pytań od razu wyniuchałem, że koleżanka ma na kogoś ochotę z firmy i to nie jest jej przełożony ani nasz wspólny kolega siedzący obok mnie.
Wódka jest lekiem na wszystko. Zawsze cicha, miła, posłuszna koleżanka zmieniła się w jakieś diabelstwo. Co się okazało, tańczy zawodowo i poprosiła o włączenie muzyki, w rytm której po prostu popłynęła... gdy siedziałem sobie grzecznie, ona zaczęła tańczyć wokół mnie i ocierać się kroczem o moje. W międzyczasie, mówiła, że chciałaby kogoś przelecieć z firmy, zapytała, czy mam ochotę na nowe doznania? Zapytała się również, czy mam ochotę ją przelecieć (ZAWSZE!, Pani!). Powiedziałem, że jasne.
Kolega przyglądał się z boku, a ja zastanawiałem się, jak daleko to zajdzie. Co przechodziłem obok niej, to się ocierała, dawała jasne znaki, że ma ochotę. Wzrokiem mówiła, że mam się pozbyć kolegi, a gdy tylko był plan wyjścia na fajkę, przydusiła mnie do ściany i zaczęła całować... ja odpuściłem i całe libido poszło się jebać, bo włączyłem jeszcze na chwilę swoje śladowe ilości mózgu, które zostały gdzieś tam zmieszane z wódą i jakimś cudem wypłynęły na powierzchnię. Ona się wkurwiła i mruknęła pod nosem, że jestem niezdecydowany. Chuj, pomyślałem. Fajna dupa jesteś, ale babcia zawsze mówiła, jak odprowadzała mnie do szkoły: Nie bierz dupy ze swej grupy. Dwa. Ja ciągle jestem w związku. Trzy. Byliśmy u mnie. Co by było, gdyby któregoś dnia GTA na chatę mi zrobiła... Cztery: najebałaś się koleżanko.
Jebać. Przyszedł ranek. Powiedziałem, że czas na moją ulubioną pozycję, zgasiłem światło, powiedziałem, że idę spać. Pierdolnąłem się sam na wyro, kolega złapał koleżankę zabrał ją do drugiego pokoju i zerżnął...
Jej, jak ja się ucieszyłem, że to nie ja będę musiał patrzeć kwaśnie na nią codziennie w pracy. A było tak blisko.
Gratulacje Może nie poruchałeś ale zapewne odczujesz zajebiste skutki Twojej męskiej cholernie męskiej decyzji już w niedalekiej przyszłosci. Jeżeli po wódzie umiesz panować nad swoim ciałem w takim stopniu, i nie zostawiles swojej dupy ktora gdzies tam daleko się szwęda i myśli o Tobie, to nic tylko pozazdrościć solidności.
Z fartem
"Jeden odważny zawsze stanowi większość" ~najodważniejszy człowiek na świecie
Myślę, że nie ma tu ani odrobiny bohaterstwa, ani szansy na otwarcie zwycięskiego szampana. Tu raczej warzyło się piwo, które musiałbym wypić i do tego mieć cholerną zgagę po tym wszystkim.
Raczej chciałem opisać zwykłą, piątkową historię, która mogła się skończyć inaczej i zapewne, którą bym żałował...
Jeszcze pewne rzeczy muszę w sobie wypracować. Jeszcze targają mną emocje, aniżeli trzeźwe spojrzenie. Czasem jeszcze sam się łapie na tym, że próbuje sam sobie coś udowadniać wchodząc właśnie w takie popierdolone tarapaty, czy akcje podbramkowe.
Piona!
Ad. 1.
Nie powiem.
Jestem głupim hedonistą.
Egoistą.
Chcę wziąć lekcję i nigdy więcej tego nie robić.
Ad. 2.
Wolałbym nie wiedzieć. Dla świętego spokoju. Jeśli by już zrobiła, to wolałbym, żeby wyniosła z tego lekcje, nic nie mówiła i szła dalej.
Tak, masz rację.
Można? Można.
____________________________________________
"Umysł jest jak spadochron. Działa tylko kiedy jest otwarty" - Albert Einstein
brawo kolego i o to właśnie chodzi, posiadanie zasad to filary męskości
Anonim