Od zawsze miałem taki problem że nie czuję się dobrze na balach/ weselach. Nie potrafię kompletnie tańczyć, jak wychodzę na parkiet to w głębi duszy się do tego zmuszam żeby nie zamulać przy stole jak stary dziad.
Była dziewczyna po zatańczeniu ze mną (5 lat temu) wyśmiała mnie że nie umiem tańczyć co jeszcze bardziej zostało mi w głowie.
Za dwa tygodnie idę na wesele ze strony mojej aktualnej dziewczyny, wiem że ona lubi tańczyć i wyczuwam katastrofę i jej spojrzenie że ja się tak dobrze nie bawię na takich imprezach.
Wogóle kombinowałem jak zrobić żeby tam nie iść ale też dziwnie bym się czuł gdyby moja dziewczyna poszła z kimś innym, zresztą takie imprezy to część dorosłego życia więc uciekanie to moim zdaniem żadne rozwiązanie.
Kolejnym problemem będzie to że tam będą tylko dwie osoby które ona zna więc w sytuacji kiedy ona będzie tańczyła z kimś innym ja chciałbym tańczyć z jakąś inną dziewczyną żeby nie dopuszczać do sytuacji gdzie ona się bawi z innymi facetami a ja siedzę przez godzinę przy stole i się sztucznie uśmiecham. No ale mam w głowie blokadę psychiczną z tego powodu że nie umiem tańczyć i w sumie widzę to po spojrzeniach kobiet po minucie tańca co gubi mnie jeszcze bardziej.
Ktoś miał podobnie?
Jakieś rady/ spostrzeżenia?
Jeśli można wiedzieć to dlaczego nie umiesz tańczyć? Nie masz poczucia rytmu, wydaje Ci się to nudne czy o co chodzi? Nie chcesz się nauczyć?
zapisz sie na kurs tańca, zeby przełamac opory. Masz dziewczyne zapisz sie razem z nią. Po prostu nie rozumiesz, że jakby zapalili swiatło na baletach i bys zobaczył jak inni tancza, to tak naprawde nikt nie potrafi. A tych co potrafia to jest garstka
Niektóre kobiety są po to, by je wielbić, inne – żeby je bzykać. Problem mężczyzn polega na tym, że ciągle mylą pierwsze z drugimi.
Masz dziewczynę to ucz się z nią tańczyć , dla niej to tez będzie dobra zabawa albo idz na kurs ,
Co tu dużo kminic , nie umiesz to się naucz
No spoko, na kurs się zapiszę razem z dziewczyną. Ale pozostaje kwestia wesela za kilka dni, rozumiem że to już jest stracone i mogę się szykować na porażkę i odliczanie czasu do końca wieczoru?
Weź swoją partnerkę któregoś wieczora, powiedz jej że nie potrafisz tańczyć i poproś żeby Cię tańczyć nauczyła, nabierzesz większej pewności i sama nauka będzie fajną spontaniczna rzeczą która razem będziecie robić.
Z resztą tak jak ktoś wyżej napisał, połowa osób nie potrafi tańczyć i tylko bujają się na lewo i prawo. A sama nauka tańca da Ci umiejętność ale jeśli sam tego nie poczujesz to będzie nadal wyglądało jakbyś psa nauczył chodzić na dwóch lapach, niby chodzić chodzi, ale wiesz że brakuje temu tego czegoś.
Widzisz problem, nie uciekaj, rozwiąż go jak homo sapiens. Życie się jutro nie skończy.
Idź na prywatne lekcje. Sam. Jeden na jeden z instruktorką. Fakt. Kosztuje. Fakt. Działa.
Wytłumaczy Ci jak masz się zachowywać i co masz swojej partnerce w tańcu umieć przekazać.
Piszę z doświadczenia. Sam nie umiałem tańczyć. Podpierałem ściany. Poszedłem na naukę. Wieczorowo. Bzykałem jeszcze swoją instruktorkę w kantorku. Dzisiaj potrafie wyrwać dziewczyny bez gadania, samym tańcem. Profit.
Edit. Jak nauczysz się tańczyć, to takie spędy przestaną być Ci straszne. Sprawdzone info.
________________________________________________________________
Jeśli nie wiesz gdzie chcesz dojść, to dojdziesz gdzieś indziej.
Też nie umiem tańczyć, w sensie taki prosty taniec krok w przód krok w tył i złączone dłonie tańczę bez problemu i w sumie przychodzi mi to naturalnie po kilku głębszych.
Gdy widzę że trafia się ostra zawodniczka dobra w te klocki i mnie wyciąga to mówię jej prosto z mostu: "nie umiem tańczyć i niezbyt z tego powodu to lubię"
Żadna jeszcze krzywo nie spojrzała. Warto jednak się nauczyć, trafisz na dobrą laskę to niech Cię poduczy sam na sam, chyba że srasz po gaciach i obraz takiej sytuacji potrafisz namalować jedynie w głowie.
http://podrywaj.org/blog/jak_nie...
Jak zachodzisz na imprezę to uważasz, że każdy z obecnych jest po kursie ? Stajesz i machasz rękami w rytm muzyki, wczuj się i na parkiecie rób to na co masz ochote, przyjrzyj się jak inni to robią i naśladuj, nic trudnego, ja tak zawsze robię jak zobaczę u kogoś fajny ruch
Najpierw pociąg w tunelu, potem następna stacja nic na odwrót
Dla Ciebie to może łatwe, a ja rozumiem autora, bo też mam blokadę. Czasami mam dobry humor, leci jakaś muzyka, sprzątam w domu albo ćwiczę na siłce (sam) i zaczynam tańczyć. Myślę sobie - jest luz, jest spoko, chcę zobaczyć jak to wygląda w lustrze i... paraliż. Nie czuję się w tym komfortowo, czuje się na parkiecie niepewnie i koło się zamyka, wolę unikać, nie sprawia mi to frajdy.
Kiedyś inny niż teraz
Teraz inny niż wszyscy
A to proste dlaczego nie wychodzi, sam napisałeś - "leci jakaś muzyka". Znajdź taką co Cię wyrywa z butów i do takiej tańcz, zacznij od tego.
Dzięki za wszystkie rady. Jest już po weselu to napisze co i jak:
Od początku nie dalem po sobie poznać że się tym stresuje czy coś. Chciałem wypić kilka luf przed pierwszym tańcem ale tak wolno polewali przy stole ze wypiłem może ze 3 kieliszki.
Dobra, para młoda zatańczyła i tutaj pojawił się w mojej głowie taki głos "idź do stołu, uciekaj" ale pomyslalem ze jak tak zrobię to później będzie już tylko gorzej. Wziąłem dziewczynę za rękę i zacząłem z nią tańczyć.
Potem jeszcze kilka razy, cały czas z uśmiechem na ustach. W pewnym momencie panna młoda zaczęła tańczyć z chłopakami a wszyscy goście byli dookoła ich. Jeden, drugi, trzeci - myślę sobie "i tak nikt mnie tu nie zna, a co tam" - zacząłem tańczyć z młoda na oczach wszystkich gości jak gdyby nigdy nic.
Nawet dobrze się bawiłem.
Kolejnego dnia na poprawinach było już troche gorzej - nie piłem alko i zdecydowanie gorzej się czułem na parkiecie. W pewnym momencie dziewczyna zaczęła mi coś tam pokazywać ale średnio to wychodziło co jeszcze bardziej mi wchodziło na głowę. W końcu zaczela się śmiać i powiedziała że to przecież nie jest takie trudne. To już mnie dobiło ale ze nie chciałem tego po sobie pokazać to powiedziałem że idę do łazienki gdzie trochę sobie po przeklinałem i już chciałem żeby ta impreza się skończyła.
Posiedzieliśmy jeszcze przy stole 2 godziny już bez tańczenia i pojechaliśmy.
Chce się zapisać na jakieś lekcje tańca, tak żeby czuć się bardziej swobodnie na kolejnej takiej imprezie.