Portal Uwodzicieli
Witryna poświęcona relacjom damsko męskim oraz budowaniu międzyludzkich więzi emocjonalnych.
Lorem ipsum dolor sit amet, consectetur adipiscing elit END.

Moja historia, dążenie do zmiany życia, początki + pierwsze sześć podejść directem (ZAPRASZAM).

Portret użytkownika Ogarniamsprawę

Witajcie, chciałbym Wam opisać moją historię, moje dążenie do poprawy swojego życia a w dalszej części moje directowe podejścia. Wpis ten będzie moim pierwszym, jednocześnie będzie długi, ale pisząc go postaram się włożyć w to serducho, żeby nie było fuszerki ani przysłowowego lania wody. Tak więc jedynie co mi pozostaje to zaprosić do czytania.
Tak więc mam obecnie 19 lat i jestem w klasie maturalnej. Mieszkam w ponad 60-tysięcznym mieście. Moje dotychczasowe kontakty z dziewczynami nie układały się na wskroś dobrze, delikatnie mówiąc, bo ich po prostu nie było ! Tak, to powód do wstydu ale nie można bać się zmian na lepsze a ja zamierzałem podjąć rękawicę i ten stan rzeczy zmienić. Okres gimnazjum nie był przyjemny- od zawsze byłem najmniejszy i najchudszy, tak było w przedszkolu, podstawówce, gimnazjum i tak jest teraz. Więc siłą rzeczy byłem najsłabszy, nie przechodziłem swoistej selekcji naturalnej, gdzie słabszy osobnik odpadał, bądź, jak w obozach koncentracyjnych, po prostu umierał. Co tu dużo mówić : przez okres gimnazjum byłem gnębiony przez ,,kolegów'' z klasy, oczywiście nie przez wszystkich, miałem kilku ,,bliższych'' kumpli ale w sumie kiedy była na mnie napinka oni zazwyczaj również dołączali. Wracałem do domu i czułem wewnętrzne wkurwienie połączone z bezsilnością, bo co ja mogę zrobić, jestem w końcu słaby ?! Tak mówili inni, tak myślałem ja. Szczerze mówiąc, gdy to teraz piszę, to przejmuję stan jaki czułem wtedy. Dobrze, że to odległa przeszłość. Dziś mogę powiedzieć, mając wzgląd na wydarzenia z przeszłości i obecnych uczniów, że okres gimnazjum to pojebany wiek.

Z ulgą przyjąłem skończenie tej szkoły, myśląc ,,wreszcie kurwa przestanę się uczyć z tymi pojebami''. Przez cały okres gimnazjum, powtarzam CAŁY OKRES GIMNAZJUM, rozmawiałem z jakimikolwiek obcymi dziewczynami (włącznie z tymi z klasy!) dosłownie 3-5 razy ! Taki byłem cholernie nieśmiały wobec nich. Ale myślałem sobie : kiedyś, jak będę dorosły to się zmieni. Wyobrażałem sobie wtedy, że siedzę z atrakcyjną panienką przy barze, ona jest wpatrzona we mnie jak w obrazek a ja rzucam co raz to nowymi anegdotami wywołując jak na zawołanie uśmiech na jej pięknej twarzycce. Po chwili w zwątpieniu dodawałem : ,,Taa, kurwa marzenia''. W tamtym okresie miałem samoocenę na poziomie Rowu Mariańskiego. Mając obawy, aby nie powtórzyły się sytuacje z gimnazjum, udałem się na dalszy i prawdopodobnie ostatni szczebel mojej edukacji- technikum. Tam już sytuacja była zgoła inna, będąc w nowej klasie starałem się trzymać wszystkich na dystans, nie zaprzyjaźniać się za gorliwie z nikim, ale i tych kontaktów nie unikać. Przyniosło to skutek, bowiem traktowany byłem normalnie, jak klasyczny kolega, a obecnie, będąc już maturzystą, jest wykrystalizowana wg mnie grupa moich klasowych przyjaciół, z którymi trzymamy się blisko. Teraz, gdy to piszę, zadaję sobie pytanie do mojej podświadomości : właściwie... to na chuj ja to piszę ? Lekka wątpliwość minęła, piszę dalej, a co ! Pierwsza klasa minęła, druga klasa minęła, zaczęła się trzecia klasa, minął osiemnasty rok życia i pod jednym względem nadal było bez zmian. Pod względem dziewczyn, a w zasadzie pod względem relacji z nimi. Kurwa, w ogóle żadnych relacji nie było! W sumie nie ma co się dziwić, miałem w dużo kompleksów- a to jestem chudy, a to jestem niski, biedny, a to mam kilka pryszczy, jestem blady, nie mam dobrych ubrań za to mam krzywe zęby. Na dodatek musiałem zacząć nosić okulary, czułem się swego czasu w nich beznajdziejnie, nieswojo. Było tego multum ! Będąc w towarzystwie, starałem się nie okazywać słabości, aby to, co mnie gryzie, nie wyszło na światło dzienne. W jednej z książek Zofii Nałkowskiej była poruszana kwestia, że człowiek nosi maskę, nie ukazuje prawdziwej twarzy. I ja tak misternie robiłem.

Mijając na ulicy jakąś ładną dziewoję myślałem sobie, gdybym (w tym miejscu możecie wstawić odwrotności kompleksów, np. gdybym był bogatszy) to bym do niej zagadał. Tak tłumaczyłem swojej podświadomości mój brak odwagi. Wyglądając tak, mając tyle pieniędzy co ja (a w zasadzie ich nie mając) i zagadać do obcej dziewczyny ? Gdzie tam, gdzie ja się nadaję, o czym miałbym niby z nią gadać ? Zresztą, nawet nie wiem jak to zrobić !- myślałem. Miałem i mam jedną pasję, którą uwielbiam- to kolekcjonerstwo (ale nie zdradzę czego, bo ... mógłbym się zdradzić, wybaczcie mi), zagłębiałem się w nie, starając się nie rozmyślać o tym, że przez całe życie będę skazany na życie w cywilizacyjnym podszycie. Byłem sfrustrowany tym stanem rzeczy, dodatkowo matka z ojcem zdarzało się że pytali : kiedy Ty wreszcie znajdziesz jakąś dziewczynę ? Z kolei koledzy żartowali : co tam słychać u Twojego chłopaka ? Puszczałem to mimo uszu, ale pewnego dnia rozmyslałem nad tym i wpasałem w google : ,,jak poderwać dziewczynę''. Wszedłem w pierwszy link, którym była ta strona i zacząłem czytać podstawy. To, co dotychczas uważałem za normalne nagle obróciło się o 180 stopni ...
,,Kasa nie jest ważna dla dziewczyny, wygląd także, liczy się charakter''- O Kurwa, ale jajca, pomyślałem sobie. Zresztą mój nick, który zarejestrowałem tutaj, mówi wszystko. Jeszcze bardziej wgłębiłem się w tą tematykę, wrzucałem blogi użytkowników na telefon i czytałem- czy to na lekcjach, czy to po szkole. Codzinnie o tym myślałem i czytałem. No właśnie, tylko czytałem. Była jesień, więc powiedziałem sobie : ,,Teraz jest chłodna pogoda, niedługo przyjdzie zima, to nie czas na podrywanie dziewczyn. Przyjdzie wiosna, w międzyczasie przeczytam wszystkie blogi i każda będzie moja !''.Dziś, wiem, jak głupie było moje myślenie ... Szukałem usprawiedliwienia dla mojego braku odwagi, aczkolwiek czułem wielkie pragnienie zaczepienia obcej ładnej dziewczyny i powiedzenia co myślę. Ograniczałem się czasami do pytania o godzinę bądź o drogę, ale z czasem nie dawało mi to satysfakcji więc zaniechałem tego.

Akurat był sylwester, ja z kilkoma koleżkami obserwowałem sztuczne ognie na niebie mając w głowie myśl : ,,Ahh, za rok inaczej go spędzę''. Inaczej- czyli w towarzystwie dziewczyn, pijąc szampana i tańcząc do białego rana ! Był to optymizm nie poparty dobrymi chęciami, bowiem za jakiś czas śnieg już znikł a ja ... zacząłem szukać nowych wymówek ... Nadeszła wiosna, czas gdzie wszystko budzi się do życia. Wszystko, prócz mnie, bowiem ja, zamiast narodzić się na nowo, zmienić się na lepsze, dalej miałem wątpliwości. Wmawiałem sobie : pomimo wiosny to jeszcze nie czas, poczytaj sobie bloga na podrywaj.org, co i jak to robią inni, poczytaj no. No i czytałem ...Nie byłem nawet uczniem praktyki, za to blogi czytałem z regularnością nie mniejszą niż częstotliwość zdobywania goli przez Cristiano Ronaldo czy Messiego. Oczywiście, pomimo że nie praktykowałem, to zauważyłem zmiany w sobie min. wiedziałem jak posługiwać się mową ciała, jak mówić, ćwiczyłem prostą postawę, trzymanie kontaktu wzrokowego z rozmówcami, elokwencję a także czytałem w empiku książki o psychologii. Regał z tym napisem był niczym magnez- po przekroczeniu progu tego sklepu od razu szedłem i czytałem książki o tej tematyce. Wiele rzeczy dzięki nim zrozumiałem, nie tylko pod względem relacji z kobietami, ale również ogólnie na temat egzystencji w społeczeństwie. Z tego miejsca chciałbym polecić Wam (mam nadzieję, że komuś jeszcze chce się czytać tego bloga) książki autorstwa Josepha Murphy'ego. Dzięki nim zrozumiałem, jaką wewnętrzną moc ma każdy z nas, wystarczy tylko to odnaleźć, niczym diament, a one zrewolucjonizują życie.

Kończyłem właśnie trzecią klasę technikum, zwieńczeniem jej był wyjazd wraz z klasą o rok młodszą. W owej klasie były dwie ogarnięte dziewczyny, więc siłą rzeczy nasza paczka zapoznała się z nimi. Wiadomo, jak to jest, gdy człowiek z człowiekiem się zapoznaje- zainteresowania, przekonania itp. Gdy ja opowiedziałem o sobie, wszyscy słuchali z zainteresowaniem, jedna z nich na drugi dzień wypaliła : ,,Wiesz co, podziwiam Ciebie''. Dodało mi to skrzydeł, postanowiłem, że po powrocie do domu ogarnę to, za co miałem się wziąć dawno temu. Ale nie, iluzje wygrały- znów lanie wody i mówienie, że jeszcze nie przeczytałem dostatecznie blogów, by praktykować. Tak minęły wakacje, ja stale co raz to nowego wymyślałem, byleby uniknąć praktykowania. Byłem jak ten uczeń, który lubi jakiś przedmiot, ale jednocześnie spierdala gdy ma być klasówka. Niby chciałem poznać jakąś dziewczynę, ale nie chciało mi się poczynić ku temu żadnych kroków, nic nie inicjowałem.
Jako że jestem klasą maturalną, mam w tym roku studniówkę, a wiadomo, że lepiej samemu nie pójść, to pomyślałem, że trzeba coś wreszcie robić w tym kierunku. ,,Gdzie tam, jeszcze sporo czasu''- myślałem sobie, jak zwykle kurwa stosowałem jakieś wymówki. Ale nic, czekałem aż do połowy listopada by zacząć, tak, by wreszcie dać sobie kopa w dupę ! W sumie myślę, że to jakaś siła wyższa pchnęła mnie do przodu widząc, że nieustannie stoję w garażu jak te nieużywane Gran Torino w filmie o tym samym tytule. Przechodząc do meritum, jechałem akurat rowerem na trening wzdłuż prostej drogi, nagle naprzeciw mnie przeszła brunetka z lekko kręconymi włosami, która od razu mi się spodobała. Wszak jestem introwertykiem, mam więc inklinację to zapominania twarzy, więc siłą rzeczy obecnie jej wyglądu nie mogę sobie przypomnieć, ale pewnym jest,że byłem jak zahipnotyzowany, bowiem gdy ją minąłem to pojechałem początkowo dalej myśląc : ,,Jadę, spóźnię się na trening'', jednek kilka metrów poźniej nie myśląc w ogóle zawróciłem i momentalnie przyspieszyłem moim jednośladem pokonując syzbko około 150 metrów. Gdy byłem tuż obok niej, miałem małe wątpliwości, myślałem sobie : ,,Kurwa, to dziwne jest ... a chuj tam !''. Zajechałem jej drogę od przodu i niewiele się zastanawiając podbiłem w następujący sposób:

A: Część, mam do Ciebie jedno pytanie
B: (zdezorientowana zdjęła nauszniki, była wyraźnie zaskoczona) Jakie ?
A: Jak myślisz, jak wielka różnica jest między tym, co człowiek myśli, a tym, co faktycznie robi ? (akurat tego dnia przeglądałem pewną książkę gdzie to było i postanowiłem użyć tego zagadnienia)
B: (po chwili namysłu) Yyy, no nie wiem ...
A: Bo wiesz, będę w tym momencie szczery, spodobałaś mi się, dlatego specjalnie zawróciłem, aby Ci to powiedzieć.
B : (zaskoczona po raz drugi) Nie wiem co powiedzieć ...
A: A czy nigdy nie miałaś takiej sytuacji ?
B : Nie miałam.
A: To właśnie ją masz.
B: Ale wiesz, ja się trochę spieszę.
(I tu się wjebałem w kozi róg, ona narzuciła mi ramę i ja w efekcie wypaliłem taką wiązankę)
A: Wiesz, czas jest bardzo cenny, więc może wymieńmy się numerami telefonów do siebie.
B: To może ty podaj mi swój.

(znów to ona była panią sytuacji, a ja znów zjebałem)

Dała mi telefon do ręki, był dotykowy, a ja takiego za bardzo nie umiem obsługiwać, więc powiedziałem, że ja jej podam, a ona sobie wpisze. Tak uczyniła, po czym ja dałem jej swój i ona wpisała swoje dziewięć cyfr. Zaraz potem pożegnaliśmy się i ja będąc zadowolony z siebie wsiadłem na rower i pojechałem na trening. Moja mowa ciała była wprost dramatyczna, po pokonaniu szybkim tempem 150 metrów miałem szybki, niedokładny głos, było zimno, więc miałem mokry katar, co raz ciągłem nosem, ponadto wiatr rozwiał moje ośmio-centymetrowe włosy, więc nie wyglądało to najlepiej. Pomimo tylu błędów byłem z siebie zadowolony, w końcu przełamałem się, zdobyłem numer. Jest takie powiedzenie- nieważne jak, ważne, żebyś zaczął. Coś tym jest Panowie. By zapamiętać mój stan zadowolenia, postanowiłem użyć tzw. kotwicę, więc puściłem sobie jedną z bardziej lubianych piosenek, by potem, odtwarzając ją w przyszłości, przejąc stan emocjonalny, który był we mnie zaraz po zgarnięciu numeru. Nie zadziałało, ponieważ ...

Odczekałem dwa dni, zadzwoniłem, ona nie odebrała, za to odebrała inna osoba, jakiś młody głosik. Zapytałem się więc, czy rozmawiam z właścicielką telefonu (wiedziałem, że nie, więc po co pytałem? Pojebane.), odpowiedziała, że nie ma jej w komu. Zakończyłem rozmowę lekko zdołowany i udałem się na trening. Po nim wyjąłem z kurtki telefon, patrzę, a tu jedno nieodebrane połączenie. Od niej. Zaraz chciałem oddzwonić, ale nie odebrała, włączyła się sekretarka. Zadzwoniłem znów za dwa dni, odebrał tym razem jeszcze inny głos i ta sama śpiewka z dwóch stron co wcześniej. Dzień później jeszcze wysłałem SMS-a, iż nie mogłem się dodzwonić, odbierał ktoś inny oraz że jeśli ma w sobie trochę odwagi, to niech się ze mną spotka na jakimś spacerze. Trzecia zasada Newtona nie zadziałała, nie odpisała. Postanowiłem więcej do niej nie dzwonić ani nie pisać, wychodząc z założenia, że jeśliby naprawdę chciała się ze mną spotkać, to by odebrała bądź odpisała na mój odzew. Nie zrobiła tak, więc widocznie nie chciała. Byłem tym zdołowany, ale potem uznałem całą tą sytuację za coś, co musiało mi się przydarzyć, aby dać mi kopa w dupę i zmusić do działania, abym nie zasypiał gruszek w popiele i przejrzał na oczy. Od czasu postanowienia, że zmieniam siebie poznałem potem 10-15 koleżanek w szkole z którymi rozmawiam częściej lub mniej częściej. Był już koniec listopada, więc styczniowa studniówka zbliżała i żbliża się wielkimi krokami. Ostatnio, gdy dokonywałem renowacji kontaktów w telefonie to przed skasowaniem jej numeru postanowiłem zadzwonić i zobaczyć kto odbierze. Tym razem odebrała ona.

Zaczął się grudnień, znajomi zaczęli pytać, czy kogoś już mam na to studniówkę. Koledzy nawet żartowali, ironicznie pytali : ,,To jakiego chłopaka zabierasz na tą studniówkę? ''. Oczywiście w kategoriach żartu, ale ja tym faktem, że nie mam z kim pójść, byłem iście wkurwiony. Mieszkam, jak wspominałem, w ponad 60-tysięcznym mieście, więc ciężko na codzień spotkać dziewiczynę, która pod każdym względem (mówimy o wygladzie) podobałaby mi się. Zwłaszcza, że moja droga ze szkoły wiedzie głównie albo przez zadupia, albo przez chmarę ludzi. Tak źle, i tak niedobrze. Postanowiłem więc codzień po szkole chodzić na tutejszą starówkę, mając nadzieję, że spotkam dziewczynę, która będzie sama i do której będzie okazja zagadać. Postawiłem na direct, jak to się tutaj określa. Potem już wszystko zależy ode mnie jak to potoczę.

Strasznie mnie irytowało to, że czasami chodząc przez dwie godziny nie natrafiłem na żadną, do której można swobodnie podejść. Albo stoją na przystanku, gdzie jest kupa ludzi, albo idą w grupie, a ja nie miałem zamiaru podchodzić do więcej niż jednej dziewczyny, ponieważ jako introwertyk czuję się znacznie lepiej podczas rozmowy w cztery oczy. Bywały dni, gdy nie spotkałem żadnej, więc z podkulonym ogonem i wkurwioną miną wracałem do domu. Aż któregoś razu, gdy po raz kolejny moje poszukiwania zakończyły się fiaskiem, udałem się na przystanek. Tam była jakaś babcia oraz dosyć ładna ciemnowłosa dziewczyna. Akurat rozmawiała przez telefon, więc usiadłem nieopodal niej i przysłuchiwałem się rozmowie, z której można było wywnioskować, że rozmawia z chłopakiem. Przypomniało mi się, że widziałem ją ze dwa dni temu na przystanku, była wtopiona w tłum i ... również rozmawiała przez komórkę. Po 5 minutach podniosła się i udała się obok przystanku by dalej kontynuować rozmowę. Nadjechał autobus, wspomniana babcia pojechała, a w pobliżu przystanku byłem tylko ja i ona. Postanowiłem, że podbiję gdy tylko skończy rozmowę. Tak zrobiła, w międzyczasie na przystanku pojawiło się pięć osób, lekko to naruszyło mój komfort, więc zacząłem mieć wymówki typu : ,,jest już zimno, nie chce mi się tutaj stać, zaraz przyjedzie mój autobus, poza tym ona ma chłopaka''. Cała sytuacja wylądała dość komicznie, bowiem ja poruszałem się w tą i z powrotem wzdłuż przystanku, jak jakiś żołnierz bądź freestylowiec, który wymyśla akurat punche. Ludzie patrzyli na mnie jak na jakiegoś niecierpliwca. Walczyłem wewnątrz siebie z wymówkami dłuższą chwilę, ale pojawiła mi się pewna myśl, kiedy wsadziłem ręce do kieszeni.
Zaraz, co jest między tymi kieszeniami?- pytałem ironicznie sam siebie. JAJA- więc kurwa muszę pokazać że je mam, nie ma co robić z siebie frajera, idę do niej. Tak zrobiłem, a dialog wyglądał następująco :

A: Cześć, mam do Ciebie małe pytanie.
B: Jakie pytanie ? (mówiła tak, jakby się spodziewała że podejdę)
A: Jak myślisz, dlaczego obcy ludzie tak rzadko rozmawiają między sobą na przystankach i w autobusach ?
B: (tradycyjnie zaskoczona, po chwili namysłu) Wydaje mi się, że po prostu cały czas myślą o swoich sprawach i nie mają ochoty z kimś rozmawiać.
A: Bo wiesz, ja miałem mały dylemat czy podejść do Ciebie czy nie, ale postanowiłem, że to zrobię. (napewno tym lekko zjebałem, bo wyszedłem na kogoś kto ma jakieś wątpliwości). Nie wiem czy znasz ten cytat, ale Mark Twain powiedział kiedyś, że za dwadzieścia lat bardziej będzie się żałowało tego, czego się nie zrobiło, niż tego, co zrobiło. Staram się pamiętać o tym cytacie zawsze, kiedy mam wątpliwości.
B: Ja właśnie żałuję czasem, że miałam okazję coś zrobić, a potem nie zrobiłam.
A: No właśnie, a ja nie chcę żałować, więc powiem nie owijając w bawełnę : spodobałaś mi się, dlatego do Ciebie poszedłem.
B: (uśmiechnęła się szeroko po czym odpowiedziała) Ale wiesz, ja mam chłopaka i jestem mu wierna.
A: To bardzo dobrze, że jesteś mu wierna, że masz zasady. Bo one są jak ulubiona bluzka- należy o nie dbać, ale jeśli pojawi się na niej jedna dziura to bluzka moje się popróć i być do niczego. Tak samo jest z zasadami: jeśli złamiesz jedną, to reszta również ulegnie zniszczeniu, a człowiek bez zasad jest nikim. (wyczytałem to w jakieś książce, a podczas rozmowy przerobiłem po swojemu).
B: Zgadzam się z tym, ja również cenię ludzi z zasadami.
A: A tak w ogóle co myślisz o takim ,,ulicznym podrywie'' ?
B: Hmm... napewno to jest bardzo zaskakujące, wymaga większej odwagi i o wiele lepsze niż poznawanie kogoś na przykład przez jakieś portale.
A: No właśnie, jakoś nasi dziadkowie i babcie potrafili się obyć bez Internetu.
(patrzę na ulicę, a tu akurat jedzie jej autobus, wiedziałem że to jej, bo wtedy wsiadła do tego samego.)
B: O, to mój autobus ... Miło było Ciebie poznać, cześć (przy czym drugą część zdania mówiła zaa barku, będąc w biegu do drzwi).
A: Mi również, cześć.

I pojechała, a ja po raz kolejny byłem zadowolony z siebie, że poszedłem, bo przez kilka minut miałem obawy, ale jednak udało mi się je pokonać, więc podwójnie byłem z siebie dumny. W porównaniu do poprzedniego podejścia, mowa ciała była o wiele lepsza, poprzednio nie używałem w ogóle rąk, bo trzymałem ster roweru, a teraz gestyklowałem żywnie prawą ręką, bowiem lewą miałem zbyt zmarźniętą. Ponadto mój głos był bardzo spokojny, mówiłem jakbym recytował jakąś inwokację. Kontakt wzrokowy również trzymałem. Zauważyłem u niej, że ona podczas jakiejkolwiek wypowiedzi mówiła bardzo pewnie, podobało mi się to. To podejście traktowałem jako symptom, iż mogę ominąć swoje wymówki i podejść, mimo iż wiedziałem, że ma chłopaka. Nadjechał mój autobus i udałem się do domu (wcześniej również był, ale akurat wtedy, gdy miałem już podejść, jakbym wsiadł, byłaby to odznaka mojego tchórzostwa).

Kolejne podejście miałem za jakieś dwa dni. Udawałem się akurat wolnym krokiem na pocztę, jako że mam ją blisko to ubrałem pierwsze lepsze z brzegu ciuchy i wyszedłem. Obok mnie na przejściu pojawiła się ładna blondynka w czerwonym płaszczu ładnie podkreślającym jej talię. Chwilę obok niej poczekałem na zielone, gdy się pojawiło to zwolniłem a następnie, gdy ona była przede mną jakieś pięć metrów, podbiegłem do niej i tak to leciało :

A: Cześć, mam do Ciebie bardzo ważne pytanie.
B: (znów wielkie zaskoczenie na jej twarzy połączone z uśmiechem) Jakie ?
A: To pytanie będzie dla Ciebie bardzo łatwe, bądź bardzo trudne.
B: Słucham...
(miałem lekką pustkę w głowie, wyjechałem więc z odgrzewanym kotletem, czyli zadałem powtórnie to pytanie, mianowicie)
A: Jak myślisz, jak wielka różnica jest między tym, co człowiek myśli, a tym, co naprawdę robi ?
B: O jejku ... (zaśmiała się, po czym skierowała oczy w niebo zastanawiając się nad odpowiedzią) ... wydaje mi się że jest dość spora.
A: Właśnie. Nie masz czasem tak, że coś pragniesz bardzo zrobić, ale jednak coś Ciebie blokuje i ostatecznie tego nie robisz ?
B: Tak, zdarza mi się to ...
A: No własnie, a potem jest takie potworne uczucie i niedosyt. Więc powiem otwarcie prosto z mostu bo jestem bezpośredni ...
(przerywając mi, dodała)
B: Ja właśnie też ...
A: Po prostu podszedłem do Ciebie dlatego, bo spodobałaś mi się i chciałbym Ciebie poznać.
B: (bardzo pięknie się uśmiechnęła, potem już jej uśmiech nie schodził z twarzy) Jest to niemożliwe, bo jestem zajęta.
A: Ja też jestem zajęty, szczególnie gdy czytam poranną gazetę.
B: No naprawdę mam chłopaka, ale podziwiam za odwagę, bo zwykle to ludzie się poznają poprzez znajomych, na jakiś imprezach, tak poznałam na przykład mojego chłopaka. A to bardzo specyficzne.
(spojarzałem na zegarek, zobaczyłem że za chwilę zamykają pocztę, więc wiedząc że nic raczej nie ugram postanowiłem się pożegnać).
A: Wiesz, muszę już iść, bo zaraz mi pocztę zamkną, miło było poznać.
B: Mi również, miłego wieczoru.

Za kilka dni okazało się że mówiła prawdę, albowiem jakieś trzy dni później widziałem ją jak szła z chłopakiem za rękę w galerii handlowej. Podbudowało mnie to, bo wtedy wiedziałem że ona mnie nie okłamała mówiąc o chłopaku ani ja nie zjebałem akcji, wprost przeciwnie : znów poszło mi z mową ciała, głosem i postawą w miarę dobrze, byłem zadowolony.

Miałem na koncie już trzy podejścia, oznaczało to, że coś wreszcie z sobą robię w tym kierunku. Wybrałem się więc niedługo potem znów na starówkę. Chodziłem trzy godziny i nic, żadna ładna dziewczyna nie szła samotnie, czułem się wkurwiony, zdemotywowany i przemarźnięty. Ale w sumie to nie moja wina że nikt nie pojawia się na horyzoncie ?! Dodatkowo, mój ciężki plecak uwierał mnie w plecy. Już miałem obierać kierunek na chatę, gdy obok mnie przeszła zgrabna dziewczyna. Nie podobała mi się do końca z twarzy, ale postanowiłem podejść, by nie uznać dnia za stracony, a wiadomo, że doświadczenia które zaprocentuje w przyszłości nigdy za wiele. Zawróciłem się, zauważyłem, że ona na kogoś czeka. Może na chłopaka ? A, jebać to, idę.

A: Cześć, mam do Ciebie małe pytanie.
(patrzy się na mnie, nic nie odpowiada, czeka, co dalej powiem, więc kontynuowałem)
A: Pamiętasz może, kiedyś przebudowywano tą starówkę ?
B: Hmm... Nie wiem...
A: Mieszkasz od urodzenia tutaj ?
B: Tak.
A: To zastanów się, pomyśl, matka Ci dała rozum to kombunuj. (taki tam tekst z jakiegoś utworu O.S.T.R.)
B: Naprawdę nie wiem.
(po tym jak to powiedziała, chyba tylko raz spojrzała mi w oczy)
(zaraz podeszła do nas jakaś kobieta, okazało się, że to jej ciotka, powiedziała do niej, że jeszcze zajdzie do tego sklepu i wskazała go ręką)
A: Dobra to był tylko pretekst, po prostu poszedłem do Ciebie bo mi się spodobałaś.
B: (umiech, ale taki z zamkniętymi ustami) Nie wiem co powiedzieć ...
A: Może przedstaw się.
B: Klaudia.
A: A. jestem. (zauważyłem, że przy wcześniejszych podejściach w ogóle się nie przedstawiałem)
A: Wiesz, trochę się spieszę, więc może podaj mi swój telefonu.
B: Ale wiesz, ja nie rozdaję numerów nieznajomym
A: A może to jest tylko aluzja z Twojej strony, a tak naprawdę jest inaczej.
B: Nie no naprawdę nie rozdaję, poza tym muszę iść, bo ciocia na mnie czeka.
A: No to w sumie wypada mi życzyć Tobie miłego dnia, cześć.
B: Cześć.

Nie próbowałem nawet nic ugrać, bowiem swoimi odpowiedziami typu ,,nie wiem'', bardzo mnie zdemotywowała do siebie. Najprawdopodobniej tekst z niedawaniem numeru był tylko testem, pewnie po prostu nie była zainteresowana. Poza tym nie czułem takiej specyficznej magii podejścia, tej drobnej szczypty adrenaliny połączonej z lekko przyspieszonym biciem serca. Podobnie będzie w moim następnym podejściu, które było bodajże na drugi dzień.

Było to dwa dni przed Wigilią, był to dzień, gdy dokonałem dwóch podejść numer 5 i 6 w mojej dotychczasowej ,,przygodzie''. Wróciłem ze szkoły i postanowiłem wybrać się zobaczyć jeden ze sparingów piłkarskich, jaki tego dnia odbywał się 40 minut drogi piechotą od mojego domu. Była godzina piętnasta, to było akurat po drodze na starówkę, więc myśl była jedna : idę na nią. Wiadomo w jakim celu. Pojawiwszy się na niej, przez ponad dwie godziny krążyłem jak głupi po niej, ponieważ przez ten czas nie znalazłem żadnej dziewczyny do której mogłem podejść. Nie było nawet ,,2 setów'', więc postanowiłem że jak tylko chociażby zobaczę dwie dziewczyny idące razem to podbijam. Idę, idę, nic. Może na przystanku będzie lepiej. Podchodzę na przystanek a tam nikogo nie ma. Nogi mnie trochę bolą, pauza. Miałem z sobą gazetę, więc lekko się zaczytałem, gdy nagle spoglądam się na prawą stronę to już tam siedzą dwie dziewczyny- jedna blondynka w berecie oraz w mini, druga brunetka, bez rewelacji. Postanawiam, że podbijam do tej pierwszej, ładnie wyglądała z profilu. Ale chwileczkę, muszę doczytać artykuł. Ok, przeczytałem, więc zaczynam. Ale nie, lipa. Nagle one postanawiają odejść od przystanku i pójść do galerii. Ok, pewnie minie dużo czasu zanim przyjedzie ich autobus, więc poczekam. Za 10 minut wychodzą, ale nie idą w kierunku przystanku, tylko ... do innego sklepu. Czekam na nie. Schowałem się za jedną z kolumn, patrzę, a tam taksówkarz siedzący w samochodzie patrzy się na mnie jakoś dziwnie. Co tam, niech się patrzy. Wyszły... i weszły do kolejnego sklepu, żesz kurka wodna. Dobra bez przeciągania, teraz jak wyjdą to podbijam. Wyszły, czynię swoją powinność i nie zważając na koleżankę obok mówię do blondynki:

A: Wiesz muszę Ci coś ważnego powiedzieć, muszę to zrobić, bo inaczej, gdybym tego nie zrobił, to miałbym żal do siebie. Wiem to zrobić już wcześniej, ale poszłyście, więc postanowiłem pójść za Wami, mimo iż jechał już mój autobus.
B: Okej, o co chodzi.
A: Wiesz, po prostu spodobałaś mi się i dlatego do Ciebie poszedłem.
B: Ale wiesz, ja mam chłopaka.
A: Hm, widzę, że rozmowa schodzi na tematy chwalenia się, więc okej- ja mam plecak (po czym wskazuję na niego kciukiem)
B: No ale ja naprawdę mam chłopaka.
A: Czyli co, dzisiaj mam pecha.
B: (uśmiechnęły się tylko)
A: No to miłego dnia.
B: Cześć.

To był dotychczas najbardziej oschły podryw jaki miałem, szczerze mówiąc czułem się trochę chujowo, a dodatkowo gdy się czaiłem to wyglądałem na jakiegoś drapieżnika, który zaraz ma polować na zwierzynę. Nie czułem, tak jak poprzednio, tej magii i całej otoczki, czułem się jak pierdolony robot, który wykonał swoje zadanie, czyli znów podszedł. Wróciłem więc na przystanek i pojechałem autobusem obejrzeć sparing.

Dotarłem przed osiemnastą, popatrzyłem na grę piłkarzy 25 minut i postanowiłem wrócić, bo nie było nic ciekawego do oglądania. Miałem 10 minut drogi do przystanku autobusowego, więc niespiesznym krokiem udałem się w jego kierunku. Nie wiedziałem jeszcze, że niedługo potem rozegra się akcja, z której będę najbardziej dumny, ale też której będę żałował .

Po dotarciu na przystanek sprawdzam rozkład i rozglądam się wokół. 5-7 ludzi, w tym dwie młode dziewiczyny. Od razu jedna wpadła mi w oko- buty na szpilce, lekko kręcone włosy, brunetka o super kobiecych kształtach, lekko niższa od mnie. 100% w moim typie. Postanowiłem, że nie będę podbijał na przystanku i poczekam na rozwój wydarzeń. Ona siedziała i grzebała coś w telefonie. Ja pospacerowałem chwilę przed przystankiem, aby się jej przyjżeć i skradłem jej jedno spojrzenie. Postanowiłem usiąść metr obok niej. Siedzę, siedzę, ona dalej coś tam patrzy w telefonie. Widzę nadjeżdżający autobus, szybko się podnoszę i czekam na jego przyjazd w międzyczasie oglądając się za siebie pod pretekstem obserwacji budynku, a tak naprawdę oczywiście za nią, bo nie ruszała się, myślałem że jedzie innym i jej już nie zobaczę. Znów spojrzała mi w oczy.
Wsiadam do autobusu a tu mała niespodzianka- ona też wsiada ! Na dodatek siada obok mnie ! Nie no, nie mogę stchórzyć i tym samym tego spierdolić. Jechałem bez biletu, ale z wiarą, że dam radę. Zarówno z przodu jak i z tyłu siedzą ludzie, więc pomyślałem, że trochę niekomfortowo zaczynać akurat rozmowę. Aaa, zobaczymy gdzie wysiądzie to pójdę za nią. W międzyczasie kątem oka obserwuję jej profil, rozglądam się po jakieś pierdoły, że niby interesuje mnie co się dzieje za mną- wszystko po to, by na nią spojrzeć. Ona z torebki wyjmuje krem, po czym kremuje swoje dłonie a ja przyglądam się tej czynności. Kątem oka. Nie myślałem nad planem, bo mogłem się jeszcze zestresować, więc myślałem o jakiś duperelach patrząc przez szybę i co raz zerkałem na nią. Kątem oka.
Jeszcze cztery przystanki i będę na swoim osiedlu, więc mam nadzieję, że wysiądzie jakoś wcześniej. Tak też czyni. Dobra, no to zaczynamy.. Serducho zaczyna mi szybciej bić, jest ta adrenalina, this is it. Wysiadła, ja również. Podbiegam do niej, mówię żeby zaczekała i lekko dotykam jej łokcia zaczynając rozmowę:

A: Cześć mam do Ciebie bardzo ważne pytanie. (Patrząc jej w oczy nie mogłem od nich oderwać wzroku, takie były piękne. Dodatkowo, przez cały czas się uśmiechała i miała na górnych zębach aparat, ale nie psuło jej to wizerunku a wprost przeciwnie- wyglądała jeszcze bardziej uroczo.)
B: Jakie ?
(Tu wyjechałem ze starym pytaniem, w jednej strony po raz trzeci powiedziałem to samo, więc ktoś pomyśli że brak kreatywności, a ja po prostu uważam to za dość dobry otwieracz, można od razu poznać z kim mamy do czynienia)
A: Jak myślisz, jak wielka różnica jest między tym, co człowiek myśli, a tym, co naprawdę robi ?
B: A skąd takie pytanie ?
A: Za chwilę Ci powiem, odpowiedz.
B: No wydaje mi się, że jest dość spora.
A: Właśnie, bo nasz mózg nieustannie walczy. Nie masz czasem wrażenia, że jedna część naszego mózgu jest bardzo spontaniczna, chce zmian, nowych przygód, emocji .Druga z kolei jest przyzwyczajona do życia, które ma teraz, nie lubi zmian, jest monotonna. Dwie części naszego mózgu rywalizują cały czas ze sobą (w tym momencie robią gestykulację rękami, jakby toczyły ze sobą walkę), każda chce mieć swoje na wierzchu i raz wygrywa ta, drugi raz ta. Przechodząc do meritum powiem tylko tyle, że gdy się chce zrobić coś niespodziewanego to jedna półkula namawia aby to zrobić, a druga broni się i za wszelkę cenę mówiąc, by tego nie robić. U mnie wygrała ta pierwsza półkula, więc powiem prosto z mostu : Spodobałaś mi się, więc wyszedłem za Tobą z autobusu i podszedłem do Ciebie.
B: (Zajebiście ją zaskoczyłem, miała na twarzy taki piękny uśmiech) To bardzo miłe, ale jest ktoś.
A: Aha, jest ktoś.
B: Tak.
A: (obróciłem to w żart i wypaliłem) A czy ten ktoś obecnie stoi po Twojej lewej czy prawej stronie ? Bo wiesz, noszę okulary, mogę go nie widzieć ... A może jest za mną ? (Po czym się odwracam i mówię) Nie widzę go, gdzie on ?
B: (ona się zaśmiała i oznajmia) Mówiąc inaczej, jestem w związku.
A: (wtedy się spiździłem, miałem zupełną pustkę w głowie, nie wiedziałem jak odbić ) Ahaaa, w związku ...
B: A ty często robisz takie rzeczy ?
A: Jakie rzeczy ?
B: Że, jakby to powiedzieć, takie nagłe.
A: W sensie spontaniczne ?
B: Tak.
A: (pomyślałem kilka sekund i przypomniała się jedna anegdota) W ostatnie wakacje zdarzyło się, że pojechałem autostopem nad morze (a mam do niego ok .400 km w jedną stronę) bez żadnego planu ani przygotowania. Wszyscy odradzali mi tego, ale ja, jak coś postanowię, to staram się to zrealizować. Autostop jest o tyle specyficzny, że można tam spotkać różnych ludzi- zaczynając od ludzi jeżdżących do urzędu pracy a na filozofach kończąc. Ponadto można poczuć wolność, gdy podróżujesz autostopem, życie toczy się innym tempem.

Potem zacząłem opowiadać jakieś 3 minuty kogo spotkałem po drodze, jak było na miejscu, ona spytała się dlaczego akurat Gdańsk, odpowiedziałem że nie byłem nigdy nad morzem itp. Takie tam gadanie, nie chcę pisać w detalach, bo i tak się już rozpisałem. Po chwili dodała, że jej znajomy również jeździ autostopem i często jej o tym opowiada. Za moment wyjmując telefon oznajmuje mi, że musi już iść oraz iż jest jej bardzo miło że podszedłem. Przedstawiła się jeszcze, miała na imię Marta. Podaliśmy sobie dłonie (ja miałem bardzo zimną, bo gestykulowałem) i pożegnaliśmy się.

Przez chwilę byłem z siebie zadowolony, ale po chwili uświadomiłem sobie że ... zjebałem akcję ! Gdybym mógł cofnąć czas, inaczej bym pociągnął rozmowę. Była szansa wyciągnąć numer, a gra była warta świeczki, dziewczyna była naprawdę super. Może rzeczywiście miała kogoś (nie użyła ani razu słowa chłopak itp. trochę dziwne?). Ale no cóż, to już przeszłość. Tamtego dnia w nocy, gdy już spałem, moja podświadomość w formie snu wysyłała mi w chuj innych schematów rozegrania tej akcji. Widocznie za bardzo siedziało mi to w bani.

Tak właśnie wyglądały moje pierwsze podejścia w życiu. Było ich sześć, wszystkie directem. Bilans : 3 razy ,,mam chłopaka'' oraz po razie dostałem numer, usłyszałem tekst ,,jest ktoś'' oraz odmowę dania numeru. Chyba nie ma aż takiej lipy, w końcu dopiero zacząłem praktykować .

Pisanie tego tekstu zajęło mi trzy dni ( w każdym po 1,5-2 godziny). W międzyczasie widziałem na ulicy dziewczynę numer dwa, ale nie podchodziłem, bo w sumie po co.
Napisałem tego bloga, ponieważ chciałbym zapamiętać te momenty, aby w chwilach zwątpienia motywowały mnie oraz, mam nadzieję, były za jakiś czas miłym wspomnieniem moich początków.

Na koniec chciałbym napisać kilka rad z cyklu ,,dla niedoświadczonych od niedoświadczonego'' :
1. Po wejściu na stronę, zapoznaniu się z nią, wiedzą teoretyczną, staraj się jak najszybciej zacząć praktykować ! Unikaj stwierdzeń typu: ,,jeszcze przeczytam trochę teorii, a potem pójdę na miasto'', czy też ,,jeszcze za mało wiem, muszę przeczytać więcej blogów''. Uwierz mi, im wcześniej zaczniesz praktykować, tym lepiej ! Inaczej będziesz w podobnej sytuacji co ja, gdzie wmawiałem sobie te teksty, byleby się tylko wymigać od praktykowania.

2. Gdy masz wątpliwości, czy podejść do dziewczyny, to wyobraź sobie siebie leżącego w trumnie a następnie pomyśl : ,,miałem tyle okazji, tyle pieprzonych okazji, a teraz nie mogę nic zrobić''. Polecam obejrzenie jakiegoś filmu, gdzie umiera bądź choruje młody chłopak. Może to trochę bez sensu, ale to naprawdę może dać kopa. Oglądając takie sceny, możesz pomyśleć sobie : ,,Zaraz, przecież ja jestem zdrowy, niczego mi nie brakuje, mam ręce, nogi, sprawny mózg, więc co mnie blokuje aby być szczęśliwym?''. No właśnie, nic, więc należy się przełamać.

3. Zapamiętaj to zdanie : ,,Możesz, jeśli myślisz, że możesz''. Tak brzmi tytuł jednej z książek Normana Vincenta Peale'a.

4. Nie bój się podchodzić do obcych dziewczyn. Zapomnij o swoich kompleksach. Wyobraź sobie, że je wszystkie wsadzasz do rakiety a następnie wysyłasz w kosmos. Rozumiesz ? Nie ma już ich, jesteś wolny !

5. Dasz radę, dam radę.

Dzięki wszystkim za przeczytanie mojego bloga, wszelkie opinie mile widziane. Ponadto mam nadzieję, że chociaż jedna osoba wyciągnie z niego jakieś wnioski.

Odpowiedzi

Portret użytkownika Jac

Zrobiłeś 6 directów

Zrobiłeś 6 directów gratuluję, zrobisz ich kilkadziesiąt to zaczniesz odnosić naprawdę dobre rezultaty, do tego musisz pokazać swoją atrakcyjność, zbudować dobry raport do tego potrzeba kilkuminutowej rozmowy przynajmniej.

Portret użytkownika dickinson

Kocham takie blogi, prawdziwe

Kocham takie blogi, prawdziwe i szczere. Masz świetny potencjał. Tak to bywa z tym directem niestety... Na ulicy radzę Ci używać indirectu, w klubie, gdzieś na dysce to direct jak najbardziej;)
Gdzie był możę bład? humor... dawałeś im emocje zaskakujace ale nie było humoru, jakbyś je czymś rozsmieszył, było by lepiej. Ale będzie z Ciebie zawodnik Wink

Jak tak CI się podobają te directy to wypróbuj to pomysł gracjana o tym że podchodzisz do laski i mówisz, że podoba Ci się pewna laska ale nie wiesz jak do niej zagadac, i niech zarzuci Ci jakiś pomysł. Ona Ci np powie: "zaproś ja na goracą czekoladę" a Ty nagle z uśmiechem i pewnoscią siębie : "czesć jestem xxx zapraszam CIę na goraca czekoladę" Pochwal się jak tego użyjesz.
Powodzenia
GŁOWNA !!

Jakbym widział siebie.. Na

Jakbym widział siebie..
Na główną!

Przeczytałem całe ale warto

Przeczytałem całe ale warto było.

Z podejść nie byłeś zadowolony bo od razu nastawiłeś sie że kogoś poznasz, weźmiesz numer. Za cel powinieneś sobie postawić samo podchodzenie i zagadywanie właśnie, wtedy nie było by rozczarowań a gdyby udało sie z jakąś ugrać coś więcej wtedy byłbyś mega usatysfakcjonowany.

Podobają mi sie właśnie takie blogi, gdzie ktoś pokazuje że z nieśmiałego, samotnego, nawet poniżanego w przeszłości człowieka staje się kimś zupełnie innym. Kimś, kim jeszcze niedawno nawet w marzeniach nie mógł zostać bo wydawało sie to tak bardzo nierealne. Mam właśnie podobną sytuacje. Pozdrawiam, a blog dodaje do zakładek żeby jeszcze do niego wracać.

Portret użytkownika kargul

Rewelacyjny blog. Szacunek za

Rewelacyjny blog. Szacunek za przełamanie i odwagę!

Portret użytkownika 19Majestic94

Genialne : B: (bardzo pięknie

Genialne :

B: (bardzo pięknie się uśmiechnęła, potem już jej uśmiech nie schodził z twarzy) Jest to niemożliwe, bo jestem zajęta.
A: Ja też jestem zajęty, szczególnie gdy czytam poranną gazetę.

B: Ale wiesz, ja mam chłopaka.
A: Hm, widzę, że rozmowa schodzi na tematy chwalenia się, więc okej- ja mam plecak

Portret użytkownika Mojito

Witamy w gronie ludzi którzy

Witamy w gronie ludzi którzy pragną zmian i mają na tyle siły, chęci i odwagi by tych zmian rzeczywiście dokonać.

leci w ulubione. coś ostatnio dobre blogi powstają Wink

Portret użytkownika White Rabbit

Rewelacyjny blog Trening

Rewelacyjny blog Laughing out loud Trening czyni mistrza tylko nie spocznij na laurach. Oczywiście czekam na następny blog. Mam nadzieje, że rozmachem będzie dorównywał temu Smile
Teraz napisze moje spostrzeżenia ale nie bierz ich do Siebie. Moim zdaniem za bardzo rokminiasz sytuację. Nie myśl tyle (przykład jak kobiety chodziły po sklepach, lub na przystankach) tylko od razu podchodź i działaj ale to przyjdzie z czasem Smile Tyle ode mnie. Zółwik

Portret użytkownika Bees

No Kolego, brawo za to ze

No Kolego, brawo za to ze mozesz otwarcie przyznac sie kim jestes, jakie bledy robiles co przezyles i sam otwarcie i szczerze sie do nich przyznac nie przed nami, ale przed soba samym, a to jest kluczowe w dazeniu do rozwoju.
Ciekawi mnie z ktorego miasta pochodzisz...Moje rodzinne to Bialystok wiec jestesmy ogolnie z tej samej strony Polski.
Szkola to brutalny okres zwlaszcza dla chudych i slabych psychicznie, nieswiadomych dzieciakow. W moment sa dojezdzani przez "alfy" klasowe, ponizani itp. Tym slabym moze odbic sie to na cale zycie, ale Ty to zwyciezysz, widze to Wink ba, doda Ci to energii do rozwoju, pchnie w wlasciwa droge, ustawisz sie na dobre tory, juz na nich jestes. Wierze w Ciebie kolezko, to co przedstawiles w tym blogu wywarlo na mnie wrazenie. Sam bylem kiedys slaby i Ci co mi ublizali i wyzywali sie, dzisiaj sie klaniaja jako pierwsi. A mi na zemstach nie zalezy, ale to tak na marginesie, dzieki im zyskalem sile ktora mam dzisiaj i Tobie rowniez tego zycze Wink
Ps. Zapisz sie na boks/kickboxing/muai thai. Generalnie sztuki walki. To taka rada od serca

Portret użytkownika Vego

Im wiecej poznasz dziewczyn,

Im wiecej poznasz dziewczyn, tym inaczej bedziesz wszystko postrzegal, nagle dostrzezesz male luki ktore beda miec dla ciebie sens i zastosowanie, najwazniejsze zebys dalej poznawal coraz to kolejne dziewczyny, zebys sie nie zastal kiedy zaczynasz miec najlepsza forme, powodzenia

Dla mnie blog zasługuje na

Dla mnie blog zasługuje na główną. Długi ale fajnie się czyta.

Portret użytkownika Muka

Fajny blog, poprawił mi

Fajny blog, poprawił mi humor:D

Portret użytkownika Ogarniamsprawę

Dzięki panowie za

Dzięki panowie za przeczytanie bloga oraz wyrażenie swojej opinii, to bardzo pomocne, zwłaszcza w kontekście wyciągania wniosków na przyszłość.

Przede mną kolejne doświadczenie- jak pisałem wcześniej, nie mam jeszcze panny na studniówkę, zostało już mało dni, więc postanowiłem dmuchać na zimne i kolega dał mi numer do jednej z koleżanek jego dziewczyny, która mogłaby pójść na studniówkę. Patrzyłem ją na facebooku, z wyglądu ok, więc dziś napisałem. Okazało się, że od kilku dni czekała na wiadomość ode mnie, wiedziała że mogę napisać. Chciałem wymienić jak najmniej SMS-ów, więc od razu zaproponowałem spotkanie. Zgodziła się, jesteśmy ustawieni po nowym roku.
Potem chciała kontynuować SMS-owianie, ale zaniechałem tego pisząc, że żadne SMS-y nie zastąpią normalnej rozmowy.

dickinson- na pewno spróbuję tego otwieracza i o ewentualnych efektach napiszę !

Mr.Perfect- nie rozpamiętuję nieudanych podejść, traktuję to jako podwaliny do lepszego ja oraz jako źródło, z którego można wyciągnąć wnioski i poprawić błędy. Chociaż gdybym mógł cofnąć czas, inaczej mógłbym rozegrać ostatnie podejście.

White Rabbit- ja wiem, że za bardzo kombinuję, powinienem robić to jak hustaria, czyli wjazd na pełnej kurwie bez kalkulacji. Mam nadzieję, że przyjdzie to z czasem.

Bees- Na nienawiści nikt jeszcze nic nie zbudował, więc osobom, z którymi miałem styczność w gimnazjum już dawno wybaczyłem, bo w sumie po części powinienem im nawet podziękować, bo pewnie gdyby nie oni, to nie miałbym tej chęci zmian. Nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło. A na sztuki walki oczywiście się zapisałem i od początku października chodzę na taekwondo.

"Napisałem tego bloga,

"Napisałem tego bloga, ponieważ chciałbym zapamiętać te momenty, aby w chwilach zwątpienia motywowały mnie oraz, mam nadzieję, były za jakiś czas miłym wspomnieniem moich początków."

I słusznie zrobiłeś, blog rewelacyjny. Mi też się zdarzyło na początku przygody spłodzić tekst, choć mój był nazwijmy to średniej jakość. Nie zmienia to faktu, że wracając do niego po kilku miesiącach, aż trudno uwierzyć jak bardzo sprawy poszły do przodu i jak bardzo się zmieniło nie tylko podejście do tematyki strony, ale również ja, czy moja postawa względem otoczenia.
Życzę powodzenia w znalezieniu partnerki na studniówkę, jest jeszcze dość czasu i wierze, że Ci się uda. Powodzenia!

Dobry kurwa blog! Na prawdę

Dobry kurwa blog! Na prawdę szacunek za to że potrafisz polować po kilka godzin na dobrą okazję i podchodzić w 60tys. mieście z direktem. Każdemu kto ma wymówki z rozpoczęciem praktyki ten blog na pewno pomoże. Wydaję mi się tylko, że za bardzo to wszystko przeżywasz.

Już nie mogę się doczekać bloga z twoimi pierwszymi większymi sukcesami oczywiście w postaci zdobytych serc, bo jeśli chodzi o rozwój to tylko brać przykład. Pozdrawiam!

Portret użytkownika Ogarniamsprawę

Może się wydawać, że za

Może się wydawać, że za bardzo to przeżywam, ale napisałem na początku że pisząc tego bloga postaram się włożyć w to serducho i tak właśnie było.

Rządzisz,podziwiam za odwagę

Rządzisz,podziwiam za odwagę Wink

Portret użytkownika zwiadowca

Byłem, a nawet powiem że

Byłem, a nawet powiem że jestem na bardzo podobnym poziomie, na którym jesteś i mam dla Ciebie dodatkową radę Laughing out loud
Jak wiadomo każdy z nas ma w sobie taki wykres słupkowy, który obrazuje daną cechę osobowości. Zauważ że nie można być super mistrzem i mieć każdy słupek na najwyższym poziomie. Jest limit i właśnie celem w samodoskonaleniu się jest osiągnięcie tego limitu w każdej dziedzinie.
Zauważyłem że w Twoich podejściach brakuje treningu pt"Kręcenie korby" albo "Więcej zabawy mniej filozofii".

Weź jakiegoś kolegę z miasta, popytaj może jest ktoś ze stronki. Umów się na akcje np. na mieście. Spróbuj metody indirect i rób sobie jaja.
- Cześć mam dla Ciebie takie pytanie. (HMm?) Od pewnego czasu chodzę tutaj /z przyjacielem i szukam prezentu na 18 dla mojego kolegi, który jest pedałem i lubi chłopaków.

I jazda wkręcasz się Laughing out loud . Mówię Ci, nie pożałujesz Smile
W moim przypadku bardzo pomogło i polepszyły się kontakty z kobietami i słupek zwany "towarzyski" wzrósł.

PS. Gratuluje przełamania, te początkowe podejścia są zajebiste, czuć tą energie (a Chuj tam/Jebać to i JAZDA! Laughing out loud) Dalszych sukcesów !

Portret użytkownika Bajamor

hmm czytania : 30 minut ale i

hmm czytania : 30 minut ale i tak nie żałuje,teraz dodałeś mi otuchy i wstanę z krzesła i wyjdę na miasto i będę praktykował Wink

Portret użytkownika Bees

hehehe az 30 minut Ci to

hehehe az 30 minut Ci to zajelo kolego ;] pocwicz tez, szybkie czytanie, zeby nie marnowac czasu na czytanie czegos dlugo jesli mozna krotko...bez ironii to mowie, na chomikuj sa rozne rzeczy do nauki tego, a zatem i ebooki szybciej mozna czytac i teorie szybciej wchlaniac a czas zaoszczedzony poswiecac na praktyke badz inne ciekawe zajecia.

OGARNIAMSIE- teakwondo to dobry wybor, chodzilem kilka miesiecy (niestety tylko tyle) na to, bo tu gdzie jestem to jest troche drogie, mnie uczyli koreanczycy ;] dlugie nogi mam to dobrze jest...ale teraz tylko silka i jakis worek bo nie moge tylu rzeczy na raz robic, kasa i czas. Oczywista sprawa ze nienawisci nic dobrego nie wynika, aczkolwiek pojawia sie ona kiedy ktos czyni nam zlo, cos wbrew naszej woli, osmiesza, etc. I trzeba obrocic ja w sile ktora pchnie nas w te dobro, kumasz napewno Wink

"Gdy ja opowiedziałem o

"Gdy ja opowiedziałem o sobie, wszyscy słuchali z zainteresowaniem, jedna z nich na drugi dzień wypaliła : ,,Wiesz co, podziwiam Ciebie''"

O czym opowiadałeś? O lęku przed dziewczynami i niskiej samoocenie?

"Mieszkam, jak wspominałem, w ponad 60-tysięcznym mieście, więc ciężko na codzień spotkać dziewiczynę, która pod każdym względem (mówimy o wygladzie) podobałaby mi się"

Założę się, że znalazłbyś taką w każdej 1000-osobowej miejscowości. I nie pisz, że masz bardzo wysokie wymagania

A tak ogólnie to bardzo szczery blog. Podoba mi się. Wygląda na to, że jesteś bardzo kreatywny skoro takie rozbudowane wypowiedzi i mądre kontekstowo tworzysz na żywo. Jedynie otwieracz masz mrożony, ale z początku to jest akurat dobry pomysł i w dodatku widzę, że ci on służy, jest spójny z tym o czym chcesz powiedzieć. Jeśli dobrze zauważyłem dostałeś same pozytywne reakcje - każda była uśmiechnięta, każda chwilę porozmawiała - naprawdę niesamomite i niespotykane jak na sam początek przygody z uwodzeniem! Zaczynać od directu to też głęboka woda na starcie. Z takimi reakcjami to mocny kop w górę. Wprawdzie nie są to czyste directy pierwszego stopnia. W zasadzie są to podejścia indirectowe z dość szybko wplecionym directem. Taka opcja jest bezpieczniejsza i tak teraz pomyślałem, że mają większe szanse powodzenia, bo zanim odpalisz konkret, to laska ma już trochę dobrego wrażenia na Twój temat. Ja robiłem wyłącznie czysty ostry direct, zero kreatywności. Było tego z 50 podejść. Chętnie spróbuję stonowanej wersji jaką widzę Ty stosujesz Smile

Mimo iż Twoje relacje damsko-męskie zaczęły istnieć "dopiero" w wieku 19 lat, to tak naprawdę jesteś jeszcze bardzo młody. Ja pierwszy podryw zrobiłem w wieku 22 lat nie wiedziałem nic o prawidłowym, właściwym, nowoczesnym podrywie i to był początek moich relacji damsko-męskich, a pierwszy direct w wieku 26 lat. Możesz być dumny, bo na direct jest w stanie odważyć się zaledwie kilka procent mężczyzn. Jestem ciekawy jak będą wyglądały Twoje pierwsze kroki w klubach, bo zdaje się, że jeszcze tam nie byłeś Smile

rozrabiaka. "że potrafisz polować po kilka godzin na dobrą okazję i podchodzić w 60tys. mieście z direktem"

Od jakiej ilości mieszkańców można bezpiecznie podchodzić z directem? Wink

Moim zdaniem jeden z

Moim zdaniem jeden z najlepszych blogów jakie przeczytałem. Motywuje jak skurwysyn!!

Portret użytkownika zwiadowca

"na direct jest w stanie

"na direct jest w stanie odważyć się zaledwie kilka procent mężczyzn"

Założe się że wtajemniczonych 80%. Sam mam 17 lat i nie raz użyłem czystego i były pozytywne reakcje Smile Przesadzasz

Swietny wpis.

Swietny wpis.

naprawde bardzo dobry blog !

naprawde bardzo dobry blog ! przyjemnie sie czyta, pogratulowac przelamania sie ! swoja droga, napewno dales duzo do myslania wszystkim uzytkownika ktorzy tylko czytaja, a tak naprawde stoja w miejscu ! m.in. mnie heh bo jestem w podobnej sytuacji w jakiej do niedawna Ty byles.
Pozdrawiam i zycze wielu sukcesow i doswiadczenia !

Jedyne co moge powiedziec to:

Jedyne co moge powiedziec to: Szacunek!! Masz jaja chłopie!

Kierwa dobre i motywujące!

Kierwa dobre i motywujące! Fajna odmiana Smile. Musze wyjść z tej dziupli i zacząć robić podobnie Smile