Portal Uwodzicieli
Witryna poświęcona relacjom damsko męskim oraz budowaniu międzyludzkich więzi emocjonalnych.
Lorem ipsum dolor sit amet, consectetur adipiscing elit END.

Ten temat to moja terapia.

9 posts / 0 new
Ostatni
Travolta95
Nieobecny
Płeć: mężczyzna
Wiek: 23
Miejscowość: Lubliniec

Dołączył: 2019-04-04
Punkty pomocy: 0
Ten temat to moja terapia.

Witam całą społeczność zebraną na tej stronie. Odkąd zacząłem interesować się kobietami, bardzo często czerpałem z nieocenionych zasobów tej witryny. Niezależnie od tego czy byłem zauroczony, czy przeżyłem gorzkie rozczarowanie - cała wiedza i wszyscy tutaj zebrani byliście dla mnie jak matka. Zdaję sobie sprawę że porównywanie internetowego forum o chwytliwej nazwie "podrywaj.org" może być śmieszne aczkolwiek w moim odczuciu jest jak najbardziej trafne. Czemu? Gdyż zawsze wiedzieliście jak poradzić, a wiedza i doświadczenie które wyniosłem dzięki zawartej tutaj nauce są dla mnie czymś wyjątkowym, i zawsze czułem szczere intencje każdego z Was. Mógłbym to nazwać swego rodzaju zaufaniem, choć nigdy się nie widzieliśmy. Tyle tytułem wstępu, w dalszej części tekstu opiszę sytuację w której się znalazłem i która zmotywowała mnie do napisania tutaj również mojej, jakże krętej historii oraz moich rozterkach - stąd też nazwa tego tematu - moja terapia.

Pochodzę z raczej biednego domu, w którym nigdy się nie przelewało. Wychowałem się w niepełnej rodzinie, bez ojca, który się dawno, dawno temu wykoleił ze swoich życiowych szyn. Znam wiele osób które wychowały się w podobnych tudzież gorszych warunkach i zauważyłem, że na wielu sytuacja rodzinna z najmłodszych lat bardzo odbiła się na ich dorosłym życiu. Mówię tu o wszelakich uzależnieniach, patologiach, chorobach psychicznych. Sam się z takimi osobami bardzo długo zadawałem. Powiem nawet, że stawałem się człowiekiem którym nigdy nie chciałbym być. Zawsze utwierdzano mnie w przekonaniu że jestem osobą bardzo inteligentom, z wielkimi możliwościami do nauki, lecz zawsze przez towarzystwo gdzieś marnowałem swoje predyspozycje. Gdy miałem 17 lat (teraz mam 24) nadszedł moment przełomowy. Całkowicie odciąłem się od złego towarzystwa. Przeprowadziłem mocną selekcje ludzi, którzy mnie otaczają i skupiłem się na sobie i swojej przyszłości. Byłem z siebie dumny, jednak często tak jest że pozbycie się jednego problemu powoduje powstanie następnego. Moim problemem wtedy stało się poczucie wykluczenia. Nagle w przeciągu tygodnia mój telefon milczał, z codziennych propozycji wyjścia na blanta, piwo czy siedzenie na ławce została mi głucha cisza. Samotność zaczęła mi doskwierać, szczególnie w tygodniu, po szkole, jedno wielkie uczucie pustki. Zaakceptowałem wówczas rzeczywistość taką jaka jest aż w końcu poznałem dziewczynę. Blisko dwuletni związek, świetny seks, dużo znajomych, imprezy, wyjazdy. Czułem się szczęśliwy. Nie będę w tym momencie się dłużej rozwijał nad tą relacją gdyż sprawa samego związku jest już dawno zapomniana. Nie potrafię jednak wyzbyć się jednego uczucia, które mnie bardzo mocno potrafi zdeptać do ziemi. Czasem tak mocno że nie mogę w nocy spać.

Wcześniejszy związek o którym wspominałem zakończyłem ja, zacząłem żyć dalej jednak z brakiem tamtej osoby wiązała się po raz kolejny cholerna pustka. Coś czego nie potrafię wytłumaczyć, gdyż miałem co w życiu robić, mam wieloletnią już pasję w którą angażuje się od blisko 10 lat. Sytuacja ze znajomymi poprawiła się gdyż miałem w końcu towarzystwo w którym czułem się dobrze, jednak dalej czułem że czegoś mi w życiu brak. Nie potrafiłem jednak stanąć przed lustrem i powiedzieć o co mi chodzi. Przez półtorej roku od rozstania z tamtą dziewczyną miałem kilka randek, raz zdarzył się seks, generalnie nie narzekałem, jednak brakowało mi czegoś stałego. Nie jestem typem mężczyzny którzy przebiera w pannach, jestem bardziej emocjonalny i stały w uczuciach. Tamten okres był dla mnie okresem w którym niby było mi dobrze ale nie czułem się spełniony emocjonalnie. Moja wypowiedź jest już dość rozległa dlatego przejdę już do sytuacji aktualnej. Mam nadzieje że rozległy opis poprzednich lat pomoże zrozumieć Wam moją historie dokładniej.

Był Luty 2017 roku. Poznałem dziewczynę w sposób tak dla mnie nieprzewidywalny że do dziś nie potrafię w to uwierzyć. Sytuacja prosta: Zaproszenie na FB - zapytałem czy się znamy - a potem już poszło. Miesiąc później byliśmy już parą. To wszystko wydarzyło się tak prosto i tak po mojej myśli że myślałem że złapałem Boga z nogi. A dziewczyna była tak atrakcyjna, tak dobra dla mnie że pierwszy raz w życiu w wieku 22 lat (wiem, to zabawne) pomyślałem... To jej w życiu szukałem. Związek rozwinął się bardzo szybko, powiedziałbym nawet że w ciągu roku przeskoczyliśmy kilka etapów związku. Od zauroczenia do fazy starego małżeństwa. I tak nam było dobrze ze sobą, codzienny lub prawie codzienny kontakt, wspólne noce, wyjazdy w góry, do większych miast na zwiedzanie, zagraniczne wakacje. Panowie i Panie - to była sielanka.
Obietnice rodzenia dzieci, namawianie mnie "kiedy mi się w końcu oświadczysz?". Muszę subiektywnie przyznać, podobało mi się to, czułem się szczęśliwy. W czasie tego związku udało mi się zarobić trochę kasy, kupić własny samochód, spełnić kilka swoich marzeń. Czułem że mam wsparcie i było mi łatwiej iść przez życie do przodu. Aż w końcu ona zmieniła pracę, a praca bardzo zmieniła ją. Opiszę to w miarę krótko i zwięźle. Ona po 11h w pracy, po pracy wiadomo brak siły, ja zirytowany z powodu braku czułości, ona zła że ja się denerwuje. Z sielanki w ciągu dwóch tygodni zapanował całkowity chaos. Zacząłem się oswajać z myślą że to będzie koniec. Zrobiło się toksycznie, awantury, wyjścia z domu, trzaskanie drzwiami. Ona czuła się źle, ja też. Postanowiliśmy sobie dać trochę luzu. Czas tego "luzu" trwał około tygodnia. W końcu mieliśmy się spotkać i pogadać. Pierwsze spotkanie było bardzo miłe, rozmowa, czułość tak jak kiedyś. Na pożegnanie buziak, i gdy myślałem że wszystko wraca do normy, na następnym spotkaniu ona powiedziała że nie chce tego związku. Nie zniosłem na początku tego jakoś źle. Odszedłem z klasą, mówiąc że rozumiem, i dziękuje za wspólny czas. Złapałem kontakt z jedną dziewczyną (niestety jest dużo młodsza), zacząłem ćwiczyć i pływać. Odnowiłem kontakty z ludźmi którymi dawno nie gadałem. Niby wszystko ok, zachowałem się z klasą, mam co robić. Ale znowu czuję tę cholerną pustkę.

Przechodząc już do końca tego jakże długiego wpisu chcę zadać Wam kilka pytań oraz przedstawić kilka przemyśleń:

Przemyślenia:
- Wydaje mi się że zbyt bardzo uzależniałem szczęście od kobiety.
- Wspominałem o przeszłości i niepełnej rodzinie, oraz uczuciu wykluczenia. Wydaje mi się że może mieć to na mnie wpływ do dziś, w jakiś podświadomy sposób.
- Moje życie to emocjonalna sinusoida. Mam momenty w których czuje euforyczne szczęście i zadowolenie z siebie samego, by po rozstaniu czuć że jestem fatalny.
- Muszę to gorzko przyznać przed sobą i Wami. Boje się, że już nigdy nie znajdę swojej drugiej połówki. Chodzi o osobę z którą stworze coś więcej.

Pytania:
- Jak sobie mam ze swoimi rozterkami radzić, skoro nie pomaga mi sport, znajomi i pasja ?

- Czy to co czuje to normalne w mojej sytuacji po rozstaniu ? Chciałbym poznać wasz punkt widzenia i to co działo się u was po teoretycznie fajnych związkach .

- Czy spotkanie z byłą dziewczyną ma jakikolwiek sens? Ona do mnie pisze od około dwóch tygodni że chce się spotkać. Jestem twardy i nieugięty, choć im dłużej to trwa tym mi gorzej utrzymać się w ryzach. Czy jej intencje są szczere, czy tylko sprawdza czy jestem dalej jej?

- Jak wyzbyć się tego strachu o którym pisałem w przemyśleniach? Jestem pewną siebie osobą, nawet przystojny ale targają mną dwie sprzeczne siły. Coś jak diabeł i anioł siedzący na ramieniu. Pierwszy mówi- Ty już nigdy nikogo nie znajdziesz, a drugi - Na pewno będziesz jeszcze szczęśliwy.

Dziękuje tym którzy dotrwali do końca, pozdrawiam i zapraszam do dyskusji.

Maja
Nieobecny
Płeć: kobieta
Wiek: 26
Miejscowość: Kraków

Dołączył: 2019-02-06
Punkty pomocy: 89

Musisz przede wszystkim pokochać siebie i swoje życie. Żyj tak jak chcesz, spełniaj swoje marzenia, znajdź pasję. Nie uzależniaj swojego szczęścia od kogoś innego. Nie czułeś się wystarczająco kochany w dzieciństwie i jak widać, to nie minęło. To zrozumiałe, że chcesz założyć rodzinę, ale nic na siłę. Znajdź plusy bycia singlem. Spełniaj się, a gdy będziesz szczęśliwy, to może kogoś poznasz. Mając myśl "muszę mieć dziewczynę, tak bardzo chcę założyć rodzinę" możesz wpakować się w toksyczny związek.

Musisz poczuć się dobrze sam ze sobą, żeby mieć szansę na szczęście i na znalezienie kogoś.

Możesz się też zastanowić, czy przypadkiem nie powielasz jakiś zachowań swoich rodziców, czy bliskich. Nawet, gdy tak bardzo chcemy się odciąć od przyszłości i założyć szczęsliwą rodzinę, w podświadomości mamy wzorce z dzieciństwa.

Pjetrek
Portret użytkownika Pjetrek
Nieobecny
Płeć: mężczyzna
Wiek: 97'
Miejscowość: Dziki wschód

Dołączył: 2017-06-22
Punkty pomocy: 248

Ziomeczku, tutaj nie ma co gdybać, musisz się odpalić. Może ci się wydawać, że jesteś w błędnym kole. Nie będę ci tu prawił pusto słowia. Jeśli chcesz aby twój świat wyglądał tak jak ty chcesz to zrób to teraz. Otwórz samego siebie. Zapisz się na mma / wyjedź w góry całkiem sam / albo jakąś podróż. Poznaj swoje granice. Jeśli to zrobisz to znikną myśli tego chłoptasia, zaczniesz ogarniać wszystko elegancko. Aha i to jest dopiero początkowy etap. Od ciebie zależy czy będziesz ten elegancki stan utrzymywał czy go zniechasz i wrócisz do starych wzorców. Nie ma mowy o tym, żeby zapomnieć o swoich starych wzorcach. Ale jest szansa aby nabyć nowe, te zdrowe. Klucz do sukcesu jest w twoich łapach. Od ciebie zależy co z nim zrobisz. Pozdro

Pjetrek
Portret użytkownika Pjetrek
Nieobecny
Płeć: mężczyzna
Wiek: 97'
Miejscowość: Dziki wschód

Dołączył: 2017-06-22
Punkty pomocy: 248

Terapia moze byc strzałem w 10. Zawsze jakas szansa na poznanie siebie. Swoich wlasnych pragnien. Skąd się biorą takie myślj i z czego to wynika. Pisząc w wielkim skrócie

Forreur
Portret użytkownika Forreur
Nieobecny
Płeć: mężczyzna
Wiek: 23
Miejscowość: Wschód

Dołączył: 2019-03-02
Punkty pomocy: 42

Myślę że ważne już na start jest to że sam jesteś świadom tych rzeczy w sobie. Potrafię cię zrozumieć gdyż kiedyś przeszedłem przez podobne perypetie jak ty. Zacznę może od tego co sam napisałeś,mianowicie że uzależniłeś szczęście od kobiety a gdy jej brak jest pustka. Wszedłem w związek kiedyś z myślą że dziewczyna mi da to czego sam w sobie znaleść nie mogłem,jednak tak nie było,przez jakiś okres czasu było naprawdę fajnie,ale z czasem oczekiwania i życie tak nas podzieliło że nie było co zbierać i doszło do rozstania gdzie ona poszła do innego chłopaka który dawał jej to czego oczekiwała. Rozpaczałem bardzo bo jeszcze inne rzeczy dookoła mnie zaczeły się sypać. Przełomowy moment dla mnie gdy zobaczyłem ich szczęśliwych a ja byłem w najgorszym miejscu w swoim życiu,nie potrafię określić tego uczucia ale poczułem coś tak mocnego że raptownie świat się zatrzymał i trzeźwo pomyślałem sobie w jaki miejscu jestem i czy pozwolę by tak było że oni biorą z życia garściami a ja zatrzymałem się,tak to JA zatrzymałem się. Pozwoliłem się kontrolować,to taki dziwny stan gdy lubimy się użalać,zwalać winę na wszystko inne tylko nie na siebie,na własne przekonania czy emocję.I nie mówię że ty tak robisz ale piszę ogólnie. Dało mi to kopa do życia,to czego paradoksalnie od niej oczekiwałem,i wszystko co chciałem osiągnąć,tą moc do działania. Żadne uczucie nie jest złe jeśli potrafimy dobrze je wykorzystać,czy to nienawiść,miłość,zazdrość,dobrze wykorzystane uczucie może być siłą napędową. Musisz na spokojnie przemyśleć sobie wszystko,zobaczyć w jakim miejscu ty jesteś,co ciebie trzyma w ryzach i postaraj się to rozpracować,przekuć w coś pozytywnego co napędzi cię dalej.Nie będzie to łatwe ale warto spróbować. "Zapomniałem" chciałem zapomnieć o tym co było a skupiłem się tylko na sobie,na tym czego ja chcę co mnie doprowadzi do szczęścia i do tego dążyłem. W takich ciężkich chwilach w życiu priorytet to jesteś ty sam ! A do dziewczyny to też warto pamiętać że nie wszystko zawsze opiera się na tych grach z podrywu,może faktycznie tęskni,ja ci nie powiem tak albo nie. Jeśli czujesz że kochasz że masz siłę spróbowac to próbuj by potem nie żałować,a jeśli cię by to męczyło jeśli nie chcesz znów toksyny bo czujesz że tak by było to odpuść i skup się na sobie. I jeszcze propo jednego pytania,może to banał ale czas leczy rany,naprawdę. Czy to zajmie miesiąc czy rok czy 3 lata to w końcu minie wszystko,tak to już jest,trzeba tylko przetrwać ten okres a jeśli jest sie bardzo silnym można powalczyć wewnętrznie żeby ten czas się skrócił. Mamy dopiero 24 lata,kawał czasu przed nami! Moi rodzicę są rozwodnikami,wiek grubo po 40 a zawarli po 3 małżeństwie,ale wiesz co ? Są szcześliwi,mają uśmiech na twarzy i o to chodzi ! Smile Pozdrawiam

Od niczego do czegoś po wszystko.

Travolta95
Nieobecny
Płeć: mężczyzna
Wiek: 23
Miejscowość: Lubliniec

Dołączył: 2019-04-04
Punkty pomocy: 0

Dziękuję za wszystkie wpisy. Co do terapii - uważam że nie jest mi ona potrzebna. Mam spójne spojrzenie na świat i rozumiem sytuację w której się znajduje. Wszystko w życiu idzie mi dobrze. Praca, czas wolny dobrze zagospodarowany, realizacja swoich celów. Zastanawiałem się jeszcze przez długi okres czasu po dodaniu tego wpisu co jest dla mnie realną blokadą. Podejrzewam że chodzi najbardziej o fakt że moja była chce kontaktu. Proponuję jakieś spotkania. Ale jestem bardzo podejrzliwy. Z jednej strony bardzo chciałbym ją zobaczyć i porozmawiać a z drugiej boje się że wykorzysta spotkanie by mi pokazać że ktoś do niej pisze, że z kimś się już spotkała. Generalnie żeby wywołać u mnie zazdrość. Wiem że jakby tak się stało zrobiłbym sobie wielką ranę. Jak nie wiem co u niej to jakos mi lepiej, ale tak jak mówiłem w pierwszym poście targają mną dwie sprzeczne siły i do końca nie potrafię podjąć konkretnej decyzji.

Jak sytuacja potoczy się dalej? Może będzie jakiś przełom bo idę zagadać do jednej dziewczyny która mi się od dłuższego czasu podoba

Maja
Nieobecny
Płeć: kobieta
Wiek: 26
Miejscowość: Kraków

Dołączył: 2019-02-06
Punkty pomocy: 89

Moim zdaniem lepiej zerwać kontakt z byłymi.

Trzymam kciuki!

shaker
Portret użytkownika shaker
Nieobecny
Płeć: mężczyzna
Wiek: 29
Miejscowość: Katowice

Dołączył: 2012-01-17
Punkty pomocy: 452

Nie ma w tym nic dziwnego co opisujesz.

Stety/niestety jesteśmy emocjonalnymi istotami, każdy w mniejszym bądź większym stopniu jest mentalnie związany i uzależniony od społeczeństwa. I nie ma bata, nie wyplewisz do zera człowieczej natury tęsknoty, złości czy smutku często zależnych własnie od osób z zewnątrz. Także uważam, że takie chwilowe skoki nastroju mogą być zależne od osób wokół nas. Możesz to zniwelować przez pasje, zajawki, etc. - Ale jak opuści Cie osoba, na której zwyczajnie zaczęło zależeć, to normalka że zostawi jakąś pustkę.

A co do spotkań z byłą, sam musisz ocenić sytuacje czy warto, i czy panna zwyczajnie nie podlewa kwiatka.