Na pewno byłaby niegodna Twojego zaufania. Zresztą nie wiem po co mieszasz, tak bardzo godność z moralnością. To się nie zawiera 1:1. Te pojęcia są powiązane, wpływają na siebie, zwłaszcza moralność na godność, ale bez przesady. To nie są synonimy.
Nie mam potrzeby używać słowa "godna" w tej sytuacji. Bo to stawia mnie na pozycji jakiejś moralnie wyższej, a jebać to. Tak naprawdę chodzi o to, że przy takiej lasce już nigdy nie czułabym się bezpiecznie, za każdym razem jakbym ją widziała, przypominałaby mi, że zadała mi cierpienie.
" Zresztą nie wiem po co mieszasz, tak bardzo godność z moralnością. "
Może być, że jest jakiś bajzel w potocznym rozumieniu słowa godna oraz godność oraz definicji mainstreamowej i definicji tej naszej (postepowanie wg. naszych przemyślanych wartosci). Ja się już też teraz pogubiłam.
"There is no glory in being well-adjusted in a maladjusted society" — RSD Tyler
Słownikowo
1. «poczucie własnej wartości i szacunek dla samego siebie»
Własnej. Jeśli ta laska, co odbija nie czuję się tym swoim czynem ugodzona, bo dla niej moralnie wszystko gra, ma gdzie indziej postawione granice lub stwierdza, że to Twoja wina, bo nie dbałaś o faceta (wymówka) to ona nie stwierdzi, że obniża swoje poczucie własnej wartości i szacunku dla samego siebie.
Godność jest oderwana od ludzkich osądów. Weźmy pijaka, który się obrzygał pod sklepem. Można powiedzieć, że zachowuje się niegodnie, ale on ma to gdzieś. Jednak, jeśli jakieś szczyle na niego zaczną sikać to on się wkurzy, bo to już będzie urągało mu. To taki hardcorowy przypadek.
Jakbyś tak pisała o dumie, honorze, przystojeństwie to bym się z Tobą zgodził.
"Jeśli ta laska, co odbija nie czuję się tym swoim czynem ugodzona, bo dla niej moralnie wszystko gra, ma gdzie indziej postawione granice lub stwierdza, że to Twoja wina, bo nie dbałaś o faceta (wymówka) to ona nie stwierdzi, że obniża swoje poczucie własnej wartości i szacunku dla samego siebie."
Dokładnie tak. I jakakolwiek moja ochota próbowania kontrolowania jej czy to osądzaniem, czy karaniem itd. jest bez sensu. Ale to nie jest instynktowne podejście, mówił już o tym budda. Takie podejście trzeba w sobie wypielęgnować, wyćwiczyć.
"Godność jest oderwana od ludzkich osądów. […] Jakbyś tak pisała o dumie, honorze, przystojeństwie to bym się z Tobą zgodził."
Okej, to jest własnie ta prawdziwwa definicja godności. Zgadzam się. Czy to wyklucza że jakiś człowiek może wziąć sobie teraz ten koncept i użyć go jako formę psychomanipulacji na kimś lub na sobie, aby realizowac jakieś cele? Uważam, że nie wyklucza. Uważam też, że trzeba być na to wyczulonym, dlatego o tym wspomniałam.
"There is no glory in being well-adjusted in a maladjusted society" — RSD Tyler
"Zgadzam się, ale no jednak też przyznaj mi rację". Ja kocham kobiety za Wasz upór. Kobieta, albo płacze, albo przegada problem, zasypie przykładami i nawet będzie wiercić dziurę w brzuchu, aby jej było na wierzchu".
Dla mnie godność to manifestacja zazwyczaj wewnętrzna. Jeśli zewnętrzna, to ja do nikogo nie apeluję, że ma mnie szanować. Po prostu wychodzę, omijam. Nie robię na nim nacisku. Po prostu ostentacyjnie olewam i wychodzę. Nie chcę mi się męczyć. To możesz sobie poczytać jako psychomanipulację, tylko manipulacja jest na jakiś zysk nastawiona. Ja go już nie znam, olałem, nie będę miał z tej osoby korzyści, czyli to nie manipulacja.
Uwaga! Tematy odzyskiwania ex, powrotów do byłych kobiet - są tu zabronione i będą USUWANE. Jeśli już chcesz, to szukaj rozwiązania na www.jakodzyskacbyla.pl
Na pewno byłaby niegodna Twojego zaufania. Zresztą nie wiem po co mieszasz, tak bardzo godność z moralnością. To się nie zawiera 1:1. Te pojęcia są powiązane, wpływają na siebie, zwłaszcza moralność na godność, ale bez przesady. To nie są synonimy.
Jej zachowanie było amoralne, naganne moralnie.
-----
W życiu nie chodzi o racje a o wibracje.
Nie mam potrzeby używać słowa "godna" w tej sytuacji. Bo to stawia mnie na pozycji jakiejś moralnie wyższej, a jebać to. Tak naprawdę chodzi o to, że przy takiej lasce już nigdy nie czułabym się bezpiecznie, za każdym razem jakbym ją widziała, przypominałaby mi, że zadała mi cierpienie.
" Zresztą nie wiem po co mieszasz, tak bardzo godność z moralnością. "
Może być, że jest jakiś bajzel w potocznym rozumieniu słowa godna oraz godność oraz definicji mainstreamowej i definicji tej naszej (postepowanie wg. naszych przemyślanych wartosci). Ja się już też teraz pogubiłam.
"There is no glory in being well-adjusted in a maladjusted society" — RSD Tyler
Słownikowo
1. «poczucie własnej wartości i szacunek dla samego siebie»
Własnej. Jeśli ta laska, co odbija nie czuję się tym swoim czynem ugodzona, bo dla niej moralnie wszystko gra, ma gdzie indziej postawione granice lub stwierdza, że to Twoja wina, bo nie dbałaś o faceta (wymówka) to ona nie stwierdzi, że obniża swoje poczucie własnej wartości i szacunku dla samego siebie.
Godność jest oderwana od ludzkich osądów. Weźmy pijaka, który się obrzygał pod sklepem. Można powiedzieć, że zachowuje się niegodnie, ale on ma to gdzieś. Jednak, jeśli jakieś szczyle na niego zaczną sikać to on się wkurzy, bo to już będzie urągało mu. To taki hardcorowy przypadek.
Jakbyś tak pisała o dumie, honorze, przystojeństwie to bym się z Tobą zgodził.
-----
W życiu nie chodzi o racje a o wibracje.
"Jeśli ta laska, co odbija nie czuję się tym swoim czynem ugodzona, bo dla niej moralnie wszystko gra, ma gdzie indziej postawione granice lub stwierdza, że to Twoja wina, bo nie dbałaś o faceta (wymówka) to ona nie stwierdzi, że obniża swoje poczucie własnej wartości i szacunku dla samego siebie."
Dokładnie tak. I jakakolwiek moja ochota próbowania kontrolowania jej czy to osądzaniem, czy karaniem itd. jest bez sensu. Ale to nie jest instynktowne podejście, mówił już o tym budda. Takie podejście trzeba w sobie wypielęgnować, wyćwiczyć.
"Godność jest oderwana od ludzkich osądów. […] Jakbyś tak pisała o dumie, honorze, przystojeństwie to bym się z Tobą zgodził."
Okej, to jest własnie ta prawdziwwa definicja godności. Zgadzam się. Czy to wyklucza że jakiś człowiek może wziąć sobie teraz ten koncept i użyć go jako formę psychomanipulacji na kimś lub na sobie, aby realizowac jakieś cele? Uważam, że nie wyklucza. Uważam też, że trzeba być na to wyczulonym, dlatego o tym wspomniałam.
"There is no glory in being well-adjusted in a maladjusted society" — RSD Tyler
"Zgadzam się, ale no jednak też przyznaj mi rację". Ja kocham kobiety za Wasz upór. Kobieta, albo płacze, albo przegada problem, zasypie przykładami i nawet będzie wiercić dziurę w brzuchu, aby jej było na wierzchu".
Dla mnie godność to manifestacja zazwyczaj wewnętrzna. Jeśli zewnętrzna, to ja do nikogo nie apeluję, że ma mnie szanować. Po prostu wychodzę, omijam. Nie robię na nim nacisku. Po prostu ostentacyjnie olewam i wychodzę. Nie chcę mi się męczyć. To możesz sobie poczytać jako psychomanipulację, tylko manipulacja jest na jakiś zysk nastawiona. Ja go już nie znam, olałem, nie będę miał z tej osoby korzyści, czyli to nie manipulacja.
-----
W życiu nie chodzi o racje a o wibracje.