Wiosną 1986 roku, otrzymałem pocztą tzw.”Wilczy Bilet”, wezwanie do odbycia zasadniczej służby wojskowej, gdzieś pod Stargardem Szczecińskim. Dla mnie, 23 letniego wtedy, miłującego wolność i swobodę chłopaka, dwa lata w jakimś komunistycznym syfie było nie do zaakceptowania. Wydawało się, że nie ma jednak dla mnie ratunku, ale… istniało jeszcze jedno wyjście.