Portal Uwodzicieli
Witryna poświęcona relacjom damsko męskim oraz budowaniu międzyludzkich więzi emocjonalnych.
Lorem ipsum dolor sit amet, consectetur adipiscing elit END.

DLACZEGO ONE ZAWSZE WRACAJĄ CZYLI SIŁA KONTRASTU

Portret użytkownika BANE

Porzuć wszelką nadzieję, Ty, który tu wchodzisz...
Dlaczego akurat takie pierwsze zdanie?
Ponieważ, w gruncie rzeczy, tytuł jest trochę zwodniczy, bo nie do końca o tym, a może, by być ścisłym, nie tylko o tym będzie traktował ten artykuł. Jestem jednak pewien, że taki tytuł, zapewni mi mnóstwo odsłon [nie żeby to miało jakieś znaczenie, ale jednak każdy ma jakieś wewnętrzne pokłady próżności], od różnych utajonych, nie chcących się przyznać, że wciąż płaczą, frajerów. No ale dobrze, dość już pastwienia się i złośliwości...

Zastanawiała mnie bowiem od dłuższego czasu jedna rzecz - dlaczego większość facetów na tej stronce [żeby było jasne - absolutnie nie piję, w tym miejscu, do, tzw. "starej gwardii"] jest tak kurewsko wewnętrznie słabych? I ich liczba rośnie. Przybywa coraz więcej desperatów, niedoszłych samobójców, skomlących obsesjonatów itd., itp. Nikomu nie odmawiam prawa do odczuwania wewnętrznego bólu, długo niezabliźniającej się rany od włóczni o nazwie "ktoś właśnie posuwa moją Niunię". Rzecz jednak w tym, że jeżeli ktoś zadaje Ci ból, to robisz to sobie Ty sam. To coś jak odwrotność funkcji o nazwie "jazda na ręcznym" - że tak to - niewyszukanie - określę. Jątrzysz, rozpamiętujesz itd., itp. Dziwne i żałosne bo, zaprawdę powiadam Ci, ONE ZAWSZE WRACAJĄ. Skąd wiem - zapytasz. Bo jeżeli Ona nawet w tej chwili o Tobie nie myśli to jedno jest pewne, jak jutrzejszy wschód słońca - jeżeli odeszła - to raczej nie zaprzątasz Jej głowy, ale - UWAGA - nie zaprzątasz Jej głowy - tylko w takim stopniu - w jakim byś zaprzątał - gdybyś odszedł sam, nie czekając na kopa w dupsko od Niej. To, że to Ona odeszła wcale nie oznacza jednak [jak wielu z Was sądzi], że o Tobie nie myśli... Zapytacie - czy wystarczy  więc cierpliwie czekać? Odpowiem: TEŻ. Ale nie tylko. O co chodzi? Wydaje mi się bowiem, że dziewczyny nie odchodzą jeżeli nie mają alternatywy w postaci jakiegoś gościa, który będzie, niech mi Panie wybaczą określenie, przysłowiowym "zapchaj dziurą" [:)Wink:)] - czasem na miesiąc by wyleczyć "kaca" po rozstaniu, czasem na dłużej [kobiety mają bowiem wmontowany wg. mnie zupełnie niezrozumiały mechanizm, który za każdym razem każe im sądzić, że ten obecny facet, to jest właśnie TEN, albo przynajmniej wart rozważenia jako potencjalny TEN JEDYNY] - tymczasem jak tu już gdzieś pisano - eden to jest tylko na początku. Mija - powiedzmy pół roku - [znowu dojebię kilku zapłakanym napaleńcom, ale co tam] - radosnej, nieustającej imprezy, rozmów, ostrego rżnięcia itd., itp. i nowy chłoptaś Waszej Najdroższej Niuni, zaczyna popełniać błędy. Wkracza proza dnia codziennego. Parka już się nagadała i wychędożyła na wszelkie możliwe sposoby i cóż... Już nie jest ani tak ostro, ani tak ciekawie jak było - nowy facet Twojej Niuni, nawet jeżeli zna rady z tej strony, to i tak tu i ówdzie ustąpi, tam nie będzie się kłócił, a gdzie indziej z kolei ulegnie - dla przysłowiowego świętego spokoju. Jednym słowem - zaczyna się gangrena frajerstwa. Raz jeszcze - proza życia. Znamy to dobrze. Sami to przerabialiśmy. Powiecie więc - BANE zamiast pierdolić, napisałbyś wprost, że wystarczy przeczekać. Otóż, BANE tak nie napisze - bo gdyby tak napisał to nie byłaby do końca prawda.

Jasne - cierpliwość jest zajebiście ważna, ale kluczem do sukcesu [jeżeli już jesteś tak uparty by swoją ex odzyskać] jest coś, co ja nazywam siłą kontrastu. O co chodzi? Otóż chodzi, Moi Drodzy, o to, że większość desperatów, rozpaczliwie pragnących powrotu, stara się okres największego cierpienia, po prostu właśnie TYLKO przeczekać, nie robiąc ze sobą nic, podczas gdy ból, który w Was siedzi jest najlepszym tworzywem do odbudowy tego co się utraciło. Prawda jest bowiem taka, że laska odeszła bo TY sam tego chciałeś. Właśnie tak - chciałeś tego zajebiście. Na niczym nie zależało Ci tak bardzo, jak właśnie na tym. Gdyby było inaczej to zajmowałbyś się swoją Panią tak jak należy - pokazywał na każdym kroku, że jesteś silniejszym od niej, potrafiącym o Nią zadbać, pod każdym względem, facetem - a Ona nigdy by od Ciebie nie odeszła. Taka jest prawda - jeżeli łatwo przychodzi Ci uznawać swoje prawo do dominacji w związku, musisz również uznać fakt, że za tym idzie większa odpowiedzialność za jego rozpad, nawet jeżeli laska puściła Cię kantem. Nie jest bowiem tak, że jesteś tym, który wyznacza reguły w związku, ale, jeżeli coś się spierdoli, to wtedy to już winna jest dziewczyna. Broń Boże nie Ty. Stąd [tzn. z niechęci do uznania tej zależności] to ciągłe biadolenie: "Nie ufaj kobietom"; "Zawsze kłamią, dziwki" itd., itp. Jeżeli chcesz być tym, który rozdaje karty to pamiętaj, że jeżeli układ się rozpada, to oznacza po prostu, że źle rozdałeś. TY I TYLKO TY.  Stało się więc to, na co pracowałeś nieustannym frajerstwem, i zamiast wyciągać wnioski - siedzisz - albo co gorsze - leżysz w pozycji embrionalnej - i płaczesz rzewnymi łzami. Tymczasem Twój ból, to Twój budulec. Nie tylko dlatego, że każde cierpienie wzmacnia charakter. Dlatego, że Twoje pokłady złości, pretensji i żalu pomogą Ci w wykrzesaniu z siebie dość siły, by z łatwością odzyskać kobietę, która odeszła, co więcej, w perspektywie czasu, zdobyć każdą, którą zechcesz. Proste - skoro udało Ci się bez problemu zjebać - to i bez problemu naprawisz. Jak to? - zapytacie. Odpowiadam: KONTRAST. Rozdźwięk między tym kim byłeś, a kim jesteś teraz. To tak naprawdę jedyny motyw ciągle powtarzający się we wszelkich opisach powrotów. "Jak się zmieniłeś"; "Zachowujesz się i wyglądasz zupełnie inaczej"; "Szkoda, że jak ze mną był, to tak nie miał", itd., itp. Twój ból to stop, z którego wykujesz budulec, dla powrotu, albo, chuj niech będzie, nawet i zemsty na byłej. Jak? Proste - weź się za siebie. Kobiety są na etapie pierwszego kontaktu takimi samymi wzrokowcami jak my - mężczyźni. Myślisz teraz - kurwa, jak to się ma do dziewczyny, która zna mnie na wylot i którą ja znam? Jaki kurwa pierwszy kontakt? Odpowiadam: Marna postura? - idź na siłownię; Nadwaga? - przejdź na dietę; Cipowatość w kontaktach z kobietami - pracuj nad asertywnością i umiejętnością wyrażania i trzymania się swojego zdania. Ona będzie musiała WIZUALNIE przekonać się jak bardzo się zmieniłeś.
Otóż, im lepiej Cię zna, im bardziej jest pewna swojego zdania na Twój temat - tym lepiej dla Ciebie! Masz dzięki temu niepowtarzalną okazję dostarczenia do Jej nowego związku bomby wodorowej z opóźnionym zapłonem.

Daj sobie czas. Odczekaj. Pracuj nad sobą. Nie szukaj kontaktu. Poznawaj nowe kobiety. Nie szukaj kontaktu. Baw się. Nie szukaj kontaktu. Nie staraj się pocieszać na siłę. Nie szukaj kontaktu. Cierp. Nie szukaj kontaktu. Załamuj się. Nie szukaj kontaktu. Płacz. Nie szukaj kontaktu. Ćwicz. Nie szukaj kontaktu. Myśl jak najczęściej o tym jak dobrze jest Jej z tamtym. Nie szukaj kontaktu. Pomyśl, że to wszystko co robiła z Tobą, teraz robi z innym. Nie szukaj kontaktu. Pomyśl, że robi mu to lepiej niż Tobie. Nie szukaj kontaktu. Wyznaczaj sobie cele i osiągaj je.


Nigdy jednak, nie myśl o tym by uderzyć za wcześnie. Nie ma Cię w Jej życiu. Pamiętaj o tym. Jej jest z tym dobrze. Ty czekaj na odpowiedni moment. Przypadkowe spotkanie? Unikaj. Miejsca, w których Ona często bywa? Unikaj. Wspólni znajomi? Unikaj. Dlaczego mam nie chadzać gdzieś tylko dlatego, że Ona tam chodzi? - zapytasz. To nie tak. Ty szykujesz się do uderzenia. Nie uciekasz. Cofasz się by potem wygrać na całym dystansie. Samokontrola, dyscyplina emocjonalna, wewnętrzne opanowanie to podstawa. Przygotowujesz się po prostu na najlepszy moment. Takim momentem może być, na przykład impreza, na którą nie wypada Ci nie pójść [dlatego, że to na przykład impreza u Twojego dobrego ziomka, któremu przez przyjaźń nie chciałbyś odmawiać] a na której będzie i Ona. Jakieś wesele czy coś w tym guście. Nie generuj jednak, nie zabiegaj o takie okazje. Jakaś na pewno się nadarzy. Musi jednak minąć odpowiednio dużo czasu. Pół roku nie schodzi z licznika. Zaznaczam: pół roku intensywnej pracy nad sobą. Pół roku wykorzystywania bólu, na rzecz wewnętrznej i zewnętrznej przemiany. W międzyczasie, stosując się do powyższych reguł, korzystaj z życia. Ze wszystkiego co przynosi. Maksymalnie, bez jakichkolwiek ograniczeń. Pamiętaj jednak cały czas, że kto inny obraca Twoją Małą. To jeszcze bardziej Cię wkurwi. Co ciekawe jednak, z czasem, wierz mi, zaczniesz się z tym oswajać, a potem obojętnieć. Jeżeli jednak będziesz konsekwentny, to utrzymasz rygor, który zawsze Ci zaprocentuje. Pamiętaj, że Twój ból, to Twój budulec. Jeżeli nie chcesz, wbrew wszelkim radom z tej strony [i nie tylko zapewne] - go po prostu odrzucić to, jak napisałem, korzystaj z niego. Po takim, co najmniej półrocznym okresie, będziesz już wiedział, czy dalej chcesz wracać, przyjaźnić się, mścić czy cokolwiek innego Ci do głowy przyjdzie.

Wyobraźmy to sobie.
Nadchodzi Twój wielki dzień. Wchodzisz. Spokojny. Opanowany. Uśmiechasz się. Witasz się ze wszystkimi. Z Nią i Z JEJ CHŁOPAKIEM również. Tylko pozytywne emocje. Jesteś panem sytuacji. Ona Cię zna? Nie, Bracie, to Ty znasz Ją. Wiesz, że Ona znowu widzi tego gościa, którego kiedyś pokochała. Widzi go, bo i Ty go widzisz codziennie w lustrze. Po jakimś czasie wydaje Ci się, że Ona jest jakby trochę zakłopotana. Nie czuje się komfortowo na imprezie, mimo, że Jej fagasek dwoi się i troi by bawiła się dobrze. Dlaczego? Bo troszeczkę, trosiuteńkę zaczyna Ją gdzieś w środku kłuć, skurwysyńska igła o nazwie "Ale się zmienił, nie patrz się na niego". Wkurwia Ją to, bo przecież to Ona, na tej właśnie imprezie, miała pokazać Tobie, jak bardzo jest szczęśliwa. Ty - poza dobrą zabawą oczywiście - nie robisz nic. Czekasz. Niech się wkurwia. Co więcej niech wkurwia się Jej nowy boyfriend. On sam - awanturą, jaką jej na pewno zrobi na drugi dzień [albo wcześniej] - tylko utrwali Twój nowy wizerunek w Jej głowie. Bądź naturalny. Kobiety są istotami z gruntu emocjonalnymi. Pozwól na to - niech Jej szalejące emocje będą Twoją bronią. Ty pozostań strategiem. Niech Cię widzi. Jak jesteś z kimś? - świetnie - niech kobieta z którą przyszedłeś, bawi się wyśmienicie - jesteś sam? - jeszcze lepiej - niech Twoja była "Wieczna Miłość" widzi, że jesteś wolny, ale poza Jej zasięgiem. Chcesz z Nią porozmawiać? - OK - rozmawiaj. Raz przez cały wieczór. Nie przyszedłeś tu w końcu dla Niej, a dla dobrej zabawy. Stosuj to wszystko co wyniosłeś ze strony. Odzyskałeś to co chciałeś. JĄ? NIE!!!!! SIEBIE! Ona to tylko potwierdzenie tego co udało Ci się osiągnąć. Nic więcej. Przeszedłeś tyle, że teraz już wiesz, że Twoja była to po prostu kolejny cel i tyle. Ty już wygrałeś. Bo czujesz się dobrze ze sobą. Bo zaakceptowałeś to co musiałeś przejść. Bo wiesz, że to było sprawiedliwe. Co więcej - wiesz, że to było Ci potrzebne. Bądź wdzięczny, za to, że tyle mogłeś dzięki temu wszystkiemu zrozumieć. No właśnie. Ona też już wie czego chce. I On też już wie, czego chce dziewczyna, którą Ci odbił, albo po prostu "pocieszał" po rozstaniu. Widzi to. Ty też już wiesz, że w Jej świecie emocjonalnym zamieniliście się z Nim miejscami na tronie. Ale to nic niezwykłego. Pracowałeś na to. Na odzyskanie należnego Ci miejsca, które, tak naprawdę, tylko na chwilę opuściłeś. Czasem się po prostu tak zdarza. Teraz to On musi Jej wybijać z głowy Ciebie. Ale to już nie jest Twój problem. Tobie potrzeba jeszcze tylko trochę cierpliwości. Bo Ona nie zadzwoni od razu. Będzie miała resztki nadziei, iluzoryczne strzępy poczucia, że może jednak udało się Jej zrobić wrażenie na Tobie. Bez względu na to jednak czy tak było czy nie - Ty czekasz. Zbyt wiele osób mówiło Ci w końcu jak bardzo się zmieniłeś by to nie była prawda. Wiesz o tym dobrze. A jeżeli oni to widzieli to Ona widzi to jeszcze wyraźniej. Przyszedł czas na rewanż. A Ty masz w sobie niewyczerpane pokłady cierpliwości. Tak długo w końcu ją ćwiczyłeś. Czekasz. To nie jest kwestia czy, ale kiedy zadzwoni. Jak długo, Ona tym razem, wytrzyma. Ty już swoje wytrzymałeś.
Tak właśnie mogłoby to wyglądać.

Pozostaje Ci więc tylko odpowiedzieć sobie na pytanie, czy jeszcze Ją chcesz. Już wiesz, że nie jest wcale taka wyjątkowa. Gdyby każdego faceta na tej stronie traktować poważnie, to ich wynurzenia o wyjątkowości ich byłych kobiet musiałyby być dowodem na to że w Polsce są same wyjątkowe kobiety - bo każdy facet - jak się okazuje - jakąś zna. Jeżeli więc to wyjątkowość jest normą, to przyjmijmy, że to standard i wszystkie są - ze swoją, rzekomą, całą cudowną wyjątkowością - najzupełniej zwyczajne. Ot, taka sobie norma. Rzeczpospolita Polska - Kraj Kobiet Wyjątkowych.

A jeżeli już Jej nie chcesz, to cóż... Wyrwij ją choćby po to, żeby rozjebać na kawałki gościa, który przez te parę miesięcy łudził się że wygrał... Tak dla treningu. Ale, ostatecznie - jak zawsze - to zależy tylko od Ciebie...

Pozdrawiam Serdecznie.                     

Odpowiedzi

Portret użytkownika Neofita

Chłopie, wyluzuj... Dziewczę

Chłopie, wyluzuj... Dziewczę chce spróbować czegoś innego. I TY winieneś chcieć spróbować czegoś innego i to o wiele wcześniej niż ona. I nie smuć tutaj o miłości. Nie ma czegoś takiego jak jednostronna miłość. Jest tylko jednostronne uzależnienie. Ta strona ci pomoże o ile dobrze ją przestudiujesz....

A co to już nie można mieć

A co to już nie można mieć jednej dziewczyny całe życie?? Trzeba próbować i wyrywać co rusz to nową laskę? A co uważasz że to nie była miłość?

Portret użytkownika knokkelmann1

Płakałem bardzo bo nie mogłem

Płakałem bardzo bo nie mogłem sobie wyobrazic ze ona moze go chciec a nie mnie.
A co to już nie można mieć jednej dziewczyny całe życie??

wychodzi na to że nie zawsze.....

Witam,jestem Damian i jestem

Witam,

jestem Damian i jestem tutaj nowy, wszyscy tutaj piszą o porzuceniu, no i ja opiszę swoje przeżycia. 2 lutego br. rzuciła mnie kobieta po 6 latach w związku, w lipcu ub. roku zaręczyłem się z nią, była szczęśliwa Smile niestety, jak to bywa w życiu, spotkała mnie tragedia rodzinna i straciłem to co miałem wcześniej, pogodę ducha, chęć do życia, znalazła sobie pocieszyciela, chłopaka, którego zna już bardzo długo. Powiedziała mi, że mnie już nie kocha i że nie wie co czuje do znajomego. Teraz z nim jest, ale dziś się z nią spotkałem po raz pierwszy od rozstania. Byłem z nią na zakupach, pomogła mi wybrać kurtkę, międzyczasie umówiła się ze swoim nowym kolesiem, ale wytrzymałem Laughing out loud powiedziałem sobie nie będę robił z siebie idioty. Potem poszliśmy na pizze bo zrobiliśmy się głodni. Było przyjemnie, miło, śmialiśmy się i rozmawialiśmy poważnie. Zapytałem ją czy kocha obecnego chłopaka, wiem, tak się nie robi, ale zapytałem. Odp. "nie wiem czy kocham jeszcze za wcześnie" - mądra odpowiedź. Zapytałem czy czasami o mnie myśli, odp. "czasem pomyślę jak się czujesz, czy jesteś szczęśliwy", zapytałem czy coś do mnie czuje, odp. - "zastanawiałam się nad tym ostatnio" nic więcej nie odpowiedziała. Spotkanie nastąpiło po niedługim okresie (bo mamy 15 marca), w którym aktywnie spędzałem czas, m.in. narty, siłownia, imprezy, inne kobiety (o czym jej powiedziałem, ot tak w ramach rozmowy itd.). Zmieniłem fryzurę, garderobę, wyglądam inaczej, zdecydowanie lepiej, wróciłem do starego hobby - gitara akustyczna, znajomi tak mówią, więc coś w tym jest. Powiedziałem jej, że chciałem się z nią spotkać, żeby zobaczyć czy coś jeszcze do niej czuję, liczyła na moją odpowiedź, ale nie odpowiedziałem. Potem śmialiśmy się w luźniej koleżeńskiej rozmowie, a miałem o czym opowiadać, więc czas zleciał. Na koniec zanim wsiedliśmy do auta, przytuliłem ją mocno, obróciłem w powietrzu (jak w wichrowych wzgórzach Laughing out loud) i zapakowałem do auta.

Moje pytanie do Was: Oczywiście Wiecie jakie one będzie Smile kocham ją, mimo, że jej tego nie powiedziałem (czy to był błąd?) chcę, żeby wróciła (mimo, że jej tego nie powiedziałem), czy moja zmiana jakoś może na nią wpłynąć ('apropo artykułu) ?

Powiedziałem jej także, że nie cieszę się z tego powodu, że już nie jesteśmy razem, ale pozwoliło mi to otworzyć się na świat, zacząć żyć i korzystać z życia i że szkoda, że nie próbowała otworzyć mnie (po śmierci ojca) i porozmawiać.

TAK byłem "cipkowaty", zmieniam się z każdym dniem, w pracy już nie wytrzymują ze mną, ale w sensie pozytywnym, tryskam energią. Ale czy wystarczy czekać ? Czy jest jakaś szansa, że po dzisiejszym dniu sama zadzwoni ? A jeśli zadzwoni to czy poruszać temat rozstania, czy nadal prowadzić luźne koleżeńskie rozmowy ?

I przede wszystkim, wciąż chcę żeby wróciła, co będzie później nie wiem, teraz tak właśnie chcę.

Z góry dziękuję za opinię!

Pozdrawiam
Damian

Portret użytkownika Krecik

Za dobrze to nie wygląda!

Za dobrze to nie wygląda! Lepiej opisz to w skrócie na Forum! skup się na częsci:

kocham ją, mimo, że jej tego nie powiedziałem (czy to był błąd?) chcę,
żeby wróciła (mimo, że jej tego nie powiedziałem), czy moja zmiana jakoś
może na nią wpłynąć ('apropo artykułu) ?


chcesz odpowiedzi Na zbyt wiele pytań ...

Ale czy wystarczy czekać ? Czy jest jakaś szansa, że po dzisiejszym
dniu sama zadzwoni ? A jeśli zadzwoni to czy poruszać temat rozstania,
czy nadal prowadzić luźne koleżeńskie rozmowy ?


I przede
wszystkim, wciąż chcę żeby wróciła, co będzie później nie wiem, teraz
tak właśnie chcę.


Tu też w moich oczach leżysz na łopatkach i kwiczysz ... Forum lepiej się nadaje! Ludzie ci pomogą przejrzec na oczy - jeśli chcesz bo żyjesz jak narazie we własnym świecie, bardzo niezdrowym klimatycznie świecie!! Jeśli sam se nie zdasz sprawy z tego, że jednak cosik jest z toba nie tak to ci żadne rady nie pomogą Smile

Witam !Krecik, dzięki za

Witam !

Krecik, dzięki za radę, wrzuciłem to na forum. Zerwałem z nią wszelkie kontakty, nie zasługuję na takie traktowanie ! Uzmysłowiłem sobie, że to zła kobieta, niech robi co uważa za słuszne. Pozatym od rozstania ja naprawdę zaczynam żyć jak człowiek Laughing out loud dobrze mi w tym stanie, hehe. A strona świetna, szczególnie ten artykuł, z jednej strony pozwala on wziąść się za siebie i nie stać w miejscu z innej strony rady tu zawarte pozwalają spojrzeć na wszystko z szerszej perspektywy. A czasami serio prowadzi to do powrotów, ale nie w tym przypadku !


Pozdrawiam

Portret użytkownika MarioT

Dobrze ze w pore zrozumiałes

Dobrze ze w pore zrozumiałes przekaz artykułu , często poza rozsadkiem traktujemy wpis od BANE jako złoty środek na odzyskanie Ex. Co jedynie jeszcze trzyma nas w napieciu i utrwala w zamysle powrotu ;/ tu strikte chodzi o zmiany w Tobie w celu czerpania korzysci z zycia! powrót na tor , ten tor ktory przed Bad romansem był stabilny i niezachwiany!  A wydaje mi sie ze wielu desperatów pogrążonych w rozpoczy , tak bardzo chciało interpretowac to po swojemu , ze teraz z kolei dna dotkneli...

Stało się !!! znalazła się

Stało się !!!

Smile

znalazła się lepsza Smile zdecydowanie bardziej Smile

Pozdrawiam

Dziwne,że nikt nie pisze jak

Dziwne,że nikt nie pisze jak zakończyła sie jego przygoda z odzyskaniem byłej(z wyjątkiem kolegi z góry) Ja ppowiem wam szczerze szczerze że swoja ex wlaśnie staram się odzyskać juz drugi raz,pomyślicie świr,drugi raz... Tak moi drodzy pierwszy raz odzyskałem ja dokładnie jak podaje instrukcja Gracjana tyle ze wtedy jeszcze nie znałem tej strony,sam jakos to zorganizowalem i udało sie,rozkochałem ją do szaleństwa.ale ze ja chciałem jeszcze troszke poszalec wyjechałem do "roboty" w Szkocji(nawet nie żle zarobiłem) i tak doprowadziłem że moja ex jako ze jest naprawde atrakcyjna dziewczyna zapoznala nastepce hehe mojego nastepce.Doceniłem ja wtedy i jako pies ogrodnika postanowiłem walczyć,oczywiście na początek frajerstwo,proszenie,pisanie,dzwonienie a skutek oczywiście żaden a wręcz odwrotny.Wtedy wpadłem na ta strone (i nie tylko) i zacząłem stosować metodę Gracjana.Po 4 tygodniach ciszy moja ex zadzwoniła do mnie,niby ze kończy mi sie ubezpieczenie w aucie.Do końca zostało mi jeszcze 2 tygodnie a wiem ze dzwonia zawsze 3 dni wczesniej:) Troszke pogadaliśmy,wypytałem o jej obecnego i wogóle. Postanowiłem iść za ciosem i przypadkowo wpaść na Nią w pracy. Jakież było jej zdziwienie jak mnie zobaczyła.Nawet sypnęła kilka komplementów,ja oczywiście żadnego.Zacząlem jej opowiadać o mojej nowej pracy,o tym ze zamierzam otworzyć firme,wizytach na siłowni i wogóle.Od razu zezlościła się że jak byliśmy razem tego nie planowałem no ale nie wiedziała po co na wyspy poleciałem:)) W odwecie opowiadała jaki to jej obecny nie jest cudowny,ze dzwoni do niej 10 razy dziennie ( hehe pantoflarz) nawet ponoc dziwił sie mi że o ńią nie walczyłem. Mam teraz mniejsze szanse niż ostatnio ale nie jestem bez szans.Wiem ze powinienem odpuścić na dobre ale zainwestowałem w ten związek i w Nią dużo czasu i wysiłku i jednak już jestem pewny,że jest to kobieta mojego życia. Trzymajcie za mnie kciuki

Portret użytkownika knokkelmann1

Nawet sypnęła kilka

Nawet sypnęła kilka komplementów,ja oczywiście żadnego.Zacząlem jej
opowiadać o mojej nowej pracy,o tym ze zamierzam otworzyć firme,wizytach
na siłowni i wogóle.

to troche malo jak na odzysk, ale kto wie

Warto by było rozwinąć myśl,

Warto by było rozwinąć myśl, którą BANE wpisał gdzieś w środek tekstu.
Panowie w momencie w którym jesteście tak strasznie rozbici, między tym co podpowiada Wam rozsądek, a co podpowiadają Wam emocje, musicie zdać sobie sprawę że tak naprawdę to nie chcecie odzyskać swojej byłej. Chcecie odzyskać przede wszystkim siebie. Te kilka zasranych cegiełek, które ona Wam zabrała do kieszeni zrujonowała Wam całą konstrukcję. I teraz wydaje Wam się że potrzebujecie jej. A rzecz polega na tym że potrzebujecie te kilka cegiełek które ona trzyma, nawet o tym nie wiedząc. Najłatwiejszym sposobem zatem jest wrócić do byłej (co jest wbrew Waszemu rozumowi), bo poza tym że macie ją, to ona Wam oddaje te cegiełki.
Te cegiełki można w sobie odbudować i to z jeszcze lepszego tworzywa, ale to wymaga czasu. Widać niektórzy wolą iść na łatwiznę.

Masz 100% racji....

Masz 100% racji....

Widzę sporo powiązań z

Widzę sporo powiązań z kodeksem Sithów i elementarną filozofią Bane. Pozdrawiam =)

Portret użytkownika Zwycięzca

Chciałem Ci tylko powiedzieć

Chciałem Ci tylko powiedzieć BANE, że dziękuję Ci za twoje wpisy. Zmuszają mnie do refleksji nad sobą i nad własnym życiem, a na dodatek motywują do zmian.
pozdrawiam

Portret użytkownika skaut

tekst konkretny i prawdziwy.

tekst konkretny i prawdziwy. historia przezyta, doswiadczenia zebrane.
az pierwszy raz zaglosuje w te ocene artykulu.

Portret użytkownika Capone

Prawda jest taka że na

Prawda jest taka że na początku mało kto będzie w stanie zrozumieć Twój przekaz. Do tego artykułu trzeba poprostu dojrzeć. Dopiero kiedy w 100% się wyjebałem i teraz znowu przeczytałem Twój artykuł, zrozumiałem go w całośći.
I człowieku- wszystko co tutaj napisałeś, każde zdanie tego bloga jest prawdziwe. Przynajmniej w mojej sytuacji wszystko było dokładnie tak, jak to opisałeś.
Dziękuję Ci, bo swego czasu w chwilach krytycznych Twoje artykuły okazywały mi się bardzo pomocne.

Portret użytkownika knokkelmann1

w myśl zasady, że inni też

w myśl zasady, że inni też mieli przejebane.

Portret użytkownika knokkelmann1

Tu nie chodzi o powrót sensu

Tu nie chodzi o powrót sensu stricto. A raczej o powrót do swoich zasad

Portret użytkownika Erykowski

Wiem, że wiele już było

Wiem, że wiele już było pochwał i zachwytu odnośnie tego tekstu ale dołożę też swoją cegiełkę. Tak jak napisał Capone, że będąc w takim stanie upojenia miłosnego i chorego uzależnienia nic nie przemawia do głowy. Dopiero jak już się to przeżyło to można wyciągnąć mega zajebiste wnioski, sam zaliczam się do tych szczęśliwców bo mam już to za sobą i wręcz dziękuję, że jakieś pół roku temu tak się stało a nie inaczej. To jest właśnie to, że człowiek pod wpływem emocji będąc od kobiety uzależniony przestaje być sobą. Najbardziej przejebane uczucie jakie znam w życiu i nie życzę nikomu. Tak czy inaczej artykuł świetnie się czytało bo odzwierciedlał to przez co przeszedłem i jak mnie to ukształtowało. Pozdrawiam.

Portret użytkownika lukas198820

michal10_mu.zależy co chcesz

michal10_mu.zależy co chcesz od byłej jak nie chcesz wracać traktujesz ją jako koleżanke.
Jeśli chcesz powrotu, zrywasz kontakt,
Jak zagada do ciebie to nie odpowiadasz nic..albo bardzo ale to bardzo zwięźle.

Witam chciałbym coś napisać,

Witam chciałbym coś napisać, gdyż wydaje mi się że moja sytuacja nie do końca jest schematyczna i pasująca do powyższych opisanych. Stąd tez i pewne moje wątpliwości jak postępować. Po pierwsze ze swoją ex byłem stosunkowo krótko (6 miesięcy) lecz był to bardzo intensywny związek, momentami przebywałem więcej u niej niż w swoim własnym domu, do tego w zasadzie od pierwszego spotkania wpadliśmy sobie w oko i rozmawialiśmy ze sobą jakbysmy się znali już wcześniej(przynajmniej ja to tak odbieram). Więc wydaje mi się, że tutaj długosc trwania związku nie odgrywa, aż takiej ważnej roli. Po drugie wiem na 90%, że gdy była ze mną to była lojalna, a w ogóle prawdopodobnie zostawiła jakiegoś faceta (z którym była ledwie ok 1 miecha) gdy na swojej drodze spotkała mnie.

Druga kwestia-w zasadzie nie do końca wiadomo kto zerwał, po prostu czułem że cos jest już nie halo, że ona szuka "dziury w całym" więc nie chciałem byc kompletnym frajerem i na ostatnim naszym spotkaniu w połowie listopada gdy nie mogłem się dowiedziec o co jej KONKRETNIE chodzi poza tekstami "za mało mena w Tobie" (może za bardzo się uniosłem honorem) nakrzyczałem na nią, że skoro byłem taki zły latając z kwiatuszkami i całując w dupcie to niech szuka sobie teraz wiesniaka. Heh. Muszę tez dodać, ze na co dzień jestem spokojnym kolesiem i po prostu szczęka jej opadła. I tutaj jakby schemat się sprawdził-zadzwoniłem dopiero po 3 tygodniach i wydawała się jakby nawet ucieszona, że dzwonię powiedziała że da mi szansę itp. I niestety nie znałem tego bloga więc wysłałem ze dwa sms-y i za kilka dni zadzwoniłem i znowu usłyszałem, że jestem zły bo za mało twardziela we mnie i sam sie rozłączyłem. Ani razu nie błagałem, nie skamlałem - tylko w czasie tego pierwszego telefonu przeprosiłem za to moje krzyczenie i parę innych ostrych tekstów (zaznaczam, że ostrych ale nie wulgarnych).Potem wysłałem jej dwa smsy świąteczne -na pierwszy odpisała na ten późniejszy nie. Moja ex zablokowała mnie na gg, wyrzuciła z portali społecznościowych, telefonów zakładam że może nie odebrać(raz tak zrobiła między tym pierwszym a drugim dzwonieniem), wspólnych znajomych raczej nie mamy.

I moje pytanie co robić-czekać na przypadkowe spotkanie (nie wiem czy ono w ogóle się zdarzy), czy za miesiąc albo dwa spróbować samemu? Spotykam się z innymi dziewczynami, staram się gdzieś wychodzić nie żebram jej o łaskę-ale jest już 10 stycznia czyli ostatni raz odezwała się od niechcenia ponad dwa tygodnie temu(odpisując na zyczenia). Podczas ostatniej rozmowy w połowie grudnia twierdziła żebym nie dzwonił, nie łaził za nią, zablokowała mnie na gg, wyrzuciła z portali społecznościowych itp ogólnie strasznie zacięty ma charakter, wredny też. Co w takim razie robić?-tak do końca nie wiadomo kto skończył znajomość bardziej ja czy ona, nie wiem czy zacięty charakter pozwoli jej kiedys odezwac się-co radzicie, robic to co robię czyli ignorować?z góry dziękuje i proszę o wyrozumiałość

Witam, tekst bardzo

Witam, tekst bardzo motywujący, gratuluje wkładu i poświęconego czasu autora. Byłem z dziewczyną 4 lata i niestety odeszła :/ bardzo to przeżywam i nie mogę się otrząsnąć. Jak wiadomo wina leży po środku, niestety jeżeli was zostawiła miała ku temu jakieś powody, nic w naturze nie dzieje się przypadkowo. Moja powiedziała mi wypalenie, w gruncie rzeczy po głębszym przemyśleniach zrozumiałem co jest sedna materii. Mianowicie panowie wraz ze stażem i długością trwania związku niestety odpuszczamy, czujemy się zmęczeni, niedoceniamy piękna naszych partnerek, nie rozmawiamy z nimi, widzimy piękne kobiety wkoło rzadko zwracając na naszą Rybkę czy Motylka uwagę. Przyzwyczajamy się przestajemy się starać, wydaje nam się że nasza Luba jest i będzie wiecznie bo jesteśmy dla niej stworzeni, podkreślam przestajemy się starać. Nie przychodzimy do niej elegancko ubrani, ogoleni, wyperfumowani, ładniej odpierdzielamy się idąc na piwo z kumplami niż do Niej. Ona mówi że jej to nie przeszkadza, że rozumie, jednak w głowie układa sobie swój plan (no tak już mu nie zależy, nie stara się o mnie). Panowie, wina zawsze leży po środku, często kobieta poluzuje związek to wy wtedy powinniście go zacieśnić i na odwrót. Ja niestety pozwoliłem na duży luz co mnie strasznie boli. Z perspektywy czasu wiem i (niestety za późno) że o kobietę trzeba dbać każdego dnia, o każdej porze przez 24h na dobę wiem że to ciężkie, niestety jeśli chcecie zatrzymać wasze przyszłe partnerki wyciągnijcie porządną lekcje z tego traumatycznego rozstania. Ja przez długi, długi czas myślałem że się staram jednak to było za mało, zabrakło tego co kobiety lubią najbardziej - spontana, czegoś czarodziejskiego, nie wychodziliśmy nigdzie, rozmawialiśmy o studiach, pracy itp., myślałem że wszystko jest ok a tu nagle strzał w głowę i się ocknąłem, widząc masę błędów jakie popełniłem, ilu słów nie zdążyłem wypowiedzieć, teraz gorycz i ból w sercu, brak chęci do życia, zapału, problemy z sesją itp. Przestałem ją zaskakiwać, wspólne obiadki i kolacje stały się monotonią, nam odpowiada monotonia jest dziś jutro też będzie po co się starać, lepiej odpalić film z laptopa zamiast iść gdzieś do teatru czy na jakiś piękny spacer (tak jak na początku znajomości, kiedy panowie byliśmy lwami a nie cielętami)- one to lubią, bardzo.
Zdrady również są winą dwóch stron. Jeżeli jednej stronie czegoś brakuje szuka tego na zewnątrz. W zdrowym związku jeżeli jakiejś stronie czegoś brakuje, czy coś jest nie tak mówi od razu. Panowie słowa, słowa i jeszcze raz słowa. Rozmowa to jeden z fundamentów związku i nie tylko o problemach dnia codziennego, ale o was, o uczuciach. Wiem że jesteśmy facetami i ciężko nam przychodzą te sprawy, lecz one tego potrzebują, nie mówię tutaj o codziennym mówieniu „kocham Cie” gdyż pewnych słów nie można nadużywać, lecz o rozmowie na poważny temat co jakiś czas kiedy jesteście sami w sypialni czy gdzieś w romantycznym miejscu. Powtarzam rozmowa, jeśli wasza kobieta nie mówi wam wszystkiego, owija w bawełnę, mota się, coś jest nie tak, trzeba jak najszybciej rozwiązać tę sprawę a nie łudzić się że jest ok., że jutro jej przejdzie. Jeżeli wasza kobieta nie mówi wam wszystkiego widocznie nie dorosła do poważnego związku, że ma jeszcze harce w głowie. U mnie zabrakło słów z mojej strony, czuła że nie zależy mi na niej, że nie jestem zazdrosny, że przychodzie zjeść, pośmiać się, spędzić miło czas z „koleżanką”, razem ze stosunkiem. Widzie swoje błędy, boli, boli bardzo. Mi było bardzo dobrze nie czułem się jakbym szedł do koleżanki lecz do mojego Kwiatuszka, niestety nie rozmawialiśmy o tym, ona się ode mnie oddalała a ja przybliżałem coraz bardziej, coraz lepiej mi z nią było, niestety myślała co innego. Zabrakło słów, słów tak oczywistych typu: „dziękuje że jesteś, po prostu dziękuje”, „gdyby nie Ty…”, „było mi cały dzień smutno i nie mogłem się doczekać spotkania z Tobą”. Panowie mi się wydawało to tak oczywiste, że ona to wie jak to że jutro wzejdzie słońce. Cieszyłem się jak ją widziałem lecz nie podkreślałem tego słowami, ona natomiast zaczęła się wypalać myśląc „no tak przyjdzie, zrobimy kolację, zjemy, trochę pogadamy, poleżymy i pójdzie do siebie”. Mam tylko o to do niej żal że nic nie mówiła, jak przez wcześniejsze trzy lata, co jest nie tak, co jej się nie podoba, ja natomiast odpuściłem, przestałem przynosić kwiaty i szeptać słodkie słówka, było mi tak dobrze że nie widziałem co jest nie tak. Można powiedzieć że byłem narcyzem, tak narcyzem, widziałem tylko swoje dobro, zaślepiłem się tym że jest pięknie, tym że mój Kwiatuszek jest i będzie wiecznie. Z perspektywy czasu dostrzegam że zachowywałem się jak stary pryk, który jest w małżeństwie dobre 20lat i ma żonę o którą dba czy nie, czy pójdzie z nią do teatru czy też nie to ona i tak mu nie ucieknie, zaślepiłem się.
Dlatego panowie jest prosta zasada one same nie uciekają tak że się wypaliło, już nic do ciebie nie czuję po prostu jest to długotrwały proces, którego w ogromnej części jesteśmy twórcami , mówię jeżeli czegoś nie ma w związku to szuka się tego na zewnątrz, chyba że czegoś naprawdę nie można ofiarować np.(gwiazdki z nieba) wtedy dwoje ludzi dochodzi wspólnie i bez gniewu, że nie pasują do siebie, rozstając się ładnie, życząc powodzenia i bez traumy. Jesteśmy sobie sami winni, gorzka prawda, ale prawda. Ile razy myśleliście „rety muszę do niej iść wolał bym śmignąć z chłopakami na piwo”, albo „fajnie by było spróbować czegoś innego”. Mimo iż mieliście takie myśli coś was jednak ciągnęło do waszej lubej i ją wybieraliście. Może przywiązanie, strach że ją stracicie, czy że będzie zła, nie wiem, lecz w większości wypadków wybieraliście Lubą.
Boli mnie moja porażka, bardzo, planowałem jak większość z was życie z dziewczyną, niestety w którymś momencie się pogubiłem. Teraz wiem, drążąc temat i dużo czytając o związkach (wcześniej tego nie robiłem uważałem że to jest dla słabych, cieniasów, którzy nie potrafią dziewczynie dogodzić i o nią zabiegać) że po trzech, czterech latach przychodzi chwila zwątpienia, czy to jest miłość czy przyzwyczajenie (w zasadzie dla mnie w miłości ponad 50% albo i lepiej to przyzwyczajenie do drugiej osoby i lubienie wszystkiego w jak sposób i co robi, niestety dla niej nie ;/), wtedy trzeba przystąpić do ponownego ataku i walki o partnerkę, i spontan, spacery, kwiaty, należy odświeżyć garderobę, kupić jej jakiś drobny, naprawdę drobny upominek bez okazji. Jeżeli tego zabraknie z jednej i drugiej strony to związek legnie, legnie w gruzach.
Ma Luba powiedziała na rozstaniu: „żebym nie wyrzucał jej z serca, że jak ją coś kopnie i coś jej powie że źle robi to wróci na kolanach z białą flagą. Niestety miną miesiąc nadziei, wypatrywania się w okno, w telefon, w gg, w każde miejsce na mieście gdzie bywała. Nic, i nie spodziewam się że to się zmieni, przeanalizowała moje wady i zalety i stwierdziła „Kuźwa co ja w nim widziałam”, tak niestety czuje że myśli. Pozostawiła mi jednak głupią nadzieję (nie wiem czy lepiej bym się czuł bez tej nadziei czy z tą nadzieją, nie wiem), bez podawania konkretnych powodów rozstania, ja natomiast z perspektywy czasu widzę swoje i jej błędy.
Panowie rada jest taka aby wyciągnąć z tej naszej porażki jak najwięcej nauczek, nauczek które pozwolą nam zbudować normalny, zdrowy związek z kobietą (niekoniecznie z byłą), związek który wytrzyma 60lat albo i dłużej. Dostałem piękny dar od Niebios w postaci mojej byłej, której nie potrafiłem sprostać i odpowiednio się opiekować, ona nauczyła mnie wiele, bardzo wiele za co jej dziękuję. Mam również głęboką nadzieję że Opatrzność ześle mi jeszcze jedną cudowną kobietę (choć na chwilę obecną pragnę mojego Kwiatuszka, lecz jest to już nie możliwe, nie zmienię biegu rzeki, mimo iż bardzo bym chciał) o którą będę potrafił dbać i pielęgnować każdego dnia, każdego poranka i wieczora, być dżentelmenem w każdej chwili i minucie i oczywiście rozmawiać o rzeczach trudnych, bolących o marzeniach i pragnieniach zarazem w życiu codziennym jak i o sprawach łóżkowych.
Pozdrawiam wszystkich z tym samym problemem i złamanym sercem i powtarzam: wina zawsze leży po środku, nawet jeżeli jest to zdrada, czy fizyczna czy mentalna ( nie wiem która boli bardziej). Ten blog powinien być skierowany do osób, które są w związku, trzy, cztero letnimy alby nie popełniały naszych potężnych błędów alby dbały o swoje kobiety każdego dnia i nie uciekały od rozmów, słów i czułych szeptów, gdyż to nie jest wstyd poniżenie jeżeli facet powie kobiecie: „czuję się przy tobie taki bezpieczny”. I nie chodzi tu o bezpieczeństwo fizyczne, lecz duchowe o to że wiesz że ktoś jest, ktoś kto cię zrozumie, przytuli, pocałuje. Z perspektywy czasu (miesiąc po rozstaniu) widzę wiele podobieństw do małego chłopca odtrąconego przez matkę bo był niegrzeczny, płaczę jak chłopiec, boję się przyszłości jak chłopiec, czyje ogromną samotność w nocy, mam koszmary. I tacy panowie jesteśmy bez naszych kobiet, słabi jak mali chłopcy oderwani od cyca matki (ogólnie trenuję BJJ i MT). I niech wam się nie zdaje że wrócą, nie ma takiej opcji, poczuły się teraz silne i pewnie dobrze jej samym. Za chwilę zakręcą się za waszymi byłymi inni pawie, którzy jej wam zauroczą. One natomiast będą w nowym chłopaku będą widziały same pozytywy i wytykać wam będą wasze wady, po prostu się zauroczą i życzcie im wszystkiego dobrego, gdyż mszczą się słabi i bezsilni. Wy natomiast musicie zamienić waszą klęskę w sukces aby zbudować solidny i trwały związek na pięknych wartościach jakie do tej pory pozyskaliście, eliminując wady i złe przyzwyczajenia z przeszłości . Wiem że łatwo tak się mówi ale trzeba przynajmniej postarać się w to uwierzyć , gdyż z tą myślą i tą nadzieją łatwiej będzie nam żyć. Pozdrawiam.

Ehh człowieku piszesz, że w

Ehh człowieku piszesz, że w pewnym momencie ją zaniedbałeś bo przestałeś przynosić kwiatuszki i za mało spontanu było. Ja nawet na ostatnim naszym spotkaniu wpadłem z drobnym upominkiem, prawie zawsze byłem ogolony i skakałem nad nią-no i niby też było źle. Od 1,5 miecha sama się do mnie nie odezwała -chciałbym, żeby zatęskniła -ale czy zatęskni, nie wiem pewnie nie :/

Po prostu niektóre nie doceniają naszych starań, inne się czują znudzone ciągłym nadskakiwaniem itp

A może po prostu jednej czy drugiej jak tej złej baletnicy przeszkadza rąbek u spódnicy :/ Nie idealizuje nas facetów czy siebie w szczególności ale bez przesady, często kobiety nie wiedzą czego chcą, żyją bzdurami z seriali i kolorowych czsopism i potem rozgrywają się różne damsko-męskie dramaty.

Portret użytkownika skaut

identico Bruno to samo mam z

identico Bruno Wink
to samo mam z Ojcem Chrzestnym (x5) Mistrzyni Gry (x5) Paragraf 22 (x2) nie wspominajac juz o Alchemiku (jakos raz na 3 miesiace...)

Portret użytkownika skaut

Btuno moze Ty mi to

Btuno moze Ty mi to wyylumaczysz, bo ja dojsc do tego nie moge: dlaczego tak jest, ze w 'swojej biblioteczce' mam ponad 20 ksiazek ktorych nawet jeszcze nie ruszylem (rozne prezenty, pamiatki, polecone sesnusy oraz wyniki lotniskowych wojazy, nie wspominajac o tym, ze pare z nich to obiecujacy autorzy jak i napisy 'bestseller'na okladce) a ja wole wracac do pozcycji ktore przeczytalem juz pare razy lub sciagam dwie jakies stare, jeszcze za bycia w wojsku przeczytane..... skonczylem Gre o Tron, pozostalo mi dwie jeszcze z sagi by dokonczyc przed wejsciem serialu... w planach mam po raz kolejny wlasnie Paragraf (tydzien temu mnie cos pociaglo, bo moj kumpel zaczal gadac jak dr. Daneeka jak sie nie myle). przeczytalem dwa rozdzialy i tak mnie zaczelo wciagac na nowo, ze ... sie przestraszylem i odlozyle to nim dokoncze Piesn Ognia i Lodu.
nie mowiac juz o Tolstoju, Dostojewskim, Bulhakovie i kolejny raz Puzo oraz Krol szczurow Clavella jesli sie nie myle. - wszystko jest, ale w glowie troche za duzo mysli. a bez czystego umyslu nawt do tego nie siadam, podobnie jak i do wpisow Bane'a...
czasami mysle, ze mozna bylo wstapic do zakonnikow kiedy byla na to okazja, a czowiek nie myslal tylko o grzechu...( czyli jakies 18 lat temu? Wink ). wtedy mialo by sie czas i sily na to wszystko.
p.s dzisiaj bylem drugi raz w kosciele od xx lat (nie liczac wesel)(pierwszy raz bylem tydzien temu). zabraklo mi odwagi by isc sie wyspowiadac, nawet nie pamietam jak sie to robi...
ooo shit, ale sie wylewny zrobilem heh...

Portret użytkownika skaut

'...Jestem jednak pewien, że

'...Jestem jednak pewien, że taki tytuł, zapewni mi mnóstwo odsłon [nie żeby to miało jakieś znaczenie, ale jednak każdy ma jakieś wewnętrzne pokłady próżności], od różnych utajonych, nie chcących się przyznać, że wciąż płaczą, frajerów....'.

ponad 12k odslon... nostradamus psia mac...

Bardzo dobry , bardzo

Bardzo dobry , bardzo prawdziwy artykul . Ktos mnie tak przerobil ... Bylem w zwiazku z kobieta . Nawet nie wiedzialem czy ja kocham , a myslalem tez oinnej dupie , ktora byla poza moim zasiegiem . Rozstalem sie z ta pierwsza , bo mnie wkurwiala i chociaz fajna byla to nie chcialo mi sie jej posuwac . Ona zaproponowala rozstanie , a ja sie zgodzilem . Tego samego dnia gadalem juz z innymi laskami , myslac , ze to koniec . A to byl dopiero poczatek . Zaczelem poznawac inne , myslalem caly czas o tej drugiej a o niej nic . Ona cierpiala i utrzymywala kontakt . Ja staralem sie nie ranic . TRZEBA BYLO KOMPLETNIE URWAC KONTAKT . Sporadycznie sie z nia spotykalem . Spala ze mna na moich urodzinach , tzn. lezala kolomnie czekajac az ja przelece a ja to mialem w dupie . Potem byla kolejna impreza , na ktora ja wpadlem tylko na chwile , bo jechalem przeleciec kogos innego . Ona zaczela mnie wkrecac i obiecywac i zesmy sie ugadali na spotkanie . Miesiac pozniej juz ja posuwalem , ona sie zmienila . Nie mialem pojecia , ze ona pogrywa ze mna w gierke angazujac w to kilka innych osob . Nie wiedzialem tez , ze zaczynam sie zakochiwac . Dostalem jedno ostrzezenie , ktore zignorowalem . Pozatym - nudzilo mi sie z nia . Ona zadawala dziwne pytania i caly czas zachowywala sie kompletnie inaczej niz mowila . Rzniecie zrobilo sie naprawde dobre , ale czas z nia byl nudny . Ona sie zorientowala , ze cos do niej czuje . No , to w nastepny weekend dostalem smsy , ze to koniec i wlasnie rznie sie z kims innym . BYlem kompletnie zaskoczony . pierwszy tydzien byl ok potem jebnelo mnie tak ze 2 miesiecy nie pamietam . O tamtej drugiej zapomnialem .
Ten bol wykorzystalem , zmienilem sie , przelecialem kilka kobiet , bylem w kilku zwiazkach . Chodzilem z fotomodelka . NIe widzialem mojej ex od 8 miesiecy , i kurwa tesknie za normalnoscia . Jest duzo lepiej , ale dalej o niej mysle i nie moge tego z siebie wypierdolic . W jakis taki kurewski dol nic nie robienia wpadlem . Od tygodnia siedze na chacie i za dnia call of duty na xboksie a wieczorem flaszka i bajerowanie dup z internetu i powrot do glupich zachowan . Zjebalem jej kolezanke co sie ze mnie nabijala .
Wiem dokladnie , na ktorej imprezie sie z nia spotkam i boje sie zobaczyc ja z innym . Chcialbym wypracowac to co opisales , zeby nie wiedziala ze za nia tesknie , tylko kurwa , ciezko to idzie . Nie chce jej spowrotem . Zrobilem z siebie blazna - wyglupilem sie po tym rozstaniu , teraz chce , zeby ona myslala , ze mam ja gdzies i nie mysle juz o niej ...W zyciu bym sie nie spodziewal , ze to sie wszystko tak potoczy . JA to sie zawsze w jakis syf wpierdole ... dzieki , bardzo dobry art .

Portret użytkownika MySoul

Ten artykuł można rzec że

Ten artykuł można rzec że jest już LEGENDARNY.

To jest już inny poziom, inna liga, inna klasa - klasa sama w sobie. Jeden z tych artykułów do których się wraca i to nie jeden raz Smile

Ten artykuł powinien być koniecznie! podczepiony pod "lewą strone" podrywaj.org

Portret użytkownika mike_

Ode mnie za ten Artykuł SUPER

Ode mnie za ten Artykuł SUPER PUCHAR EUROPY : )

Portret użytkownika Hedoniz

Niesamowity wpis...gratuluję

Niesamowity wpis...gratuluję autorowi wiedzy. Tylko niepokojące jest jedno. Żeby po przeczytaniu go osoby które zostały porzucone nie wzięły za główny cel postępowania w ten sposób właśnie po to żeby ODZYSKAĆ BYŁE, żeby nie oczekiwały na ten moment aż się uda. Wydaje mi się, że w ten sposób można finalnie jeszcze bardziej się pogrążyć.