Dotkniesz kobiety która Ci się podoba, a ona powie Ci "nie dotykaj mnie!". Traktuje zalotnika z wyższością i pogardą. Taka reakcja u kobiet jest przejawem ich poczucia własnej wartości. A my mężczyźni musimy podchodzić do kobiet prezentować pewność siebie i wysoką samoocenę - nie ukrywajmy prawdy - to my się o kobiety staramy, a nie one o nas. To my zdobywamy kobiety. Gdybyśmy się o kobiety nie starali, tylko one się by starały o nas to na pewno jakaś dziewczyna chciałaby mnie poderwać. To że mniej się angażujemy w budowanie znajomości, stosujemy chłodniki i dajemy kobiecie okazję żeby to ona się starałam demonstrujemy jedynie swoją wysoką samoocenę i poczucie wartości, czyli cechy pożądane przez kobiety. Dla mnie podejść do kobiety i zagadać to wielki dyshonor. Przez ostatnie miesiące wyrobiłem sobie większą pewność sienie, "mowę ciała" i poczucie własnej wartości zgodnie z radami z tej strony. Ostatnio widzę pierwsze efekty. Kobiety zaczynają się zachowywać bardziej serdecznie do mnie, coraz częściej widzę uśmiechy, nawet pojawiają się USS. Mogłoby się zdawać że mógłbym zacząć próbować z laskami. Ale jednak mam dziwną blokadę. Skoro one do nas nie podchodzą czemu to ja mam się starać. Nie wiem co mi jest. Chyba czuję się zbyt wartościowy i dumny. Nie boję się samego faktu że rzekomo mogę zostać wyśmiany, odrzucony, ale nie mogę znieść tego że ja się o nią staram. Mam poczucie że my mężczyźni też powinniśmy znać swoją wartość i się w ogóle o kobiety nie starać,i do tego powinniśmy sukowato reagować na kobiece zaloty tak jak to często one robią nam.
Odpowiedzi