hej chłopaki i dziewczyny.
Czy mieliscie kiedys sytuację, ze byliście fchuj ofensywni po rozstaniu? Albo ktos wobec Was?
Kminimy tu taki problem ze znajomą. Rozstanie bardziej z inicjatywy faceta, powód rozstania to pierdola (choć najprawdopodobniej zwiazany z brakiem akceptacji jego rodzicow wzgledem znajomej i skutecznym zatruwaniem przez nich relacji, mozna rzec).
Minęly 2-3 miesiące, a on wciaz ofensiw.
Czy zwiazane jest to z silnymi emocjami, ktore jeszcze nie wygasly? Czy o co tu cho? Jak myślicie? Zapraszam do dzielenia się opiniami!
Zwyczajnie jest niemiły, inironiczny,nawet rozmawiając o sprawach codziennych. Rozumiem bycie złym tydzień po rozstaniu,ale minęło juz sporo czasu
Miałem tak, że każde próby kontaktu ze strony eks odbierałem jako gierkę, albo po prostu czułem do niej po wszystkim dystans i niechęć, robiłem sobie jaja i byłem arogancki i niemiły. Taki sposób radzenia sobie z bólem rozstania myślę, i utwierdzanie się w przekonaniu o dobrej decyzji zakończenia.
Rozstałam się z byłym 4 lata temu. Mam o nim bardzo złe zdanie, teraz na takiego człowieka bym w życiu nie spojrzała. Gdyby się do mnie odezwał też pewnie byłabym niemiła.
Wolę to niż sztuczną uprzejmość.
Miałem taką byłą, z którą rozchodziłem się na trzy razy - z jej inicjatywy.
Za pierwszym razem oschłość i tak dalej, ale jak mnie zobaczyła w lokalu inną, to od razu skrzywiony ryjek i tylko łaziła w tę i we wtę i nazad i z powrotem żeby się zamanifestować.
W końcu mnie złapała jak byłem chwilę sam i zaciągnęła do siebie pod jakimś pretekstem, z powrotem do domu kawałek miałem, skończyło się jak się skończyło.
Za drugim razem podobnie, za trzecim już miałem dość gierek.
Związek później, widziałem że ona coś kręci z kimś, ale i tak pojawiała się w tym lokalu sama/z koleżanką, badała grunt. Nawet byłem poniekąd otwarty na zasadzie "co mi szkodzi", dopóki mnie nie zagadała któregoś razu tylko po to, żeby móc się dosiąść w zatłoczonym pubie i od razu ściągnąć całą ekipę - wliczając ówczesnego chłopa - do stolika. Tu się rozmowa urwała, więc wykonałem taktyczny odwrót bo na jaką cholerę będę z siebie robił narzędzie.
Kolejna była "przypadkiem" napatoczyła się na mnie po jakimś roku od zerwania.
Mały romans z tego wyszedł, ale miałem wrażenie że idzie w to tylko z braku innej opcji, więc urwałem kontakt.
Po paru miesiąc sprzedała mi historyjkę o wychodzeniu za mąż, nawet zrobiła "panieński" w moim ulubionym miejscu - specjalnie żeby się pokazać.
Także ten, dziękuję, postoję.
Ale to tylko moje odczucie - fakt jest taki, że po zerwaniu emocje muszą opaść, a to potrafi trwać latami.
Nie ma sensu się nad tym zastanawiać, lepiej wykonać w tył zwrot - naprzód marsz i nie oglądać się za siebie.
Skoro rozstanie z inicjatywy mężczyzny, to w jakim celu kobieta szuka z nim kontaktu? Rozstanie to rozstanie, nikt nie będzie się rzucał sobie w ramiona i świergotał radośnie jak ptaszki. A 2-3 miesiące to wcale nie jest tak długi czas, niektórzy potrzebują go więcej, żeby zebrać rozchwiane emocje do kupy, wiele też zależy o długości stażu i zażyłości jaka łączyła partnerów.
Według mnie, targają emocje. Moj były, który mnie zostawił dla innej tez mnie nienawidzi i w sumie z wzajemnością, mimo, ze minęły dwa lata.
Jest to w pewnym stopniu naturalne zjawisko, jeśli ktoś nas zranił, kumulują się negatywne emocje, w pewnym stopniu naturalny „‚mur” ochronny, z obawy, żeby ktoś nas nie zranił kolejny raz.
Zarówno ja, jak i koleżanka, dziękujemy wszystkim za poświęcony czas i odpowiedzi - te wyczerpujące i mniej wyczerpujące:)
Co do sensu napisania posta - wypracowywanie umiejętności rozumienia prostych mechanizmów psychologicznych, pomaga w radzeniu sobie z pojmowaniem tych trudniejszych i bardziej sensownych na dany moment. To po pierwsze primo.
Kiedy cos dotyczy nas personalnie i bierzemy pewne pewne rzeczy emocjonalnie, proste rzeczy przestają być proste. Co więcej, opinia znajomych nie wystarcza i innych opinii szuka się wszędzie. Głównie stąd wzięły się internetowe fora. To po drugie primo.
Z pierwszego primo wyciągnęłam juz pewne wnioski: drogi Pekinie, myślę ze szukasz atencji i aprobaty wsrod internetowej społeczności (mam nawet podejrzenia, dlaczego) - gratulacje, tym razem Ci się udało. Buziaczki!
znaczy się co, facet ją rzucił, po czym nie chce utrzymywać koleżeńskich relacji a wy rozkminiacie dlaczego? dobrze rozumiem?
A co do wyciągania wniosków, to niestety sam post a szczególnie opis ich relacji jak i samego zerwania jest na tyle lakoniczny, że trudno coś sensownego wywnioskować. Ale faktycznie sprawa może być wprost prozaiczna. Może po prostu koleś miał dość twojej koleżanki i ją rzucił pod byle pretekstem. A teraz zamiast zająć się własnym życiem i dać mu spokój to zawraca mu głowę. Sorry ale większość facetów jak zrywa z panną to nie po to aby się dalej kolegować. I teraz wyobraźcie sobie faceta z którym raz się spotkaliście a teraz nie daje wam spokoju, też byście byłe dla niego miłe i sympatyczne?
A propos zrywania kontaktu, tez jestem zwolennikiem tejże metody. Jeśli pisałby do mnie jakiś natręt lub osoba z ktorą nie chcę mieć kontaktu, po prostu urwałabym konwersację, a nie na siłę ciągnęła ją tylko po to, by dowalić drugiej stronie, zadawała trudne pytania, rzucała krzywdzącymi stwierdzeniami. A tak to mniej więcej wygląda z ex znajomej.
Po drugie, z tego co wiem, to była obustronna wielka miłosc. I jebnięcie. Nie przewidzialo sie kolezance, nie jest w ciemię bita, ma doswiadczenie z facetami, podoba sie im, nie jest needy w stosunku do nich. Wiec ufam, ze faktycznie bylo big love, jesli tak rzekla:)
Ehh dziewczyno/dziewczyny (bo nie wiem czy we dwie piszecie), czego tu oczekujecie? Jeśli faktycznie chcecie rady to napiszcie dokładnie od początku jak wyglądał ten związek, jak się zaczął, jakie były relacje i co dokładnie się stało, że się zesrało. Bo takie ogólniki jak wielka miłość, ofensywa byłego, czy brak akceptacji jest dla mnie tak zrozumiała jak ostatnie tłumaczenia premiera. Nie wspominając już w jakich sytuacjach codziennych ten jej były wykazał tą ofensywność, np. macie wspólnych znajomych i tam się spotkali i jej wygarnął coś, albo może razem pracują albo studiują co skutkuje, że czasem się widują. No i przede wszystkim jak ta koleżanka chce rady to niech sama założy tu konto i opisze dokładnie sytuacje, bo taka zabawa w głuchy telefon to o kant tyłka, no chyba, że faktycznie chodzi o ciebie a wstydzisz się przyznać, że facet cie rzucił.
Ok, przekażę koleżance, niech sie tu produkuje.
Nie, ja kocham Idziego, ktory nigdy mnie nie rzucił, a tylko raz wyrzucił przez drzwi (o, wstawie tu bloga o Idzim za 3 2 1).
Wiec nie jestem moją koleżanką, ale mieszkamy razem i mnie poprosila o wstawienie tematu. Odmówiłbyś koleżance?
No i bardzo dobrze, bo może się wreszcie dowiemy o co chodzi. A co do pomagania koleżankom i kolegom. Jeśli nie jestem w stanie pomóc lub sama prośba jest głupia i bezsensowna to nie mam problemu aby odmówić. A co do idziego czy jak mu tam, to fajnie, że wam się układa tylko co to ma do tego tematu?
ehhh, chlopaku. Idzi to byla glupkowata wstawka i gra slow. I ma to tyle do tego, ze nie jestem moja kolezanka, jak zazugerowales. I wcale nam sie nie ukalda z Idzim xp
Nie żebym się czepiał, ale dając wstawki i nawiązania do ludzi i sytuacji, które tylko ty znasz może skutkować brakiem zrozumienia I mam nadzieje, że jeśli koleżanka zdecyduje się opisać swój problem, to będzie bardziej elokwentna. No i przykro mi że jednak wam się nie układa, choć mogę się domyślać dlaczego.
Haha trafnie to ująłeś. Też się nie dziwię że się nie układa. Bo tutaj trzeba być jasnowidzem, żeby cokolwiek zrozumieć
Niektóre kobiety są po to, by je wielbić, inne – żeby je bzykać. Problem mężczyzn polega na tym, że ciągle mylą pierwsze z drugimi.