Witam, skończyłem technikum. Zdobyłem dyplom technika, napisałem maturę. Mam zamiar iść na studia. Lecz muszę zarobić 7 tys. zł by móc zamieszkać w mieście w którym będę studiował. Kredyt będę brać, ale te 7k jest potrzebne by kupić niezbędne rzeczy, oraz mieć trochę kwitu na czarną godzinę.
Miałem już wybraną firmę w której będę pracował. Warunki w tej firmie odpowiadają mi. Lecz gdy poszedłem okazało się że nie przyjmują osób na krótki okres czasu. Babka powiedziała że może zadzwonią jak coś się znajdzie. Lecz wątpię. Strasznie się załamałem, byłem pewien że na 100% zostanę przyjęty. O pracę pytałem się zaraz po maturze. Do dziś siedzę i nie wiem co dalej. Rok temu pracowałem w firmie która produkuje plastikowe części do zabawek dla dzieci. Lecz nie odpowiadało mi tam stanowisko pracy. Ponieważ nie było ono stałe. Codziennie pracowałem z innymi ludźmi i na innych maszynach. Gdyż byłem przenoszony na inne działy. Inne nowe osoby również tak samo miały. Przepracowałem tam całe wakacje. Było kilku Sebiksów, lecz oni wymiękali po kilku tygodniach i się zwalniali. Przenoszono nas dlatego że codziennie było inne zapotrzebowanie na części. Gdy byłem ostatni raz w tej pracy obiecałem sobie że nigdy tam nie wrócę. Szef ostatnio dzwonił do mnie i chciał bym wrócił do nich. Lecz ja odmówiłem pod pretekstem wakacji. W sumie wystarczy że dzwonię i mam tą pracę. Na oku mam jeszcze jedną pracę. Jest to praca w sklepie na kasie. Wcześniej pracował tam mój kuzyn. Praca mu się tam podobała, lecz pokłócił się z kierownikiem i zwolniono go. Pomimo tego myślę że mogę zostać tam przyjęty. Ale trochę się boję że nie dam sobie rady. Że namieszam z wydawaniem reszty itd. Pomimo tego że w szkole dawałem sobie bardzo dobrze radę, jak i w pracy z fabryce z zabawkami. Miałem też kiedyś praktyki w ośrodku zdrowia jako IT. Pracodawca był zadowolony.
Nie wiem co robić. Nie chcę by moje marzenia o studiach poszły w zapomnienie. Niestety jestem skromnym i nieśmiałym człowiekiem, który boi się nowych doświadczeń.
Miał może ktoś podobną sytuację?