Nie wiem, czy HMS po prostu chce przeczytać felieton o zazdrości, czy bierze mnie pod włos i rzuca wyzwanie . Niezależnie od tego, napiszę o zazdrości z mojego punktu widzenia ale de facto będzie to kolejny artykuł o samoocenie. Dlaczego? Gdyż niska samoocena jest właśnie powodem zazdrości. I prawdopodobnie znów wywołam polemikę, bo niektórzy uważają, że tzw. zdrowa zazdrość, zazdrość konstruktywna jest dobra. Uważam osobiście, że każde uczucie zazdrości jest złe, negatywne. Jeżeli cenimy sami siebie, znamy swoją wartość i nie jest ona przesadzona, jeżeli wiemy, że to co robimy, robimy dobrze i z należytym podejściem, uczucie zazdrości nie wystąpi.
Zacznę od przykładu:
Jak już wiecie sporo czasu w życiu poświęciłem pracy nad sobą. Wyeliminowanie zazdrości było jednym z pozytywnych skutków gdyż przestałem widzieć siebie jako osobę gorszą lub słabszą. Więc jeżeli jestem równie dobry jak inni to dlaczego mam zazdrościć. Zazdrościmy wtedy jeżeli czegoś chcemy a boimy się po to sięgnąć. A jeżeli czegoś chcę to wiem, że to osiągnę! Oczywiście za jakąś cenę, bo wszystko ma swoją cenę. Jeżeli jesteśmy wstanie podjąć ryzyko i pracę czyli ponieść cenę, to na pewno to osiągniemy. I dotyczy to zarówno życia osobistego, pracy jak i związku czy uwodzenia. Ale zajmiemy się stosunkami damsko-męskimi.
Nigdy nie zabraniałem kobietom chodzić beze mnie i tak samo robię dzisiaj. Moja kochana żona, wychodzi czasami na imprezy z pracy, szkolenia, na dzień kobiet itp. Jeszcze nigdy się nie zdarzyło, żebym był o nią zazdrosny, wiedząc nawet, że będzie się świetnie bawić a nawet może trochę poszaleje. Też lubię dobrą zabawę i też zdarza mi się czasami zachowywać jak młodzik. To dlaczego żona/kobieta nie może? Może. Warunkiem jest zaufanie i wysoka samoocena. Na moim przykładzie napiszę tak: jestem przekonany na 99,9%, że moja żona na żadnej imprezie nie spotka nikogo, kto będzie mógł zagrozić naszemu związkowi. Dlaczego zostawiam sobie furtkę na jedną setną procenta? Bo jest coś takiego jak czynnik zewnętrzny, na który nie mam wpływu. Życie różnie się może potoczyć i czasami jako ludzie popełniamy błędy, z których nie jesteśmy dumni, i które z chęcią byśmy wymazali. Są to błędy, których nie potrafimy wytłumaczyć. Napiszę inaczej: robię wszystko, żeby moja żona nie chciała mnie zdradzić, ale jakby to zrobiła niewiadomo z jakiej przyczyny, to będę musiał sobie z tym poradzić. Ale dopiero jak zrobi, a nie może zrobi. Rozbijam na szczegóły:
- gram żonie na wszystkich emocjach, pozytywnych i negatywnych, z tą różnicą, że pozytywnych jest więcej. Żyję według moich zasad i ich nie naginam, nawet jeżeli ona o to prosi wielokrotnie i później chodzi naburmuszona bo nie dałem tego czego chce,
- staram się aby ze mną się nie nudziła, i nie chodzi tu o codzienne wymyślanie zabaw bo na to nie ma czasu, ale co jakiś okres, daję żonie zaskakującą niespodziankę (nie chodzi o rzecz materialną), np. w zeszłym roku, w któryś piątek zapytałem, czy chciała by do Paryża pojechać. No i za dwie godziny jechaliśmy na lotnisko. Jeden dzień i z powrotem. Mało kosztowna wycieczka, ale wycieczka z prawdziwego zdarzenia, zaskakująca,
- staram się być coraz lepszy we wszystkim co robię. Głównie dla siebie, ale też dlatego, żeby widziała, że nie usiadłem na laurach, dzięki czemu ma powody do dumy z tego powodu, że jest ze mną. Może się mężem pochwalić. Trochę to może być dziwne dla niektórych, ale kobiety uwielbiają rozmawiać o własnych partnerach,
- mam na tyle silny charakter, że jestem dla niej jak filar. Wie, że może na mnie polegać i nie zobaczy mnie załamanego,
- i jeszcze jedna rzecz: seks, bo seks jest ważny. Kocham się dla własnej przyjemności, dla naszej przyjemności oraz dla jej przyjemności. Mi ma być dobrze ale nie zapominam o jej potrzebach. Staram się dać jej jak najwięcej i działa to w dwie strony, gdyż im lepiej jest kobiecie, tym bardziej ona się stara bo chce się odwdzięczyć lub pokazać, że też umie sprawić mi radość i przyjemność.
Wszystko to co napisałem powyżej zależy od dwóch rzeczy:
- naszej samooceny
- pracy, którą wkładamy w to co robimy.
Jeżeli postrzegamy siebie, jako osoby wartościowe, jeżeli w związek wkładamy dużo pracy i energii (nie mylcie z pomaganiem czy pantoflarstwem) to nie mamy się czego bać, czyli zazdrościć. Bo po co, jeżeli pierwszy lepszy na imprezie nie jest w stanie nawet zbliżyć się do poprzeczki, którą ustawiliśmy? No właśnie, ale jeżeli ...
Jeżeli którakolwiek opcja nie posiada solidnego fundamentu, to zaczynamy się bać. Jeżeli nasze kompleksy wychodzą na wierzch, jeżeli sobie z nimi nie poradziliśmy tylko schowaliśmy za kolejny parawan, to każda konkurencja będzie postrzegana jako zagrożenie związku, gdyż w każdym będziemy widzieć kogoś lepszego od nas a tym samym kogoś, kogo ona lub on będzie wolała lub wolał od nas. Z drugiej strony, jeżeli nasza samoocena jest wysoka, ale wiemy, że nie włożyliśmy dość pracy w nasz związek to też będziemy mieli obawy, że ktoś po prostu zrobi coś jak należy, bo będzie mu się chciało a nam nie.
Inną kwestią jest jeszcze zazdrość wypływająca z naszego postępowania i podejścia. Proszę niech każdy zapyta sam siebie, czy jeżeli spotka piękną i bardzo chętną kobietę, to odmówi czy nie. Ja odmówię i piszę to z całą świadomością i odpowiedzialnością. Trochę seksu nie jest warte tego, co stworzyłem z własną żoną przez ostatnie lata. Ale jeżeli dopuszczamy w głowie myśl o innej kobiecie, o zdradzie, to nasze myślenie wypływa z nas na zewnątrz i jest ukierunkowane na zdradę naszej/naszego partnera/partnerki. Bo jeżeli my możemy to ona czy on też może. Błędne koło, ale większość naszych lęków wychodzi bezpośrednio z nas i ma swoje źródło w nas samych. Jeżeli ktoś jest szczery i uczciwy to nie myśli o tym, że ktoś go chce oszukać. Jego uczucia kierunkują się na druga osobę.
Napiszę jeszcze o tzw. zdrowej zazdrości. Według mnie nie istnieje. Zazdrość jest zazdrością. Bardziej bym napisał, że chęć bycia z drugą osobą, lub strach przed utratą pcha nas do pracy nad związkiem. Jeżeli z upływem czasu przyzwyczajamy się, na partnerkę czy partnera patrzymy już inaczej, jest nuda, to wtedy nam się nie chce i przestajemy o nasz związek walczyć. Zwał jak zwał ale takie jest moje zdanie.
Podsumowując, zazdrościmy gdy wiemy, że nie wkładamy tyle wysiłku ile powinniśmy w nasz związek oraz jeżeli nasza samoocena jest zbyt niska i każda inna osoba jest według nas zagrożeniem. Więc po raz setny piszę: głowa do góry i do pracy. Jeszcze jedna rzecz. Charakter buduje się latami. Dzisiaj jestem o wiele mocniejszy i pewniejszy siebie niż dwadzieścia lat temu. Więc spokojnie młodzież, macie czas na naukę i pracę. Rzymu od razu nie zbudowano, na wszystko potrzebny jest czas i ciężka praca.
Odpowiedzi
O różnej zazdrości słyszałem,
pt., 2009-02-13 13:53 — mcm_13O różnej zazdrości słyszałem, ale nie o zdrowej Zdrowa rywalizacja, zdrowy stres nawet, ale nie zazdrość. Tym samym zgadzam się z tobą Andrew w 100% i mogę pogratulować tego co już w życiu osiągnąłeś i życzyć szczęścia w zdobywaniu nowych celów Szacun 4U
Bardzo Cię szanuję
pt., 2009-02-13 16:26 — HMSBardzo Cię szanuję Andrew,choć nie zawsze się z Tobą zgadzam.W mojej propozycji podjęcia tematu zazdrości nie było nic podstępnego-chciałem poznać Twoje stanowisko i poznałem.Przyznam się jednak ,że czasami mam wątpliwości-czy Ty przypadkiem nie jesteś takim drugim Sienkiewiczem?!Piszesz ku pokrzepieniu serc?Nie wszystko jest takie proste i idealne.Nie zawsze uda się zastosować "złotą formułę" o doskonaleniu siebie.Życie nie jest takie proste!Powiem więcej-życie wiecznie zaskakuje,ciągle tworzy nowe sytuacje i wymaga nowych odpowiedzi.To bardzo chwalebne,że uczysz młodych ludzi wiary w siebie i podajesz im wzory na "godne życie"(podobnie jak dziękuję Gracjanowi,że mnie starego konia nauczył bardzo wiele choć mi się wydawało ,że zjadłem już prawie wszystkie rozumy).Uważam,że należy Ci się laur chwały choćby za ten optymizm który wpajasz w naszych młodych czytelników-carpe diem itd...Ale powiedz tak z ręką na sercu-rzeczywiście wierzysz we wszystko co piszesz na tym forum?!Pytanie w tej sytuacji trochę może nie na miejscu-wiem,ale dopadła mnie chandra i pewnie dlatego stałem sie troche zgryżliwy.Przecież wiesz,że TO nie jest takie PROSTE!!!Przepraszam i pozdrawiam serdecznie
Tak, wierzę w to co piszę,
sob., 2009-02-14 08:02 — AndrewTak, wierzę w to co piszę, przecież piszę o sobie. Jestem optymistą. Staram się we wszystkim widzieć złe i dobre strony. Owszem, zdarza się że dopada mnie chandra, jak każdego, ale nauczyłem się działaniem i pozytywnym mysleniem wychodzić z tego stanu. Faktycznie tak jak piszesz nie jest to proste, ale można się tego nauczyć.
Jeżeli ktoś jest szczery i
pt., 2009-02-13 17:31 — MadJeżeli ktoś jest szczery i uczciwy to nie myśli o tym, że ktoś go chce oszukać. Jego uczucia kierunkują się na druga osobę.
Taki ktoś ma później duży problem jak ta druga osoba zrobi go w chuja
Ja uważam że zazdrość działa trochę motywująco ale zazdrość trzeba zostawić kobietą
Po tych 99,9% to zauważyłem że jesteś dużym optymistą
Ogólnie ze wszystkim w tym
pt., 2009-02-13 18:36 — VimOgólnie ze wszystkim w tym artykule bym się zgodził, bo znasz się na rzeczy, widać, że wszystko to przeżyłeś na własnej skórze, że wszystko osiągnąłeś dzięki własnej pracy - że to nie są puste słowa. Że masz doświadczenie.
Ale z jednym się nie zgodzę. Dziewczyny lubią, jak się czasem jest o nie zazdrosne... Robiłem kiedyś za tzw. "męską przyjaciółką" i słuchałem zwierzeń dziewczyny, która na imprezie bawiła się z wieloma przystojnymi facetami, nawet przyprowadziła jakiegoś do ich stolika, a jej facet nic...
Moim zdaniem, czasem zazdrość się przyda, ale tylko jej odrobina - bez kłótni, chamstwa, wpadania w paranoję, bo tylko wszystko niszczy.
Świetny artykuł... trzeźwe
sob., 2009-02-14 10:29 — prawie jak szczurŚwietny artykuł... trzeźwe podejście do życia, którego ZAZDROSZCZĘ hehe
Lubi - czy mówi że lubi. Bo
ndz., 2009-02-22 10:05 — AdminLubi - czy mówi że lubi. Bo to dwie różne sprawy.
Jak dla mnie to tak : -Nigdy
ndz., 2009-02-22 18:06 — MoYraJak dla mnie to tak :
-Nigdy nie można nikomu ufać w 100% nawet swojej żonie
-Zazdrosć...owszem, ale w małych ilościach...jeżeli jesteśmy zabardzo zazdrośni kobiete troche denerwujemy...nie pozwalamy jej odychać pełną piersią
Zaś brak zazdrosci moze wywołać poczucie nie potrzebnej
wogóle sie nie przejmujemy co ona robi...kobieta wtedy myśli że mamy ją kompletnie gdzieś.Własnie poto robią te jebane gierki żeby wzbudzić w nas troche zazdrości.
Ale to jest moje zdanie i nie musicie sie ze mną zgadzać ;P