Five dla wszystkich.
Mam zagwozdke bo zamierzam jutro uderzyć do panny z propozycją wspólnego potańczenia wieczorem w klubie. Motyw taki że ta kobieta nie lubi niespodzianek, taka z typu twardo stąpających zadartych nosów, więc kurr uprzedziłem ją wczoraj, napisałem, że będę niedaleko i może miałaby ochote wyjść potańczyć. Oczywiście, że chyba nie mia ochoty. Mam zamiar zrobić to jak czołg czyli zero excusów, normalnie telefon jutro i dalej naparcie. Tylko jestem takim zjebem, że nie umiem nic oryginalnego wymyślić i zawsze po wymyślonym grypsie zaczyna się "dlaczego" "no co ty, dawaj".. Chcę ją wciągnąć w moją wizję wieczoru, romantyczne opisy przez telefon też odpadają bo to nieromantyczny egzemplarz. Jak, z czym wyjechać żeby jej szczenisko na palce spadło.
Najpierw chwile z nią porozmawiaj, tak aby się pośmiała. Potem powiedz jej że wieczorem wybierasz się do klubu aby odstresować się po tygodniu, potańczyć zapytaj jej czy chciała by Ci potowarzyszyć.
Jak idziesz z kumplami to powiedz jej niech weźmie koleżanki ile więcej znajomych tym lepsza impreza
Dzięki za przyznanie "+"
"Żyj tak, aby twoim znajomym zrobiło się nudno, gdy umrzesz."
"'Nie rezygnuj z celu, który wymaga czasu. Czas i tak upłynie"
po wymyślonym grypsie zapodaj: możesz się ze mną wyszumieć na parkiecie albo zostać w domu, a w takim wypadku jakaś inna młoda i zgrabna dziewczyna ze mną zaszalaje (lekki uśmiech)
nie chcesz, to nie NARA! I rzut słuchawką opcja 2 - zamiast "dawaj dawaj" to negi niech lecą: "eee wiedzialem ze z Ciebie taki sztywniak i wolisz siedziec przed kompem, wlasciwie to było pytanie retoryczne, milej zabawy."
semper fidelis