Portal Uwodzicieli
Witryna poświęcona relacjom damsko męskim oraz budowaniu międzyludzkich więzi emocjonalnych.
Lorem ipsum dolor sit amet, consectetur adipiscing elit END.

Życiowy regres

5 posts / 0 new
Ostatni
nazar
Nieobecny
Płeć: mężczyzna
Wiek: 89'
Miejscowość: Zielona Góra

Dołączył: 2017-01-15
Punkty pomocy: 19
Życiowy regres

Otóż ostatnio jest u mnie totalna lipa w życiu. W sumie od dość długiego czasu. Zacząłem zastanawiać się nad sensem swoich wyborów, tego co zrobiłbym w życiu inaczej. Miałem od pewnego wieku (od ok 17 lat) łatwiej niż inni. Idąc na studia miałem swoje mieszkanie, super samochód - to wszystko fundowali rodzice, którzy od pewnego czasu mieli sporo $. Ukończyłem studia ekonomiczne (magistra). Studia zdałem bez większych problemów, uczyłem się z tego czego musiałem, jednak mam wrażenie, że nic mi to nie dało. Fakt, że poza studiami nic więcej nie robiłem, więc to też na pewno ma wpływ. Moja kariera wygląda żałośnie. Od razu po studiach zacząłem staż w księgowości. Praca cały dzień w papierach jednak nie jest dla mnie i szukałem czegoś na boku. Dostałem się na kurs programistyczny fundowany z UE (2,5 miesiącea po 8 godzin dziennie).. Generalnie podczas kursu było omawiane wszystkie języki i okazało się, że prawie wszyscy na kursie byli po studiach informatycznych itp, tylko ja byłem mega do tyłu i nadrobienie tych braków mimo prób i chęci okazało się praktycznie niemożliwe. Choć nauczyłem się sporo. Po tym miałem zapewniony staż w firmie IT, jednak wymagania jakie tam były to był po prostu kosmos. Miałem już pisać programy, gdzie dopiero raczkowałem w tym temacie. Stwierdziłem, że branża IT nie jest dla mnie. Generalnie nie ciągnie mnie teraz do klepania kodu, ale spróbowałem. Potem znalazłem pracę jako marketingowiec. Zdziwiłem się, że zostałem przyjęty od ręki nie mając doswiadczenia w marketingu. Choc na rozmowie kwalifikacyjnej umiem się świetnie sprzedać. Okazało się, że szefowa jest totalnie walnięta i rotacja pracowników w tej firmie była na bardzo wysokim poziomie. Ciagle był ktoś nowy, starego zwalniała. Szefowa robiłą awantury o byle co, potrafiłą podduszać nawet stażystę. Chore. Zwolniłem się po okresie próbnym, mimo że miałęm szansę zostać - choć to chyba dlatego, że ona nie miała już pózniej nikogo do pracy. Po tym mialem troche przerwy, moja psychika była nieco ,,zniszczona" po tej pracy. Trafiłem do firmy spedycyjnej. Towarzystwo super, jakoś mi na początku szło - generalnie czułem się jak Bog mimo ze zarabiałem bardzo przecietnie. Jakos odżyłem, zaczalem byc zadowolony z życia , znalazałem nową dziewczynę - do teraz z nią jestem , ale pewnie już niedługo .. Tak było przez ponad 3 miesiące. Potem przyszedł miesiąc gdzie jakoś zacząłem odkładać wszystkie sprawy na potem, przestałem dzwonic po klientach co poskutkowało , że mialem ten miesiąc po prostu gorszy finansowo. Poprzednie 3 miesiące miałem dobre, szef mnie chwalił że mimo braku doświadczenia w spedycji dobrze sobie radze. Poza tym później w biurze dostałem pracownice, ktorej nikt nie lubi i pare razy się jej postawiłem , a ona poleciała do szefa, że ja się nie nadaje na to stanowisko i że albo ona się zwolni albo szef ma mnie zwolnic. Jako ze ona pracuje kilka lat, zarabia dla firmy ogromne pieniadze , wiec poleciałem .. No i jestem w punkcie wyjścia jako bezrobotny.. Czuje się gorszy, życiowo przegrany. Mam 27 lat, a nic nie osiągnąłem . Baa nie pracowałem nigdzie dłużej niż 5 miesięcy. Ciągle skacze z branży na branże, zarabiam groszę bo w sumie wszędzie startuje z poziomu 0 i w sumie nic co robiłęm tak naprawdę mi się jakoś super nie podobało. BARDZO szybko się zniechęcam , nie widzę w niczym sensu. Wiem, że mam niskie poczucie własnej wartości, porównuje się z innymi . Myslalem o psychologu, ale niestety teraz mam mase innych wydatków + nie mam pracy więc nie moge sobie na niego pozwolić. Widzę że niektórzy robią to co lubią , zarabiają przy tym dobrą kasę i ja mam wrazenie , że stoje w miejscu, nie znalazłem czegoś w czym jestem dobry. Nie robie tez wiele, żeby się rozwijać , po prostu jakoś czuje bezsensowość swoich działań - przecież tyle próbowałem , a jestem w punkcie 0. Ambicje co do zarobków mam ogromne, czuje pewną presję. Kiedyś mogłem siedzieć przy kompie z tutorialami, robić tysiąc pożytecznych rzeczy, a od początku studiów mam wrażenie, że tylko zmarnowałem czas i na kompie w większości przegladam bzdury nie mogąc się przełąmać do działania na czymś ważnym. Chce ruszyć z miejsca, ale jakoś utkwiłem w kurwidołku i nie mam TOTALNIE pomysłu na siebie.. Bardzo chciałbym pracę, gdzie trzeba jechać coś załatwić, potem wrócić do biura a nie nie siedzieć bite 8h w biurze. Do wciskania ludziom różnych produktów się nie nadaje. czuje się oceniany przez innych. Nie mam zamiaru się żalić bo to nic nie daje , ale może miał ktoś taki życiowy dołek i może udzielić kilku cennych rad. Dziękuję.

Randall
Portret użytkownika Randall
Nieobecny
Płeć: mężczyzna
Wiek: ..
Miejscowość: Łódzkie

Dołączył: 2014-05-27
Punkty pomocy: 260

"Musisz zrozumieć, że dopóki nie prowadzisz własnej działalności(np: youtube, bloger)"- to dojebałeś.

Bez filozoficznych rozważań, na własnym przykładzie powiem Tobie, drogi autorze wątku, że można robić to, co się lubi i mieć z tego pieniądze. Tyle, że Ty pewnie nie masz żadnej sensownej zajawki i tu jest pies pogrzebany.

__________________________________________________________
Stado baranów prowadzone przez lwa groźniejsze jest niż stado lwów prowadzone przez barana.

Kacper0590
Nieobecny
Wiek: 27
Miejscowość: gdzieś

Dołączył: 2017-05-29
Punkty pomocy: 14

Kiedy poszedłem na studia, rodzice kupili mi samochód, wynajęli mieszkanie, żebym nie musiał mieszkać z kimś, tyrali, żebym nie musiał pracować itp. Mimo, że nie byli bardzo dziani. I przyszedł dzień, kiedy bum, zginęli w wypadku samochodowym. Nie skończyłem studiów, wpadłem w depresję, okazało się że życie wcale nie jest kolorowe, wcale nie jest łatwe.
Psycholog niekoniecznie musi być od razu płatny, najpierw się idzie do psychiatry, on daje skierowanie do psychologa, i jedni i drudzy są również na NFZ.
Ja po rozpieprzeniu części oszczędności rodziców i wygrzebaniu się z dołka, poszedłem do pracy na budowie, oprócz tego, że można wyciągnąć tam całkiem dobre pieniądze, to absorbuje mocno, nie ma czasu na myślenie. Nie mówię, że masz iść na budowę, ale praca fizyczna nie jest zła.
Usiądź, zastanów się co byś chciał robić w życiu (ale nie "pójść do biura, załatwić coś, wrócić", tylko co tak naprawdę by sprawiało Ci przyjemność), mogą to być pomysły zupełnie od czapy. Potem się zastanów, jaka praca daje przy tym zarobki. Może to zająć mnóstwo czasu, pieniędzy, ale warto przemęczyć się kilka lat w gównianej robocie, żeby resztę życia spędzić na robieniu rzeczy, które Cię cieszą.