W latach 2006 – 2007 pokochałem pewną dziewczynę. Splot życiowych okoliczności sprawił, że nie byliśmy w stanie być ze sobą. Nigdy nie chciałem być bawidamkiem, ale kiedy ją straciłem, koledzy podpowiedzieli mi, że najłatwiej będę w stanie zapomnieć o niej, jeśli będę podrywał i sypiał z innymi kobietami. Wcześniej wierzyłem w mit tej jedynej, dwóch połówek jabłka i tak dalej. Początkowo byłem przekonany, że jak prześpię się z ładną dziewczyną, to się w jej zakocham i zapomnę o miłości do tej pierwsze ukochanej. Uwiodłem ładną pannę, ale nic prócz pożądania i przyjaźni, do niej nie poczułem. Pomyślałem, może to nie jest odpowiednia dziewczyna dla mnie, spróbuję z inną. I tak stale od 2007 roku. Do żadnej z tych dziewczyn już nie czułem, tego, co w stosunku do mojej pierwszej miłości. Lubiłem je i pragnąłem seksualnie i to wszystko. Żadnej nie pokochałem, może kochać tak naprawdę, można w życiu tylko raz?
Kolego za duzo analizujesz i idealizujesz.Cos czuje zes romantyk bez pasji i zycia...
Jestem romantykiem, mam kilka pasji, którym poświęcam sporo czasu. Chciałbym, tylko jeszcze poczuć to uczucie z lat 2006 – 2007
qrwa 10 lat i nadal się zadręczasz ? :/
|Życie jest krótkie i jeśli masz na coś ochotę to to zrób, ale licz się z konsekwencjami| & |Kobieta jest jak motylek w Twojej dłoni, jeśli zaciśniesz ręce, motylek udusi się, jeśli otworzysz je za mocno, motylek odleci|
Ja cie rozumiem. Tez nie umiem sie latwo zakochac. Od 2008 do 2013 bylam w związku. To bylo silne uczucie. Dlugo nie chcialo przejść. Bardzo chciałam, aby wrocil do Polski. Myslalam, ze nie pokocham nikogo innego.ale w zeszlym roku poznalam jego. Nigdy nie zależalo mi na kims tak mocno. Nigdy nie bylam tak sklonna do wybaczenia. Moi byli mieli ze mna ciężko. Jemu umiem dac szansę, gdy widze, ze chce sie zmienic. Inni mogli prosic o druga szanse, a ja nie umialam im wybaczyć jakiegoś głupstwa.
"Co ma płynąć, nie utonie"
Dzięki, pozytywny wpis, dający nadzieję, że każdy w końcu pokocha.
Psycholog/seksuolog
_____________________________________________________________
Osoba, która wiecznie mówi „tak”, nieustannie pomija osobiste potrzeby i powoli buduje w sobie ogromny gniew.
"Żadnej nie pokochałem, może kochać tak naprawdę, można w życiu tylko raz?"
Czy możesz mi zdradzić Twoją definicję prawdziwej miłości? Co to dla Ciebie znaczy kochać? Bo jeżeli nie możesz się zakochać w takiej róznorodności kobiet, którą Twierdzisz, że podrywasz, to wiesz jedno, żę problem nie leży w nich, ale w Tobie. Możliwe, że już najwyższy czas, aby na nowo zdefiniować słowo "kochać", oraz zrozumieć, że nie ma coś takiego jak idealna miłość. Miłość jest świadomym wzięciem odpowiedzialności za drugą osobę, oraz codzienną i świadomą chęćią cieszenia się drobiazgami, wspólnymi chwilami. To jeest moja definicja, na pewno nie są to emocjonalne wzloty i wspaniałe chwile w łóżku, choć i to jest bardzo ważną częścią miłości.
A może masz ubzdurane w główce, że sam nie jesteś warty kochania???
PS. Tylko sam możesz odpowiedzieć sobie szczerze na te pytania. Powodzenia! ;(
Wcale nie podrywam tak dużo, na forum są użytkownicy, którzy mieli ponoć, ponad sto kochanek. Moim zdaniem, miłość jest wtedy, gdy bez tej kobiety, trudno nam wyobrazić sobie życie, gdy jej obok brak, tęsknota dopada człowieka. Wiem, że problem jest we mnie, dlatego w temacie, nie napisałem słowa, że to z kobietami coś nie tak, dziewczyny są spoko. Zwykle czuje się z nimi, jak z fajnymi koleżankami, z dodatkiem pożądania erotycznego.
"Moim zdaniem, miłość jest wtedy, gdy bez tej kobiety, trudno nam wyobrazić sobie życie, gdy jej obok brak, tęsknota dopada człowieka."
to się nie nazywa miłość tylko skrajna neediness
"There is no glory in being well-adjusted in a maladjusted society" — RSD Tyler
"gdy bez tej kobiety, trudno nam wyobrazić sobie życie, gdy jej obok brak, tęsknota dopada człowieka. Wiem, że problem jest we mnie, dlatego w temacie,"
Coś w tym jest, ale Twoje postrzeganie nie jest związane z budowaniem napięcia emocjonalnego? I gdy lekko zaczyna w jakimś momencie siać nudą, wyobrażasz sobie swoją jedyną kobietę z przeszłości, którą oczywyście idealizujesz, i przez ten przymat porównujesz Twój obecny związek?
Czy próbowałeś kiedy kolwiek zmusić się do tych uczuć, które nazywasz miłością? Tęsknota, chęć wyobrażenia sobie przyszłości z nią. Tak wiem, propaguję te same wartości, które wyznają PSF, ale jest możliwość, że stałeś się "ruchaczem", który nie posiada empatii, i dlatego ciężko Ci łączyć się emocjonalnie. Też się broniłem i się bronię, czsami mi jest ciężej wejść w intymną relację (nie mówię o seksie). Codzienne afirmacje, czwiczenie empatii oraz wizualizacje dają radę. Ale to jest przede wszystkim ciężka i świadoma praca, aby zdefiniwać słowo kochać i je po prostu wprowadzić w czyn w tym świecie.
Fakt, gdy zaczyna być nudno, wspominam ten pierwszy związek. Zmuszać się czasem zmuszałem, efekt, był taki jak zawsze, gdy robi się, coś na siłę. Empatie mam raczej w normie, martwię się o nie, przejmuje się ich problemami, jak o dobre przyjaciółki troszcze . Afirmacje to dobry pomysł, sprawdze czy zadziałają. Dzięki.
Huka, uważam, że nie masz problemu. Wkręcasz sobie.
Serio, przeczytaj raz jeszcze co napisałeś - masz fajne życie, o chuy ci chodzi?
szukasz jakiegoś hormonalnego haja, którego doświadczyłeś w młodości, ty Ćpunie
Idealizujesz tamto upojenie hormonami, jak gdyby to był jakiś sens życia.
Spoko i naturalne to, że masz taką ciągotkę, ale jednocześnie to jest na swój sposób puste/próżne.
Do tego to, czego chcesz nie jest racjonalne, ponieważ jak poczytasz różne rzeczy psychologiczne to zobaczysz, że to upojenie które czułeś nie trwa wiecznie - dają mu 1-2 lata po czym w każdym związku ten haj zanika i para staje się właśnie takimi przyjaciółmi z seksem (a potem nawet i bez seksu).
http://3dno.pl/wp-content/upload...
Wiesz co to oznacza? Że nawet jakbyś poczuł to jeszcze raz, to miałbyś to tylko chwilowo, a potem znowu byś miał ból dupy, że tego nie masz, DOKŁADNIE TAK JAK TERAZ. To nie może być jakiś ważny filar twojego sensu życia.
"There is no glory in being well-adjusted in a maladjusted society" — RSD Tyler
Faktycznie, wszystko co dobre szybko się kończy. Dostrzegam u przyjaciół, to szybkie wypalanie się miłości. Dwa, trzy lata i monotonia, choć od każdej zasady, zdarzają się wyjątki. Masz rację, mam fajne życie, ludzie są dla mnie dobrzy, aż sam sie dziwię, że dziewczyny są takie fajne.