Witam Panowie, nigdy nie byłem jakoś szczególnie dobry w prowadzeniu związków, pojawiały się różne podstawowe błędy jak np. nieumiejętność panowania nad emocjami. Oczywiście wyłapuję te błędy i staram się nad sobą pracować.
Miesiąc temu zamieszkałem z dziewczyną. Byłoby fajnie gdybyście podzielili się swoimi przemyśleniami na temat wspólnego mieszkania z kobietą tak żebym mógł to skonfrontować z moją sytuacją. Na kobiecie mi zależy, pod wieloma względami pasujemy do siebie, czuję, że jej także zależy. Jest jednak coś, co nie daje mi spokoju - ona niebardzo interesuje się moimi sprawami - czasem o coś zapyta, ale w większości wypadów nawet nie skomentuje tego co mówię. Trochę jakby żyła w swoim świecie. W sumie jak tak myślę to od zawsze taka była,jakby wiecznie zamyślona. Wkurwia mnie to bo chwalę się czymś tam co zrobiłem, a ona powie jakieś beznamiętne "gratuluję". Nawet znajomi bywają bardziej zaangażowani w moje sprawy. Ja jestem typem, którego ciekawią inni ludzie i nie mogę pojąc, że jej własny facet/ jego przemyślenia itd. jej nie ciekawi. Odkąd razem mieszkamy to czuję się bardzo często poddenerwowany. Irytują mnie jakieś głupoty w stylu, że ona włącza głośno muzykę a ja chcę czytać. Przez to poddenerwowanie zacząłem ostatnio kłótnie i padły jakieś niemiłe słowa. Z drugiej strony czuję, że jest dla mnie ważna. Co o tym sądzicie?
ja osobiście byłbym w siódmym niebie gdyby nie interesowała się moimi sprawami - bo są moje... Ty to jakiś niedopieszczony i gorszy się czujesz - daleko na tym nie zajedziesz...
Brakuje Ci tego, że dziewczyna Cię nie chwali???
Po co Ci zapewnienia innych osób na temat tego co robisz.
" W sumie jak tak myślę to od zawsze taka była,jakby wiecznie zamyślona. "
Nie mi oceniać Twoją dziewczynę ale...
1 http://www.podrywaj.org/forum/re...
2 http://www.podrywaj.org/forum/re...
W co Ty się kurwa pakujesz. Przemyśl swoje zachowanie i jej. Bo prędzej czy później jebnie z hukiem.
EDIT:
Specjalistą żadnym nie jestem, ale z mojego jakiegoś drobnego doświadczenia powiem Ci, że jak masz ciągle jakieś zastrzeżenia co do związku i wieczne problemy(z kilkoma tu byłeś a ile więcej sam rozwiązałeś) to po co się pchać. Im dalej w las tym więcej drzew. Wiadomo, związki to nie wieczna sielanka ale mimo wszystko to ma być dla Ciebie przyjemność a nie ciągłe waśnie i problemy z niedowartościowaniem( nie pochwaliła, z kumplem w sklepie była)
Filozoficzne wyjaśnienie karmy różni się pomiędzy tradycjami, jednak główna idea głosi, że czyny tworzą przyszłe doświadczenia i przez to każdy jest odpowiedzialny za własne życie, cierpienie i szczęście jakie sprowadza na siebie i innych.
ile z nią jesteś? może zbyt pochopnie podjęliście decyzję o wspólnym zamieszkaniu?
"Przegrany jest ten, który nie spróbował"
Gen, to o czym ty rozmawiasz z kobietą? Mnie się zawsze wydawało naturalne, że jak coś komuś mówię to jest informacja zwrotna. Ma to związek ze wspieraniem się i szanowaniem. Chciałbym móc z nią porozmawiać na wiele tematów, nie mówię, że tylko dotyczących mnie (przyjaźń w związku to coś złego?). No i niedopieszczony chyba jestem, chciałbym żeby za mną szalała;)
nie wiem dlaczego, ale siodmy zmysl podpowiada mi, ze panna ma Cie w dupie i powinienes dac sobie z nia spokoj... obym sie jednak mylil..
Ty se juz daj spokoj z tym swoim zmyslem bo znow doprowadzi to do tego ze bedziesz sie jaral ze majtek dotknales.
Żeby zdobyć Kobietę, musisz być gotowy Ją stracić.
PUA:
http://m.youtube.com/watch?v=BRw...
jak to o czym? - o pierdołach, ale to ona ma zacząć temat... owszem, raz od wielkiego dzwona ja zaczynam, ale jest to bardziej monolog, taki sam ze sobą, wiem, brzmi to paradoksalnie, ale działa - słuchają jak świnia grzmotu - pod jednym warunkiem - że stworzysz czas, miejsce i klimat - ot, drobiazg... i wtedy możesz gadać o wszystkim...
Jak już napisałem ten temat to dopiszę jeszcze coś co mi się skojarzyło. Miałem kiedyś w bardzo młodym wieku (16 lat) dziewczynę, z którą gadaliśmy o wszystkim (dodatkowo jakoś tak się złożyło, że ciągle miała ochotę na przytulanie i seks). Jakieś tam wspólne zainteresowania, mądra dziewczyna - doradzała mi, wspierała, opiekowała się trochę mną jak mama:P Wiecie, taka ciepła kobietka, zbyt zakochana we mnie. Jedna rzecz spowodowała, że nie nadawała się do dłuższego związku - była obsesyjnie zazdrosna w taki bardzo chory sposób. Od tamtego czasu nie spotkałem naprawdę oddanej kobiety. Mieliście taką jak opisałem tylko bez tej zazdrości?
a jaki to ma związek z tematem? - żaden... bo równie dobrze mogłeś napisać, że mama kumpla Ciebie molestowała... każdy ma swój garb i trzeba z tym żyć - było, minęło - jedziemy dalej, pozwolisz na mieszanie przeszłości z teraźniejszością? - chuj z tego będzie...
widac, ze cos w niej Tobie przeszkadza tez taka mialem. np gdy rozmawialismy co tam u mnie w pracy, opowiadalem cos ona zawsze acha, yhmy zadnego zainteresowania. nie zapyta o nic moze to taki typ nie wiem . rozstalem sie z nia pozdro
Moim zdaniem drugą osobę tak na prawdę poznajesz kiedy z nią zamieszkasz. Też zamieszkałem po 2 latach związku z laską i dopiero wtedy zaczął się koszmar. Przede wszystkim nie daj sobie wleźć na głowę. Wiadomo, że każdy ma swoje nawyki i trzeba się dotrzeć, ale nie daj się całkowicie podporządkować pod nawyki laski jak to ja zrobiłem, bo w końcu nie wytrzymasz tej irytacji i będzie bum. I jeszcze taka mała rada, to że zacząłeś mieszkać z laską nie oznacza, że masz przestać ją gdzieś zabierać(wspólne imprezy, spontaniczne wyjazdy itp), bo już kilka tematów się tu przewinęło, że panna odeszła bo czuła rutynę. A wiadomo że lepiej zapobiegać niż leczyć.