Wg Was warto studiować dziennie?
Pomijając znajomości, życie studenckie i inne takie.
Warto posiadać wyższe wykształcenie?
Ogólnie myślę o kierunkach matematycznych, technicznych, ekonomicznych. Wydaje mi się że to zmarnowane 5lat po to, aby mieć tylko tytuł mgr i nie mieć żadnych kryjących się za tym kompetencji ,i że lepiej rozwijać się już teraz we własnym zakresie i zarabiać pieniądze w pracy jaka jest. Ale czy brak wyższego wykształcenia będzie mnie z góry przekreślał w ubieganiu się o lepszą pracę?
W polsce teraz kazdy idzie na studia, ja bardzo zaluje ze nie poszedlem do zawodówki/technikum i mialbym zawód wyuczony, a takto po liceum wszyscy na studia biegaja , a potem wyjazd za granicę. Może coś zaocznie + zdobywanie doswiadczenia w danej pracy w tygodniu?
Jeżeli masz pytania - pisz PW
jak już się dostałem na pierwszy semestr, to wykorzystam to, że mam status studenta i zatrudnię się na praktyki/staż tam tak mają, że wymagają od studenta dziennego dyspozycyjności pn-pt 8h dziennie, hehe. A weekendy praca. Alternatywnie zamiast zdobywania doświadczenia mogę się brać za języki programowania, języki obce i sprzedaż/nlp albo robić to równolegle jeśli praktyki mi nie będą zabierać całego etatu
Nie trzeba być studentem by wyrywać studentki jeśli to cię trapi
"pierdol to i rob swoje, a jak jestes nieszczesliwy to cos zmien.
ten ktory jest ciagle szczesliwy musi się często zmieniać." - skaut
nie trafiłeś. Studentki już wyrwałem, a studia mi przeszkadzają w domykaniu;)
W ubieganiu sie o lepsza prace rzeczywiscie potrzebne jest wyzsze wyksztalcenie ale tylko do procesu rekrutacji. Ja uwazam, ze nie wazne czy idziesz na studia i na jakie a wazne jest to co robisz ze soba i czy rozwijasz swoje kompetencje. Idac na studia musisz to lubic bo z autopsji wiem ze jak Ciebie nie interesuje dany kierunek to skoczysz studia tylko z musu i gowno bedziesz po nich umial. Papier guwno daje. Skill sie liczy i to co umiesz i musisz sie umiec sprzedac na rozmowie kwalifikacyjnej. Inzynier wystarczy moim zdaniem. Szkoda czasu na Mgr Znam duzo ludzi po studiach a robia po budowach albo wyjezdzaja do Anglii. Wszystko zalezy od Ciebie. A tak w skrocie to skonczyc studia ale w czasie studiach uczyc sie i praktykowac to co lubisz dajmy na to sieci komputerowe. Na sieciach sie znasz a papier inz/mgr potwierdza to co umiesz dla pracodawcy w procesie rekrutacji.
"idź wyrzuć śmieci"
okej, dzięki za odpowiedź. Wyższe wykształcenie jest potrzebne czy konieczne? bo to jest różnica
właśnie cały czas mnie zastanawia jak można nabijać sobie skille równolegle zdobywając papier z uczelni. Dla mnie albo jedno albo drugie nie mam na tyle energii, a nie będę tego robić kosztem np życia towarzyskiego czy pasji, bo ta mnie tylko cieszy ostatnio.
mógłbyś wnieść jakąś treść do tematu?
Warto je miec jesli mierzysz wysoko. Bez niego tez dasz Sobie rade ale moim zdaniem jesli chcesz zostac w Polsce i miec dobra prace lub robic kaiereere to jak najbardziej polecam Ci zrobic wyzsze wyksztalcenie wraz z Mgr. Kwestia zmotywowania. Ja godze studia i rozwiajanie skilla. Jak na studiach masz programowanie, sieci komputerowe, bazy danych to wybierasz to co najbardziej Ciebie interesuje. Ciebie na przyklad interesuje programowanie to wybierasz programowanie C++ C# Jave i inne i sie w tym szkolisz. Jest mnostwo kursow szkolen w internecie za darmo a reszte przedmiotow zdjaesz na taka ocene na ile jestes ambitny.
"idź wyrzuć śmieci"
A co jeżeli interesują mnie kobiety, co mam studiować? Kobieciarstwo? A w międzyczasie doszkalać się na kursach robienia minet i startować w konkursach na najszybszą palcówkę? Śmiech.
Dla mnie to bez sensu, ilu z was/waszych kolegów tak na prawdę nie miało zainteresowania które powiązać się dało z nauką, pomimo tego poszli na studia (bardziej z przymusu niż z pasji) i obecnie świetnie im się powodzi?
Jestem zdania, że czasami trzeba się zmusić do pracy, niekoniecznie tej która nam się podoba, po to żeby w przyszłości zbierać z tego plony.
Widzisz, idę o zakład, że 70% nie wie co chciałoby robić w przyszłości wybierając uczelnie.
Co do tematu - czy warto iść na studia? Nikt nie wie co Ci przypadnie do gustu, jeden woli siedzieć w sali wykładowej i zdobywać wiedzę, inny zarabiać w tym czasie pieniądze na budowie.
w grę wchodzi tylko pszczelarstwo, na drugim roku możesz wybrać bzykanie jako specjalizację
Zgadzam się z Anakrym. Swoją przygodę ze studiami zacząłem dokladnie 2 lata temu. Przez te 2 lata dwa zupełnie różne kierunki na studiach dziennych. Co mi dały te studia? Bardzo mocny łeb do picia, masę długów i umiejętność kombinowania zeby za jak najmniejszą kwote coś zjeść i sie dobrze najebac. Jeżeli ktoś chce dobrze pójść w melanż i przeżyć przygode życia to polecam zmarnować ten jeden rok życia. Chociaż czy uważam te 2 lata za zmarnowane? W sumie to nie. Poznałem masę zajebistych ludzi i przeżyłem mase wyjebanych w kosmos imprez. Lecz na chwile obecną koncze z tym. Rozwój osobisty, praca. Obecnie się tym zajmuje. Mam już własny pomysł na biznes lecz musze uzbierać troche kasy. Studia zaczne za rok zaocznie. Bo przecież chociaż na papierku trzeba mieć to wyższe. Ale z drugiej strony to czy Pani w banku jak chce wziąć leasing/kredyt/kredyt hipoteczny to pyta sie o wykształcenie czy raczej o moją zdolność kredytową czyli to ile zarabiam i czy dam rade spłacić wraz z odsetkami daną rzecz?
Jeżeli wygrasz sam ze sobą, możesz wygrać ze wszystkim.
Impossible is nothing.
Jedyną przegraną jest rezygnacja, wszystko inne jest krokiem naprzód.
Imprezowałem co piątek, a potem w sobotę. Studiuję na inżynierskich i pogodziłem wszystko ze sobą, a nawet pracą. Da się ? da się.
Generalnie pytanie było o same studia. A więc jeśli o to chodzi to musi Cię to interesować. Ja przynajmniej tak mam, że jak coś umiem/ potrafię to mnie to interesuje bo umiem się w tym odnaleźć.
Samo studiowanie nic Ci nie da. Jakieś koła dotyczącego twojego kierunku i inne spotkania. Przypuśćmy studiujesz coś, zapisujesz się do koła, razem coś tworzycie, jakiś mały dowód naukowy, jakiś artykuł, możesz się później pochwalić takim czymś przyszłemu pracodawcy.
na tę chwilę to lepiej skończyć zawodówkę, poświęcić te 2-3 lata na naukę języków i wyjechać
ew. jak studia to techniczne z równoczesną praktyką, reszta to strata czasu i kasy
they hate us cause they ain't us
Szkoły są dwie i obie wymagające odpowiedzi na pytanie: czego chcesz? Jeśli pójdziesz na studia, zyskasz jedno fajne narzędzie - giętki umysł. Porzuć taką myśl, że koniecznie będziesz pracował w zawodzie, który bezpośrednio wiąże się z kierunkiem studiów. Ja znam historyka, który zarabia grube pieniądze jako dealer desek surfingowych, inżyniera, który jest dziennikarzem, prawnika, który prowadzi lokal gastronomiczny itp. Skończysz matematykę? To zajebiście. Nie bez przyczyny matematyka nazywana jest królową nauk... czy to chemia jest królową... Nie, kurwa, matematyka!
Jeżeli na studia nie pójdzie i zajmiesz się robotą od razu, to z pewnością będzie lepiej zarabiał. Na początku. Bo mówiąc o "pracy" zamiast studiów, myślisz o "biznesie". I moim zdaniem tylko angażując się w biznes zaniechanie studiów ma sens.
Natomiast mimo wszystko nie rezygnowałbym ze studiów. STUDIA NIE SĄ WARUNKIEM KONIECZNYM, ŻEBY ODNIEŚĆ SUKCES. Zostaw ta myśl, nie idź tą drogą. Studia mają służyć Twojej głowie, a nie Twojemu portfelowi. Portfelowi przysługuje się znajomość z tą panią i tym panem, bywanie w tym i tym miejscu, wiedza na temat jednej, czy dwóch rzeczy i pasja, która Cie wyróżnia. Ale studia generatorem dobrych przyjaźni i znajomości. I to jest największa wartość dodana.
Edit: dobrze tu kolega wyżej radzi: studiuj za granicą. Kurwa, jakie to wspaniałe...
Exist, zamiast tego, czy warto studiować czy nie, napiszę ci, co ja zamierzam zrobić.
Jestem na zarządzaniu. W połowie zadowolony bo to był raczej mój plan awaryjny, ale z biegiem czasu zaakceptowałem ten wybór i widziałem więcej plusów niż minusów. Jestem na dziennych, przynajmniej 3 lata. Przez ten czas oprócz studiów chce również trochę zarobić, zrobić jakieś praktyki/staże i popracowac nad swoimi produktami (ogólnie myślę o napisaniu książki/ebooka). Później myślę że przesiadne się na studia zaoczne i możliwe że zmienie kierunek. Wtedy mam nadzieje będę pracować już w zawodzie, a sprzedaż produktów rozwinie się na tyle, że będę zarabiać przynajmniej podwójną średnią krajową. Mam wizję, jeśli ty ją masz, spokojnie idź na dzienne. Jeśli idziesz bo "nie mam co robić/dupeczki będą", to nawet nie myśl.
W gruncie rzeczy, ludzie nie powinni uczyć się tego jak prowadzić biznes, podrywać dziewczyny czy zarządzać ludźmi, ale tego jak tworzyć, podkreślać i wykorzystywać autorytet, bo cała reszta to tylko jego przejawy.
Jeśli priorytetem są dupy - dzienne studia uniwersyteckie, jeśli natomiast wykształcenie - zaoczne inżynierskie. Jestem na zaocznej informatyce - dup jak na lekarstwo, jedna tylko fajna, ale kierunek przyszłościowy.
Brak dziewcząt nadrabiam w pracy, gdzie mam tak ładne dziewczyny, że tylko co 5-tej bym nie dawał nawet po obiedzie. Branża to marketing. Uważam, że zrobiłem najlepiej jak się dało i zaznaczam, że to subiektywna opinia