Cześć, zacząłem podchodzić do kobiet i młodych dziewczyn, i nieraz pozytywna reakcja mnie zaskakuje. Nie ma się czego bać. Podbiłem nawet do laski wyglądającej na pewną siebie, z tatuażami, seksownym kolczykiem, zagadałem ze śmiesznym, absurdalnym tekstem i zareagowała śmiechem. Poczułem, że moja strefa komfortu się rozszerza. Pomyślałem: dlaczego by nie podchodzić do WSZYSTKICH lasek, w szczególności do tych, których najbardziej się bałem. Tutaj pytanie: czy warto podchodzić do lasek, które nazywam "sfochanymi księżniczkami"? Wiecie, parkowe doopencyje przyklejone do smartfonów, obrażone na cały świat, paniusie takie, że dla takich złote góry to za mało. Szczerze? Wkurzają mnie te szprychy, ale WYŁĄCZNIE dla PRZEĆWICZENIA własnych umiejętności zastanawiam się, czy da się takie wyrwać, czy też zlewka gwarantowana i nie warto sobie nimi zawracać gitary?
Ja znam kilka takich, czasem to tylko gra pozorów. Na początku takie są, ale jak już 'przełamiesz' barierę i się poznacie, to okazuje się, że są świetnymi osobami. Moim zdaniem nigdy nie warto odpuszczać jeśli Ci się dziewczyna podoba. Zawsze lepiej żeby nie wyszło, niż się potem bić z myślami i żałować, że się nie podeszło.