Portal Uwodzicieli
Witryna poświęcona relacjom damsko męskim oraz budowaniu międzyludzkich więzi emocjonalnych.
Lorem ipsum dolor sit amet, consectetur adipiscing elit END.

Trudne rozstanie z mojej winy

3 posts / 0 new
Ostatni
Permit
Nieobecny
Wiek: 24
Miejscowość: UK

Dołączył: 2017-10-23
Punkty pomocy: 0
Trudne rozstanie z mojej winy

Cześć!
Mam nieciekawą sytuację. Osoby, które to czytają będą musiały poświęcić trochę czasu na ogarnięcie wielkości problemu, a chciałbym to opisać w miarę dokładnie, aczkolwiek pominę mniej istotne sytuacje. Nazwę ją B.

Otóż, na początku 2016 zszedłem się z byłą dziewczyną, którą rzuciłem dla innej. Wróciła do mnie w bardzo trudnym momencie mojego życia. Potoczyło się to bardzo szybko, a nei mieliśmy ponad rok kontaktu ze sobą. W tym czasie zaliczyłem życiowy roller coaster i obudziłem się z ogromnym długiem na koncie, a moja była ostro ten okres przepracowała. Okazała mi ogromną wyrozumiałość i pomogła podjąć parę decyzji życiowych, które sprawiły, że w maju 2016 wyemigrowałem na wyspy w celu poprawy swojej sytuacji finansowej. Od lutego do maja równolegle spotykałem się z aktualną B i ze swoją byłą z okresu, gdy zaliczyłem rollercoaster (głupota), ale koniec końców z byłą urwałem kontakt na prośbę B i to była bardzo dobra decyzja, bo zblizyła nas jeszcze bardziej.
W lipcu 2016 dojechała do mnie B, zostawiła wszystko, świadomie podjęła krok w tył na takich płaszczyznach jak kariera i pieniądze. Był to dla mnie ogromny gest z jej strony. Zaczęliśmy razem budować naszą przyszłość, jej się tutaj zbyt nie wiodło, u mnie tez nie było kolorowo, ale starczało nam na styk. Zdarzały nam się sporadycznie jakieś awantury, ale zawsze na drugi dzień było już wszystko w porządku. Awantury przeze mnie, raz przez to że okazywałem jej zazdrość po pijaku, zazdrość bezpodstawną, serio z dupy. Potrafiłem z tego wybrnąć. No i często przez to, że była (JUŻ) bezpodstawnie zazdrosna o moją byłą. W końcu był gorszy okres, w okolicach bożego narodzenia. Straciłem pracę i nie mogłem kompletnie znaleźć nowej. Wpadłem w lekką depresję i przez około miesiąc, gdy nie udawało mi się znaleźć pracy spałem np. po 14h, gdy moja dziewczyna chodziła do pracy. Trudno, nie udawało mi się, ale starałem się w końcu dostać ten etat. Po pewnej sprzeczce wyjechała do Polski na jakiś czas. Było mi bardzo źle, że zostawia mnie w takiej sytuacji (brak pracy i brak większych możliwości znalezienia nowej). Na całe szczęście dostałem pracę w dniu jej wylotu, serio, całkowity przypadek i po 3 tygodniach do mnie wróciła. Ale w ciagu tych trzech tygodni wysyłała strasznie sprzeczne sygnały. Raz pisała, że bardzo tęskni, że niedługo wraca, raz że nie ma sensu, żeby dalej się męczyć w tej Anglii i nie chce wrócić, raz odwaliła straszna awanturę po pijaku, gdzie wiedziała że jest winna, a ja w tym wypadku zachowałem spokój i jej wybaczyłem na drugi dzień, bo strasznie się obwiniała za to co zrobiła przez ten telefon. No i po 3 tygodniach zrobiła mi niespodziankę i wróciła do mnie. Po miesiącu, w marcu 2017 razem, ale z mojej inicjatywy doszliśmy do wniosku, że powinna wrócić do Polski i rozkręcać biznes, żebyśmy mieli perspektywę po powrocie do Polski. Udało się perfekcyjnie to ogarnąć i zaczęliśmy żyć na odległość. B była bardzo wyrozumiała, kłóciliśmy się o bzdety przez telefon od około kwietnia do października stosunkowo często, ale nigdy nie mieliśmy przerw w relacjach. Rozmawialiśmy codziennie, często po kilka godzin, że aż już mi się rzygać chciało od braku tematów, ale gdy przyjeżdżała w odwiedziny raz na miesiąc/1.5 miesiąca wszystko znikało i były to bardzo miłe odwiedziny- za każdym razem. Ja tu mam wynajęte mieszkanie, ogarnąłem sobie ludzi z którymi chciałbym mieszkać i uważam to za duży sukces, bo opłaty za mieszkanie obniżyłem do minimum, więc dużo łatwiej mi osiągnąć swój cel i planowany powrót do Polski jest na poczatku roku 2019. Często tu wariowałem, nie robiłem nic poza pracą, sam sobie zbytnio nie radziłem z dietą i jadłem stosunkowo słabo, ale na początku października dojechał do mnie przyjaciel i ruszyliśmy do przodu w tych kwestiach. I teraz...

Po tygodniu od momentu kiedy przyjechał mój przyjaciel moja dziewczyna zrobiła mi bardzo miłą niespodziankę i przyleciała do mnie na weekend, wiedząc, że 13 października przyaltuję na weekend do Polski. Nie była to żadna kontrola, ale miły gest. Spędziliśmy super weekend i nadszedł czas mojego przylotu. Przyleciałem do Polski, odebrała mnie z moją mamą z lotniska, ja byłem 24h bez snu i następnie ruszyliśmy ogarniać moje sprawy na miasto. Na wstępie już była kłótnia o bzdety, bez sensu, przez moje wyczerpanie, ale sobie to wyjaśniliśmy. O 21, gdzie ja nie spałem już grubo ponad 30h poszlismy na jej imprezę urodzinową w pubie w centrum miasta. Jej siostry, brat, moja siostra, jej przyjaciółki i paru wspólnych znajomych. Lało się dużo alkoholu, ja piłem wódkę. W pewnym momencie przenieśliśmy się do klubu a mi zaczęło zrywać film. Jakoś strasznie negatywnie się do niej nastawiłem i... z tego co mi siostra opowiedziała pytałem B gdzie się puszczała, że tyle czasu jej nie było (10 minut). Nie wiem jak to było odebrane, ale pamiętam, że później, w nocy, razem z jej przyjaciółką i jej chłopakiem szliśmy coś zjeść w centrum. Na miejscu znów zaczałem rzucać do niej jakieś podteksty, aż w końcu, nie wiem czemu jej przyjaciółka nazwała mnie pizdą. Oburzyłem się, odwróciłem na pięcie i wyszedłem. Następny prześwit, jak kupuję papierosy, dzwonię do swojej dziewczyny, po którymś połączeniu odbiera moja siostra i zacząłem wpadać w szał, że dlaczego B ode mnie nie odbiera telefonu. Byłem zły, że za mną nie wyszła, gdy ktoś z jej otoczenia mnie wyzywa. Nie chciałem bez niej wracać do domu, a ona w końcu pojechała spać do swojej siostry. Ocknąłem się na drugi dzień u siebie w domu. Od niej dostałem wiadomość, że dziś się już nie spotkamy, nalegałem, żeby jednak wyszła i w końcu w nocy dała się namówić. Rozmawialiśmy przytuleni, ale tematy rozmów kręciły się w okół tego, że to już koniec, że powtórzyła się sytuacja z kiedyś, gdzie po pijaku byłem zazdrosny i boi się, że sobie w końcu coś zrobię, że ją skrzywdzę itp.

Dobra, przyjąłem to w miarę na klatę, gdy wróciłem do domu jeszcze chwilę całkiem miło popisaliśmy i zasnąłem na godzinę. Po godzinie obudziłem się i doszło do mnie co się tak na prawdę stało. Zadzwoniłem do niej i poprosiłem, żeby do mnie przyjechała jak tylko będzie mogła. Przyjechała, wspólne płakanie, tłumaczenie, żebyśmy nie kończyli, że nie chcę żyć ze świaodmością, że trace tak wspaniałą osobę przez alkohol itd. SEX! i w końcu odjechała, w drzwiach powiedziałem jej, że nie wiadomo kiedy nastepny raz się zobaczymy, pomachalismy sobie przez okno i tyle jej widziałem. Jeszcze wysyłała mi pod wieczór jakieś nasze zdjęcia z poczatków znajomości, a rano miałem już lot powrotny. Trochę liczyłem, że zobaczymy się jeszcze na lotnisku, ale nie. Tylko pisała, że już tęskni, ale nie chce tego pisać więcej. Odpisałem jej, żeby była szczera w tym co czuje i pisała . Następnego dnia po większej ciszy (w naszym wypadku) wysłałem do niej wiadomość, żey spytać się jak po pracy. Odpisywała w miarę zdawkowo, później wymieniliśmy się jakimiś zdjęciami z wakacji, gadka się rozkręciła, spróbowałem do niej zadzownić- nie odebrała. Spytała po 1h dlaczego dzownię, odpisałem, że coś mi się przypomniało tylko, skwitowała to jakoś neutralnie, ale później zaciekawiła i spytała się jeszcze raz, ale sama sobie odpisała, że jestem w pracy, więc może innym razem. Skończyła rozmowę, a nad ranem wiadomość od niej, że tęskni. Odpisałem jej, że bardzo to miłe z jej strony i musi być bardzo brzydka pogoda, że tęskni za takim bydlakiem jak ja, nastepnie spytałem dlaczego nie śpi o tak wczesnej porze, odpisała że nie chce już jej się spać. Krótko napisałem zadzwoń i... dostałem chaotyczną odpowiedź- muszę się ogarnać/zjeść śniadanie/i jadę do pracy/ miłego dnia. Miała dużo czasu do wyjścia do pracy, więc mnie zwyczajnie zbyła. Po tym przestałem się do niej odzywać i w piątek sama do mnie napisała (udało nam się nawet w trakcie chwile porozmawiać przez telefon- było spoko), bo zobaczyła, że przelew dostała ode mnie, ale dobrze wiedziała o co chodzi z tymi pieniędzmi, więc zadała głupkowate, zagadujące pytanie. No i w ten piątek jeszcze trochę popisaliśmy, całekiem miło, neturalnie, trochę droczenia i żartów z mojej strony, ona też troszkę w to weszła, zachorowała na anginę i leży w łóżku, na pytanie co u niej, napisała, czy ma mówić prawdę
-tak
-jest mi źle
jakoś do tego się nie ustosunkowałem,
aż w końcu napisałem, że muszę lecieć (g.21:00), to się pożegnaliśmy jak znajomi. W nocy jeszcze chwilę próbowałem zagadać, odpisywała, aż w końcu napisała do mnie:
-"idź już stąd :P"
-ja Ci dam!
-mówiłeś, że musisz lecieć to zmykaj. Raz, dwa, trzy
Dalej droczenie i napisałem, że:
-Wygląda na to, że mnie podrywasz, nie dam się
-nie daj się i idź już stąd.

Z rana jeszcze napisałem do niej, spytać czy jej już przeszła choroba, odpisała krótko, że nie, następnie zadałem pytanie, jakie leki bierze i już więcej mi nie odpisała. To była sobota.

Do tej pory już się nie odezwaliśmy, ja się zastanawiam mocno jak to rozegrać, bo kobieta jest bardzo wartościowa, wkręcam się w tą gierkę w kto pierwszy zakończy rozmowę itp. Opisałem cały nasz kontakt przez ten tydzień od kiedy wróciłem z tego niewdzięcznego wyjazdu do Polski. Mam wrażenie, że to nie jest koniec. Bardzo staram się pracować nad sobą, zrobiłem w weekend zakupy, zmieniłem trochę styl ubioru, z koleżką ruszylismy na siłownię 4-5x w tygodniu (nie ze względu na nią, ale już wcześniej byliśmy dogadani, bo mamy duże doświadczenie ze sportem, a zresztą siłka to same pozytywy). Staram się być cierpliwy, ale teraz jeśli nie odpisała mi na troskę z mojej strony to nie wiem co robić.

Mam asa w rękawie, bo mam dostęp do jej fanpage na facebooku i widzę, czy zapisuje ludzi na termin, kiedy znów będę w Polsce (17-27 listopad) i dalej ich zbywa, mówiąc, że nie ma już terminów.
Chcę zamazać obraz tego pajaca z wyjazdu i tego człowieka, który zatracił się w tym wszystkim i wolał wchodzić z nudy w kłótnie, niż pielęgnować tą znajomość, na dobrą sprawę na odległość. Dziewczyna z tych, która nie robi na boku, jest szczera i chce tego samego z drugiej strony. Nie mówię, że jest całkowicie pure, ale świadomość tego, że tracę ją przez odpierdalanie po alkoholu mnie rozwala. Nie zasłużyła na to. A co do sytuacji z koleżanką, to powiedziała mi, że gdy wyszedłem to ją upomniała, żeby nie zachowywała się w stosunku do mnie w taki sposób- potwierdziła to moja siostra.

Także proszę o rady na temat:
Jak często próbować się kontaktować?
Co w przypadku, gdy ona z bomby kończy rozmowę?
Próbować dalej dzwonić? Skoro jest mniej chętna do rozmów przez telefon?
Jak się zachowywać na spotkaniu jeśli do niego dojdzie?

Ja uważam, że jej swoje już powiedziałem w tej sprawie w sobotę/niedzielę tydzień temu, więc nie chcę do tego wracać.

PS na świeżo po akcji pisałem też do jej przyjaciółki, bo B jest pod wpływem manipulacji ze strony sióstr, gdy w niedzielę wziąłem jej telefon, żeby sprawdzić godzinę odczytałem wiadomość od siostry o treści: "Jesli chcesz byc szczęśliwa, to go zostaw, jeśli chcesz być szczęśliwa na krótko, to wróć do niego".

Treść do przyjaciółki w skrócie była taka: Nie chcę, żebyś cokolwiek robiła w tym kierunku, chciałem po prostu wytłumaczyć ze swojej strony jak to wygląda. B jest wartościowa, to co było to alkohol, daję jej czas, ale pogodziłem się z jej decyzją, to jak się zachowałem to dla mnie ogromny cios, sytuacji z Waszą koleżanką nie chcę komentować.

Dostałem od niej miły feedback, że nikt nie powiedział, że to koniec definitywny, że super, że jest miłość, ale zaufanie i szacunek też może być, że wierzy, że to alkohol, dała przykład ze swojego życia, że ze swoim chłopakiem już miała takie przejścia, ale wszystko po ciężkiej pracy nad sobą z osobna wróciło do normy i za rok biorą ślub. No i że trzyma za nas kciuki.
Także jest nadzieja.

PS2 zwróćcie proszę uwage na to, że mam utrudnione zadanie przez odległość, ale też na to, że ja wiem ile zjebałem, a także jestem świadom, że muszę włożyć dużo pracy nad sobą fizycznie/emocjonalnie, żeby dobrnąć do celu.

Pozdrawiam!

Cristian'o Minetti
Portret użytkownika Cristian'o Minetti
Nieobecny
Zasłużony
Wtajemniczony
Płeć: mężczyzna
Wiek: 25
Miejscowość: Gdańsk

Dołączył: 2012-11-15
Punkty pomocy: 819

Permit..
Wszystko w tej "relacji" odwaliłeś na odwrót. Tu nie ma czego ratować. Ona ma Cię za dobrą zabawę.Sam jak to czytałem zastanawiałem się czy karocą podjedziesz pod jej balkon i wejdziesz po linie związanej z białych prześcieradeł. Jamniczysz.Najlepiej będzie jak wrócisz do Anglii przemyślisz sobie swoje zachowanie i jak dojdziesz do wniosku,że zachowywałeś się jak ratlerek (nie mówię o całym zachowaniu lecz większości) to walnij sobie pięścią (bądź inną popularną cześćią ciała) w ściane. Naprawde. Ogarnij się jak najszybciej zakończ to i weź w garść swojej jaja. Uwierz mi ,że kiedyś wspomnisz sobie Takiego Krzyśka i powiesz.. cholera.. krzychu miałeś rację!

Nie miałem na celu Cię obrażać,tylko uświadomić Ci,że zapędzasz się w kozi róg.

Pozdrawiam

Ronlouis
Portret użytkownika Ronlouis
Nieobecny
Zasłużony
ModeratorWtajemniczonyTa osoba pomogła w składce na serwer
Płeć: mężczyzna
Wiek: 31
Miejscowość: Warszawa

Dołączył: 2009-04-20
Punkty pomocy: 1816

Przedłużasz tylko to rozstanie, powiedziała, że koniec to koniec. Pisanie, rozmyślanie, zastanawianie się, tylko Cię męczy. Stało się to się stało, a jak nie kontrolujesz siebie po alkoholu, to alkohol nie jest dla Ciebie. Druga sprawa to odległość, nie ma Cię przy niej fizycznie. Ona wcześniej czy później gdzieś wyskoczy, pozna kogoś i zawsze będzie mogła Ci powiedzieć, ale przecież nie jesteśmy razem. I tak będziesz męczył się w trójkącie Ty ona i jakiś gość. Przyjmij to na klatę, pocierp trochę, zerwij z nią definitywnie kontakt i wtedy zacznij pracę nad sobą. To będzie trudne, bo po tym, co napisałeś, tkwisz w syndromie pod tytułem "ta jedyna" To normalne będziesz potrzebował trochę czasu, żeby zacząć dostrzegać zalety innych kobiet albo zrób, tak jak czujesz. Emocje trochę w Tobie szaleją i nie patrzysz na tę sytuację obiektywnie i za jakiś czas przyznasz mi rację. Najlepiej to uczyć na błędach a najszybciej na własnych.

O czym myśliciel myśli, empiryk udowadnia