Witam was wszystkich.
Od jakiegoś czasu chodzi mi po głowie myśl, że tak naprawdę brakuje mi jednego czynnika w życiu, który by je definiował już w pełni. Nie mogę odkryć w sobie żadnego talentu, który nadał by sens życiu. Nie chcę mi się wierzyć żebym był kompletnym beztalenciem. Oczywiście, są rzeczy które potrafię robić lepiej lub gorzej, ale nie ma czegoś gdzie bym wyczuwał swój talent oraz chciał go rozwijać.
Jedni mówią, że z talentem trzeba się urodzić. Inni, że wystarczy praktykować coś po 10000 godzin by osiągnąć w czymś poziom mistrzowski.
Nie mogę znaleźć niczego co wprawi mnie w nastrój, że chcę więcej i więcej. Jedynie co mi na razie sprawiło taką przyjemność to poznawanie kobiet oraz rozmowa z ludźmi. Psychiatra chyba raczej już nie zostanę z uwagi na wiek. To tylko takie hobby.
Próbowałem się wieloma rzeczami zainteresować, ale póki co to cechuje mnie słomiany zapał. Nie kryję, że chciałbym odkryć w sobie coś co pozwoli mi się samemu utrzymać. Przeraża mnie perspektywa bycia szarakiem tyrającym od 7 do 17 i potem zdychającym z piwskiem przed kompem jak moi koledzy. To jest chyba mój największy strach...
Pisząc to dochodzę do wniosku, że dużą satysfakcję sprawia mi sport. Bieganie, siłownia itp. Może zostanę trenerem personalnym ? Dopiero raczkuję w tych kwestiach, ale wydaje się to być dosyć interesujące.
Jak u was było z odkryciem waszych talentów i osiąganiem w tych dziedzinach zadowalających rezultatów? Czy wiązało się to z wielkimi nakładami pracy czy może jednak był to czysty talent, który sprawiał, że nie mieliście żadnych problemów z dalszym opanowaniem danej dziedziny?
Ale jak to do cholery zrobić ?! Mam próbować każdej rzeczy? np. dzisiaj się zajmę pszczelarstwem a jutro pisaniem powieści?
Mam 25 lat, a czuję się jakby codziennie życie mi przeciekało między palcami. Niby coś robię, rozwijam się, ale to nie jest to czym chciałbym być. Najgorsze jest to, że nie wiem do czego mam dążyć. Chciałem się przemóc, poznawać nowe kobiety i się z nimi spotykać. Cel osiągnąłem. Teraz pora na kolejny. Niby to powinien być rozwój zawodowy, ale pod jakim kątem? Czy brnąć w zawód, którego jeszcze nawet nie spróbowałem wykonywać bo po powrocie z zagranicy szukam pracy czy spróbować czegoś nowego. Dużo tych "czy" niestety.
Sic Luceat Lux
No, a jak chcesz coś zrobić, skoro tego nie robisz? Do mnie np. pasja wpadła znienacka, w pobliżu była i pomyślała, że zajdzie Próbuj nowych rzeczy, może trafisz na coś co Cię zainteresuje. Przecież to nie musi być tak, że po 5 min stwierdzisz, że to będzie miłość Twojego życia. To jak z kobietami, czasem trzeba trochę poznać i wtedy możesz zostać w tym na stałe.
'powinien' być rozwój zawodowy? Kisex, proszę Cię Rób to co UWAŻASZ za stosowne, a nie to, co POWINNO się robić lub nie robić. Pierdol konwenanse Prosisz o to, abyśmy Ci życie ułożyli, a to Ty znasz siebie najlepiej. Mnie czy innych traktuj jako drogowskaz, ale zawsze możesz pójść inną drogą.
Powodzenia
Żyj chwilą, ale myśl perspektywistycznie
Hee, człowieku kiedyś nawet znalazłem książkę gdzie się jakieś testy rozwiązywało itd. Miała ona na sprawdzeniu jakiego typu człowiekiem jesteś i jakie masz w sobie mocne strony. Polecam, bo rozjaśnia trochę pogląd na te sprawy. Tytułu niestety nie pamiętam. Musisz wygoglować jakoś albo popytać w bibliotece. Co od siebie mogę Ci powiedzieć to to (może dziwnie to zabrzmi), żebyś wsłuchał się w siebie. Ty sam najlepiej o tym wiesz już dawno. Musisz jedynie to sobie uświadomić.
A ja uważam, że nie ma czegoś takiego jak talent.
W gruncie rzeczy, ludzie nie powinni uczyć się tego jak prowadzić biznes, podrywać dziewczyny czy zarządzać ludźmi, ale tego jak tworzyć, podkreślać i wykorzystywać autorytet, bo cała reszta to tylko jego przejawy.
I ja też uważam, że talent nie istnieje. Kisiex może pomyśl o biznesie jakimś
Dam Ci do myślenia
Podzielam zdanie kolegów powyżej. Jeśli chodzi o talent to uważam, że nie ma czegoś takiego. Bo czym jest talent przy CIĘŻKIEJ PRACY, poświęceniu, zaangażowaniu i konsekwencji??
No biznes to super pomysł jak się ma już pomysł na siebie z którego potem można czerpać. Chyba będę musiał się zaszyć na trzy dni i trzy noce i zagłębić w swój umysł by poznać siebie.
Ale jak to było z wami? W jaki sposób to odkrywaliście? Ktoś was ku temu popchnął czy jak?
Sic Luceat Lux
Zamierzam zostać żołnierzem. Niechcąco pokochałem kalistenikę (trzeba było przygotować grunt fizyczny pod sprawnościówkę) i tak jakoś samo wyszło.
Interesuje mnie psychologia, po prostu chcę wiedzieć jak ludzie działają. Mechanika mózgu jest dla mnie fascynującą rzeczą.
Żyj chwilą, ale myśl perspektywistycznie
Można mieć talent, zapierdalać w tym temacie, a i tak nie osiągnąć mistrzostwa. Czasem przypadek, szczęście też decydują. Przeraża cię "nudne" życie: praca, rutyna, piwko po pracy. Mnie też i dlatego rozwinąłem w sobie kilka pasji (nie każdy ma od tak swoją zajawkę, w którą się wkręci i świata poza tym nie widzi) ale czy te pasje sprawiły, że życie ma więcej sensu? Może pomyśl nad tym czy ma sens definiowanie siebie poprzez to ile się robi, można być wartościowym człowiekiem nie robiąc niczego niezwykłego i nie mając wielkich osiągnięć.
Ja próbowałem różnych rzeczy, tak jak mówisz raz pisałem powieść, raz bawiłem się w rolnika jeżdżąc na traktorze itd. W końcu wyklarowało mi się w czym najlepiej się sprawdzam, co mi najlepiej wychodzi i sprawia przyjemność. Druga sprawa to zmuszenie się do regularności, która może powodować jakieś dobre rezultaty (znowu rutyna wchodzi).
Talent nie istnieje. Możemy zostać tylko uwarunkowani w dzieciństwie. Jak np. Twój ojciec puszczał Ci Mozarta to jest duże prawdopodobieństwo, że zostaniesz muzykiem.
_____________________________________________________________
Osoba, która wiecznie mówi „tak”, nieustannie pomija osobiste potrzeby i powoli buduje w sobie ogromny gniew.
Co ty, dzieci się przecież tak często buntują przeciwko tym co rodzice im proponują.
Nie do końca, do pewnego okresu dziecko modeluje zachowania otoczenia nie zastanawiając się nad tym co jest złe, a co dobre. Jest duża szansa, że jeśli rodzice słuchają Mozarta, to i ono będzie go słuchać w przyszłości. Analogicznie, jeżeli chodzą z nim na lekcje gry albo, co więcej, sami grają, to istnieje wysokie prawdopodobieństwo, że i ono będzie grać. Na tej samej zasadzie uczymy się języka.
Choć w późniejszym wieku, tak jak mówisz, baaardzo często nie zgadzają się z rodzicami - to już inny etap i inne uwarunkowania.
________________________________________________________________
"Pamiętaj, że mamy do czynienia jedynie z myślami, a myśli mogą zostać zmienione. Gdy zmieniamy nasze myślenie, zmieniamy naszą rzeczywistość" - Louise L. Hay
Przeczytaj sobie o warunkowaniu i badaniach B.F. Skinnera (badania odnosi się też do ludzi). I tu mam namyśli niemowlaków, a nie dzieci przed czy w trakcie dojrzewania.
_____________________________________________________________
Osoba, która wiecznie mówi „tak”, nieustannie pomija osobiste potrzeby i powoli buduje w sobie ogromny gniew.
"Jedni mówią, że z talentem trzeba się urodzić. Inni, że wystarczy praktykować coś po 10000 godzin by osiągnąć w czymś poziom mistrzowski. "
Talent nie istnieje. Istnieje tylko ciężka praca. Jeżeli coś ci nie wychodzi to zastanów się czy wyciągasz odpowiednie wnioski i próbujesz wcielić je w życie. Zastanów się dlaczego innym wychodzi, co robią szczególnego. Szukaj sposobów...
Co do talentu, to sądzę, że jeżeli ktoś ma 'talent' to tak naprawdę tak go to jara, że wszystkie informacje wchłania jak gąbka, dlatego wyprzedza innych w tym temacie
Żyj chwilą, ale myśl perspektywistycznie
Jest tak jak czułem Trzeba próbować nowych rzeczy cały czas. W takim razie do dzieła. Mam nadzieję, że odkryję coś ciekawego w sobie co sprawi, że życie nabierze jeszcze większego kolorytu
Sic Luceat Lux
Żyjemy w takim świecie, że masz wiele ułatwień w zakresie znajdywania "talentu" - wiesz internety i te sprawy.
Próbuj różnych rzeczy. Są wypożyczalnie instrumentów, z których za młodu często korzystałem i skończyło się tak, że dziś gram sobie na kilku. Talent? Nie. Ciężka praca i konsekwencja w ćwiczeniach? Tak.
Jeśli oczekujesz, że gdzieś w tobie drzemie coś takiego, że pstrykniesz palcami i już będziesz w tym mega zajebisty bez nakładu pracy - sorry ale nawet Paganini jak zaczynał to darł skórę z kota na skrzypcach. Pewnych etapów rozwoju nie da się przeskoczyć. Jak spojrzysz na profesjonalne orkiestry to okazuje się, że praktycznie wszyscy grający tam muzycy uczyli się grać na swoich instrumentach jeszcze w przedszkolu. Ludziom łatwo jest powiedzieć - ten gość to musiał mieć talent - kiedy na scenę wychodzi solista i wycina kaprys dwudziesty czwarty z perfekcyjną artykulacją.
Talent w sobie tworzysz sam. Reszta to tzw. "predyspozycje". Wiesz ciężko zostać koszykarzem NBA mając 1,6 metra wzrostu. Ja zawsze powiedzienie "ten gość ma talent" rozumiałem jako posiadanie niesamowitych umiejętności - wypracowanych.
Znajdź coś co lubisz robić - reszta pójdzie łatwo. Postaw sobie realną poprzeczkę.
Próbuj różnych rzeczy i za każdym razem zadawaj sobie pytanie- czy coś mnie w tym fascynuje? Co to jest?
Możesz to sobie zapisywać i dzięki temu zobaczysz, co mniej więcej cię kręci. Dzięki temu, będzie łatwiej ci się ukierunkować.