Witam.
W dużym skrócie- impreza rodzinna (a ja w tej rodzinie od niedawna) i teksty jednego z członków rodziny (powiedzmy dalszy kuzyn, lubi wypic) do mojej lubej. Typu, "ale te cycki to Ty masz małe.".albo pozniej- powinnaś zacząć nosić jakieś push-upy. Ale jebany się ślini. Jego żona udaje że nie słyszy.
Raz to było i nie zareagowałem. Ale na pewno będzie coś w tym stylu kolejny raz bo widzę ten typ tak ma.
Chciałbym go krótko wyjaśnić żeby się odpierdolil ale z uwagi że to rodzina to nie chce od razu lać po mordzie.
Jakieś propozycje żeby zgasić peta po tego typu tekstach?
Nie wiem, może ktoś pomyśli, ze jestem prostakiem, czy jakimś rycerzem, ale ja bym nie rozegrał tego jak samiec „alfa” i nie olałbym gościa i bym się z niego nie śmiał. Nie akceptowałbym tego, w ogóle co to za tekst.
Ja bym rozegrał to impulsywnie, wszystko albo nic. Robisz scenę przy rodzinie, jak wali taki tekst, łapiesz go za szmaty i mówisz „jeżeli jeszcze raz tak powiesz buraku to wybije ci te dwa kły”
I niech rodzina się patrzy i obgaduje, trzyma w swoich szeregach buraka to niech maja.
Miej jaja stary.
Ps: a jak twoja dziunia powie ze jesteś porąbany to zastanów się czy to jest prawdziwa kobieta czy jakaś ofiara losu. Jak tak można mówić w ogóle?
Brawo. Dostaniesz łatę niepohamowanego, niebezpiecznego troglodyty. I przy okazji bana na spotaknia z rodziną.
Tak jak napisał Mały. Pytanie, czy to było w żartach? Może się tak przekomarzają od dzieciaka. A tu wchodzi krzychu i chce się tarmosić z członkiem rodziny... Gorzej jak reszta się poczucie do bronienia kuzyna i wtedy nie będzie 1 vs 1 tylko 1 kontra reszta.
_____________________________________________________________
Osoba, która wiecznie mówi „tak”, nieustannie pomija osobiste potrzeby i powoli buduje w sobie ogromny gniew.
Łatkę troglodyty?
Przecież wyraźnie jest napisane, ze to nie pierwszy raz. Wiec chyba raczej to nie jest w żartach. Jak autor pisze widać, ze kuzyn się ślini.
Poza tym ciekawy pomysł na żarty i bagatelizowanie tego „a bo Marus taki jest” to za niedługo może Marus będzie łapać dziewczyny za cycki na ulicy, ale nie będziemy nic mówić bo on taki jest?
Bardzo dobrze, nic tylko sie cieszyć na bana, w rodzinie Adamsów.
Z taka to raczej bym nie chciał utrzymywać kontaktów.
Wydaje mi sie ze jeżeli to jest twoja partnerka życiowa (co najmniej te 2, 3 lata) to wypada zareagować, ale do takich żartownisiów mało co trafia prócz oklepu. Niestety, ale wiem. Mimo iż, jestem przeciwnikiem przemocy, ja bym tego nie akceptowal.
Krzysiu Ty dalej nie pojmujesz co to jest dystans. Rodzice mojej baby też są sztywni jak pal azi... A ja się śmieje z "teściowej" żeby nie jadła ciasta bo będzie gruba. I co? Też powinienem dostać oklep? Albo śmieje się również z cycków koleżanek mojej siostry... Cała rodzina się śmieje ze mną, to znaczy że jej facet ma skakać do mnie jak to żarty z jajem? Moja mama ma ogromny dystans do siebie, ja również i cała moja familia. I dla nas to normalne, więc jakbyś tak wyskoczył do mnie za moje żarty to miałbyś szanse pół na pół, albo bym Cie wyśmiał i zbił to żartem albo podsycał żebyś wyszedł na cipke wśród rodziny i byłbyś wtedy taki "alfa" jakby wszyscy patrzyli na Ciebie jak na kretyna?
Współczuję twojej babie, bo pewnie nie ma życia i musi się pilnować w towarzystwie bo "Krzysiu ocenia" toż to rozbój w biały dzień. Daj jej wolność niech kwiatuszek leci a wróci do Ciebie chętniej.
Wszystko czego pragniesz jest po drugiej stronie strachu
`Ćwicz wieczorem, potem rano
I idź po swoje, jakby Ci to odebrano
Oczywiście, że pojmuje czym jest dystans. Gwarantuje ci, że gdyby takim żartem zajechał jakiś obcy to miałby go totalnie w dupie. Tak samo na dyskotece nie raz jakiś maczo do mnie zagaił tekstem to musiałem dla własnego zdrowia siedzieć cicho.
Jednak jeżeli to jest ktoś z mojej rodziny to chyba jednak decydujemy na to jak ktoś się do nas zwraca?
Jeżeli wam odpowiadają żarty, o cyckach, o tym, że ktoś będzie gruby to dobrze, ja w to nie wnikam.
Mnie to akurat nie odpowiada, nie jestem spiętym gościem tylko jakoś no nie wiem, czuje się trochę słabo jak mówię do kogoś ze ma małe cycki. Jak w gimbazie.
Pewnie, że nie ma życia, szczególnie, że dla niej takie żarty również są żałosne.
Omg... Rozwiązanie Krzyśka jest wchooj needy:) wchooj zrozpaczony chłoptaś walczy o swoją księżna...
Możesz poprostu powiedzieć żeby nie galopował za daleko bo może mu drogi zabraknąć, pytanie czy to było w żartach czy tak z dupy bez kontekstu.
Ja bym zaśmiał się że "wsumie to lepiej mieć cycki do ręki niż do pasa. Zresztą jak raz na rok jakieś cudem dotkniesz to pewnie spotkałeś niewidoma na pasach i myślała że sama na kogoś wpadła " I dalej zbijasz jego zaczepki żartami, bo po co dawać mu swoją energię, niech płonie słomiany pachołek.
Wszystko czego pragniesz jest po drugiej stronie strachu
`Ćwicz wieczorem, potem rano
I idź po swoje, jakby Ci to odebrano
Maly, nie wiem przed kim miałbym być neeedy. Nie chce po prostu aby ktoś tak się odnosił do mojej dziewczyny, a Jak autor pisze to nie pierwszy raz.
Niech rodzina myśli co chce jak ma takiego buraka w swoich szeregach.
A może to są laski cycki i jest już dużą dziewczynką i może z nią o tym pogadać czy skoro sama tego nie gasi jak się wydarza to nie umie lub jej to nie przeszkadza i skoro to JEJ cycki i JEGO komentarze to ICH sprawa.
A jak juz chcesz ripostowac negi to polecam albo przytakiwac i podkręcać absurd lub przerzucac swiatelko na siebie (tak male stary ze naukowcy się zastanawiaja czy mozna je nazywac cyckami, I pewnie bedzie tak samo jak zrobili z plutonem ktory już nie jest planetą / no male na maksa, ja dopiero przy niej zrozumiałem ze tak naprawde to zawsze lubiłem chłopców- i tu oczko do typa). To zalatwi sprawę.
W tym układzie to ty byś jeszcze wyszedł na tego gorszego, bo "Kaziu [kuzyn] tak zawsze, a ty do niego z pięściami", "on sobie tylko tak żartuje" etc. Takie rzeczy trzeba z wyczuciem przede wszystkim stosunków w rodzinie.
Jedyne co można byłoby zrobić, to za jakiś czas pocisnąć kolesia, z uśmiechem na ryju, szyderstwem w białych rękawiczkach. Tak, żeby wszyscy wiedzieli, że to odpowiedź na tamto, ale bez dowodów, a ty zawsze możesz wtedy "przecież to żart był, Kaziu tak sobie fajnie żartował i mi się udzieliło :)". To nie jest łatwe, bo trzeba wyczuć moment i jeszcze mieć dobry pocisk na typa, ale nikt nie mówił, że będzie łatwo
Laska też by doceniła, jak z tych kumatych.
Nie bać się, tylko działać.
Nie zgadzam się żeby to olać bo ktoś jest debilem i "on tak zawsze". Debili trzeba punktować i inteligentnie im dowalić. Np na ten tekst odpowiedzieć "kuzynie No Ty masz zdecydowanie wieksze cycki" nawet jesi to nieprawda. Żartem ale zbijasz uszczypliwie. A to Twoja gęby nie umie otworzyć? Ja bym sama typa zgnoiła niepotrzebuje do tego obrońcy.
żebyś miał to czego chcesz wcale nie musisz być najlepszy – musisz być po prostu nieco lepszy niż ci, którzy Cię otaczają.
Po prostu powiedz ze bycie zabawnym to umiejętnosc ktorej nie posiada wiec radzilbym powsciągnąc swoje marne poczucie humoru..
Dokładnie o takie rady mi chodziło. Pierwszy raz puściłem mimo uszu, uśmiechnęłam się z politowaniem i zmieniłem temat. Ale na luzaku. Moją nie specjalnie to rusza ale chciałem mieć coś w zanadrzu jakby znowu zaczął pierdolić.
Bo to mi się wydawało bardziej jak "testowanie z jego strony" i stąd ta cała rozkmina żeby mieć ewentualnie coś w zanadrzu na następny raz.
Generalnie opcja nie chamska ale luzne zbicie żartem bardziej mi odpowiada. (Tekst o plutonie świetny) A jak będzie kiedyś okazja i się wystawi to zgarnie pocisk
Hmmm...
To JEJ kuzyn. Jej rodzina. Jeżeli pozwala na takie teksty w stosunku do samej siebie i siebie nie broni. To z nią jest coś nie tak.
Przecież to jej odpowiedzialność, żeby otworzyć twarz i zareagować. Pogadaj lepiej z nią, nie z kuzynem.
________________________________________________________________
Jeśli nie wiesz gdzie chcesz dojść, to dojdziesz gdzieś indziej.
Gratulacje wytrzymałości, dwa lata to sporo, a w szczególności jestem pod wrażeniem opanowania przy takim tekście.
Chłop ci próbował napluć prosto w twarz.
Bardzo słusznie zrobiłeś, tylko, że to nie nieco inna sytuacja niż ta, o którą toczy się dyskusja.
1. Byłeś już "swój" dwa lata;
2. Powiedziałeś mu to nie przy "wszystkich", ale w cztery oczy, dzięki czemu nikt z rodziny nie mógł go wziąć w obronę ("oj, Janusz tak ma, napijmy się jeszcze!);
3. Trudno, aby po takim tekście, też w cztery oczy, matka i narzeczona cię nie poparły;
4. Nie doszło do rękoczynów.
Po 2 latach miałeś już ogarnięte stosunki rodzinne, w tym z przyszłą teściową, dostosowałeś przekaz do nich i w końcu udało się chama poskromić lepiej niż niejedną złośnicę. "Z perspektywy czasu"... i tak, i nie. Jak pisałem, już dwa lata byłeś "swój", więc cholera wie, co by się stało, gdybyś to zrobił na pierwszym lub drugim spotkaniu zapoznawczym z rodzinką, czyli w czasie, gdy jeszcze musisz się wkupić w łaski, bo a nuż będą kwasy. W rodzinie mogła np. panować zasada niekomentowania i udawania, że nic się nie stało. Ot, unikanie konfliktu zamiast przywołanie do pionu. Zakładając zdroworozsądkowo większość powinna z tobą sympatyzować, ale naprawdę nie wiadomo było jakie strategie przetrwania były tan stosowane. Zapewne był to oportunizm.
Myślę, że nikt tutaj nie był zwolennikiem tolerancji dla prostactwa, tylko wszystko rozbijało się jak to rozegrać taktycznie.
Nie bać się, tylko działać.