Portal Uwodzicieli
Witryna poświęcona relacjom damsko męskim oraz budowaniu międzyludzkich więzi emocjonalnych.
Lorem ipsum dolor sit amet, consectetur adipiscing elit END.

(Prawie)idealnie

14 posts / 0 new
Ostatni
mateuszface
Nieobecny
Wiek: 20
Miejscowość: Kraków

Dołączył: 2011-10-19
Punkty pomocy: 75
(Prawie)idealnie

W końcówce 2015 poznałem dziewczynę, niska blondynka, niebieskie oczy, niewinna, skromna i dziewczęca, również dziewica, nigdy nie miała faceta. Poznaje ogólnie sporo kobiet, nie wyróżniała się jakoś szczególnie i nawet nie traktowałem jej jako tzw. "opcji", ale bardzo sie o mnie starała, więc dostała swoją szansę. Po kilku tygodniach spotykania, zabrałem ją na studniówkę. Głównie ze względu przez swoje złe wówczas towarzystwo(koleżanki) dziewczyna spiła się i krótko mówiąc zaliczyła zgona. Dzień później zerwałem z nią, wiadomo, powiedziałem, że potrzebuje dojrzałej kobiety, ze takie zachowanie jest nie do zaakceptowania i żegnam. W odpowiedzi tylko przeprosiny, błagania, krzyk i płacz.

Minął miesiąc, podczas którego ja zajmowałem się innymi kobietami, a Ona zajmowała się pisaniem i przychodzeniem do mnie, zebym dał jej szanse mimo tego, co zrobiła.

Po ponad miesiącu zrobiła coś co mi zaimponowało, pierwszy raz zamiast prosic, płakać, przyszła i powiedziała, że nie zgadza sie zeby to wszystko sie tak zakończyło, że to nie może być koniec. Nie od razu i bez większego entuzjazmu pozwoliłem jej odbudować to co zdążyła zepsuć.

Dowiedziałem sie, że na tej samej studniowce był jej kolega(swoją drogą, zajęty). Chciała go przytulic na pożegnanie, ale gość uderzył jej z językiem w usta. Odepchnęła Go, tak rzeczywiscie było - wszystko ok.

Miałem juz wiele kobiet, podczas gdy ja byłem jej pierwszym. Musiałem więc ją sobie jakoś 'wychować', żeby wszystko funkcjonowało jak powinno i żeby uniknąć jakiś dziecięcych zagrań.

Przez ponad 4 miesięce robiła dla mnie wszystko. Dosłownie wszystko. Seks na każdym spotkaniu, tydzień blowjoba jesli był okres(o nic nigdy nie prosiłem, sama do mnie przyjeżdżała, inicjowała każdy kontakt) Po drodze odwróciło sie ode mnie kilku kumpli(wielu jednak zostało) tak samo jak kolezanki w których towarzystwie kiedyś sie obracała, po czasie spędzonym ze mną sama z nich zrezygnowała i wiele zmieniła w swoim zyciu. Dotychczasowe przyjaciółki, rodzina, mówili jej, że bardzo sie zmieniła, zmieniła podejście do życia, spoważniała.

Prawdopodobnie przez 4 czy 5 miesięcy na każde 10 spotkań które ona proponowała, przypadało jedno moje. Prawie cała inicjatywa spadła na nią, ale była na tyle szczęsliwa, ze daje jej siebie, że nawet nie zwracała na to uwagi. Nigdy nie usłyszałem, że mogę się bardziej starąc, albo, że coś jest nie tak.

Wiele sie od niej dowiedziałem, nie było dnia, w którym by się do mnie nie odezwała i zawsze robiła to pierwsza. Interesowało ją moje życie, to czy zwyczajnie jestem szczesliwy, czy nie.

Po pewnym czasie usłyszałem, że mnie kocha. Przez nastepne tygodnie, że jestem najważniejszą osobą w jej życiu, że beze mnie by sobie nie poradziła(miała trudny okres w życiu), że nikt inny jej nie interesuje i nawet, że jestem jej pierwszym, jedynym i ostatnim. Wiadomo, że nigdy nie miękłem przy takich typu tekstach i zawsze jeszcze jakoś ją nakręcałem.

Zmieniła wszystko, dosłownie wszystko, mimo, iż wcale do niczego jej nie zmuszałem. Prowadziła się idealnie, rozsądniej dobierała przyjaciółki. Nie miała nawet kiedy mnie zdradzić, bo większośc czasu spędzała ze mną, stałem sie najważniejszym elementem jej życia. Wprowadziła mnie do swojej rodziny(co ja traktowałem z wielką rezerwą), zaczynano mnie traktować jako nowego członka rodziny(zachowywalem stosowny dystans) Jej rodzice bardzo mnie lubili i ewidentnie chcieli takiego zięcia. Wprowadziłem ją do swojego towarzystwa, Ona do mojego. Z czasem większośc moich znajomych stała się jej kolegami.

Wszyscy moi kumple byli zdania, że wygrałem jebaną loterię. Pytali jak ustawiłem dziewczynę w ten sposób, jak ją tak w sobie rozkochałem, jak mogę być po częsci draniem i wciąż sprawiać, żeby jeszcze bardziej sie jej podobać.

Dotarłem na tę stronę jakieś 6-7 lat temu. Od tego czasu wiele zmieniło się w moim życiu, a relacje z kobietami nieporównywalnie. Za każdym razem kiedy kończyłem jakiś związek, w momencie zerwania z kobietą wiedziałem już dlaczego to robie, co jest tego powodem, że na dłuższa metę to sie nie uda, lub, że po prostu to nie to. Kilka razy było ciężko i kilka tygodni zajmowało mi pozbieranie się, ale zawsze wychodziłem z sytuacji z twarzą.

Dziewczyna z którą się spotykałem była niesamowicie zazdrosna. Byłem jednak w stu procentach uczciwy. Dowiedziała się, ze kiedy z nią zerwałem po studniówce, miałem inne kobiety.

Te kobiety, kiedy bylem w związku, utrzymywały ze mną jakiś tam kontakt, powiedzmy kilka smsów na 2-3 tygodnie, pojedyncze niezobowiązujące rozmowy. Kilka razy w moim telefonie prawdopodobnie widziała, że mam z nimi jakis kontakt. Byłem jednak w stu procentach wierny i prędzej zerwał bym z nią i ustawił się z inną, niż ją zdradził.

2-3 tygodnie temu mielismy trudniejsze chwile. Okres się jej sp óżniał, mój od dawna zaplanowany wyjazd do Londynu pod koniec czerwca już się zbliżał. Miałem wyjechać na nawet 3-4 miesiące.

Przez cały ten czas zapewniała mnie, że dostała od życia najwiekszy prezent i byłem nim ja, że jestem najlepszą rzeczą w jej życiu i chociaż ciężko sie jej z tym pogodzić to zrobi wszystko, żeby utrzymać ten związek.

Mialem w głowie różne myśli. Z jednej strony z dziewczyny która ledwo mnie interesowała stała się istotną częścią mojego życia, a ja całym jej zyciem. Nigdy nie mówiłem, ze ją kocham, ale żyła wiedząc, że jest moja i wiedziała, ze jesli coś sie dla mnie liczy to tego nie zostawiam.

kilkanascie dni temu zapytałem jej, czy jest coś, jakiś fakt z jej życia o którym nie wiem, a gdybym się dowiedział, to to by mi sie nie spodobało i jeśli jest cos to ukrywa, to to jest ten moment w którym powinna mi powiedzieć.

Zaręczała mi, że mam wierną i oddaną kobietę, sam uważałem, ze przez to ze już kiedyś mnie zawiodła teraz szukam dziury w całym i po prostu czegoś się doszukuje.

W zeszły weekend poszliśmy na wesele, z jej strony. Na weselu po ponad 2 latach ochlałem się, odjebałem kilka rzeczy ale generalnie już na drugi dzień rano było w porządku.

Podczas poprawin miałem jej telefon. Tak po prostu naszła mnie myśl, żeby sprawdzic sobie z kim pisze.

W tym momencie pojawia się koleżka ze studniówki. Sporadyczne wiadomości, które on w 95% inicjował. Zapraszał ją na koleżeńską kawę, żartował, nawiązywał do tego, że juz kiedys prawie ją pocałował, a Ona BARDZO SUBTELNIE wtrąciła, że nic z tego bo jest zajęta. Ona przez caly czas, z tygodnia na tydzien przekładała tę kawę, ale gość nie odpuszczał. Rozkręcał się w swoich tekstach, żartując, że dostanie od niego po tyłku, nazywał ją swoim misiem yogi.

Finalnie nie doszło nigdy do żadnego spotkania między nimi. Miałem jednak na uwadzę fakt, że pytałem ją czy jest cokolwiek co przede mną ukrywa, a facet oferujący jej przytulanie i mizianie w ramach pocieszenia to ewidentnie jedna z takich rzeczy.

Spotkałem się z nią dzień po poprawinach, nie dając poznać, że wiem cokolwiek. Zapytałem ją kim dla niej jestem. Oczywiście - najważniejsza i najblizsza osoba na swiecie, kocha mnie.

Rzuciłem jej na twarz rozmowami które sobie skopiowałem, kazałęm jej czytać. Wyraziłem jasno, ze zostalem okłamany, upokorzony i oszukany. Że nie interesuje mnie, czy sie znim spotkała, czy nie, bo zakochana kobieta która nie potrzebueje nikogo innego na swiecie powinna jasno zaznaczyc granice koleżeńśtwa, lub olać typa, a nie zataić to przede mną.

W odpowiedzi był tylko krzyk, płacz, rzucanie się na mnie z pięsciami, ze to nie koniec, ze nigdy nie chciala sie z nim spotkac, ze nigdy by mnie nie zdradziła i że nie moge jej zostawic, bo sobie beze mnie nie poradzi.

Błagała nawet na kolanach Laughing out loud

Kazałem jej wziąć wszystkie jej rzeczy i wyjsc z mojego samochodu, wybiegła z rykiem. Pojechałem, otworzylem szybę kazałem jej wziac wszystko co jej i zniknać.

Wsiadła spowrotem, powiedziała, że nie zrobiła nic złego, że ja też pisałem ze swoimi koleżankami i byłymi, że zrywam z nią bo to moja wymówka przed wyjazdem bo nie wytrzymał bym 4 miesiecy na wyjezdzie i ze nikt nie pokocha mnie tak jak ona, że ciągle łudziła sie, że mimo tego wyjazdu damy sobie radę i mozemy byc dalej razem.

Powiedzialem, ze to koniec i do konca tygodnia chce wszystkie swoje rzeczy. Tydzień już się kończy, więc czeka mnie spotkanie z nią.

Z jednej strony:

Był to najlepszy związek z moim zyciu i nie boje sie tego przyznac, sytuacja spierdoliła sie bo zaczęło mi zależeć na utrzymaniu tego zwiazku. Nigdy mnie nie zdradziła, nie spotkala sie z nikim (trudno określić, czy zamierzała to zrobić po moim wyjeździe, czy nie.) Zmieniła wszystko w swoim zyciu tak jak chciałem, zrobiła dla mnie o wiele wiecej niz poprzednie kobiety. Można powiedzieć też, że teoretycznie wyszliśmy na 1:1 - bo i ja pisałem z koleżankami, tak jak ona pisała z nim.

Z drugiej strony:
Wyjezdzam, otwieraja sie przede mna nowe perspektywy i moge zdobywac nowe kobiety. Pisała w tajemnicy z typem, który ewidentnie był na nią na palony i nie zgasiła jego entuzjazmu.
Mogła traktowac go jako wyjscie awaryjne, nie wiem. Porównałem też daty, kiedy z nim pisała i zdarzyło się jej z nim pisać kiedy była w moim pierdolonym domu.

OD każdego z was mogę usłyszeć 'zrobisz co uważasz, stary'
ale nie o to chodzi.

Każdy z nas w kwestii spraw na których mu zależy traci troche zdrowy rozsądek. Nie wiem jednak czy utratą zdrowego rozsądku jest zerwanie z nią za dwuznaczne pisanie sobie z kolegą(przy czym zdarzyło mi się robić to samo z koleżankami, bez zamiaru zdrady), czy utratą zdrowego rozsądku jest w ogóle zastanawianie sie czy dobrze zrobiłem zrywając z nią.

Ta strona i wy, mniej czy bardziej doświadczeni PUAsi zawsze dobrze mi doradzaliście, czy to krytyką, czy uznaniem.

Chce poznać wasze spojrzenia na sprawę zanim sie z nią spotkam i zanim (najprawdopodbniej) ona poprosi o jeszcze jedną szansę.

czysteskarpety
Portret użytkownika czysteskarpety
Nieobecny
Wiek: 24
Miejscowość: 3miasto

Dołączył: 2014-11-06
Punkty pomocy: 2595

Moim zdaniem rzeczywiście tracisz zdrowy rozsądek. Zerwałeś z nią za to, co sam robiłeś. Zawsze w takiej spornej sytuacji trzeba się zamienić rolami. No zobacz, ty też pisałeś z laskami i to nawet z tymi z którymi byłeś(z tego co pamiętam tak napisałeś) i nie miałeś zamiaru jej zdradzać ani się z nimi spotykać więc dlaczego ją oskarżasz, że ona chciałaby się z nim spotkać. Albo masz pretensje, że nie gasiła jego entuzjazmu. Oj kobiety rzadko gaszą entuzjazm swoich piesków nawet jak są w związkach, je to cieszy że jest tam gdzieś jakaś psina która merda ogonkiem na jej myśl ale to nie oznacza, że z tą psiną chcą coś robić. BA! wręcz przeciwnie, te psiaki są prawie zawsze na przegranej pozycji. Wg mnie przesadziłeś.

Z drugiej strony jak czytałem jej opis to sobie myślałem, że bałbym się takiej laski. Chorobliwie zazdrosna laska w przyszłości może ci robić tak niewiarygodne jazdy, że będziesz się bał z domu wyjść żeby ci znów przy dzieciach nie zajebała jak wrócisz. No i te teksty, że bez ciebie sobie nie poradzi, te błagania i wszystko. Ojej jak mnie odrzuca taka życiowa niedorajda... No, ale co kto lubi, ja ci mówię, że z tą laską będziesz miał problemy w przyszłości, ale co do tego zerwania to uważam, że mega przesadziłeś.

Guest
Portret użytkownika Guest
Nieobecny
Starszy moderator
ModeratorWtajemniczonyTa osoba pomogła w składce na serwer

Dołączył: 2009-02-11
Punkty pomocy: 12898

jedyny jej błąd to fakt, ze nie powiedziała Ci o smsach.
Po tym, w jaki sposób zaprezentowałeś swoją postawę wobez niejh, związku, jej roidziny - wcale jej się nie dziwię. Wydajesz się facetem, ktory rzuci fochem z dupy. Wykorzystujesz fakt, ze lasce bardzo na Tobie zależy. Rozpieściłą Cię swoim zaangażowaniem. Ego urosło! Jestem wielki, jestem mocny, leci na mnie, owinąłem ją sobie wokół palca. Kiwnę paluszkiem i niunia leci.
W ch... słabe to jest. Bezczelnie chamskie.
Nie sztuką jest prowadzić związek na zasadzie pan- niewolnica. Bardzo wygodne, ale z czasem upokarzające dla drugiej strony.
Sztuką pokazac w takim ukłądzie zaangażowanie, zeby było 50/50, żeby dziewczyna pooczuła, ze jest przez Ciebie kochana, potrzebna. Ze dbasz o nią rownie mocno, jak ona o Ciebie. Ze w razie sytuacji konfliktowej bedziesz chciał rozwiązac problem.
Myslę, ze ona się boi. Boi, zeby bron boszszsz nie urazić pana i władcy. Wiem... faaaaajne to jest, prawda?
Ale ciekaw jestem co by się działo, gdyby to laska nagle stwierdziła, że dusi się w tej relacji, że to jednak nie to i zaczeła się dystansować.
Oj, już widzę ten temat na forum!

A więc chłopie - ogarnij się. Bo rzadko takie dziewczyny się spotyka.

________________________________________________________________
"Szczęście to łza, którą się otarło i uśmiech, który się wywołało."
Maxence van der Meersch
"ŻYCIE NALEŻY PRZEŻYĆ TAK, ŻEBY WSTYD BYŁO OPOWIADAĆ, ALE MIŁO WSPOMINAĆ"

mateuszface
Nieobecny
Wiek: 20
Miejscowość: Kraków

Dołączył: 2011-10-19
Punkty pomocy: 75

Dziękuję za ten wpis, w wielu kwestiach miałeś rację.

Moje ego przysłoniło wszystko, co powinienem mieć na uwadze.

Zwyczajnie przyzwyczaiłem się do tego, że kobieta zachowuje się idealnie, a gdy przydarzyło się coś 'wątpliwego' machinalnie wyolbrzymiłem sprawę.

Kiedy przeglądnąłem swoje rozmowy z innymi kobietami, które jasno dowiodły, że wszystkiemu co sie wydarzyło towarzyszyła moja hipokryzja wiedziałem, że kluczem jest zaufanie, które ona do mnie miała - a ja do niej nie.

Nie uważałem się jednak za kogoś lepszego od niej, że jest na skinienie palcem. Perfidnie wykorzystywałem jednak fakt, że dziewczyna po prostu jest we mnie zakochana.

Mimo wszystkich znajomości które wcześniej zawarłem, ten przeczył wszystkim przyjętym przeze mnie regułom i ideologiom. Było tak dobrze, że aż za dobrze i będąc znudzony czekaniem, aż dziewczyna w końcu coś zepsuje, sam znalazłem powód. To było słabe i nie miało wiele wspólnego z męskością.

Dwa dni temu spotkaliśmy się. Przez ponad 3 dni od zerwania byłem zaślepiony zawodem i nieuzasadnioną nienawiścią. Dopiero później otworzyły mi się oczy, w czym częśc z Was bardzo mi pomogła, za co bardzo dziękuje.

Zdecydowałem się z nią spotkać, była przygotowana na najgorsze. Napisała dla mnie list który zawierał chyba ze trzydzieści stron. Wrzuciłem go do rzeki i powiedziałem, że historia w nim zawarta jeszcze dobrze się nie zaczęła. Wrócilismy do siebie, lecz nie na zasadzie 'pozwalam Ci do mnie wrócić, bo zrozumiałaś swoje błędy'.

Niniejszym chciałem wyrazić swoją wdzięczność za metaforyczne strzelenie mnie po pysku powyższymi wpisami i sprowadzenie na ziemię, przez co doceniłem to co mam i zamiast się tego wyzbywać, póki będę pewien, ze warto, będę to pielęgnował.

Związek który współtworzę zasługuje chyba na osobny wpis na blogu, myślę, że analiza własnych błędów i postaw może pomóc niejednemu na tym forum.

pozdrawiam Smile

Guest
Portret użytkownika Guest
Nieobecny
Starszy moderator
ModeratorWtajemniczonyTa osoba pomogła w składce na serwer

Dołączył: 2009-02-11
Punkty pomocy: 12898

cieszę się... serio... Smile Powodzenia
A jak się urodzą wam kiedyś dzieci, to pierwsze ma mieć na imię Guest... a potem Elba i pozostali:)

________________________________________________________________
"Szczęście to łza, którą się otarło i uśmiech, który się wywołało."
Maxence van der Meersch
"ŻYCIE NALEŻY PRZEŻYĆ TAK, ŻEBY WSTYD BYŁO OPOWIADAĆ, ALE MIŁO WSPOMINAĆ"

BoLo
Nieobecny
Płeć: mężczyzna
Wiek: 25
Miejscowość: Dolnyslask.

Dołączył: 2015-06-09
Punkty pomocy: 157

Serio coś Ci się w głowie powaliło:D jakis typ do niej pisze, a Ty kazesz jej sie wynosic. Taki zrobil sie z Ciebie samiec alfa, ze zamiast jej powiedziec, ze nie chcesz byc w zwiazku bo wyjezdzasz, szukales na sile jej winy. Do tego tak blachy powod. Moze napisala mu zeby sie odwalil tylko nie zauwazyles? Jak ktos tak poniza kobiete nie jest prawdziwym facetem:)

witkacy
Portret użytkownika witkacy
Nieobecny
Wiek: 22
Miejscowość: Warszawa

Dołączył: 2014-11-07
Punkty pomocy: 274

Bije po oczach twój problem z samooceną oraz oczywiście jej problem z samooceną. Taki typowy toksyczny związek. Jesteście uzależnieni od siebie. Ona od bycia pomiataną a ty od górowania nad kimś. Smutny jest taki związek, że też ty tego nie widzisz.

Elba
Portret użytkownika Elba
Nieobecny
Wiek: pełnoletnia
Miejscowość: Śląsk

Dołączył: 2014-11-07
Punkty pomocy: 1718

Tragedia
I Ty i ona i ten Wasz toksyczny związek.
O niej się nie wypowiem, bo nie ma jej tu i znamy ją z Twojego opisu, ale na jego podstawie można wysnuć parę wniosków o Tobie.

"nawet nie traktowałem jej jako tzw. "opcji", ale bardzo sie o mnie starała, więc dostała swoją szansę (...) Nie od razu i bez większego entuzjazmu pozwoliłem jej odbudować to co zdążyła zepsuć." - co za obrzydliwie protekcjonalne, pogardliwe i poniżające podejście do drugiego człowieka. Ohyda. Dno. Żenada.

"Musiałem więc ją sobie jakoś 'wychować', żeby wszystko funkcjonowało jak powinno i żeby uniknąć jakiś dziecięcych zagrań" - a kimże Ty jesteś? Mentorze z Bożej łaski.

I wydawałoby się, że jesteś taki zajebiście pewny siebie, że ona Cię wielbi i kocha itd...
Sraty taty...

Kontrolujesz telefon. I to jest clou.
Ta Twoja pewność siebie, to poczucie zajebistości - to zwykła wydmuszka podszyta strachem. I tyle.

Masz wszelkie predyspozycje, żeby stać się (o ile już nie jesteś) paskudnym psychicznym przemocowcem, wykorzystującym czyjeś słabości żeby podbudować swoje wątlutkie ego(dziewczyna ewidentnie zaburzona, nikt normalny nie daje tak sobą poniewierać, płaszczyć się, poniżać, kręcić wokół pana i władcy, myć mu buty włosami i klęczeć przed nim - WTF?).

Normalny człowiek nie pozwala na to, żeby ktoś inny upadlał się przed nim. A już się z tego cieszyć? Co z Tobą?
Bawi Cię, że ona klęczała przed Tobą?
Czy nie pojmujesz, że ona ma problemy, a Ty chyba jeszcze poważniejsze?
Weźże pogadaj z kimś ogarniętym i pojmij, że ten Wasz układ - Pan i Suka - jest chory (są takie układy, ale gdy obie strony umawiają się na takowy), a Ty popracuj nad sobą, żebyś nie musiał podpierać ego czyimś poniżaniem się.

vanarmin
Portret użytkownika vanarmin
Nieobecny
Płeć: mężczyzna
Wiek: 30
Miejscowość: Lublin

Dołączył: 2011-11-20
Punkty pomocy: 867

Żal Ci dupę ściśnie jak ktoś inny będzie pukał Twoją laskę. Doceń co masz. Wychowałeś sobie ją po swojemu, a teraz coś Ci nie pasuje i szukasz na siłę czegoś by się jej pozbyć.
Trafisz na jędzę to zmienisz zdanie.

"To co mówi kobieta jest jak chmura wędrująca po niebie: dobrze uformowana i spójna, a po chwili nie do poznania"

Konstanty
Portret użytkownika Konstanty
Nieobecny
Ta osoba pomogła w składce na serwer
Płeć: mężczyzna
Wiek: 33
Miejscowość: 3city

Dołączył: 2014-03-13
Punkty pomocy: 3523

O kurwa, jebnięty jesteś? Smile

Zapachniało narcyzem. Współczuje pannie, bo potraktowałeś ją jak szmatę. Do tego masz z tego bekę, żałosne. Najbardziej uderza w tym wszystkim to, że wydajesz się zupełnie nieświadomy swojej lewizny. Czyli podręcznikowo, ale ciii... Smile

____________________________________________
"Umysł jest jak spa­dochron. Działa tylko kiedy jest otwarty" - Albert Einstein

romanek
Portret użytkownika romanek
Nieobecny
Płeć: mężczyzna
Wiek: Odpowiedni
Miejscowość: Warszawa

Dołączył: 2012-03-15
Punkty pomocy: 709

zatęsknisz jak poznasz swoją nową dziewczynę, która tylko jak Ci się noga potknie, a to w pracy, a to trudny okres etc. to wypnie dupsko w pierwszym lepszym klubie temu " bardziej ogarniętemu i odpowiedzialnemu"

powodzenia !

Bloy
Portret użytkownika Bloy
Nieobecny
Wiek: 000
Miejscowość: Śląsk

Dołączył: 2015-07-30
Punkty pomocy: 200

Najlepiej jak dasz lasce na spotkaniu linka do komentarza od Elby w twojej sprawie, bo ty jeszcze znajdziesz kobiete, ktora moze nauczy cie nieco pokory, ale ona moze miec gorzej z zebraniem sie do kupy.

gdy to ona się zastanawia-wygrales
gdy ty...zaopatrz się w apap bo pewnie będzie ja glowa bolec