Witam,
Tematem moich rozważan jest piekna, o cudownych oczach i słodkich dołeczkach 17-nasto letnia dziewczyna(w moim wieku).
Podejscie do niej miało byc kolejnym... Podryw wyszedł całkiem dobrze, ba nawet bardzo dobrze, rzadko czuje ze zrobiłem niemal wszystko ok. tylko nie wiem czy mozna nazwac to podejscie udanym, gdyz nie dostałem numeru.
Po tygodniu zobaczyłem ja w autobusie(nie miałem jak sie dosiasc), wysiadłem z niego tam, gdzie wysiada ona. Wysiadła ja powiedziałem: Hej, masz chwilke? Bo porywam Cie na spacer =)
odziwo powiedziała ze ma wolny czas i spacerowalismy przez jakis czas do okoła bajorka bo tylko tak mozna to nazwac w mało uroczym parku. Jak sie okazało podejscie było udane gdyz wkreciłem jej ze jestem dosc znany i ze ja tez juz poznałem. Stwierdziła ze myslała o mnie cały dzien. Pierwsze spotkanie było klasyczne, pytałem o wszystko, chciałem ja poznać. Okazało sie ze nawet gdy zapada cisza było wyjatkowo zrecznie. Stwierdziłą ze jesli mozna z kims milczec to mozna z nim robic wszystko =).
Kolejny spacer... było juz gorzej ale po godzinnym spacerze po polanach gdy usiedlismy rozkreciłem sie i lekko eskalowałem dotyk a rozmowa szła mi na prawde gładko =)
Wyszedłem z rytyny na przytulaska. Z przytulenia nic (na powitanie chciałem pocałować ja w policzek równiez nic z tego, tak samo na pozegnanie) kiedy zrobiło sie na prawde izmno objałem ja jak siedzielismy, nie miała wiekszych sprzeciwów choc lekkie objekcie byly... ale gdy juz spacerujemy i kłade swoja reke na jej talie to momentalnie ja sciaga. Panowie na prawde sie staram, mowie jej przesłodkie i cudowne rzeczy, dotyk eskaluje kiedy tylko moge, ale robie to z rozwaga, zrecznie nie chce jej zraźic. Jednak czuje sie ten jej dystans, spytałem ja tak dyskretnie dlaczego taki dystans blabla... odpowiedz była krótka: "nasze spacery traktuje jako kolezenskie i chce zebys Ty traktował mnie jak zwykła kolezanke"
JA: "Wiesz ze nie moge bo nie jestes zwykła, jestes wyjatkowa"
- no to wyjatkowa, ale kolezanke.
wiec spytałem:
nie podobam Ci sie ?
-jestes przystojny a w Twoich oczach mozna sie zakochac (i tu cos w stylu) ale nie chce sie wiazac blablabla...
Podsumowujac zgadza sie na niemal kazda propozycje spotkania, raz chciałem z nia isc do kawiarni ale powiedziała ze nie ma ochoty na zamkniete pomieszczenie i dalej spacerowalismy...
pytanie kieruje do bardziej zaawansowanych co to za zachowanie? spotkaliscie sie z takim czyms? od razu mowie nie lgne do niej jak palant, nie jestem zauroczony, spotkania sa jak najbardziej normalne, ale nawet nie moge myslec o pocałowaniu jej, ba ciezko ja tak po prostu przytulic, probowałem jak sie tylko da na naprawde niebanalne sposoby prosze bez komentarzy typu: frajerze, ja zaciagam laski po 2 spotkaniach do łozka. OK zaciagasz, ale ona nie jest kurwa, na prawde robie co sie da, wykorzystuje to co sie dowiedziałem i moje skromne doswiadczenie, do tej pory w zasadzie niezawodne. Nie spotyka sie z nikim, mysle jedynie ze moze sie zakochała w kims ale to na prawde watpliwe. jak wyjsc z ramy kolegi, w która juz wpadłem ?!