Portal Uwodzicieli
Witryna poświęcona relacjom damsko męskim oraz budowaniu międzyludzkich więzi emocjonalnych.
Lorem ipsum dolor sit amet, consectetur adipiscing elit END.

Corpo fucking - Czyli życie, walka i Aleksandra.

Portret użytkownika Forreur

Tego dnia czekało mnie zebranie w stylu corpo co do marketingowego projektu. Sala powoli zapełniała się. W końcu pojawiła się tytułowa bohaterka. Młoda, wysoka, atletycznej budowy brunetka, o ładnych rysach twarzy i odważnym spojrzeniu. Zwinnie jak kotka przemykając wokół krzeseł, usiadła znajdując miejsce przy podobnej wiekiem kobiecie. Na miejsce zaś każdy facet musiał odprowadzić ją wzrokiem. Dłuższa czarna obcisła biurowa kiecka może i zasłaniała połowę nóg ale uwydatniała świetną pupę, a choć zapięta biała koszula skrywała dekolt to było wyraźnie widać że ma co skrywać. Taka kombinacja sprawiała że była najgorętszym towarem w okolicy. Każdy facet poczuł zapalającą się lampkę w głowie, no cóż natury nie oszukasz...

Z kilku słów o sobie wynikło że Aleksandra jest mieszczuchem pełną gębą a do tego ambitną stażystką która miała za cel zapewnić sobie ciepłą posadkę z widokiem na awanse. Wyglądała i była tą która skrzętnie wykorzystuje swój sexapil by osiągnąć to co zechce i z wyrachowaniem używa swojej waluty-urody.

Karuzela zaczeła się kręcić a wyścig zaczął. Każdy co z ambitniejszych chłopów z sali choć był chudym bykiem informatyko-grafikiem albo posiwiałym już na skroniach średniego szczebla menadżerem z brzuszkiem udawał pana sytuacji i samca alfa próbując przy okazji łapać spojrzenie Kotki. Standardowa bajera pasja sport piłka siatkówka siłka, znajomi crazy spontan life i obycie w świecie.

Wstając i mówiąc o sobie lakonicznie imię skille i cel bycia tutaj, lekka napinka by lepiej było widać umięśnienie(tak lata się i robi wolne ciężary, tworzy się przewagi i się z nich korzysta)Janusze złapali w moment gdzie stoi barykada a w kotkę wyjebane. Spotkanie trwa w najlepsze burza mózgów potem robota każdy swoje.

Gdy nagle wpada CEO rdzenia miejscowych. Niebieskie mokasyny białe stopki, spodnie w khake i rozpięta o dwa guziki bawełniana koszula warta więcej niż to co miałem na sobie.
Pomyślałem co to kurwa Miami Vice?
Wszedł i naturalnie rozjebał. Ci mało znaczący dupka cicho, menago każdego kalibru orgazm i odrazu podbitka granie kolegi lizanie dupki. Po chwili walnął swoje kwestie , motywacyjna mowa i wtopił się w "tłum". Pech czy szczęście chciało że trafiłem do grupki z chutliwym Krzyśkiem menago, jakąś cichociemną Basią i oczywiście...Naszą bohaterką Aleksandrą. Widać było że nie ogarniała tematu dobrze ale nadrabiała chęciami, Krzysiu świnia tylko obrabiał ją wzrokiem i cieszył michę że robota idzie a wszystko za niego robi Basia.

CEO zjawił się nagle jak wąż w trawie. Czy z względu na Olę czy może to że dobrze znał Krzyśka. Pytanie jak praca. Krzysio jak na gestapo śpiewka co i jak projekt detale, Basia kiwa posłusznie głową z potwierdzeniem. Przywitanie odrazu do Oli, ta widać że podjarana, chwila gadki szmatki. Po czym został ostatni rodzynek tej ekipy.
Przeniósł na mnie swoje spojrzenie i rzekł:
-A ciebie kolego nie kojarzę, jesteś tu nowy?
Mówiąc to położył rękę na stole w geście niczym rewolwerowiec celując na mnie, na nadgarstku miał zegarek Omegi za kilkadziesiąt kafli.
Pokerowa twarz również ręce na stół i kontra z tego co mam. A mam umowę B2B i totalnie w dupie status typa, jego hajs i sprawczość.
-Tak kolego, jestem tu nowy.
Odparłem spokojnie patrząc się mu prosto w oczy.
Przy słowie kolega, zrobił lekko zdziwioną minę.
-Tak myślałem, pod kim pracujesz ?
W jego głosie było czuć nutkę urazy i przekonanie że jestem jego pracownikiem i z łatwością mógł by mnie pocisnąć.
-Pod sobą, współpracujemy nad tym projektem, szukali państwo osoby z odpowiednimi umiejętnościami, to ja.
Odparłem spokojnie, końcówkę zaznaczając jak rasowy wyjadacz co by mógł sprzedać wodę pieprzonemu delfinowi, uśmiechając się szeroko. Cisza i przedłużające się spojrzenie, badanie siebie.
Nagle balonik pękł, uniósł brwi a na twarzy pojawił się uśmiech.
-Takich ludzi nam trzeba!
Chciał wydymać Freda, ale mu się nie udało. Obroniony status i wartość w oczach grupy.

Lecz panowie życie to nie bajka. Od słowa do słowa do luźnej bajerki między CEO a Olką. On nabity hajsem, podróże luksusy anegdotki z hotelu w Florencji. Kupiony temat, ćwierkają ptaszki jak w siódmym niebie, kontakt wzięty oczywiście na przykrywkę "nagłej" sytuacji. Choć bitwa wygrana wydawało by się że wojna nie poszła tak pomyślnie. Pod koniec spotkania chciał odwieść Olkę ale ta sprytnie odmówiła, ale rzuciła przynętę zaznaczając że kiedyś skorzysta z okazji. Ładnie rozegrane...

Na kolejnym spotkaniu CEO był zbyt grubą rybą by pływać z nami w akwarium i pracować. Został ostatni skład. Miała się odbyć prezentacja okładki do produktu, Olka wysunęła pierwsza swój pomysł grafiki..... który opierał się na jej własnym zdjęciu w ujęciu w biurze i odpowiednią obróbką ramek. Spodziewałem się wysokiego ego i ambicji ale to rozjebało mnie na łopatki.
Padło pytanie jak się podoba.
Oczywiście Krzysztof spuszczał się nad zdjęciem, a Basia widząc to podążyła za jego opinią.
Tylko ja zimno głowy, a raczej bardzo przyziemny, bo była to moja robota postanowiłem powiedzieć wprost.
Że mi nie pasuje bo nie wpisuje się wgl w target projektu i produktu, był by spoko na coś innego i zalecam zmianę koncepcji.
Oburzona Olka zrobiła minę obrażonego dziecka i z wyrzutem spytała czy mam lepszy pomysł.
Proste kurwa że mam, patrz i ucz się pomyślałem.
Wysłuchała z kwaśną miną kwitując z łaską na końcu:
-Dobrze, dobrze zastanowię się nad tym.
-Tu się nie ma nad czym zastanawiać - skwitowałem.
Foch.

Na kolejnym spotkaniu sama podbiła po radę. A na jeszcze kolejnym zaczeła small talk ale próbując zagiąć mnie rzucała sheat teksty co zbijałem. Nie zamierzałem spinać się i grać na przebicie wszystkich.

Cały projekt zakończył się z moim udziałem, i już kierowałem się na parking, gdy usłyszałem za sobą stukot obcasów. Dodreptała do mnie zagadując banałem, dobra robota wyszedł fajny projekt i takie tam pierdoły. Przeciągając się potwierdziłem jej słowa z uśmiechem.
-Podrzucić cię do domu ? Wypaliłem sam z siebie.
-Pewnie. Odparła z entuzjamem.
W trakcie drogi zaczeliśmy sobie gadać już bez sprawdzania i farmazonów, od słowa do słowa pojawił się flirt, na końcu drogi pod jej domem szybka eskalacja i kino, czekałem za zaproszenie do domu, co jednak się nie zdarzyło. Czując że ten moment jest decydujący i ostatnią szansą zaproponowałem jeszcze żeby się gdzieś przejechać. Zgodziła się.
Klasyk, sprawdzona miejscówka, ponowienie flirtu eskalacja kino, wszystko poszło. Sex maraton na tylnym siedzeniu.
Gdy odwiozłem ją ponownie na odchodne spojrzała na mnie tym dziwnym spojrzeniem jak na mijającą przygodę która już się nie powtórzy. Już miała coś powiedzieć gdy jej przerwałem:
-Jestem już dużym chłopcem, jest okej.
-Wiem
Odpowiedziała z uśmiechem, dała mi buziaka w policzek, wysiadła z auta i poszła swoją drogą. Nigdy już jej nie widziałem.

Prawdziwa wartość to ta w nas a nie na nas. Nie wolno dawać się zgnoić. I choć pewnych rzeczy nie przeskoczysz i nie rozbijesz banku, to jednak coś zgarniesz i wyjdziesz bez szwanku Smile

Odpowiedzi

Portret użytkownika sexToGrzech

U mnie w korpo byś długo nie

U mnie w korpo byś długo nie został. Takich kozaków pierwszych wywalają w szczególności na b2b. Zresztą po to się ich zatrudnia na b2b

To w jakiej branży działasz

To w jakiej branży działasz ,że macie taki wybór kandydatów?

Portret użytkownika Forreur

Współczuje korpo. Prawdziwy

Współczuje korpo.
Prawdziwy kapitalizm i zasada biznesu opiera się na wolnym rynku i konkurencyjności.
Ktoś kto robi chujową robotę poleci wiadomo, a ktoś kto zna się na robocie zostanie, choćby był ostatnim chujem. Czysty biznes nie zna sympatii tylko zysk, proste.

Takich kozaków czyli kogo? Laughing out loud
Lepiej było dać się dymnąć ?"Tak Proszę Pana, Już się robi Proszę Pana, biegnę , teraz te jajko polizać mmm?"

Portret użytkownika sexToGrzech

Wątpię żeby Ci to dało

Wątpię żeby Ci to dało sympatie szefa:

"-Tak kolego, jestem tu nowy.
Odparłem spokojnie patrząc się mu prosto w oczy.
Przy słowie kolega, zrobił lekko zdziwioną minę.
-Tak myślałem, pod kim pracujesz ?
W jego głosie było czuć nutkę urazy i przekonanie że jestem jego pracownikiem i z łatwością mógł by mnie pocisnąć.
-Pod sobą, współpracujemy nad tym projektem, szukali państwo osoby z odpowiednimi umiejętnościami, to ja."

Moim zdaniem mogłeś to lepiej rozegrać, dogryzanie to nie jest dobra droga, chyba że nie przeszkadza Ci palenie dróg

Portret użytkownika Forreur

W Polsce panuje jakieś

W Polsce panuje jakieś feudalne jeszcze spojrzenie na świat.
Sympatie szefa to wgl priorytet. Laughing out loud

Pierwszy temat, to nie mój szef. Umowa B2B biznes-biznes. Na "papierze" jesteśmy równi, wykonawcy pod produkt. On produkcja, ja kreacja marketing. To że typ ma większą działalność ma ludzi i jest nabity hajsem nie znaczy że może mieć władzę nad mną. (może wcześniej zaczął pracować, miał fart, syn taty, mąż Danusii,nie wiem) Dla mnie to nie jest change factor.

Drugi temat, palenie mostów. Jeśli jesteś w czymś dobry to jak ci może spalić mosty? Mogłem cicho pizda siedzieć, wziął by pewnie jej zdjęcie albo inny pomysł niskich lotów. Zjebał by sprzedaż, popyt na produkt, wtedy bym spalił most. Jego telefony/naciski kontra moje wykresy, słupki skuteczność. Powtórzę jeszcze raz. Biznes to zysk a nie sympatię i prywatne vendetty. Wolę pracować z profesionalistami choćby za mniej czy dalej niż z "kastą przyjaciół" i dawać się ruchać.

Po trzecie, spójrz logicznie na tego typa. Spotkanie biznesowe a ten się ubiera jak na dyskotekę i sypie jakimiś karykaturalnymi władczymi gestami. Sam nazywa kogoś kolegą a potem obraża się za nazwanie vice versa w normalnym tonie. Gość po prostu jest nowobogackim BUCEM. Nie lubię takich ludzi.

Po czwarte i piąte zarazem, woli sprostowania bo widzę niektórzy nie łapią. Nie chodzi o ciśnięcie każdemu, byciu chamem i kozaczenie. Chodzi o zdrowe podejście do świata i szacunek do samego siebie.
Nie jestem hipokrytą, nie pocisną bym tak z Muskiem czy Bezosem, wiadomo, życie jednak ma swoje granice Laughing out loud Ale jakiś prezesina firmy aspirującej do bycia corpo dominantem na dwóch województwach, bitch please ^^

Pozdro

Portret użytkownika marine_trooper

"Powtórzę jeszcze raz. Biznes

"Powtórzę jeszcze raz. Biznes to zysk a nie sympatię i prywatne vendetty."

Donald Trump by się z Tobą nie zgodził.

Portret użytkownika Forreur

Może i nie Gdybym dostał od

Może i nie Laughing out loud Gdybym dostał od starego imperium i koneksje pewnie inaczej bym mówił Tongue

Portret użytkownika Kensei

Żadnego dogryzania tam nie

Żadnego dogryzania tam nie było, ot odpowiedź do ramy którą ceo sam wrzucił i spoko, to też są shit testy, jak koleś ogarnia, jak byłby debilem z niskim poczuciem wartości to pewnie by się przysadzil i chciał postawić wyżej, ale po chuj? Business first.

Fajne podsumowanko, podoba mi się motyw inności z cyklu mnie tam tak Twoja dupa w tej kiecce nie robi, wolę być szczery niż miły. No i dobra opcja z szybką zmianą logistyczną po braku propozycji z chatą, pykło.

W życiu piękne są tylko chwile!

Portret użytkownika eldoka

Jakoś tak zabrzmiało jak

Jakoś tak zabrzmiało jak fantastyka albo harlekin. Nie mówię, że nie możliwe ale jakoś tak dziwnie to napisałeś w mojej opinii.

Portret użytkownika Forreur

Dlaczego dziwnie ? Końcowo

Dlaczego dziwnie ? Końcowo kto został "wyruchany" Laughing out loud ? Gdybym chciał być z tą laską nie wyszło by, nawet nie chciała mnie zaprosić na chatę bo miałem końcowo za mały status/siana na coś stałego, została w tej firmie a pewnie ten CEO ją odwozi z happy endem na mieszkaniu.

Nie pobiłem typka, nie obraziłem go śmiertelnie. Jedynie na miękko obroniłem swój status/wartość co wgl dało mi możliwość wejść jako target dla Olki, choćby na przelotny seks.

Nie chcę podważać

Nie chcę podważać doświadczeń, bo to zawsze jest ch...jowe i pokazuje tylko ograniczony umysł kwestionującego, ale trochę pachnie bajką ku pokrzepieniu serc.

Portret użytkownika Forreur

Spoczko W tym tkwi cała siła

Spoczko Smile W tym tkwi cała siła i bajer w uwodzeniu. Żeby łamać schematy. Kiedyś czytając blogi 70% pachniało mi wałkiem, dopóki nie zebrałem jaj do kupy. Kiedyś zagadanie do dziewczyny na przystanku było wyzwaniem, wałkiem gdy kolega mówił że tak wyrwał dupę. Potem doprowadzanie do kina na 2/3 spotkaniu było bajką dla pokrzepienia serc. Potem że da się wyruchać nowo poznaną dupę w klubie było wałkiem. Rozwiązanie pierwszej umowy pracy było strachem i krokiem w nieznane, potem druga trzecia zmiana, różnica zdań z menago serca bicie i widmo chuj wie czego itp itp itd. Nie chcecie nie wierzcie Laughing out loud

Dlatego napisałem, że nie

Dlatego napisałem, że nie chcę kwestionować doświadczeń, bo człowiek miał różne sytuacje, które "podważają schemat", czy "tego się zrobić nie da", a jednak się dało.

Inna rzecz, że mnie takie zarozumiałe laski o ego wielkim, acz skrajnie kruchym, zawsze wkurwiają i jak pomyślę, że musiałbym z taką rozmawiać po seksie, to nie... A mam taki feler, że nie umiem nie gadać z laską po seksie. Chyba, że sama ucieknie Tongue

Portret użytkownika eldoka

bardziej chyba chodziło o

bardziej chyba chodziło o kwestię, że tak szybko skończyłeś puente, przynajmniej z mojej strony jako odbiorcy. Dlatego tak wyszło. Ja nie kwestionuję twoich dokonań tylko jak to odebrałem poprzez słowo pisane.
Miałem podobne akcje i wiem, że to możliwe jak jest się już ogarniętym.
Btw. zgasiłeś typka jak kiepa przy stole wtedy.

Portret użytkownika Forreur

Rozumiem Myślałem żeby jakoś

Rozumiem Smile Myślałem żeby jakoś mocniej zaznaczyć końcówkę, by wyraźniej zaznaczyć pewne mechanizmy. A końcowo zostawiłem dla czytelnika interpretacje. Ale na przyszłość faktycznie będę starał się zamieścić jakąś głębszą puente!

Co do typa to taaak Laughing out loud z tego jestem zadowolony, ktoś błędnie nad zinterpretuje że kozaczenie jak tak można, że czasem mechanizmy (zależność . rodzina. utrzymanie) nie pozwalają na to, utrata pracy itp .
Cóż Laughing out loud U mnie pozwalają. Doświadczenie ( praca z klientem kilka lat, środowisko miejskie osiedla itp) pokazały że czasem "bariery" społeczne są sztucznie utrzymywane w naszych oczach. Świat jest prostszy niż się wydaje. Trzeba umieć postawić na swoim. To między innymi jedna z puent Tongue

Portret użytkownika Kensei

Tu w ogóle nie chodziło myślę

Tu w ogóle nie chodziło myślę tak po prawdzie o jakieś gnojenie czy gaszenie typa, myślę że OP już jest far past that, choć o tym trochę jeszcze pisze, widmo przeszlego postrzegania. Tak naprawdę chodziło tu tylko o zwykłe, szczere podejście kogoś kto jest siebie pewny, i tyle, zgodnie z tym co się o sobie wie, to się mówi i nie ma tu krzty negatywnej intencji, tak sądzę.

Portret użytkownika Forreur

Dokładnie kensei ! Wszystkie

Dokładnie kensei !

Wszystkie twoje wypowiedzi trafne i w punkt. O to chodziło Smile

Open mind !