Siema. Z PUa jestem już zaznajomiony prawie od początku podrywaj.org , kiedyś mam wraznie bylo latwiej poznawac kobiety na przyslowiowe zwykle "czesc, zauwazylem cie na ulicy i mam ochote cie poznac" Teraz wg mnie PUA i rozwoj osobisty stały sie zbyt popularne i wiekszosc mlodych ludzi zna nasze tricki. Teraz podejscie do nieznajomej kobiety i wypowiedzenie standardowej formułki PUA jest czymś normalnym i wiele kobiet wie ze to formułki wyczytane z neta. Czy uwazacie jak ja ze teksty pua przechodza powoli do lamusa? Że potrzeba czegoś nowego?
Chce tylko wyrazić swoją opinie, ze po prostu z moich obserwacji PUA powoli odchodzi do lamusa i teraz gdy podejdziesz do laski z takstem "hej podobasz mi sie" to widać że ona zna juz ten jakze prosty tekst i wie ze ma doczynienia z gosciem ktory cos tam sie w necie obczytal i cos probóje. A jak wiadomo na te najlepsze foki standardowy wyczytany podryw jest malo skuteczny
Wydaje mi się, że tak ludzie poznawali się od zawsze i jeszcze przez długi czas będą (o ile nie przejdziemy do czysto wirtualnego życia). Wiadomo, że są teksty, które są już mocno nieświeże, ale prosta metoda na to - wymyślać swoje. Nikt Ci nie zarzuci, że jest oklepane, będzie spójne z Tobą i będzie przynosiło efekty.
No bo niby z jakiego powodu, jeżeli atrakcyjny dla danej kobiety facet zagada do niej w akceptowalny społecznie sposób, to ona ma nie być zainteresowana? "Bo tak"?
Niby do wyrywania standardowych lasek taki prosty tekst jak "hej podobasz mi sie" bedzie zawsze na czasie. Ale kiedys taki tekst robił mi sie wydaje furrore i było rade na to wyrwac duzo wiecej niz teraz.
Dziewczyny mają lecieć na Twoje teksty zamiast na to jaki jesteś, co umiesz, potrafisz? No to się nie udawało przecież nigdy - przynajmniej mnie w realnym uwodzeniu , w necie dobry tekst może i coś zdziała
W mojej opinii teksty są oklepane i co? "Cześć podobasz mi się i chciałbym Cię poznać" - można to powiedzieć na 1000 sposobów, ale jeśli przy tym wyrażasz PRAWDZIWĄ FASCYNACJĘ dziewczyną i ona też to czuje to oklepany tekst jest i tak świetny.
Bo widzisz, tekstów można nawymyślać tysiące, możesz jechać na cudzych openerach, patternach, ale to wtedy udajesz kogoś kim nie jesteś. Jak zaczynasz wymyślać swoje teksty, przestajesz udawać "USERA X Z PODRYWAJ.ORG" to wtedy wszystko i tak wchodzi. Sam pewnie doskonale wiesz, że to PUA to trochę ściema i chodzi o rozwój; rozwijasz się sam, rozwija się Twoja osobowość, budujesz charakter, wartość w oczach ludzi i wtedy doskonale wiesz, że Twoje teksty nie są oklepane, bo są Twoje - nawet jeśli podobne do tych z neta.
To normalne że o czym wszyscy wiedzą to nie działa.
Narząd nie używany staje się nie użyteczny
Ja pierdolę...
A może Jeremy deczko się zestarzałeś? Jeśli jesteś od początku podrywaj to już 18 lat zapewne nie masz, a uwierz mi że czego innego kobiety się spodziewają od nastolatka, czego innego od dojrzałego mężczyzny.
chyba ludwik troche trafiasz w sedno
W takim razie nastolatki nie są jeszcze przyzwyczajone do podejścia PUA i jest to dla nich coś pociągającego? Trzeba to wykorzystać pókim młody
Nie określiłbym faceta korzystającego z wyuczonych formułek mianem PUA. PUA to ktoś kto jak sama nazwa wskazuje jest artystą w tym co robi, wie co i kiedy powiedzieć, czuje się pewnie nawet jeśli dostanie shittest do zbicia, jak np. odpowiedź dziewczyny, że ktoś tu korzysta z internetu do podrywu
Generalnie zawsze jak zagaduje do dziewczyny, to na luzie i a propos czegoś co akurat mi chodzi po głowie i póki co zawsze działa. Chociaż nie podrywam w klubach, a na ulicy, co też jest moim atutem w oczach dziewczyny.
Tyler z rsdnation wypowiadał się kiedyś na temat wyuczonych formułek. Pewnego razu znalazł się na imprezie bogaczy, wszędzie dookoła były same SHB, a on, wtedy już doświadczony podrywacz, miał problemy żeby zagadać do więcej niż jednej laski. Pomieszczenie było na tyle małe, że wszyscy słyszeli jego wyuczone formułki i pozazdrościł innym facetom, którzy bez wiedzy o podrywaniu zaciągali je do łóżek z większą skutecznością niż on. Nagle z doświadczonego i zasłużonego podrywacza stał się początkującym.
Dodam też że proste openery wcale nie są w mojej ocenie złe i nie wychodzą z mody nigdy. Człowiek jak zaczyna kombinować, że musi to być jakiś najbardziej nietuzinkowy opener jaki dziewczyna usłyszała w życiu to się zaczyna niepotrzebnie stresować, a lepiej powiedzieć coś zwykłego na luzie, niż na spięciu walnąć piękną poezję!
"hej/cześć, spodobałaś mi się, dasz mi swój numer/ umówimy się gdzieś?" to recepta na flake'a. Dobre podejście i solidny numer to 5-10 minut rozmowy.
A w Warszawie co jakiś czas ktoś mnie zagaduje, więc chyba jednak się nie chowamy.
Nie zrozumiałeś o co chodziło Testovironowi, który zwrócił uwagę jak to wszędzie goście rozpisują się o podchodzeniu na ulicach, czy to w galeriach handlowych do przypadkowych dziewczyn. Natomiast według jego obserwacji, faceta który działa w ten sposób widzi raz na rok. Mam identyczne odczucia, a jestem bezpośrednio związany z Warszawą od blisko 10 lat(codziennie jeżdżę komunikacją, jestem w centrach handlowych, chodzę ulicami i takich "podrywaczy" przez niemal dekadę policzyłem na palcach jednej ręki). Licząc mieszkańców stolicy i miasta ościenne wyjdzie nam, powiedzmy 2.5 miliona ludzi. Ilu mężczyzn regularnie dzień w dzień zagaduje na ulicy do nieznajomych kobiet? Pięciu? Dziesięciu? Dlatego też rozśmieszył mnie Twój post sprzed jakiegoś czasu, że trzeba bezwarunkowo napisać do poznanej panny smsa po godzinie/dwóch, bo przecież zaraz podejdzie do niej kolejny adorator... Mam masę atrakcyjnych koleżanek, które otwarcie mówią mi, że nigdy nie poznały w ten sposób faceta.
Zastanówmy się dlaczego odnotowujemy takie proporcje. Oczywiście prawdą jest, że Polska to nie Włochy, Francja czy Hiszpania. Tam możemy zaobserwować diametralnie inne podejście do nawiązywania nowych znajomości z ludźmi. Natomiast w moim mniemaniu najważniejszy powód to...skuteczność takiego postępowania. Rzecz jasna, Ty o tym głośno nie będziesz pisał. W końcu "coaching" to jedna z form Twojego zarobku. Jednakże spójrzmy teraz prawdzie w oczy.
a)Jesteś gościem, który przykłada ogromną wagę do relacji damsko - męskich (m.in. czytasz dużo fachowej literatury anglojęzycznej, spostrzeżenia uznanych podrywaczy z całego świata). Powiedzmy, że jesteś w tym zakresie profesjonalistą - a co!,
b)Jesteś mężczyzną, który ma/miał dobrą pracę (praca w dziale IT),
c)Jesteś facetem z zainteresowaniami( np. perkusja, podróże po świecie, motocykl),
d)Jesteś kolesiem z dużą muskulaturą (wystarczy spojrzeć na wrzucane przez Ciebie zdjęcia).
Jak łatwo wywnioskować z tonu Twoich postów, najważniejszym celem każdej podjętej rozmowy z dziewczyną powinien być dla nas seks. Mam wrażenie, że to jedno słowo mógłbyś odmieniać wszędzie i notorycznie. Nie rozumiesz, że np. można mieć koleżankę, z którą nie mam ochoty się "przespać". Nie jeździsz do innych państw podziwiać np. budapesztański Budavári Palota tylko na, jak to zgrabnie nazywasz "seksturystykę". Nie oceniam - każdy ma swoje życiowe priorytety. Natomiast mając powyższe na uwadze, policzyłem Twoją skuteczność w przekroju czterech ostatnich lat(seks/liczba podejść za dnia):
2013: 0%
2014: 0,82%
2015: 1,33%
2016: 1,50%
Pragnę zaznaczyć, że "próbka" tego eksperymentu wydaje się naprawdę solidna - grubo ponad 2500 zagadanych przez Ciebie niewiast. Jasne, optymista krzyknie podekscytowany: "tddaygame cały czas notuje progres!". Mimo subiektywnie oceniając Twojej wysokiej SMV (uwodzeniowa nomenklatura), skuteczność takiego postępowania była jest i niestety zawsze będzie bardzo nikła. I nie zmieni tego nawet fakt, gdy w wieku 40 lat dobijesz do 3%
Chciałbym podkreślić, że to nie jest żaden atak na Twoją osobę. Doceniam to, że nie wstydzisz się publikować takich statystyk w porównaniu do innych ludzi z tej "branży". Za to masz dużego plusa. Jednak ad rem, takie statystyki są smutną rzeczywistością. I nie ma co się przesadnie szarpać z tego powodu. Narkoman też gwałtownie zaprzecza, gdy mu się wspomni o jego wyniszczającym nałogu.
Reasumując, nie chodzi Tomek o to, że ktoś z tego czy innego forum zagadał do Ciebie w Złotych Tarasach czy na stacji metra Centrum. Chodzi o to całe zjawisko, które opisałem powyżej.
- polska mentalność - fałsz, reakcje na "zagadanie na ulicy" są w 95% pozytywne
- dużo dziewczyn autentycznie się spieszy - fałsz, może z 20% faktycznie "nie ma czasu", ale jeśli są zainteresowane to i tak pogadają te parę minut
- strach przed podaniem numeru - fałsz, jeśli się spodobał, to nie ma tego strachu
W lutym odpaliłem Tindera i przespałem się z dwiema laskami. Niestety, sporo tych, z którymi się spotkałem była na tyle słaba, że skracałem randki i się ewakuowałem. Najlepsza laska z Tindera jest słabsza niż najsłabsza laska z daygame'u.
Co do "innych sytuacji" - zgadzam się, umiejętności wyrobione "na ulicy" zdecydowanie pomagają podrywać wszędzie w podobnych sytuacjach społecznych. Nie w klubie, nie w barze, ale na siłowni, w kolejce do kasy, w hostelu, gdziekolwiek.
Trzeba uświadomić sobie, co ja (i inni "PUA-si") próbujemy osiągnąć: chcemy sypiać z dziewczynami, które są młodsze i bardziej atrakcyjne od nas, a do tego do seksu chcemy doprowadzić możliwie jak najszybciej. To NIGDY nie będzie miało wysokiej skuteczności. 3-4% to jest "world class".
Inna sprawa, że jest to demonizowanie poświęconego na to czasu, bo te kilkadziesiąt podejść, jak ktoś się uprze, można zrobić w tydzień. Czy tydzień to dużo, żeby przespać się z młodszą i bardziej atrakcyjną dziewczyną?
Co do tego, dlaczego nie ma na ulicach pełno daygamerów, sprawa jest prosta - masa ludzi nie wytrzymuje ciągłych porażek, które na początku są na porządku dziennym, wielu robi to od przypadku do przypadku, a jeszcze więcej... znajduje sobie kogoś i olewa cały ten daygame, pakując się w związek. I często robią bez pojęcia jak go utrzymać, a gdy się rozpadnie - znajdują sobie następna, i tak w kółko.
Czy zagadują dzień w dzień? Nie, tylko osoby, dla których jest to zajęcie/hobby. Czy zagadują w ogóle? Tak, a niektórzy nawet nie wiedzą, że to daygame.
No i dwa offtopy:
"Nie rozumiesz, że np. można mieć koleżankę, z którą nie mam ochoty się "przespać"."
Tego akurat nie rozumiem. 99% dziewczyn nie ma zainteresowań, które się pokrywają z moimi. Ba 99% atrakcyjnych kobiet nie interesuje się niczym ciekawym.
A mając do wyboru wypić piwo z nieatrakcyjną dziewczyną i ze znajomymi - wybiorę znajomych. Mając do wyboru wieczór z nieatrakcyjną "koleżanką" i seks z atrakcyjną kobietą - wybiorę seks z atrakcyjną kobietą.
"Nie jeździsz do innych państw podziwiać np. budapesztański Budavári Palota tylko na, jak to zgrabnie nazywasz "seksturystykę"."
Będąc w Budapeszcie więcej czasu spędziłem w łaźniach niż daygame'ując, także pudło.
"Bardziej atrakcyjne" czyli w nomenklaturze Krausera - Younger, Hotter, Tighter. Młodsze, ładniejsze, nierozwiązłe - z takich kobiet cieszymy się najbardziej (no bo co to za sukces "zdobyć" starszą o 5 lat kobietę, która ma z 200 partnerów na liczniku?).
Wszystko zależy od tego, jak zdefiniujesz "atrakcyjność". Jeśli liczbą dostępnych na wyciągnięcie ręki partnerów seksualnych (albo nawet liczbą osób płci przeciwnej zainteresowanych seksualnie), to każda "atrakcyjna z wyglądu młodsza laska" będzie wyżej od "30 letniego chłopa, który doszedł do czegoś w życiu".
Kto kłamie częściej ? Kobiety czy mężczyźni ?
Co do podchodzenia na ulicy to z obserwacji i rozmów z koleżankami (Warszawa +/- 20 lat) stwierdzam, że te bardziej "imprezowe" dziewczyny, które co chwile lecą do klubu na domówki itd. są już trochę przyzwyczajone do podejść i nie robią na nich takiego dużego wrażenia. Natomiast w przypadku tych, które nie wychodzą tak często na miasto albo były w 2-3 letnim związku oraz nie miały zbyt wielu facetów jest ten efekt wooow i na nich to robi duże wrażenie.